"Niekiedy życie jest tak gorzkie jak łzy smoka,
ale czy te łzy są gorzkie, czy słodkie,
zależy wyłącznie od tego, jak odbieramy ich smak.
Innymi słowy, życie jest ciężkie, nawet okrutne
- ale jest również takie jakim je sami czynimy"
Blondwłosa dziewczyna siedziała na balkonie opierając podbródek o zgrabną dłoń. Czekoladowe tęczówki lśniły przez oświetlające je promienie słońca. Wspominała dawne czasy, gdzie niegdyś w jej życiu gościła miłość, mimo iż wciąż ciepło uczucia tliło się w jej sercu, nie było osoby którą kochała. Chociaż tak naprawdę nie miała pojęcia co się z nim stało. Wspominała różowe, rozczochrane włosy chłopaka, dzikie zielone oczy, doskonale wyrzeźbione ciało i głęboki, rozkoszny głos. Wciąż czuła słodki smak rozgrzanych warg, delikatny dotyk muskający jej skórę. Przynajmniej pozostały jej wspomnienia.
- Gdzie jesteś Natsu? - Wyszeptała patrząc w oblane błękitem niebo, pragnęła odpowiedzi na zadawane od kilku lat pytanie. Za każdym razem, kiedy o nim myślała mieszały się w niej smutek i radość, wytwarzając z ust dziwny grymas nie przypominający żadnego z tych uczuć.
- Księżniczko ma pani gościa. - Oznajmiła różowowłosa służąca delikatnie się kłaniając. Lucy spojrzała na nią z lekkim uśmiechem kierując się w stronę pokoju, gdzie czekał owy przybysz. Trzymając delikatnie niebieską suknię, cichymi krokami schodziła po schodach z dumą i opanowaniem.
- Witaj księżniczko. - Pokłoniła się nisko kobieta wciąż spoglądając na władczynię. Długie, szkarłatne włosy opadały na jej odziane w zbroję plecy, a brązowe tęczówki lśniły ozdabiając piękną twarz.
- Witaj, kim jesteś i co cię tu sprowadza? - Zapytała nakazując aby dziewczyna usiadła, co sama uczyniła. Dostrzegła iż szkarłatnowłosa wciąż trzyma w swej dłoni lśniąc miecz. Usiadła prosto jak na szlachtę przystało.
- Nazywam się Erza Scarlet, jestem rycerzem. Księżniczko, przybyłam cię zawiadomić o tym, iż nieopodal Magnolii dostrzeżono smoka. - Powiedziała z powagą w głosie, tym samym uczuciem wymalowanym na twarzy. Heartfilia słysząc to zamarła, jej źrenice zmniejszyły się do granic możliwości, a serce biło co raz szybciej, podczas gdy fala ciepła zalała ciało.
- Natsu. - Wyszeptała ledwo poruszając ustami. Obudziła się w niej nadzieja, że znów zobaczy się z ukochanym, który opuścił ją z trzy lata temu, a mimo to nadal doskonale pamiętała każdy detal jego ciała. Wciąż go kochała. - Virgo wyruszam wraz z Erzą na poszukiwanie smoka. - Oznajmiła gwałtownie wstając, Scarlet spojrzała na nią zdziwiona lecz nie mogła protestować. Była pod jej rozkazami, w końcu sługa to sługa. - Erzo Scarlet, za chwilę wyruszamy. Masz mi towarzyszyć do samego końca tej wyprawy, a kiedy spotkamy smoka czekaj na me rozkazy. Oblany w czerwień, ziejący gorącymi płomieniami smok...
Oznajmiła zaciskając dłonie w pięści. Szkarłatnowłosa przyłożyła jedną dłoń do miejsca gdzie jej serce wybijało własny rytm. Zaś drugą schowała za plecami delikatnie się kłaniając przymknęła powieki a pasma włosów opadły obok jej twarzy o doskonałych, kobiecych rysach.
- Wedle rozkazu, księżniczko. - Potwierdziła melodyjnym głosem.
*
Jechały na koniach spokojnym kłusem, Lucy co chwilę spoglądała gdzie popadł jej wzrok w poszukiwaniu ukochanego. Dlaczego akurat teraz zebrało jej się na wspomnienia? Na moment kiedy odchodził. Czuła ukłucie w sercu, ale i równocześnie ciepło wypełniające jej wnętrze.
* * *
Heartfilia biegła w stronę wyjścia delikatnie unosząc sukienkę, aby jej nie ubrudzić, blond włosy były spięte w wysokiego koka, a czekoladowe tęczówki błyszczały szczęściem harmonizując z szerokim uśmiechem. Za nią spokojnym krokiem szedł różowowłosy chłopak, z opanowaniem na twarzy.
- Nie bądź taki Natsu! Goń mnie! - Krzyczała równocześnie się śmiejąc.
- Księżniczko, damie nie wypada takie zachowanie. - Oznajmił trzymając ręce za plecami obserwował piękną władczynię, której był jedynie sługą. Spojrzała na niego nadymając policzki i krzyżując dłonie na sporych rozmiarów piersiach. Denerwowało ją to, iż chłopak przez cały czas pozostawał niewzruszony. Odwróciła się do niego plecami stawiając ostrożny krok za krokiem wsłuchiwała się w otaczającą ich ciszę, czego nie lubiła. Rzadko kiedy Dragneel coś do niej mówił, z czasem dawał uwagi, ostrzeżenia, ewentualnie odpowiedział na pytanie. Nic o nim nie wiedziała, ale jakoś zawsze uszczęśliwiał ją jego widok, serce szybciej biło, a ciało zalewała fala gorąca. Był przystojny, męski, a z czasem i słodki, chociaż chciałaby aby okazywał więcej emocji.
- Etto...Natsu - Zaczęła nie odwracając się w jego stronę.
- Tak księżniczko? - Zapytał poważnie.
- Chciałabym się czegoś dowiedzieć o twojej osobie. Znamy się dość długo, a moja wiedza na twój temat jest nikła. - Kontynuowała niepewnie.
- Jeśli pragniesz coś wiedzieć, pytaj. Ale czy to ważne kim jestem?
Odpowiedział pewny swego zdania, które zdenerwowało blondynkę. Dlaczego stawiał się tak nisko, przecież był człowiekiem tak samo jak ona.
- Ile masz lat?
- Za niedługo dwadzieścia. - Odpowiedział na co dziewczyna zatrzymała się na parę sekund przyswajając ten fakt. Trzy lata różnicy, ona miała dopiero siedemnaście. Mimo wszystko w tak młodym wieku przystąpił do służby?
- Hmm...a gdzie twoi rodzice?
- Nigdy ich nie poznałem. - Oznajmił to z niesamowitym spokojem, jakby ten fakt w ogóle go nie ruszał. Odwróciła się w jego stronę zasłaniając usta dłońmi. Chłopak także się zatrzymał.
- P-przepraszam nie chciałam...
- Nic nie szkodzi, nigdy ich nie poznałem, więc nie mam powodu by za nimi tęsknić. Jak to powiadają, raz stracone nigdy nie powróci.
Usłyszała w jego głosie pewien smutek.
- Nie ma sensu rozpatrywać przeszłości, to bezcelowe. Należy żyć teraźniejszością aby dożyć przyszłości. - Ruszył dalej przed siebie, na co Lucy nie wiedziała co odpowiedzieć. Był dzielnym żołnierzem, którego...
- Chodźmy na przechadzkę, tutaj jest za du... - Nie dokończyła potykając się o skrawek sukienki, przez co jej tyłek miał bliskie spotkanie z ziemią. Różowowłosy widząc jej zaskoczenie zachichotał cicho podając rękę aby wstała, spojrzała na niego powoli widząc uśmiech ozdabiający twarz. Jej policzki oblał słodki rumieniec, a ciało zalał gorąc. Wstała otrzepując się z kurzu po czym spojrzała na nadal wesołego Dragneela.
- Co wzbudziło w tobie takie rozbawienie? - Zapytała naburmuszona, jednak widząc jego uśmiech sama zaczęła się cieszyć, od tak. Z życia.
- Wybacz, w pewnych momentach jesteś urocza...księżniczko. - Odpowiedział. Mimowolnie odwzajemniła gest zamykając oczy, w końcu to zobaczyła. Jego uśmiech, który dodawał mu jeszcze więcej uroku, który sprawiał iż...
*
Wszedł do swojego małego pokoju, który znajdował się gdzieś na strychu wielkiego zamku, tysiące razy dostawał propozycję normalnego pomieszczenia, ale odmawiał. Był przyzwyczajony do takiego otoczenia, więc trudno byłoby mu się zaklimatyzować w innym. Za każdym razem, kiedy myślał o blondwłosej księżniczce kąciki ust wyginały się ku górze, ale przy niej zachowywał kamienną twarz. W końcu nie mógł powiedzieć jej, że...
Zdjął koszulkę czując coś chropowatego i twardego na swoich plecach. No tak, jak mógł o tym zapomnieć? W końcu nie zostało mu zbyt wiele czasu. Podszedł do lustra obserwując w nim przybierające kolor czerwieni łuski pokrywające jego szerokie plecy, a także lekki ich zarys można było dostrzec na doskonale wyrzeźbionym brzuchu chłopaka. Przymrużył powieki powoli wypuszczając powoli powietrze z ust. Czuł jak z czasem temperatura jego ciała się zwiększa, oparł się o umywalkę spoglądając na swoją twarz. Kruczoczarne źrenice powoli przybierały pionowy kształt dodając dzikości zielonym tęczówkom. Delikatnie rozchylił usta widząc ostre kły. Odkręcając kran poczekał aż krystaliczna woda wypełni jego dłonie, po chwili oblewając nią twarz.
- Minęły już cztery lata...prawdziwa miłość, nie. Ona na pewno tego nie odwzajemnia. Nie chcę stać się potworem. - Powiedział sam do siebie kątem oka spoglądając na ostrze leżące nieopodal niego. Dlaczego właśnie jemu to się przydarzyło?
*
- Chłopcze póki nie zaznasz uczucia miłości, póty nie wydobędziesz prawdziwego siebie. - Oznajmiła staruszka patrząc na szesnastoletniego chłopaka z różowymi włosami. Był niemalże cały we krwi, ale nie swojej lecz mężczyzn, którzy zaczepiali jaką młodą damę. Nie miał złych intencji, po prostu za bardzo go poniosło i przelał zbyt dużo krwi. - Nigdy nie zastanawiałeś się nad swoim losem, nad rodzicami?
- Nigdy ich nie poznałem, więc nie potrafię wyrazić tęsknoty. Od dziecka jestem sam i radzę sobie, taki jest ten świat. Z czasem trzeba zabić, aby mogło być lepiej, czyż nie? - Zapytał ocierając szkarłatny płyn z twarzy.
- Twe serce pochłania ciemność. - Oznajmiła smutno mierząc go wzrokiem, ten jedynie prychnął pod nosem. Znał już wystarczająco otaczający go świat, aby wiedzieć, że przetrwają najsilniejsi. - Kiedyś to się źle skończy.
- Łżesz kobieto. - Odpowiedział patrząc na nią zabójczym niemal wzrokiem. Staruszka westchnęła mrucząc pod nosem jakieś słowa, po czym dwoma palcami lekko dotknęła jego czoła, przez co zielone tęczówki na kilka sekund zaiskrzyły płomieniami. Odtrącił jej rękę oburzony tym co się stało.
- Co ty czynisz?! - Wykrzyczał wzburzony jej zachowaniem (tak, dawne czasy dziwny język)
- Rzucam na ciebie klątwę, mój chłopcze.
- Klątwę? Głupoty roją ci się w głowie.
- Nie lekceważ mych słów. Masz kilka lat, twe ciało zaczną pokrywać łuski, aż w końcu ulegniesz i staniesz się smokiem, na zawsze. Możesz uniknąć tego losu tylko w jeden sposób...zakochasz się, a dziewczę, które odwzajemni twe uczucie będzie w stanie złamać tę klątwę.
Wytłumaczyła z powagą wymalowaną na twarzy, różowowłosy spiorunował ją wzrokiem po czym ruszył w swoją stronę.
- Bluzgasz szalona. - Dopowiedział odchodząc.
*
Dlaczego wtedy w to nie wierzył? Co z tego że się zakochał skoro i tak spotka go ten los. Miłość? Lepiej gdyby dążył po trupach do swej śmierci. Słowa zaklęcia, które wypowiedziała tamta kobieta odbijały się echem w jego głowie.
Okropne rzeczy w życiu widziałeś
Lecz pomimo tego, nie pomagałeś
Czasami sam w nich uczestniczyłeś
Bo rządny władzy nad śmiercią byłeś
Przez całe swoje życie kłamałeś
Chociaż patrzyłeś, nic nie widziałeś
Zrozumieć nie chciałeś i nie rozumiałeś
A wiesz dlaczego? Bo nie kochałeś
- Błahe zaklęcie, a jednak skuteczne. - Wyszeptał muskając dotykiem łuski. Ujął w dłoni błyszczące ostrze gdzie odbijała się jego pionowa źrenica. - Bo rządny władzy nad śmiercią byłeś. - Powtórzył linijkę zaklęcia, widzą poplamioną szkarłatem skórę, jak i zalany tą samą cieczą nóż. Taki był w dawnych czasach, żądny krwi morderca. A teraz? Służący przepięknej księżniczki.
*
Przyjdzie czas taki w krucjacie twej
Że da ci rozejrzeć się wokół
Lecz bądź wytrwała i dobrze się miej
Ty co zakochasz się w smoku
Cały czas wspominała tą przepowiednię od pewnej staruszki, którą niegdyś spotkała. W smoku? Bluźnierstwa opowiadała jej ta kobieta. Nie istnieją smoki ziejące ogniem, czyhające na swą zdobycz, wzbijające się wysoko w powietrzu rozpościerając swe błoniaste skrzydła. Łgała, lecz jednak czuła pewną prawdę w tych słowach. Wysłuchała w swym życiu wiele opowiadań o księżniczce i rycerzu, w które nigdy nie pokładała wiary. Rozpuściła związane w koka włosy, pozwalając aby blond pasma opadły na jej ramiona i plecy.
- Ten, którego pokochałam nie jest smokiem.
Oznajmiła sama sobie widząc uczucie tlące się w czekoladowych tęczówkach. Rozważała w swych myślach, czy ma wypowiedzieć mu swoje uczucia, lecz targał nią strach i obawa. Może był jedynie służącym...Nie był osobą, którą...
*
Wstał wcześniej rano, jak na co dzień. Wdział na siebie długie spodnie, oraz jednolitą bluzkę z długim rękawem, musiał jak najlepiej ukryć łuski. Przeczesując ułożone w nieład włosy ruszył obudzić księżniczkę.
Niepewnie uchylił drzwi widząc okrytą białą pościelą, śpiąca władczynię. Podszedł do niej cichym krokiem nachylając się nad jej uchem.
- Księżniczko, pora wstawać. - Powiedział spokojnym tonem. Po chwili poczuł poduszkę na swojej twarzy, która została wycelowana przez blondynkę. Westchnął cicho, zachowując spokój.
- Księżniczko... - Zaczął, póki nie oberwał drugą poduszką, a dziewczyna nie schowała się pod kołdrą. - To są jakieś kpiny.
- Nie widzisz że śpię? - Zapytała zmęczonym głosem, na co na jego czole wyskoczyła pulsująca żyłka. Złapał za jeden koniec kołdry odkrywając Lucy sprawił iż zwinęła się w kulkę czując chłód.
- Obowiązki czekają. - Pouczył ją tracąc cierpliwość. Nachylił się tak nisko mając swoją twarz tuż przed jej, poczuła tą bliskość. Jego ciepły oddech muskający jej skórę, może to była szansa. Ruszyła się delikatnie w przód złączając ich usta w pocałunku. Dla nich obojgu była to chwila rozkoszy, musnął jej wargi delikatnie przesuwając językiem. Nie! Zaraz, co on wyprawiał?! Szybko odsunął się od Heartfilii wychodząc z komnaty.
- Księżniczko ubieraj się, ja przyszykuję śniadanie. - Oznajmił wychodząc. Dziewczyna jeszcze bez chwilę siedziała bez ruchu, opuszkami palców dotykając ust, wciąż czując słodki smak. Na jej policzki wstąpił rumieniec, a kąciki ust wygięły się ku górze.
*
Przyszykował śniadanie dla dziewczyny, teraz zmierzając w stronę wyjścia zamku. Nie mógł tam dłużej zostać, powoli zmieniał się w smoka.
- Żegnaj, księżniczko. - Wyszeptał opuszczając mury zamku. Przynajmniej na sam koniec mógł okazać swą miłość pocałunkiem. Jednakże co on sobie myślał? Jest jedynie służącym, nic nie znaczącym chłopem, który został przygarnięty z łaski. Nigdy nie zakocha się w nim taka dziewczyna.
- A wiesz dlaczego? Bo nie kochałeś. - Powiedział na odchodne.
- Dokąd odchodzisz? - Zapytała sama siebie czując jak łzy nawilżają jej policzki, a oczy czerwienią się od płaczu. Spoglądała przez okno na oddalającą się sylwetkę ukochanego przyciskając dłonie do serca.
* * *
Czemu nachodziły ją teraz wspomnienia? Spojrzała na jadącą przed nią wojowniczkę i przyspieszyła kroku konia.
- Erzo, czy wierzysz w przepowiednie? - Zapytała cicho.
- Jestem żołnierzem, sama muszę dbać o swój los, jednakże nigdy nie wierzyłam w takie coś. - Odpowiedziała spokojnie wciąż patrząc przed siebie. Lucy przymrużyła oczy czując jak zbierają się w nich łzy.
Wtedy widziałam cię po raz ostatni, dokąd się udałeś?
Pytała w myślach. Nagle rozbrzmiał głośny ryk smoka, jak na zawołanie konie przyspieszyły w tamtą stronę jakby goniły nieuchwytny cel. Zobaczyła przed sobą ogromnego, odzianego w czerwone łuski, smoka. Zeskoczyła z konia biegnąc w jego stronę, wyglądał jakby opadał z sił.
- Księżniczko nie zbliżaj się do niego! - Oznajmiła Erza wyciągając swój miecz, lecz Heartfilia rozkazała aby szkarłatnowłosa pozostała na swoim miejscu. Dziewczyna spokojnym krokiem podeszła do potwora. Nie wyglądał na wroga, wręcz przeciwnie w momencie kiedy ją ujrzał jego zielone oczy zabłysły szczęściem i tęsknotą. Wiedziała, to musiał być on. Wyciągnęła zgrabną dłoń przed siebie muskając dotykiem twardych łusek, na jej ustach zagościł uśmiech a ciało zalała fala gorąca.
- To ty Natsu, jestem tego pewna. - Potwierdziła patrząc wprost w dzikie oczy zwierza. Coś mokrego skapnęło na trawę. Czy to łzy? Czy smok płakał?
- Przyjdzie czas taki w krucjacie twej
Że da ci rozejrzeć się wokół
Lecz bądź wytrwała i dobrze się miej
Ty co zakochasz się w smoku
Wyrecytowała swoją przepowiednię przytulając się do pyska smoka.
- Więc dlatego mnie zostawiłeś? Chciałam ci coś powiedzieć już dawno.
Scarlet wpatrywała się w tą scenę z nie do wierzeniem jednakże, czuła magię unoszącą się powietrzu. Czyli przepowiednie się spełniały?
- Kocham cię. - Wyszeptała , jego ciało otoczył ogień, który mimo wszystko jej nie palił a postać zaczęła się zmniejszać. Ujrzała różowe włosy, doskonale umięśnione ciało, ujrzała ukochanego. Ze łzami w oczach podbiegła do niego mocno wtulając się w jego tors.
- Ja również cię kocham, księżniczko. - Wyszeptał czule całując jej usta. Przemieszczał się delikatnie po jej wargach czując ten słodki smak. Postać szkarłatnowłosej znikła zlewając się z powietrzem, a za jednym z drzew ogromnego lasu stała staruszka przyglądając się tej romantycznej scenie. Uśmiechnęła się delikatnie wypowiadając owe słowa:
- I znaleźli to, co zapisane w gwiazdach
Odnaleźli swój dom. Odnaleźli też siebie
Odrzucili gdzieś po drodze swój strach
Zdobyliby to, schowane w uczuć niebie
Nigdy nie wierzyli w przepowiednie ani klątwy. Mówi się, że wiara jest błaha, jednakże z czasem warto uwierzyć by zyskać coś ważnego. Zmienili historię, która zawsze opierała się na księżniczce i księciu. Po co on na białym rumaku, skoro można mieć smoka, który rozpostrze swe skrzydła i wzniesie się wysoko w niebo, ku gwiazdom.
One-shot dla Wer Ka. Mam nadzieję że się podobało.
PIERWSZA !
OdpowiedzUsuńTo tak .. hmm brak mi słów no poprostu boooskie .. ale wiesz .. brakuję mi takiego dobrego +18 (niezaspokojona zboczona panda)
Gomene. Jestem straszna .
One-shot świetny nie mogę się doczekać mojego ... a on jest na samym końcu ;___; płakać mi się chce ....
Ahh no nic weny , czasu no i chęci do pisania kolejnych rozdziałów i one-schot'ów :3
Twoja Nimitrix ^_^
Nie martw się też jestem niezaspokojona zboczona panda ;)
UsuńHinata-sama (*u*)
Krótko i na temat. One-shot GENIALNY!
OdpowiedzUsuńGomen że tak krótko, ale zdenerwowałam się. Napisałam pierwszy w historii normalny, piękny, bez błędów komentarz a on mi się usunął! Chamstwo! Jak trak można? Bakka laptop siostry!
S: Wdech, wydech.
Dobra, już.
Napisze jeszcze raz, genialny, boski, piękny, zajebisty! Tak jak poprzedni *__*
Ah, dobra.
Dużo weny no i czasu i żeby szkoła nie zabrała ci chęci do pisania. Bo szkoła to zuo! xd
~Mei. Sherry :3
Yay! :D Fajnie ci wyszło opisywanie takich dawnych czasów, z tym językiem. A sam one-shot po prostu cudowny :D Choć pod koniec miałam wrażenie, że siliłaś się na szybkie zakończenie - ale tak tylko trochę, bo wszystko jest spójne i sensowne, i tak jak wcześniejsze opowiadanko z Gruvią - ocieka magią :D
OdpowiedzUsuńNajwiększym zaskoczeniem było dla mnie to, że Erza okazała się staruszką (chyba dobrze wnioskuje? :D). A i jeszcze muszę przyznać... pisanie legend, przepowiedni, jakiś piosenek... czy to w one-shotach, czy zwykłej fabule bloga, zaskakujesz mnie tym coraz bardziej, masz mistrzowski łeb do tego! xD
One shot bardzo mi się bardzo podobał, nie powiem, brakuję mi tu 18+, ale to była twoja decyzja. Natsu zmienia się w smoka. Popłakałam się...
OdpowiedzUsuńLaxus: Ty to zawsze płaczesz!
Kuro: Ale łzy dodają jej uroku!
Laxus: Dla ciebie zawsze Kara jest urocza, kochasiu
Bo znów was zamknę w łazience!!! Erza rycerz, moja duma!! Nic dodać nic ująć, rozdział, tak brzydko powiem, ZAJEBISTY!! Życzę weny!!!
Karolina <3
"Łgarz kobieto!" - wydaje mi się, że powinno być "łżesz", ale nie jestem do końca pewna.
OdpowiedzUsuńCo za magiczny oneshot! :D
Kiedyś zastanawiałam się, czy jest damski odpowiednik do "rycerza", ale chyba nie ma. W każdym razie Erza w tej roli sprawdza się znakomicie :) Za jedno muszę cię zbesztać, skoro jesteśmy już przy starym języku - czemu nie ma Gray'a? xD A ta staruszka to Erza?
Przesyłam pięć kontenerów weny!
A może, sama nie wiem. No wiesz ja na wpół spałam jak to pisałam. Poprawię dzięki za uwagę.
UsuńAż się popłakałam jak czytałam końcówkę.
OdpowiedzUsuńTakiej akcji nie czytałam długo, a przysięgam u mnie łzy leją się tylko wtedy kiedy warto
Ja cię kocham i czekam z niecierpliwością na następny rozdział
Do napisania ;3
Ma-cha
Witam. Trafiłam na twojego bloga niedawno ale od razu się w nim zakochałam *.*
OdpowiedzUsuńŻyczę co dużo weny i więcej świetnych rozdziałów :*
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH
OdpowiedzUsuńDziękuje za One-shota :) Był jak zwykle Booooooooomba :3 Jeszcze raz dziękuje ,że o moim życzeniu nie zapomniałaś życzę weny :3 ( Wer Ka ) ps Wybacz ,że nie z mojego konta :)
OdpowiedzUsuńPozwoliłyśmy sobie Cię otagować ^-^
OdpowiedzUsuńhttp://recenzje-anime-manga.blogspot.com/2013/09/manga-anime-blogger-tag.html
Kaya & Shi
WOW!!! Kobieto, ale ja się wzruszyłam!!! Coś pięknego!!! A te przepowiednie!!! Jak pięknie ubrałaś je w słowa!!!
OdpowiedzUsuńWoooooow! ♡ moim zdaniem to twoj najlepszy one-shot! :3 boski
OdpowiedzUsuńTak myślałam czy komentować, ale komentarz to taka karma dla autora, to pisze. Znasz moje zdanie na twój temat i twojego talentu pisarskiego. Oneshot jest przepełniony uczuciami i magią, która wpływa na czytelnika. Można się przyczepić do pewnych, mniejszych błędów, ale po co? Skoro efekt powala na kolana sam w sobie :D.
OdpowiedzUsuńTen one-shot jest zaczepisty <3 Świetnie piszesz ;) Totalnie mnie zamurowało xD To było takie piękne, a jednocześnie delikatne... jak czekolada! No dobra może dziwne porównanie, ale właśnie jadłam obiad xD To jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy one-shot, który czytałam <3
OdpowiedzUsuńPrzyznaj się... ile zajęło ci wymyślanie tych przepowiedni ???
Pisz dalej, weny życzę ;*********
boski
OdpowiedzUsuń