Była już noc, a oni cały czas znajdowali się na morzu.
- Jestem głodny, długo jeszcze? - Narzekał Happy.
- Tu wszędzie jest woda więc złów sobie rybę. - Odpowiedział Gray.
- Ale to Natsu zawsze łowi ryby.
-
Nie widzisz, że jest nieprzytomny, on jest cały zimny i się trzęsie, a
ty się martwisz tylko o swoje ryby. - Powiedziała zdenerwowana Lucy.
Dragneel leżał głową oparty na jej kolanach, wszyscy mieli smutne miny i
byli zmęczeni.
- Jak to jest zimny?! - Krzyknęła Erza.
-
Normalnie dotknij go. - Blondynka położyła rękę na czole Salamandra.
Scarlet zrobiła to samo, po czym dotknęła jego ręki, oczy jej się
rozszerzyły i posmutniała jeszcze bardziej.
- Jest źle, jest
bardzo źle. Temperatura jego ciała powinna być choć trochę gorętsza od
naszej i nie powinno mu być zimno. - Panikowała czerwonowłosa.
Fullbuster wyciągnął z plecaka koc i przykrył nim różowowłosego. Teraz
wszyscy zamartwiali się jeszcze bardziej. Byli tak daleko od lądu,a ich
przyjaciel był w fatalnym stanie. Nie mogli nic zrobić, byli bezsilni.
Gray przeszukiwał plecaki w nadziei, że znajdzie coś czym będzie mógł
ogrzać przyjaciela. Zaczynali już powoli zasypiać, starali się
wytrzymać, ale to było zbyt silne, oczy same im się zamykały. Nagle
Natsu zaczął kaszleć, wszyscy momentalnie się zerwali. Z uwagą i
przerażeniem obserwowali chłopaka. Okazało się, że wypluł wodę. Otworzył
oczy, a na twarzach jego przyjaciół pojawił się szeroki uśmiech.
-
Natsu! - Krzyknęła ze łzami szczęścia w oczach Lucy i mocno przytuliła
Dragneela. On tylko lekko się uśmiechnął, po czym skrzywił z bólu.
- Jesteś głupszy niż myślałem, ale dobrze, że żyjesz. - Parsknął Gray.
-
Powiedziałem żeby nikt za mną nie szedł. - Powiedział
ledwo słyszalnym głosem Salamander, próbował usiąść, ale każda komórka
jego ciała odmawiała mu posłuszeństwa, było mu zimno, cały był
odrętwiały, ale jego uparty charakter spowodował, że z trudem mu się to
udało. Blondynka lekko go podtrzymywała w razie czego.
- Co się tak właściwie stało? - Zapytała Erza.
-
Wszedłem do jakiejś jaskini, było strasznie ciemno i wpadłem w jakąś
dziurę, było tam pełno kolców czy czegoś więc złapałem się jednego.
Spojrzałem w dół i zobaczyłem wodę więc puściłem się i spadłem. Później
cały czas płynąłem, ale chyba zaczęło mi brakować energii bo nie mogłem
się ruszać, zrobiło mi się zimno i ostatnie co zobaczyłem to zarys
jakieś postaci pod wodą. Przez te wszystkie lata wierzyłem, że Igneel
gdzieś jest, że uda mi się go odnaleźć, nigdy nie przestawałem mieć
nadziei, dlatego cały czas chciałem z kimś walczyć, aby się doskonalić,
aby stać się silniejszym, by móc spojrzeć mu w oczy, że stałem się kimś
lepszym, kimś ważniejszym, ale widać to wszystko to tylko kłamstwa,
które sam sobie wmawiałem, nie zdołam go odnaleźć, może nie jestem
jeszcze gotów. Może czas zgasić ten płomień.
Wszyscy siedzieli w ciszy, aż w końcu ukołysały ich do snu fale morza.
Jedynie Natsu czuwał, wpatrywał się w pięknie świecące gwiazdy.
-
Przygarnąłeś mnie tylko po to, aby później mnie zostawić. Może to jest
rodzaj jakiegoś testu, jeśli chcesz mnie wystawić na próbę, to zgoda.
Dla mnie jesteś jedną z gwiazd oświetlającą to niebo nad nami, nie wiem
jak daleko ono sięga, ale jest tylko jedno. Wierzę, że spoglądasz teraz
na nie tak samo jak i ja, zastanawiając się gdzie jestem. Obiecuję, że
cię znajdę wiesz co mi wystarczy, wiesz jakie słowa wystarczą, abym
poczuł twoją obecność.
Mówił cicho, wszyscy powiedzieli by, że mówi
sam do siebie, ale tak naprawdę wiatr poniósł jego słowa wprost do
pewnego smoka, jeśli więzi są naprawdę silne odległość nie jest ważna,
ważniejsze jest uczucie i jego siła. Nie ważne jak daleko od siebie są,
wciąż oddychają tym samym powietrzem, wciąż oglądają to samo niebo,
wciąż stąpają po jednej ziemi, która pokrywa cały świat, świat
tajemniczej magii, która nigdy nie zostanie odgadniona, bo jeśli tak by
się stało ta magia przestała by być magią.
* * *
-
Wierzę w ciebie. - Powiedział cicho, ale wystarczająco głośno, aby te
słowa mogły dotrzeć do chłopaka. Słowa powiązane uczuciem i gorącym
płomieniem, który miał na nowo rozpalić gasnącą świeczkę nadziei i dać
jej nową szansę, aby z małej iskierki powstał potężny płomień, którego
już nigdy nie będzie się dało ugasić.
* * *
Natsu uśmiechnął się, a po jego policzku spłynęła krystaliczna łza.
-
Oto mi chodziło. - Szepnął. Zza chmur wyłaniało się słońce, gwiazdy zaczynały
powoli znikać z jaśniejącego nieba. Prędzej czy później na miejscu
księżyca musi pojawić się słońce, aby mógł rozpocząć się nowy dzień, aby
ta magia mogła żyć.
Ale śliczny rozdział o.o
OdpowiedzUsuńŚliczny ;,)
OdpowiedzUsuńKawaii, aż się popłakałam ;-; śliczne ;')
OdpowiedzUsuńJejku*-* prawie sie poplakalam;( Natsu 0.0
OdpowiedzUsuńGenialne!!!
OdpowiedzUsuńTrochę nieścisłości, ale naprawdę słodkie i urocze... zobaczymy, co będzie dalej :)
OdpowiedzUsuńPrzez chwile myślałam, że on naprawdę umrze OwO. W ogóle to, że Natsu jako chodząca pochodnia, był zimny, jemu było zimno! To już samo w sobie zastanawiało. Ciekawe jak to jest, że się słyszą nawzajem? Nie wiem jak to u ciebie działa, bo w mandze Igneel był w Natsu, a tu... to zagadka W.W....
OdpowiedzUsuń