środa, 30 grudnia 2015

91. Już czas

Przeznaczeniem każdego człowieka jest on sam. Życie, los, wszystkie czynności, decyzje należą do niego. Czy jest w pewien sposób ograniczony? Własną wolą, przekonaniem że ktoś nim kieruje, ponieważ boi się podjąć walkę samotnie. Każdy człowiek rozumie to pojęcie inaczej, przekłada je na własne myśli. Poszukuje ukrytego sensu, choć odpowiedź ma na swej dłoni. Osoba, wyznaczająca przeznaczenie, chcąca przejął kontrolę nad czyimś życiem, pragnąca zostać "panem" jest intruzem w bycie. Wydaje się silna, prawda? Lecz to właśnie ona boi się Ciebie. 
- Zaniemówiłeś? Zawsze byłeś taki wygadany - zaśmiał się głośno, spoglądając na zabliźnioną twarz różowowłosego. Zielone tęczówki wpatrywały się z wrogością w przeciwnika, mięśnie napinały wraz z każdym oddechem, serce szalało w piersi gubiąc odpowiedni takt. Skąd się tutaj wziął? Dlaczego wrócił? Jak znalazł go...po raz drugi?
- Czego chcesz? - dlaczego żyjesz? To drugie pytanie nie przeszło przez jego gardło, jakby mózg blokował prawdę o słabości. Moc, którą wówczas użył, poświęcenie Fumiki były daremne? Nie wybaczy mu, nie oszczędzi, nie spocznie póki tyran nie zniknie z tego świata. 
- Z jakiegoś powodu przeżyłeś, chociaż wygrzebałem ci dziurę w piersi. Więc czym jesteś? Potworem? Zjawą? Może moim wymysłem? - zrobił sprawny unik, kiedy ognista pięść chciała zadać mu cios. Coś pozostawało w tym chłopaku niezmienne. Temperament, zapalczywość i lekkomyślność. - Spokojnie, nie przyszedłem teraz walczyć..
Zatrzymał się w pół ruchu, a na jego twarz wpłynęło zaskoczenie. Po ostatnim spotkaniu została mu na twarzy ogromna blizna, o mało nie stracił oka...i życia. A on mu mówi, że przyszedł porozmawiać? 
- Nie obchodzi mnie po co przyszedłeś...nie mam zamiaru dać ci uciec! - cios przeszedł przez ciało wroga, jakby potrafił dematerializować. Jak to możliwe? Zacisnął mocno zęby, napinając niebezpiecznie szczękę.
- Jeszcze będziemy walczyć. Gdzie by była zabawa, gdybym cię teraz zabił? Wrócę, w momencie kiedy najmniej się będziesz tego spodziewał...w momencie, kiedy będziesz rozdarty. Chcę zobaczyć twoją rozpacz.
- Nigdy tego nie zobaczysz - warknął, cały drżąc ze złości. To były jakieś żarty. 
- Jak wiele jesteś w stanie dla niej poświęcić? - powoli odwrócił głowę, czując obecność mężczyzny za sobą. Niej? Dopiero po chwili zrozumiał, gdzie kierował się jego wzrok. Nim zdążył cokolwiek dopowiedzieć, został sam.
- Nie pozwolę cię skrzywdzić, Lucy - szepnął niskim tonem, składając obietnicę. Słowo zapieczętowane smoczymi płomieniami. 

*  *  *

- Luce wyrzuć ten list! - krzyknął, widząc że dziewczyna zamiast robić śniadanie przygląda się kartce papieru. Wstał od stołu, sprawnym ruchem zabierając jej świstek. Zaczęła podskakiwać, co i tak nie umożliwiło jej dosięgnięcia, wysoko uniesionej, ręki Dragneela. - Jeść! - przypomniał, wolną dłonią wskazując na kuchenkę, gdzie teraz powinien smażyć się posiłek.
- Oddaj, bo nie zjesz nic do końca życia! - zagroziła, mimo wszystko nie zaprzestając prób dostania listu. Dlaczego niby miała go niszczyć?
- Ha?! Nie możesz mi tego zrobić! - spojrzał w brązowe tęczówki, łapiąc za jej policzki, które ułożyły zaróżowione usta w słodki dzióbek. Uśmiechnął się pod nosem, cmokając miękkie wargi magini. Nie mógł się powstrzymać. 

- Nie chcę go wyrzucać, Schowam go tam, gdzie listy do mojej mamy. Pewnie już nigdy innego nie napiszesz, a ten jest...naprawdę słodki - szepnęła, delikatnie się rumieniąc. Słodki? Nie chciał wtedy napisać nic słodkiego. Właściwie, sam nie wiedział do czego dążył. "Przepraszam" - tak naprawdę to było cała zawartość wiadomości.
- Możesz więc schować też ten - dodał, wyciągając z kieszeni kartkę papieru, złożoną na cztery części. Zarzucał coś jej, podczas gdy sam czynił podobnie. Odebrała od niego oba listy, uśmiechając się ciepło. Nigdy nie sądziła, że jedną z przyczyn ich pogodzenia, będzie gest pisemny. Zwłaszcza ze strony Natsu.
Zielone tęczówki spoczęły na pierścionku zaręczynowym, pamiętając każdą sekundą tamtej chwili. Już nigdy nie chciałby przeżywać tej niepewności, strachu, stresu, a równocześnie codziennie pragnął słyszeć delikatne "tak".
- Idziemy do gildii po śniadaniu? - zapytała, zabierając się za szykowanie posiłku.
- Możemy, umówiłaś się z kimś? - odparł pytaniem na pytanie, opierając podbródek na dłoni. Uważnym wzrokiem śledził każdy jej ruch, przypominając sobie groźbę mężczyzny.
- N-natsu? - silne ramiona objęły ją delikatnie w pasie, przyciągając do siebie. Schował głowę w zagłębieniu pomiędzy szyją a ramieniem dziewczyny, a różowe kosmyki drażniły dotykiem jasną skórę. Przymrużyła powieki, układając usta w delikatny uśmiech, doskonale kontrastujący z pudrowymi rumieńcami.
- Kocham cię

*  *  *

Erza siedziała w fotelu, przeglądając jakąś książkę. Filiżanka z parującą herbatą stała na przeciwko niej, zdobiąc niewielki stolik. Szkarłatne pasma związane były w niedbały warkocz, który luźno opadał na ramię. Jedną dłonią gładziła duży brzuch, nieświadomie się uśmiechając. Jellal krzątał się po mieszkaniu, próbując się czymś zająć. Misja, wyjazd nie wchodziły teraz w grę. Chciał cały czas być przy ukochanej.
- Jesteś głodna? - zapytał, wychylając się z kuchni. Brązowe tęczówki spojrzały znad lektury, przez chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie miewała aż tak dziwnych zachcianek, choć zdarzało jej się mieć ochotę na coś nietypowego. Po za oczywistym ciastem truskawkowym.
- Na razie nie - odpowiedziała, sięgając po napój, kiedy poczuła delikatne kopnięcie. Myślała, że to podstawowy odruch, który odczuwała od czasu do czasu. Nie tym razem. - Jellal!
- Chcesz coś jednak? -
zawołał, tym razem nie odrywając się od wykonanej czynności.
- Jechać do szpitala! - upuścił wszystko co trzymał w dłoniach, z przerażeniem spoglądając na ukochaną. Ale jak to już?!


Sama w to nie wierzę, ale napisałam rozdział. Co prawda krótki, troszkę bez sensu, ale ważne że cokolwiek wróciło. Przepraszam was za...chyba rok nieobecności. Ale szczerze mówiąc nie sądziłam, że w liceum będzie tyle nauki i obowiązków (również ze względu na zainteresowania). Troszkę trudno jest pogodzić fabułę opowiadania, z tym co teraz dzieje się anime/mandze. Ale jakoś to się zrobi. To taki prezencik ode mnie na święta i nowy rok! Mam nadzieję, że wybaczycie. Spóźnionych WESOŁYCH ŚWIĄT, SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I PIJANEGO SYLWESTRA W STYLU FAIRY TAIL!


5 komentarzy:

  1. Hahahah! Tak, śmiałam się, gdy dotarłam do końca :D. Biedny Jellal! Nawet nie może spokojnie skończyć tego, co zaczął :D. Ale od początku! Wiesz już, że cieszę się, iż wróciłaś do pisania. Mam nadzieję, że przerwa nie będzie tak długa jak ta ostatnia, bo wiesz mi, oskubię jak Franka buty! Przyznam szczerze, że nie pamiętam jak się nazywał osobnik, który okaleczył Natsu, ba!, on go zamordował! Może przypomnisz w którejś z kolejnych notek? W każdym razie liczę na to. Co jeszcze? Życzenia przyjęte w całości! A w drugą stronę pędzi Magiczny Nowy Rok i Pijany Sylwester :D. I to chyba tyle ode mnie. Chociaż nie! Mnóstwa weny i więcej czas na pisanie.

    Ściskam mocno,

    Twoja R ♥.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, ja chyba śpiąca byłam czy coś... Miało być "wierz mi".

      Usuń
  2. Kochana mimo, że po części o mnie już zapominasz to i tak do rze wiesz jak sprawić by moje kokoro sie uśmiechnęło. Wiedziałaś, że kocham Jerze i mimo, że nie pisałaś tego z myślą o mnie czuje ciepło w moim własnym małym kokoro. Kocham swoją wyobraźnie za to, że potrafię sobie to wszystko wyobrazić i twoją za wymyślanie tego wszystkiego. Kto by się spodziewał, że Natsu może być romantyczny, poważny, uroczy i tym podobny gdyby nie ty ? Nie spotkałam się jeszcze z blogiem podobnym do twojego ( twój drugi blog sie nie liczy mimo, że wciąż czekam na nowy rozdział ). Twoje spojrzenie na świat tych wymyślonych postaci jest zdumiewający, dokładnie wiesz jak doprowadzić czytelnika do uśmiechu do łez i do głębokich przemyśleń "co by było gdyby ". Cieszę sie, że pozwoliłaś sie poznać i za te nasze spotkania. Uważam, że robisz to co kochasz ale moge sie mylić. I jak to sie pisze na końcu komentarza ... Aaaa ! Wysyłam kontener weny i całusków ~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzecią być to nie wstyd, choć na szczycie lepiej stać
    Nimitrix i R mnie wyprzedziły, co za pech ku*wa m*ć
    Koniec nerwów już na dziś, rozdział piękny teraz czas
    Na cudnych laurach spocząć i Sienkiewicza dzieło przeczytać
    Będą męki, ból straszliwy
    koniec końców sprawdzian wielki
    Bo Krzyżacy się kłaniają, nudne to jak flaki
    Ale szkoła się nie ugnie, a w pytaniach będą haki
    Limit jest ograniczony, cóż poradzić teraz mam
    Lepiej skończe koma pisać, i wór weny pełen dam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zobaczyłam rozdział u ciebie, to omal nie spadłam z krzesła :D Niestety nie miałam nawet kiedy się za niego zabrać, dopiero dziś, kiedy nadrabiam wszystkie zaległości.
    Nie będę ukrywać, że po takiej przerwie nie wszystko dokładnie pamiętam. Główne wątki owszem - szczegóły już mniej. Mimo to ten rozdział był bardzo przyjemny oraz ze świetnymi, dokłanymi opisami(taki słodziasty ^.^). A ostatnie dialogi z Erzą konkretnie mnie rozbawiły :D
    Mam nadzieję, że pomimo natłoku obowiązków licealistki znajdziesz nieco czasu, weny i chęci, by napisać coś częściej niż raz na rok, bo bardzo lubię twoje historie :3

    OdpowiedzUsuń