- Dlaczego on... - Zaczęła Levy.
- Jego moc wraca. - Dokończył Gildarts.
-
Nie dam rady? Jestem za słaby? Chcesz nadal sprawdzić czy jestem
synem Igneela? - Zapytał idąc w stronę przeciwnika, cały płonął.
-
Teraz to ja mam asa w rękawie, więc wygram bez większego wysiłku. -
Uśmiechnął się szyderczo. - Nawet mnie nie dotk... - Nie dokończył, gdyż Dragneel
uderzył go pięścią w twarz.
- Nie obchodzi mnie co potrafisz, masz
stąd wyjść i nigdy nie zbliżać się do Fairy Tail! - Przeciwnik tylko
na niego spojrzał, po czym odwrócił się i wyszedł.
- Jeszcze się spotkamy. - Wyszeptał, ale na tyle głośno, żeby różowowłosy do usłyszał.
-
Tym razem ci daruje, ale jeszcze raz zobaczę twoją mordę, to nie ręcze
za siebie słyszysz?! - Krzyknął. Podszedł do drzwi i je zamknął, oparł
się rękami, cały trząsł się ze złości, Lucy widząc to zrobiła niepewny
krok do przodu, chciała jak najszybciej uspokoić Dragneela. - Nie, nie
tym razem. - Chwycił z powrotem za klamkę. - Zabije cię teraz! - Chciał już otworzyć drzwi kiedy blondwłosa
przytuliła go, poczuł jej ciepło, puścił klamkę, a jego ręce opadły,
poczuł jakby magia opuszczała jego ciało. Nadal miał poważne rany.
-
Proszę, odpocznij. - Powiedziała szlochając. Przyłożył swoją głowę do
jej, tak że poczuł zapach jej włosów, zamknął oczy, to było takie
przyjemne uczucie.
- Jak mam odpoczywać skoro Fairy Tail grozi
niebezpieczeństwo? - Zapytał. Hartphilia przytuliła go jeszcze mocniej,
opierając głowę o jego klatkę piersiową, po jej policzkach spływały
łzy, słyszała bicie jego serca, uszczęśliwiało ją to. Kiedy przez kilka
chwil ono przestało bić, czuła ból, a teraz znów mogła usłyszeć jego
głos, zobaczyć, przytulić.
- Jesteśmy gildią, wszyscy będziemy walczyć razem z tobą.
- Nie chcę, żeby cokolwiek wam się stało. Żeby tobie coś się stało.
- Nic nam nie będzie.
- Proszę zostaw cie to mnie. - Lekko uśmiechnął się.
-
Nie teraz. Proszę odpocznij. - Błagała go, wiedziała że nie da rady
teraz walczyć, a nawet jeśli nie odzyskał sił, by stawić czoła
przeciwnikowi. Zrobiło jej się ciężko, podniosła głowę w górę i
zobaczyła, że Dragneel zaczyna powoli opadać w dół. - Natsu!
Upadł na
kolana, a on chciała go przytrzymać więc klęczała razem z nim, nadal go
przytulała, bała się, że jak tylko go puści, choć na chwilę zostawi,
odwróci wzrok on zniknie, jakby był tylko wspomnieniem, które już nigdy
miałoby nie wrócić. Już nie czuła jego uścisku, zobaczyła tylko
zamknięte oczy i opuszczone ręce, jego ciało było bezwładne. - Natsu. -
Powiedziała cicho.
- Lucy, pamiętasz jak się poznaliśmy? - Zapytał cicho.
-
Tak. - usłyszała jego głos, znów poczuła się lepiej, cała gildia na nich
patrzyła i się temu przyglądała, wyglądali tak pięknie, że szkoda było
im przerywać. - Ale co to ma do rzeczy?
- Lubię te wspomnienia.
- Ja też. - Odpowiedziała nadal przytulając się do niego.
- A wiesz co jest w tym wszystkim najzabawniejsze?
- Co takiego?
-
Że to smok ocalił księżniczkę. - Uśmiechnął się lekko. Blondwłosa
słysząc to także się uśmiechnęła, a po jej policzkach spłynęły ciepłe
łzy szczęścia.
- Ten smok stał się bohaterem. - Poczuła jak coś
mokrego skapuje na jej ramię, spojrzała i zobaczyła łzy kapiące z oczu
różowowłosego, nie mogła uwierzyć, że on płacze.
- Płaczesz?
-
Nawet ja potrafię płakać. Wiedziałaś że smoki też umieją płakać? Ale tylko na chwilę, by później znów je
schować na wiele lat i powrócić do swojego świata, gdzie jest tylko
potworem, który nigdy nie wybudzi się z koszmaru. Na zawsze nim
pozostanie. - Mimo łez mówił z uśmiechem.
- Koszmar może tak naprawdę okazać się snem.
- Chciałbym obudzić się z tego piekła.
Po tych słowach zamilkł, z jego oka wyleciała
ostatnia łza, zasnął. Lucy już w ogóle nie czuła, że choć trochę próbuje
się podtrzymywać, ale wiedziała, że teraz stracił kontakt ze światem,
położyła jego głowę na swoich kolanach, kiedy spojrzała na jego twarz
ujrzała usta wykrzywione w lekkim uśmiechu, otarła z jego policzka łzy.
-
Nigdy nie pomyślałam, że zobaczę jak płaczesz. - Kątem oka ujrzała
jakąś postać stojącą koło niej odwróciła wzrok, Gildarts kucnął i wziął
Dragneela na ręce.
- Zaniosę go do łóżka. - Uśmiechnął się. Lucy pokiwała głową na tak, po czym wstała. Podeszła do baru.
- Czuję miłość. - Powiedziała Mirajane.
- Miruś, już to przerabiałyśmy.
- No ale przyznaj podoba ci się. - Dołączyłą Levy.
- Levy-chan ty też?!
- Moje karty zawsze mówią prawdę, ty i Natsu to idealne połączenie. - Wtrąciła Cana.
- Wyglądaliście razem tak słodko. - Chichotała Lisanna.
-
Nigdy nie widziałem, żeby Natsu płakał, żeby okazywał jakieś uczucia
poza złością, wydurnianiem się i byciem głodnym. - Zażartował Wakaba.
- Zakochany Natsu to ostatnie co chciałbym o nim usłyszeć, to do niego nie podobne. - Powiedział Macao
- No Lucy, gratuluję dokonałaś tego co niemożliwe. - Zaśmiała się Erza.
- To znaczyy... - Ciągnęła Lucy.
- Sprawiłaś, że Natsu się zakochał. - Śmiał się Gray.
- To nieprawda. - Zrobiła się czerwona jak burak. Cana stanęła na barku, tak żeby każdy ją widział.
- Cana co ty robisz? - Zapytała blondwłosa.
- Słuchajcie! Natsu się zakochał! - Cała gildia spojrzała w
jej stronę ze zdziwieniem, obok niej stanęła Levy, również krzycząc na
całe Fairy Tail.
- Natsu Dragneel jest za-ko-cha-ny! - Wszystkie dziewczyny zaczęły się
śmiać na cały głos i gratulować Heartphilli, a ona siedziała skulona i
cała czerwona jak pomidor.
* * *
Był
już wieczór, Lucy siedziała na krześle, obok łóżka na którym leżał
nieprzytomny Dragneel, spoglądała na niego, wyglądał strasznie a za
razem tak pięknie. Chciałaby, żeby otworzył teraz oczy, uśmiechnął się
do niej, był cały i zdrowy, ale wiedziała że tak się teraz nie stanie.
Nagle jego uśmiech przekształcił się w grymas bólu, a na czole pojawiły
się kropelki potu, przeraziła się, sprawdziła puls, był normalny, taki
jaki powinien. Dotknęła jego czoła by sprawdzić temperaturę, była tak
wysoka, że można było się oparzyć. Wybiegła szybko z pokoju, tak szybko
że cała gildia zwróciła wzrok w ich stronę.
- Wendy, Mira kto kolwiek szybko! - Podbiegła do barku i wzięła ze sobą miskę zimnej wody i mały ręcznik
- Co się dzieje? - zapytał Gray - za bardzo się rozpalił? - Spojrzał na Lucy, zauważył że teraz było to poważne.
-
Chwila odpoczynku, żeby choć przez chwilę mógł odpocząć i wrócić do
zdrowia.
Chciało jej się płakać, ale powstrzymała łzy, przypomniały jej się słowa Natsu "Łzy nie rozwiążą żadnego problemu, ale nie musisz radzić sobie z tym sama, masz przyjaciół którzy zawsze ci pomogą". Wbiegła spowrotem do pokoju, zobaczyła Wendy leczącą różowowłosego.
Chciało jej się płakać, ale powstrzymała łzy, przypomniały jej się słowa Natsu "Łzy nie rozwiążą żadnego problemu, ale nie musisz radzić sobie z tym sama, masz przyjaciół którzy zawsze ci pomogą". Wbiegła spowrotem do pokoju, zobaczyła Wendy leczącą różowowłosego.
-
Udało się moja magia działa! - Powiedziała zadowolona, ale nadal
skupiała się na leczeniu Salamandra. Gorączka powoli ustawała. Po 40
minutach udało się. Wendy była zmęczona, więc zeszła na dół. Lucy
usiadła na skrawku łóżka, chwyciła kołdrę by przykryć różowowłosego,
ujrzała wtedy, że otwiera on powoli oczy. Uśmiechnęła się.
- Jak się czujesz?
- Dobrze. - Usiadł, a Lucy mocno go przytuliła. Zdziwił się, ale po chwili także ją przytulił.
- Nie rób tak więcej, nawet nie wiesz jak się bałam, jak się wszyscy baliśmy. - Z ledwością powstrzymywała łzy.
- Czuję się lepiej, ale nadal mnie wszystko boli więc nie ściskaj tak mocno. - Zaśmiał się, a dziewczyna puściła go.
- Mam pytanie. - Zaczęła blondwłosa.
- Jakie?
-
Co się wtedy z tobą dzieje, kiedy tak upadasz, łapiesz się za głowę, o
co chodzi, proszę powiedz mi. - Uśmiech chłopaka znikł, Heartfilli
zrobiło się smutno, ale musiała się dowiedzieć.
- Zwykłe koszmary.
- Zwykłe koszmary?!
-
Widzę jak Igneel umiera, widziałem jak wy umieracie z mojej winy, to
wszystko tak bardzo boli, wydaje się takie prawdziwe, ja wtedy nie mogę
wytrzymać, to dla mnie za dużo i... - Zaczął się trząść ze strachu,
po jego policzkach spływały łzy. Lucy lekko go przytuliła.
- Już
dobrze. Pamiętaj, że to tylko koszmar, wszyscy tu jesteśmy i żyjemy.
Pamiętaj. - Czuła krople lecące z oczu Dragneela, czuła jak drżał. - Już
dobrze, jestem tutaj, nie wstydź się łez nie są niczym złym, każdy
kiedyś płakał, wiem że ty także. - Odwzajemnił uścisk.
- Może masz rację. - Powiedział cicho i wytarł łzy, na jego ustach znów zagościł ciepły uśmiech. Zaczął powoli wstawać.
- Ej! Co ty robisz?! Musisz odpoczywać! - Chciała go zatrzymać, ale nic jej to nie dawało.
- Lucy jestem głodny, moje ciuchy są w strzępach i potrzebuję się umyć, więc błagam cię, daj mi dojść do domu.
- Dobrze, ale ostrożnie. A i Natsu
- Tak?
- Proszę, twój szalik. - Wyciągnęła do niego rękę z przedmiotem, ten chwycił go i zawiązał wokół szyi.
- Brakowało mi go. - Uśmiechnął się i wybiegł z pokoju, ale Heartfillia za nim.
- Powiedziałam ostrożnie!
-
Tak, tak. Happy chodź idziemy do domu! - Kot widząc swojego
przyjaciela zdrowego i pełnego energii, ruszył za nim z szerokim
uśmiechem na ustach i łzami w oczach.
- Aye, sir!
...
Po dwóch
godzinach Natsu szedł spowrotem w stronę gildii, założył nowe białe
spodnie, czarną kamizelkę, narzutkę na spodnie i oczywiście szalik.
Nagle Happy przytulił się do niego.
- Happy co ty? - Zapytał zdziwiony
-
Jesteś cały i zdrowy, nie mogłem znieść tego, że... - Nagle urwał,
Natsu pogłaskał go po głowie i wyszczerzył w uśmiechu swoje białe kły.
- Na przeprosiny pójdziemy później nad jezioro i złowię ci dużo ryb dobra?
- Aye. - Kotek uśmiechnął i ruszyli dalej w stronę gildii.
Nigdy nie widziałem, żeby Natsu płakał, żeby okazywał jakieś uczucia poza złością, wydurnianiem się i byciem głodnym - Ach :)
OdpowiedzUsuńMira - zawsze coś wyczuje :D Cana była świetna "SŁUCHAJCIE NATSU SIĘ ZAKOCHAŁ!" po co delikatnie, skoro można walnąć prosto z mostu?
OdpowiedzUsuńNatsu...jak zawsze nie słucha Lucy...ale to je Natsu xD I w ogóle ta scena była słodka (w sensie NaLu ^^) i te białe gacie na koniec...padłam xD
Jezuniu długo czekałam na Nalu pierwszy raz mi sie to zdarzyło xD Cana i Levy były świetne ;)
OdpowiedzUsuńtak zgadzam się jeśli chodzi o nalu trochę się to ciągnęło ale w końcu coś się pokazało :)
OdpowiedzUsuńJaka genialna wymiana zdań w wersji NaLu!!! Na miejscu Lucy zabiłabym dziewczyny, albo chociaż porządnie skrzyczała :D. Wyobrażam sobie jak musiała się czuć bidula...
OdpowiedzUsuńnie mogę najpierw płacze bo się wzruszyłam a późnej płacze ze śmiechy z Levy i Cany xD
OdpowiedzUsuńTy powinnaś się udać na delegacje do Hiro i mu pomóc w kreacji jego własnych postaci xD. No po prostu u ciebie oni mają więcej cech, są bardziej rozbudowani pod względem charakteru. Teraz już nie można powiedzieć tylko, że Natsu to narwany idiota. To jak płakał *w* , jarałam się jak pochodnia .
OdpowiedzUsuńI tak jakby powiedział to Happy: Luuuuuuuuubią się~~~!<3