Osłaniał ją własnym ciałem przed bólem, mimo iż sam nie miał już siły. Krew pokrywała ich ciała, a ból był wprost nie do zniesienia. Jego twarz wyrażała zmęczenie, wściekłość, ból. Wiele emocji teraz nim targało, ale nie miał sił by cokolwiek robić.
- Natsu, już możesz się odsunąć. - Wyszeptała widząc jak chłopaka męczy ten jeden ruch, oddychał tak ciężko jakby zaraz miało mu zabraknąć powietrza. Po chwili opadł bezwładnie obok niej bez słowa, z zamkniętymi oczami. Myślała, że za chwilę się obudzi, powie cokolwiek, ale nic takiego się nie stało. On po prostu leżał. - Natsu...
Nawoływanie jego imienia nic nie dawało, ale i tak próbowała. Obróciła się w jego stronę i przyłożyła rękę do chłodnego policzka. Chłodnego? Czemu on nie był przyjemnie ciepły? Podciągnęła się na przedramionach wypluwając trochę krwi i podczołgała się do chłopaka, mając swoją twarz nad jego. Mokre łzy, szloch, ból, nie reagował na nic.
* * *
Głośny huk rozległ się po całym mieście, krajobraz zniszczenia ogarnął całe Fairy Tail. Ich budynek znów stawał się ruiną. Królem tego chaosu był Alois, stał po środku patrząc na ból, cierpienie, rozpacz i łzy. Rozwścieczona Erza zmierzała z mieczem na przeciwnika. Każdy atakował, kiedy gildia stała w płomieniach zniszczenia, ściany podziurawione, a kawałki drewna opadające na ziemię. Żarzące się papiery ze zleceń misji, i czarny dym otaczający wszystko dookoła. Gorąc dotykający ciał był mieszanką z żarem gniewu i słabością rozpaczy. Każdy cios i uderzenie były z łatwością odbijane bez względu na to ile ich było. Ani miecz szkarłatnowłosej wróżki, ani demoniczna moc diablicy nie potrafiły zabić ich przeciwnika. Jakby był niezniszczalnym tytanem, a Akumu która jedynie stała i ograniczała ich ruchy. Coś co dla nich było zabawą i radością dla magów było początkiem końca.
* * *
- Natsu...hej Natsu...obudź się. - Szlochała trzymając dłoń przy jego chłodnym policzku. Ale nic to nie dawało, jego głowa jedynie przechyliła się na bok. -Proszę...obudź się. - Już nie wiedziała co ma robić. Położyła się na jego brzuchu i na dobre rozpłakała, słone łzy jakie skapywały z jej oczu zmywały krew pozostawiając jaśniejsze smugi. Oddech? Nie czuła go, jego ciało było po prostu bezwładne, klatka piersiowa nie unosiła się.
- Dlaczego...dlaczego tak zawsze musi być...Natsu...
Szloch i błyszczące łzy wśród krajobrazu apokalipsy, czy tego właśnie chciała? Nie, chciała żyć razem z nim. Podniosła głowę rozglądając się dookoła zaczerwienionymi od łez oczami, zobaczyła czarny dym dobiegający z końca Magnolii. Tam gdzie była gildia, ich drugi dom stanął w obliczu zniszczenia. W jednej chwili stracili wszystko co ich otaczało i dawało szczęście. To było końcem? Nic nie było prawdziwym szczęściem. Wstała opierając się o kawałek ściany i podeszła do miejsca gdzie jeszcze były resztki drzwi.
Wróg, którego od samego początku nie mogliśmy pokonać był naszym końcem.
Widziała wokół siebie jedynie zniszczenie, a osoba którą kochała leżała za nią pokryta licznymi ranami, poplamiona krwią, jakby była martwa.
- Od tamtego momentu, kiedy ostatecznie poszedłeś szukać smoków, coś się zmieniło...nie mogliśmy pokonać tego przeciwnika, który od samego początku chciał naszego zniszczenia. To nazywamy końcem?
Zadała pytanie sama sobie ale równocześnie mówiła do Natsu. Odwróciła powoli wzrok w jego stronę, ale jego tam nie było. Dopiero po chwili poczuła jak coś ją dotyka, coś zimnego a równocześnie gorącego. Żar gniewu.
* * *
Nie wiedzieli już jak atakować. Wszystko było bezcelowe.
- W końcu mogę zniszczyć tą gildię i ciebie, Makarov. - Zaśmiał się Alois.
- Nie myśl że ci się uda. - Odparł zmęczony od walki mistrz.
- Pokonałem wszystkich, łącznie z Salamandrem. On już nie żyje tak samo jak jego blondyneczka. - Po prostu kpił sobie z nich.
- Natsu i Lucy nie żyją? - Wyjąkała nie dowierzając Levy. Nagle poczuli znaną im magię, a właściwie dwie. Niepewnie spojrzeli w drzwi gildii. Dwie osoby, które powinny być martwe, stały całe poranione oblane krwią, a mimo zmęczenia gotowe do walki, z oczyma wypełnionymi nienawiścią.
Wróg, którego od samego początku nie mogliśmy pokonać stał się naszym końcem, dzięki któremu nastanie nowy początek.
- Wiesz co... - Zaczął Dragneel ocierając mokrą od krwi brodę, zyskał trochę sił dzięki zjedzeniu ognia, natomiast Lucy dzięki krótkiemu odpoczynkowi także odzyskała trochę mocy. - ...może i połamałeś mi żebra i zmiażdżyłeś płuca, ale powiem ci jedno. One nadal oddychają płomieniami.
Powiedział przykucając delikatnie, a na kąciki jego ust wygięły się ku górze ukazując ostre kły, Lucy sięgnęła po swoje klucze.
- Chcesz ze mną walczyć? Przed chwilą prawie umarłeś, więc...a z resztą mogę poobserwować twoje cierpienie. - Powiedział szyderczym tonem rozbawiony patrząc na Salamandra.
- Nie walczę sam. - Odparł patrząc na dwójkę przyjaciół, Erza wstała uśmiechając się do chłopaka otaczając swoje ciało złocistym blaskiem, który uniósł jej szkarłatne włosy ku górze, jakby targane przez wiatr. Zbroja, którą nosiła na co dzień znikła z jej ciała, pozostawiając nagą, aksamitną skórę Tytanii. Natomiast Gray złożył dłonie w charakterystyczny sposób tworząc wokół nich lodowatą mgłę, która zaczęła zmieniać się w krystaliczny lód. Lucy uchwyciła diamentowy klucz wokół którego ukazał się srebrzysty blask. Natomiast Natsu otoczył swe ciało czerwonymi płomieniami, krążyły wokół niego jak cień, który nigdy nie zniknie. Będą walczyć póki mogą oddychać, póki ich serca wciąż biją żarem życia.
- Podmiana: Zbroja Niebiańskiego Koła! - Krzyknęła Scarlet. Srebrna zbroja wyposażona w parę anielskich skrzydeł ozdabiała jej posturę, na klatce piersiowej zaistniał napierśnik składający się z florystycznych elementów, na biodrach zawisł ozdobny pas, zwieńczony długą białą spódnicą. Szkarłatne włosy przyozdobił diadem z parą skrzydeł znajdujących się nad uszami. Broń stanowią dwa miecze w dłoni i wiele krążących w około Erzy.
- Otwórz się bramo Przeklętego Diamentu: Idamara!
Przed blondwłosą pojawiła się postać seksownej kobiety ze zmysłowymi oczami i smakowitymi ustami przyozdobionymi przez uśmiech.
- Lodowe Tworzenie: Lodowy Zwiastun!
Gray stworzył dwa zakrzywione miecze. Wszyscy członkowie gildii z oczyma wypełnionymi determinacją stali się gotowi do walki. Tytania użyła Blumenblatt, co oznaczało iż zaatakowała przeciwnika z mieczami wirującymi w około niej. Kilka ostrzy drasnęło skórę wroga, ale zaś cała reszta powbijała się w podłogę i ściany. Mirajane użyła przejęcia Duszy Szatana w wyniku czego wyrósł jej ogon i para skrzydeł. Idealne ciało przyozdobiły łusko-podobne wytwory. Dramatycznie wzrosła jej szybkość i siła ataku. W tej formie ma możliwość używania dodatkowych ataków, bazujących na różnych żywiołach.
Białowłosa zgromadziła magię w dłoniach w postaci kuli, po czym wystrzeliła w kierunku przeciwnika. Zaklęcie zwane Zagładą Duszy utworzyło minimalne rany na ciele Aloisa. Laxus podniósł rękę po czym wymówił inkantację:
Dźwięczysz w powietrzu,
ryku pioruna,
zejdź z niebios
i przynieś destrukcję!
Dzięki temu z nieba spadła olbrzymia liczba kul piorunów, która zetknęła się z wrogiem zadając mu kolejne rany, niby każde były minimalne, ale mimo wszystko stawał się co raz słabszy. Fairy Tail atakowało tak szybko, że nie miał czasu na kontaratak, to była ich szansa na wygraną. Zjednoczenie sił było tym czego potrzebowali, ich asem w rękawie.
- Niebiosa, Odwrócona Śmierć, Góra - Przywołanie Błyskawic!
Cana przywołała kilka promieni elektrycznych, które zaatakowały Yurusu. Juvia użyła Wodnego Przecięcia, które stworzyło wodne ostrza o olbrzymim ciśnieniu, mogące pociąć nawet kamienie. Co raz poważniejsze rany i krew pokrywała skórę przeciwnika, a chytry uśmiech z jego twarzy znikł. Mówią im trudniejsza walka tym większa wygrana, ale pytanie kto ją wygra. Gajeel posłał przeciwnika kilka metrów dalej ziejąc żelaznymi odłamkami, które boleśnie wbijały się w ciało pozostawiając liczne rany.
- Lśniąca Fala: Niebiańskie Wiertło! - Wendy przyjęła odpowiednią postawę, rozstawiając szeroko swoje ramiona utworzyła dookoła dużą barierę wiatru, która zapobiegła przed ucieczką przeciwnika. Następnie przesunęła swoje ręce przeciwnie do ruchu wskazówek zegara, powodując, że ściana wiatru ściska się do środka, przeciwdziałając i wysyłając przeciwnika wysoko w powietrze, po czym upadł on z powrotem na ziemię robiąc w niej spore wgniecenie. Elfman używając Łapy Bestii: Ostrze Ciemności jego ręka zmieniła się w łapę składającą się z metalowych płytek i bardzo ostrych pazurów mogących przeciąć wszystko, co spowodowało głęboką ranę w barku ojca Kurushiniego. Freed pisząc na sobie słowa zaklęcia Dark Écriture: Ciemność zmienił zielonowłosego w demono-podobną kreaturę. Uznane za zaklęcie "zakazane", po czym stworzył bombę, składającą się wyłącznie z ciemnej energii, którą cisnął wprost na wroga. Evergreen za pomocą czarodziejskiego pyłu wyprodukowała kulę, którą rzuciła na przeciwnika tym samym na powrót go powalając. Lucy za pomocą specjalnej inkantacji, przyzwała 88 ciał niebieskich w przeróżnych kolorach tęczy wirujących wokół niej jak gwiazdy na niebie, jej brązowe oczy zalśniły złotym blaskiem podobnym do pieczęci, zaklęcie to spowodowało olbrzymie zniszczenia prawie na dobre powalając przeciwnika.
Zajrzyj w niebiosa, otwórz je na oścież...
Poprzez poświatę wszystkich gwiazd na nieboskłonie,
Pozwól im siebie poznać, poprzez mnie...
O Tetrabibliosie...
Jam ta, która gwiazdami włada...
Uwolnij swą postać, swą wrogą bramę.
Niech 88 znaków...
Zabłyśnie
URANOMETRIA!
Natsu zgromadził pioruny i ogień w ustach, po czym wypuścił z ogromną siłą w stronę przeciwnika. Przez co pojawił się gigantyczny iskrzący promień, produkujący niezliczone pokłady energii, która może przebyć długie dystanse. W momencie kiedy zetknął się z ciałem Aloisego padł na ziemię bez ruchu.
- Wygraliśmy? - Zapytała niepewnie Mirajane. Dragneel powolnym krokiem podszedł do leżącego Yurusu, po czym zmierzył go wzrokiem. Akumu leżała niedaleko niego, co oznacza że ataki także jej dosięgnęły chociaż nie była głównym celem. Odwrócił się twarzą do przyjaciół.
- Chyba nareszcie go pokona... - W jednym momencie wypluł krew nie mogąc złapać powietrza. Alois mimo, iż poraniony wstał a jego pięść wylądowała na plecach chłopaka. Chwycił różowe włosy i rzucił Smoczym Zabójcą o ścianę, nie czekając ani chwili dłużej jego ciałem niczym marionetką cisnął o podłogę, a na sam koniec z całej siły nadepnął na klatkę piersiową chłopaka.
- Natsu! - Krzyknęła Cana wyciągając karty, ale nim zdążyła wypowiedzieć jakiekolwiek zaklęcie promień mocy wycelowany przez Yurusu uderzył wprost w nią sprawił iż zderzyła się ze ścianą chwilę w niej tkwiąc, Laxus widząc to poczuł jak wzrasta w nim gniew. Zgromadził magię w obu dłoniach, po czym stworzył coś na kształt włóczni i cisnął ją w przeciwnika, ale ta jakby odbiła się uderzając w niego. Erza zaciskając rękojeści swoich mieczy biegiem ruszyła na wroga ze złością wymalowaną w brązowych tęczówkach, ale tuż przed nią pojawiła się Akumu. Tytania zamachnęła ostrzem obcinając kawałek czarnych włosów, kiedy kobieta chciała ją uderzyć ta podskoczyła zwinnie kopiąc czerwonooką w podbródek, która równie szybko odbiła się na dłoniach od podłogi powstrzymując tym samym upadek. Nagle jej dłoń rozświetliła się czerwonym blaskiem, który uderzając w brzuch szkarłatnowłosej sprawił iż wygięła się w łuk czując nieznośny ból. Upadła na kolana próbując złapać oddech. Lucy chcąc uratować ukochanego biegła w jego stronę na powrót przywołując Idamarę, duch robiąc przeróżna akrobacje wycelował cios w twarz mężczyzny, ale ten uderzył ją posyłając na pobliską ścianę, lecz Heartfilia nie zaprzestając wyciągnęła swój bat, chcąc zadać cios poczuła magię uderzającą w jej brzuch, a później w nogę co uniemożliwiło dalsze poruszanie się. Upadła widząc wypełnioną bólem twarz różowowłosego, nieudolnie próbującego się podnieść. Zacisnęła dłoń w pięść powstrzymując łzy, znów przegrywali. Zniszczenie było dookoła nich, budynek gildii rozsypywał się na małe kawałeczki niczym domek z kart, nawet jego podstawa gasła. Determinacja i wiara znikały z każdym grzmotem na ciemnoszarym niebie. Wszyscy byli pokonani?
Demonica ostatkami sił próbująca bronić młodszego rodzeństwa, Tytania ciężko dysząc próbowała złapać oddech, aby znów wstać i walczyć dalej. Nawet Laxus upadł pod ciosem pioruna naładowanego własną mocą. Salamander bezwładnie zgnieciony przez swojego wroga, nieudolnie próbujący wstać podczas gdy jego gardło zalewa krew, a ukochana osoba leży tuż na przeciw niego niezdolna się podnieść, ze łzami i bólem w pięknych oczach. Szyderczy śmiech rozbrzmiewał współgrając z otaczającym ich krajobrazem. Krew magów zalewała podłogę, a jej metaliczny zapach unosił się w powietrzu zlewając z gorzkimi łzami i żalem, co doskonale kontrastowało z bólem jaki teraz przeżywali. Oni na skraju zagłady byli niczym wróżki bez skrzydeł, tracąc magiczną moc, tracąc wolę walki. Wszystko gasło nikło zapalonym płomieniem. Itami, która siedziała skulona gdzieś w kącie zalewała się błyszczącymi łzami, gdzie człowiek którego nienawidziła ranił osoby, które pokochała jak bezlitosny potwór szukający pociechy w cierpieniu, ukojenia w zemście. Kurushini leżał obok niej pokryty szkarłatną cieczą wcześniej chcąc chronić ukochaną siostrę przed krzywdą osłonił ją własnym ciałem przyjmując na siebie cios potwora. Lekko drgnął ręką, powoli odwracając głowę i patrząc na członków Fairy Tail, ludzie którzy pomagali mu od samego początku ginęli przez kogoś kto go stworzył. Zacisnął drżącą dłoń w pięść próbując się podnieść, ale nic to nie dawało, za każdym razem upadał by znów próbować.
Teraz cisza wypełniła całe pomieszczenie, a raczej to co z niego zostało. Ledwo słyszalne łkanie i szloch opadały echem wraz ze łzami zamoczonymi w krwi. Zniszczenie ogarniało świat i duszę, niepowstrzymany wróg znów stał na podium zwycięstwa, a oni byli tuż pod jego tronem jako ci którzy stanęli mu na drodze do władzy. Zdjął nogę z ledwo przytomnego Dragneela i podszedł w stronę złotowłosej dziewczynki trzęsącej się ze strachu, Kurushuni który leżał mu na drodze został po prostu kopnięty jak zwykły śmieć.
- Chodź do taty Itami. - Powiedział jak troskliwy ojciec, ale jedynie czarne oczy dziewczynki zaszkliły się od łez, które ciekły po jej zaróżowionych policzkach.
- Nie! - Krzyknęła kiedy wyciągnął ku niej rękę, ten głos rozpaczy był jakby alarmem dla magów. Wszyscy zacisnęli mocniej pięści i zęby próbując zignorować ból i na powrót się podnieść. Ciężko ranna wróżka ujęła w swą odzianą zbroją dłoń lśniący miecz oblany krwią, równie szkarłatną co jej włosy, wściekłym wzrokiem spojrzała na Akumu i stanęła na przeciw niej. Salamander uniósł się na drżących ramionach i chwiejąc się rozpalił ogień w swej dłoni.
- Zostaw ją. - Powiedział cicho aczkolwiek ze złością. Alej te słowa nie zadziałały, więc ledwo potrafiąc się utrzymać na nogach ruszył na przeciwnika. Teraz jego własne ciało było niewyobrażalnym ciężarem, ale to go nie powstrzymało. - Powiedziałem...zostaw ją!
Wykrzyczał wymierzając atak, nikt nie będzie krzywdził bliskich mu osób, smutek i łzy to cios zadany wprost w jego serce. Teraz nie powstrzyma go brak tchu czy rany, wygra to walkę. Zniszczenie to jego specjalność.
Jak powiedziałam tak dodaję, przepraszam że krótki ale muszę potrzymać was w niepewności, mam nadzieję że działo się w tym rozdziale coś co was zaciekawiło. Co do one-shotów nie mam bladego pojęcia kiedy się pojawią, ale chwilowo nie mam weny. Lecz na 100% będą. Powiem to co ostatnio: CIĄG DALSZY NASTĄPI...
Wreszcie się doczekałam! Od samego początku wstrzymywałam oddech. To było takie genialne i smutne. Co się stanie z Fairy Tail? Ja chcę wiedzieć! Dobra. Wdech, wydech, wdech, wydech... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Ja chcę więcej ! Ale jak na grzeczną ( lub nie) dziewczynkę przystało, będę (nie)cierpliwie czekała :3
OdpowiedzUsuńBye Mei~
No i pierwsza *_*
UsuńYeaaa było wejście smoka ^^
OdpowiedzUsuńCzadowo to opisałaś moja droga! ;*
No a końcówka.. no wprost aż w miejscu wysiedzieć nie mogę.. chcę wiedzieć, co dalej!
Natsu się napalił, a to znaczy jedno: przeciwnik nie ma szans ^^
Mam nadzieję, że szybko zaszczycisz nas kolejnym świetnym rozdziałem ;*
Weny!
Ściskam, całuję ;*
Naprawdę niesamowity rozdział! Już myślałam, że wygrają, a tu taki niespodziewany obrót spraw. Oby Natsu wygrał z tym cholernym szaleńcem, ale nie wiem jak mu to wyjdzie w takim stanie. Na samym początku myślałam że Lucy wykończy go swoją uranometrią, żeby wyszło że jest silna, fajna i te sprawy ;_; No cóż, czekam niecierpliwie co będzie dalej < 3
OdpowiedzUsuńOjjj dzieje się dzieje! Ale przy końcówce pękło mi serducho normalnie :..{ Takie to wydawało mi się smutne, a zarazem epickie :P Ehh, biedna Itami... No i FT też się oberwało... Nie rozpisuje się, bo lece czytać następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńTa walka, to było dopiero coś. Chociaż "coś", to za mało powiedziane. To było epickie. Opisałaś prawdziwe FT... Ich upór, determinację, zawziętość, to, że nigdy nie zamierzają się poddać, ich walkę do ostatniego tchu. Uwieczniłaś ich najważniejsze uczucie- chronienie swojej rodziny, gildii. Wszystkie myśli członków złączyły się w jeden czyn - walkę z niepokonanym wrogiem. Tyle wysiłku, tyle ich trudu, tyle wylanych kropli potu, łez i krwi, co pozwoliło im przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, a mimo to, przegrywali. Czy nie będą wstanie pokonać tego wroga?!
OdpowiedzUsuńSpodobała mi się postawa Lucy i jej wkład i poświęcenie w tą bitwę.
Końcówka niczym mrożąca krew w żyłach. Biedna Itami ... ale zachowanie Salamandra jak zawsze najlepsza <3! Mimo bólu, chce chronić najbliższych.
Najlepsza była część, jak dwójka uznana za zmarłych, przybyła na pomoc! Piękne to :*
Lecę dalej :)).
Świetna walka!!! Cudo po prostu!!! No i NaLu, które walczy pomimo ciężkich ran i cierpienia. Kocham to!!!
OdpowiedzUsuń