Znaleźli się w miejscu gdzie przed chwilą stał ogromny budynek.
- Wszystko się zawaliło, mógł wziąć Natsu ze sobą, ale nie mam pewności - powiedział Kurushini.
-
Jakim cudem mamy go odszukać, Happy dałbyś radę go wywąchać czy coś? Zadał pytanie Gray spoglądając na niebieskiego kota, który unosił się w
powietrzu ze smutną miną.
- Postaram się - chwilę powęszył - on tutaj gdzieś jest, pod tymi skałami
-
Szybko, musimy go znaleźć - oznajmiła Erza. Zabrali się do poszukiwań.
Minęło pół godziny i nadal nic, każdy zaczynał się poważnie martwić,
obawiali się najgorszego. Gray zobaczył kątem oka biały materiał,
podszedł do tego miejsca i przyjrzał się uważniej, to był kawałek
szalika, który dobrze znał. Szybko zaczął odkopywać kamienie, kolejne co
ujrzał to różowe włosy, wiedział już na pewno że znalazł swojego
przyjaciela.
- SZYBKO TUTAJ! POMÓŻCIE MI GO ODKOPAĆ! - krzyknął
Fullbuster.
Podbiegli do niego i wszyscy razem w końcu wyciągnęli
Dragneela spod ruin. Był nieprzytomny, cały zakrwawiony.
- Natsu, obudź się, już wszystko dobrze. Słyszysz? - powiedziała Lucy.
- Natsu, to nie jest zabawne. Nie rób sobie z nas żartów! Otwórz oczy
Mag lodu zaczął panikować.
-
Musimy go zabrać do gildii, Wendy go zbada - wtrąciła Erza.
Gray wziął
chłopaka na ręce i po chwili znów znaleźli się w gildii, na samym jej
środku. Wszyscy zwrócili wzrok w ich stronę. Ujrzeli, nieprzytomnego
Dragneela, na podłogę skapywała krew.
-Co się stało? - zapytała
przerażona Mira, każdy był przerażony. Wszyscy milczeli, nikt nie
wiedział co odpowiedzieć, w oczach Lucy zbierały się łzy.
- Czy Wendy mogłaby go zbadać? - zadała kolejne pytanie Erza, spojrzała na nieprzytomnego chłopaka.
- Niestety, ale Wendy wyszła gdzieś z Carlą - odpowiedziała smutno Lisanna.
- I co teraz? - dodał Gray.
- Połóż go gdzieś, jedyne co możemy zrobić to...
-
Nic, nic nie możemy zrobić - przerwała Mirajane czerwonowłosa.
Fullbuster położył przyjaciela na miejscu, które wyznaczyła mu
koleżanka, trójka magów siadła przy stoliku.
- Czemu, czemu on zawsze wszystko chce zrobić sam?
Zadręczała się blondwłosa.
- Jesteśmy drużyną, mógłby to uszanować - denerwował się mag lodu.
-
Przepraszam to moja wina, gdyby nie to, że chciał mi pomóc nic by się
nie stało, powinienem umrzeć, a nie...
Gray zacisnął dłonie w pięści i
uderzył jedną o blat stolika, wstał i chwycił Kurushiniego za bluzkę,
tym samym podnosząc go trochę do góry.
- Powinienem umrzeć?! Nie
mów tak, chciał ci pomóc, abyś właśnie tego uniknął. Chciał żebyś zaznał
wolności, dał ci nową szansę na zaczęcie od początku! Więc przestań
tak gadać i pomóż wypełnić mu obietnicę którą ci złożył! Daj sobie
szanse, swojej siostrze! Czy zawahał się przed tym żeby was osłonić,
czy zawahał się powiedzieć ci "obiecuję, że cię uratuje" na pewno nie,
spójrz na niego i zobacz, to z niego powinieneś brać przykład, z tego że
nigdy się nie poddaje, że zawsze widzi szanse na lepsze jutro! Nie tylko
ty miałeś ciężkie przeżycia, każdy z nas, wszyscy którzy się tutaj
znajdują przeżyli coś czego nie zapomną, ale dzięki niemu na naszych
twarzach jest uśmiech, dzięki niemu nie straciliśmy jeszcze nadziei,
dzięki niemu ta gildia jeszcze istnieje! Nie myśl, że on umarł, on taki
nie jest. Nie ważne ile zadasz mu ciosów, jak ciężkie będzie miał
rany, wstanie i będzie walczył dalej. Nie umrze, jeśli tak się stanie to...nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić Fairy Tail bez Natsu,
nikt nie potrafi, ponieważ stał się jednym z nas, jest członkiem rodziny
! Kiedy się obudzi nawet mu tak nie mów, on nie szanuje ludzi, którzy
nie dbają o własne życie, powiedz mu dziękuję, powiedz mu, że
wykorzystasz szansę, którą ci dał! Masz u niego dług, tak jak my
wszyscy, ale on nie będzie niczego od ciebie wymagał, chciałby tylko
żebyś znalazł wolność i zaczął od nowa
Mag lodu odstawił
czarnowłosego, spojrzał na niego, po czym z powrotem usiadł.
- Gray... - zaczęła Lucy.
- Ale ja nie zasługu... - zaczął Kurushini.
-
Jeśli znowu masz zamiar powiedzieć, że powinieneś umrzeć...to weź nóż i go dobij! To będzie równoznaczne - krzyknął nie odwracając się.
- Gray, już dobrze. Uspokój się - pocieszała go Erza.
- Przepraszam, po prostu zdenerwował mnie
Odpowiedział już spokojnym głosem.
- Ale pewnie podobnie powiedziałby Natsu - odparła Lucy.
- Nie porównuj mnie do niego!
Krzyknął obrażony, wszystkim poprawił się humor.
- Ale ja cię do niego nie porównuję tylko mówię, że mówisz jak on - zaśmiała się.
- Wcale nie porównujesz
-
Lucy ma racje, różnicie się. Natsu się nie rozbiera tak jak ty, chociaż
wasz poziom inteligencji jest na tym samym poziomie - dodała Scarlet
również się śmiejąc. Blondwłosa wstała i podeszła do Dragneela.
-
Szkoda, że nie śmiejesz się razem z nami, kocham twój uśmiech
Wyszeptała wciąż na niego spoglądając, po jej policzku spłynęła łza,
przypomniał jej się pocałunek z nim, było wtedy tak cudownie. Kiedy
chciała już mu powiedzieć co czuje coś im przerwało. Usiadła i
spoglądała na jego twarz, chciałaby znów zobaczyć ten jego uśmiech, aby
było tak jak zawsze wesoło, żeby nikt nie musiał cierpieć.
- Porlyusica ona mogłaby pomóc Natsu, przecież leczyła mistrza i mnie
Wpadła na pomysł Erza.
-
Genialny pomysł. Kurushini ty razem ze swoją siostrą zostańcie. Wezmę
Natsu i biegniemy - powiedział stanowczo Gray i podszedł do
różowowłosego, dostrzegł smutek na twarzy Lucy i łzy - nie martw się,
wyjdzie z tego, to Natsu. Nie ważne w jakie kłopoty się wpląta zawsze
wychodzi z tego z uśmiechem - chciał wziąć przyjaciela na plecy, ale
było mu trochę trudno - ktoś pomoże?
Blondwłosa wstała i pomogła
Fullbusterowi. Miała teraz na rękach krew Dragneela, spojrzała na nie z
przerażeniem
- Jeśli chcesz zostań tu i ...
- Idę z wami, on nigdy
nie zostawił mnie w potrzebie, ja też go nie zostawię Przerwała mu, a
w jej oczach znów pojawiły się łzy, spuściła głowę na dół, Scarlet
chciała już podejść i ją pocieszyć, kiedy podniosła głowę z szerokim
uśmiechem - a z resztą chce zobaczyć jak się obudzi cały i zdrowy,
jestem pewna, że zobaczymy jego uśmiech - dokończyła i ruszyli w stronę
Porlyusicy.
Kiedy byli już pod drzwiami jej chatki blondwłosa lekko
zapukała, ta otwarła drzwi i nim zdążyli cokolwiek powiedzieć zaczęła
ich poganiać miotłą i krzyczeć.
- Wynocha mi stąd, ale to już!
Jak ja nienawidzę ludzi - szybko pobiegli w innym kierunku i
zatrzymali się w środku lasu, Gray oparł Dragneela o drzewo.
- Cholera, nawet nie zdążyliśmy nic powiedzieć - narzekał mag lodu.
-
Tak, zapomniałam że nienawidzi ludzi, ale musimy na spokojniej, ona da
radę pomóc Natsu, przynajmniej taką mam nadzieję - dodała Erza. Oboje
usłyszeli ciche szlochanie, odwrócili się i ujrzeli Lucy przytulającą
różowowłosego.
- Nigdy mnie nie zostawiłeś. Obiecuję, że pomogę
ci, nie chcę cię stracić, pójdziemy tam jeszcze raz, aż do skutku póki
znów nie staniesz na nogi, póki znów nie zobaczę twojego uśmiechu
Dwójka magów spojrzała na nią, zrobiło im się smutno, oni również bardzo
przeżywali to co się teraz działo, to w jakim stanie był ich przyjaciel.
Tytania wstała i ruszyła w stronę czerwonookiej. Zapukała do drzwi.
-
Chciałam tylko porozmawiać. Pamięta mnie pani? Jestem Erza Sacrlet to
pani wyleczyła moje oko - zaczęła z lekkim uśmiechem na ustach, aby
spokojnie przejść do najważniejszej części rozmowy.
- Ahh tak to tym okiem nie potrafisz płakać - odpowiedziała.
-
Potrafię - medyczka otworzyła szeroko oczy - dzięki moim przyjaciołom.
Ja chciałam prosić, abyś pomogła mojemu przyjacielowi, jest ciężko
ranny, ostatnia nadzieja w pani. Nie chcemy go stracić. On zawsze nas
ratował i nie potrafimy wyobrazić sobie życia bez niego. Więc błagam
ocal go - prosiła z nadzieją, że przekona kobietę.
- Jak ma na imię? - zapytała.
- Natsu. Natsu Dragneel
Odpowiedziała, czuła że jest co raz bliżej, co raz bliżej ocalenia przyjaciela.
- Przyprowadź go
- Dziękuję - szybko powiedziała i pobiegła do reszty.
- Natsu Dragneel od Igneela - rzekła sama do siebie.
Erza biegła przed siebie, w stronę przyjaciół zadowolona, że jej się udało.
- Chodźcie szybko zanim zmieni zdanie - powiedziała wskazując aby poszli za nią.
- Udało się? - zapytał zdziwiony Gray i wziął różowowłosego na ręce.
-
Tak! - krzyknęła ucieszona Lucy i wszyscy ruszyli w stronę kobiety.
Biegli ile sił w nogach, aby być tam jak najszybciej, medyczka spojrzała
na nich.
- Zanieś go tam
Wskazała na łóżko, tak też chłopak
uczynił. Podeszła do nieprzytomnego Dragneela i zaczęła badać. Poprosiła
magów o wyjście. Czekali z niecierpliwieniem, każda minuta trwała
wieczność. Po 2 godzinach drzwi otworzyły się a w nich pojawiła się
różowowłosa kobieta.
- Wracajcie do domu - powiedziała z poważną miną.
- Nie zostawimy go, jest ...
- Do domu - przerwała Grayowi.
- Chodźcie - stwierdziła Erza i ruszyła w stronę gildii. Lucy i Gray ruszyli za nią.
- Nawet nie dała nam go zobaczyć - narzekała blondwłosa.
- Może nie chciała żebyśmy go zobaczyli - odpowiedziała wciąż idąc przed siebie.
* * *
Siedziała
na krześle przemywając rany nieprzytomnego Dragneela, po czym
zabandażowując je. Chłopak oddychał płytko, a jego serce wydawało
pojedyncze uderzenia. Był co raz słabszy, kończyła opatrzać jego brzuch
kiedy zauważyła, że klatka piersiowa w ogóle się nie rusza, przyłożyła
dwa palce, wskazujący i środkowy do szyi i próbowała wyczuć tętno, ale
nic z tego nie wyszło. Jak najszybciej zaczęła go reanimować, ale nic to
nie dawało, mimo tego nie przestawała. Wstała i otworzyła drzwiczki
jednej z szafek z lekarstwami. Szukała pewnej rzeczy, na szczęście
znalazła fiolkę z napisem 'Fiore
della vita' co oznaczało 'Kwiat życia', był to gęsty płyn w kolorach
tęczy, przepięknie błyszczał. Nałożyła sobie trochę na ręce i spowrotem
przyłożyła do nieruchomej klatki piersiowej chłopaka, był co raz
bardziej blady,a jego skóra stawała się zimna.
-
Ostatnia nadzieja - zamknęła oczy i wypowiedziała zaklęcie - Tak jak
kwiat mieniący się barwami tęczy, tak życie które ma również piękne
odbicie, kwiat ma szansę zakwitnąć od nowa póki ma korzenie w ziemi,
póki ciepły deszcz spada na jego płatki, póty życie ma prawo dalej
istnieć. Kwiecie wieczności użycz swej magii i spraw by znów mógł
podziwiać otaczający nas magiczny świat, daj szansę na dalsze życie.
FIORE DELLA VITA!
Wykrzyknęła a na ciele chłopaka zaczęły pojawiać
się tęczowe znaki na kształt kwiatów, cały zaświecił słonecznym
blaskiem, nie zdejmowała dłoni.
- Kwiat zaakceptuje serce równie piękne jak jego
pąk - dodała.
Nadal niczego nie wyczuwała, zdjęła dłonie z
chłopaka, wtem tęczowe znaki przypominające kwiaty, zmieniły się w
płomienie ognia, lecz nadal zachowywały swój kształt. Spoglądało na to
zdziwiona, nie mogła uwierzyć w to, co widziała, ciało różowowłosego
zaczęło odzyskiwać swój odcień, a jego skóra znów stała się ciepła.
Znaki znikły a fiolka z napisem "Fiore della vita" zmieniła się.
Zamiast tęczowego płynu znajdował się pył w kolorach płomieni, świecił
niesamowitym blaskiem. "Hana
Fenikkusu" tak teraz opisane było naczynie, oznaczało to "Kwiat
Feniksa". Kwiat, który już dawno wyginął, ale miał niesamowite
właściwości i teraz zdobyła to co najcenniejsze, uśmiechnęła się i
schowała go do szafki za innymi lekarstwami. "Jest niesamowity. Tak
ogromna moc w tak młodym chłopcu. Ma takie piękne serce, odrodził Kwiat
Feniksa. Nadzieja na lepsze jutro, to właśnie on" pomyślała sobie
spoglądając na chłopaka, który powoli otwierał oczy, obraz miał
zamazany, odwrócił głowę w bok i zobaczył różowowłosą kobietę.
- Kim jesteś? - zapytał.
- Porlyusica, znajoma Makarova - odpowiedziała.
- Co się stało? - zapytał trochę zamroczony.
-
Twoi przyjaciele cię tutaj przyprowadzili, miałeś poważne rany. Przez
chwilę byłeś martwy, ale odrodziłeś Kwiat Feniksa, jesteś niesamowity.
Nadal jesteś osłabiony więc ostrożnie.
- Tak, tak. Masz coś do
jedzenia?
Zadał pytanie trzymając się za brzuch. Spojrzała na niego,
wzięła miotłę i zaczęła go poganiać, wyskoczył z łóżka jak poparzony i
wybiegł na zewnątrz.
- Idź mi stąd! Rany, jak ja nienawidzę ludzi
- powiedziała zirytowana zamykając za sobą drzwi. Dragneel jeszcze
przez chwilę zdziwiony spoglądał na chatkę.
- Jak człowiek może
nienawidzić człowieka? Rany, co za baba. I znów cały w bandażach -
narzekał idąc w stronę gildii - Kurushini, Itami!
Krzyknął i zaczął
biec.
* * *
-
Już tak długo go nie ma, nie pozwoliła nawet go zobaczyć. Ja nie chcę
żeby on... Lucy już nie mogła tego wytrzymać, siedziała przy stoliku z
pocieszającymi ją Erzą i Grayem.
- Nie martw się on...
Zaczął Fullbuster, lecz nie dokończył sam nie miał najlepszych myśli.
- Co się tak wszyscy zamartwiacie? - w budynku pojawił się Makarov.
- Chodzi o Natsu - zaczęła Erza.
-
Czy on...
Staruszkowi nawet nie chciało przejść to przez gardło, nie
mógł sobie wyobrazić tego, że jeden z jego wychowanków umarł, na jego
czole pojawiła się pulsująca żyłka
- Kto mu to zrobił?! - wykrzyknął.
- On mnie uratował, mnie i moją siostrę - powiedział Kurushini.
- Nie mamy pojęcia co się z nim teraz dzieje - dodała smutno Scarlet.
- Niech no ja tylko dorwę tego kto to zrobił - powiedział rozwścieczony mistrz.
* * *
Szedł
ulicami Magnolii, kiedy przechodził obok mostu zatrzymał się, to tutaj,
to tutaj pocałował się z Lucy. Takie piękne wspomnienia, na jego twarzy
zagościł ciepły uśmiech, spojrzał w niebo a następnie przed siebie,
jego oczom ujawnił się budynek Fairy Tail. Ruszył w jego stronę. Pewnie
wszyscy się teraz o niego martwili, znów biegł z szerokim uśmiechem.
-
Nie ma cię powodu do zmartwień - powiedział do siebie. Kiedy zbliżał
się do drzwi gildii, wcale nie zwolnił kroku, wystawił ręce przed siebie
i wbiegł do budynku, krzycząc na cały głos.
- WRÓCIŁEM! -
wszyscy spojrzeli na niego. Blondwłosa wstała i podbiegła do chłopaka
mocno go przytulając, zdziwił się, ale zaraz odwzajemnił uścisk.
Poczuła
jego ciepło, spojrzała jeszcze raz na twarz Dragneela i ujrzała szeroki
uśmiech, który tak bardzo kochała. Erza także podeszła do przyjaciela i
uściskała, tylko 'trochę mocniej'. Kolejny był Gray, podszedł do
różowowłosego i spojrzał na niego obrażonym wzrokiem, ale zaraz się
uśmiechnął, chłopak zrobił to samo. Po chwili Natsu
leżał na ziemi, znów z powodu Happy' ego.
- Natsu dziękuję za to, że nas ocaliłeś - powiedział nieśmiało Kurushini.
-
Walka jeszcze się nie skończyła ten facet ma złe zamiary, nie pozwolę
mu tknąć Fairy Tail. Myśli, że mnie pokonał! - spojrzeli na niego ze
zdziwieniem - będę walczyć, wszyscy będziemy walczyć !
- Nie da
się go pokonać, on jest zbyt potężny
Zmartwił się, zobaczył uśmiech na
twarzy Dragneela, wskoczył na stół, wszyscy spojrzeli na niego, łącznie
z Makarovem.
- Raz obroniliśmy gildię więc damy radę kolejny! Nikt nie będzie nam groził! Zrobimy mu totalną rozrubę, w końcu to nasza specjalność!
Krzyczał na cały głos, na
ustach każdego pojawił się zadziorny uśmiech.
- Brakowało mi rozrywki - powiedziała Cana.
- Najsilniejsza drużyna znowu w akcji - dodał Gray.
- Wreszcie jakaś akcja - odezwał się Gajeel
- Nareszcie Natsu jakiego znam - uśmiechnęła się Lucy
-
Pokażemy mu co to znaczy zadzierać z Fairy Tail
Krzyknął Makarov.
Natsu zapłonął żywym ogniem, zacisnął dłonie w pięści, znów wszystkie
oczy spojrzały na niego.
- NAPALIŁEM SIĘ!
Wooow *w* świetnne :3 i w ogóle, to słynne powiedzonko po przebudzeniu "głodny jestem" padłam xD Erza przytuliła go tylko trochę mocniej... mam nadzieę że jego organy wewnętrzne są całe xD "Najsilniejsza drużyna" przeczytałam jako "najseksowniejsza drużyna" i tak się przyglądam myśląc "heee, że co?" no tak, wpływ Aquariona xD
OdpowiedzUsuńHa, ha super xD Natsu jak zawsze głodny xD Ale wstrętna z niej baba, że go wygoniła! Jak można wygodzić Natsusia?! :P
OdpowiedzUsuńwiecie, coraz większe mam wrażenie, że Natsu cały czas ginie, praktycznie w każdym rozdziale ...ciekawe :)
OdpowiedzUsuńAle bardzo fajne, miło się czyta :)
UsuńGenialne!!! A różowowłosa jest the best!!!
OdpowiedzUsuńRóżowo-włosa babulka z miotłą potrafi wyleczyć i wskrzesić każdego!! I Natsu z tym tekstem ,, głodny jestem". Po prostu padłam.
OdpowiedzUsuńWeny życzę :D
Dotrwałaś tak daleko? Ja padłam w poprzednim rozdziale przy Gray'u nazwanym Porno-Gwiazdą!
UsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńNo! I w końcu nie ma "AŻ" takiego dramatu. I woah, brawa i oklaski przytulili się! Tyle NaLu dałaś, że chyba kolejny będzie za 10 rozdziałów xD... Kurushini to niby taki mroczny bohater był, a tu teraz taka pipa. Nie wiem czemu wyobrażam go sobie bardziej jako tego typa z mangi, co w Tartarosie jest Owo....
OdpowiedzUsuń