- Ale ty chyba nie masz zamiaru nigdzie na razie iść. - Powiedziała
Erza. Chłopak zgasł i spojrzał na nią zdziwiony. - Powinieneś odpocząć.
-
Czuję się świetnie. - Zaprzeczał, lecz Scarlet spojrzała na niego
groźnym wzrokiem. - AYE! W takim razie wy też nigdzie nie idziecie. -
Dodał lekko zdenerwowany.
- Bo? - Zapytał Gray.
- Bo nie pójdzie cie beze mnie i tyle, ja muszę pokonać tego gościa, przegiął sobie i to porządnie.
-
Dobrze, więc wyruszymy kiedy będziesz czuł się lepiej. Kiedy ja
powiem, że czujesz się lepiej. - Dodała czerwonowłosa widząc, że Dragneel
chce zaprzeczyć. Skrzyżował ręce na piersi i zrobił minę jak obrażone
dziecko. Lucy widząc to uśmiechnęła się. Wyglądał słodko.
- Daj spokój ognista dupo i tak byśmy teraz z ciebie pożytku nie mieli. - Powiedział zirytowany Fullbuster.
- Co żeś powiedział mrożonko?! - Krzyknął w jego stronę grożąc pięścią.
- To, że nie mamy halloween, a ty wyglądasz jak mumia ogniku!
- One nie są mi potrzebne lodziarko!
- Nie bądź taki pewny siebie idioto!
- Czemu ty musisz być taki głupi?!
- No chyba ty!
- Chcesz się bić?! - Wykrzyczał Smoczy Zabójca.
-
I tak nie masz szans. - Różowowłosy dosłownie spalił wszystkie bandaże.
Kiedy chcieli już zacząć się bić, Erza złapała ich za uszy.
- Spokój! Powiedziałam, że masz odpoczywać, więc oboje się uspokoić, bo jakie nie to wiecie co będzie. Zrozumiano?!
Oboje przerażeni się i podali ręce ze
sztucznym uśmiechem na twarzy.
- To tylko takie żarty Erza. - Powiedział jąkając się mag lodu.
- AYE! - Dodał Salamander.
- I znowu kopia Happy'ego! - Krzyknęła Lucy łapiąc się za głowę.
-
No, bądźcie grzeczni. - Uśmiechnęła się czerwonowłosa.
Cała gildia
wybuchła śmiechem, prawie cała oprócz dwóch przerażonych magów, kiedy
Tytania odeszła momentalnie się od siebie oddalili. Lisanna spoglądała
przez chwilę na różowowłosego i dostrzegła, że na jego ciele nie ma ani
jednego zadrapania, a kiedy go przynieśli cały krwawił, wszędzie miał
rany, a teraz jakby się nic nie wydarzyło.
- Jestem głodny. - Narzekał mag ognia.
- Zawsze jesteś głodny żarłoku! - Powiedział Gray.
- Wkurzasz mnie bałwanie!
-
Chłopcy.
Zaczęła Erza stojąc za nimi z rękami skrzyżowanymi na
piersi i tupiąc jedną nogą, ze wzrokiem który zabijał, od razu się
uspokoili i odeszli w inne strony. Dragneel skierował się w stronę
wyjścia.
- Hej, gdzie idziesz? - Zapytała Levy.
- Na spacer.
- Odparł, kiedy chciał zrobił kolejny krok poczuł jak ktoś mocno
obejmuje go w pasie, ujrzał Wendy z szerokim uśmiechem na jej słodkiej
twarzy.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Jesteś niesamowity.
Jeszcze raz dziękuję!
Krzyczała leciutkim głosikiem, chłopak chwilę
patrzył na nią zdezorientowny, ale po chwili uśmiechnął się, na twarzy
Kurushiniego też zagościł lekki uśmiech, kiedy zobaczył jak wesoło jest w
tej gildii nie mógł w to uwierzyć, już dawno się nie śmiał, już dawno
nie czuł takiego szczęścia, było coś w tym miejscu co potrafiło zmienić
wszystko na lepsze. Spojrzał w stronę swojej siostrzyczki, ujrzał jak
bawi się z dwoma kotkami, śmiała się głośno, promieniała radością, mógł
się w nią teraz tak wpatrywać, dopiero teraz do dostrzegł, Itami
przypominała ich matkę, złote włosy, czarne oczy, była równie piękna.
Był teraz szczęśliwy.
- Nie ma za co, naprawdę, ja tylko dotrzymałem obietnicy. - Odsunął ją od siebie.
- Jest za co, dziękuję. - Po jej policzkach spływały łzy radości.
-
Dobrze już dobrze nie płacz, a właśnie Levy mogłabyś mi w czymś pomóc. -
Zwrócił się do swojej koleżanki, ta spojrzała na niego zdziwiona, nigdy
jej o nic nie prosił.
- Tak, bo ja muszę o czymś poczytać. - Powiedział.
- Natsu będzie czytał? Kim jesteś i co zrobiłeś z prawdziwym Natsu?!
Krzyczał Gray.
- Uspokój się gołodupcu!
- Gray, chyba nikt go nie podmienił.
Zaczęła się głośno śmiać Cana, a z nią cała reszta.
- O czym? - Zapytała McGarden różowowłosego.
-
Kwiat Feniksa. - Odpowiedział stanowczym tonem.
Dziewczyna szybko
wstała i gdzieś pobiegła, lecz po chwili wróciła z grubą książką, którą
podała koledze.
- Proszę tutaj masz wszystko o magicznych kwiatach.
-
Dziękuję. - Powiedział patrząc na książkę. Zaczął biec w stronę drzwi,
ale po drodze chwycił Lucy za rękę i pociągnął za sobą - pomożesz mi -
powiedział z uśmiechem, blondwłosa odwzajemniła go.
Doszli do jej domu,
tym razem zmusiła Salamandra aby wszedł drzwiami, czego nie miał w
zwyczaju jeśli chodziło o jej mieszkanie. Usiedli przy stoliku i
otworzyli księgę. Lucy jeszcze przez chwilę przeszukiwała swoje książki z
nadzieją, że znajdzie coś na temat kwiatu, który szukał jej przyjaciel,
w głowie zadawała sobie pytanie po co mu to. W końcu znalazła coś.
Usiadła przy różowowłosym. Przez chwilę spoglądała na niego jak uważnie
wpatrywał się w tekst lektury, także zaczęła czytać.
- Natsu, a tak właściwie to po co ci te informacje? - Zapytała zaciekawiona.
-
Ponieważ ta kobieta co mnie leczyła wspomniała coś o tym, że dzięki
mnie, że jakoś odrodziłem ten kwiat. A tak w ogóle dziękuję za pomoc.
Luce. - Zaczął wymawiać jej imię z niepewnością, cały czas się w
niego wpatrywała w jego duże zielone oczy o dzikim spojrzeniu, w jego
białe kły i rozczochrane różowe włosy, kiedy tak na niego patrzyła
zastanawiała się jak ona kiedyś mogła bez niego żyć, kiedyś jej życie
było szare, ale odkąd go spotkała, nadawał jej światu koloru i radości,
to on stał się jej światem.
- Tak? - Wyrwała się z zamyślenia.
-
Ona powiedziała mi, że ja...że moje serce przestało bić, że na kilka
minut umarłem. - Powiedział nie patrząc w jej piękne brązowe oczy, które
były dla niego jak gwiazdy, ona była dla niego gwiazdą oświetlającą mu
drogę, nie ważne czy była noc czy też dzień, świeciła tak jasno swym
pięknym blaskiem, że nigdy się nie zgubi. Mag Gwiezdnej Energii,
otwierała kluczami przeróżne bramy, a teraz otworzyła bramę do jego
serca. Blondwłosa słysząc jego słowa przeraziła się, znowu, znowu mogła
go stracić, zamiast niego, siedziała by teraz sama ze straconym sensem
świata, który znów stałby się szary, w jej oczach pojawiły się łzy, nie
wiedziała czy to były łzy radości, że go przy sobie ma, czy też łzy bólu
że mógł odejść, na zawsze. Schowała twarz w dłoniach szlochając. Nie
wiedział co zrobić, doprowadził ją do łez, znów sprawił, że płakała,
poczuł ból w sercu, mimo tego iż nadal wyglądała pięknie ten widok
sprawiał, że miał ochotę zabić samego siebie, za to że cierpi ktoś kogo
kocha. Powoli wstał i podszedł do niej, chwycił lekko jej dłonie i
odciągnął od twarzy, mimo tego jaką miał siłę teraz starał się, aby być
delikatny.
- Dlaczego płaczesz? - Zapytał spokojnie spoglądając w jej zapłakane dwie brązowe gwiazdy.
-
Nie wiem, mogłam cię znów stracić. - Odpowiedziała szlochając cały czas,
uśmiechnął się. Chwycił za podbródek Heartfilli i podniósł opuszczoną
głowę, chciał aby spojrzała teraz na niego, w jego oczy. Nie zrobiła
tego.
- Spójrz na mnie, spójrz mi w oczy i wiedz, że to co teraz powiem. Nie będzie kłamstwem.
Tak też zrobiła powoli zwróciła wzrok w zielone tęczówki, kiedy
się dokładniej przyjrzeć przypominały oczy smoka, podobało jej się to
- Nigdy cię nie opuszczę, nigdy. Zawsze będę przy tobie, żeby móc cię ochronić. Nawet kiedy umrę zostanę z tobą. To co teraz powiem, może wydawać się dziwne, ale. Za każdym razem,
kiedy ktoś widzi spadającą gwiazdę ma szansę na spełnienie życzenia. Wiesz co jest zabawne? Że to właśnie moje życzenie się
spełniło, chociaż nigdy go nie miałem.
Cały czas
spoglądała na niego, smutek przerodził się w uśmiech, usłyszała tyle
pięknych słów z jego ust, nikt nigdy jej czegoś takiego nie powiedział.
On jest potworem? Zadała sobie pytanie w myślach. Nie, jest moim
smokiem, nie chcę księcia, chcę smoka, chcę Natsu.
Otarł jej łzy, lekko pocałował w policzek. Oboje szeroko się uśmiechnęli.
- Obiecaj, że nie umrzesz, że mnie nie zostawisz.
- Obiecuję. - Chciał coś dodać, ale zrezygnował.
- Natsu ja... - Zaczęła niepewnie blondwłosa.
- Llllllllubicie się! - Nagle między nim pojawił się Happy.
-
Kocie wyrwę ci wąsiska! - Zagroziła mu, kotek schował się za
Dragneelem, który głośno się śmiał, Lucy poszła w jego ślady, spojrzała
jeszcze raz na niego Nie myśl o przeszłości, o tym co najgorsze. Ciesz
się chwilą, tu i teraz że masz właśnie jego
Pomyślała i wróciła do
czytania książki, tak samo jak i różowowłosy, spojrzał na nią, a w jego głowie pojawiła się myśl
Szukałem szczęścia, które zawsze
było blisko mnie.
Ich serca biły jednym rytmem mówiąc, krzycząc
wewnątrz nich 'kocham cię'.
* * *
-
Zabije tego małego gnojka, myśli że może mną pomiatać. Zabije go, jego i
całe Fairy Tail! - Krzyczał mężczyzna w siwej brodzie i czarnym
kapturem na głowie.
- Nie masz nic na niego. - Powiedziała czarnowłosa kobieta.
- Mam jego magię, a skoro mam jego magię mogę go kontrolować. - Zaśmiał się.
DATTEBANE!Com to ma być za koniec! Przez ciebie nie chce mi się komentować, tylko muszę lecieć czytać następny rozdział xD
OdpowiedzUsuń,,- Na spacer - odparł, kiedy chciał zrobił kolejny krok poczuł jak ktoś mocno obejmuje go w pasie, ujrzał Wendy z szerokim uśmiechem na jej słodkiej twarzy."- przecież Wendy tam nie było! Pewnie chodziło ci o siostrę tego . Happy jak zwykle wyskoczył z tekstem ,,lllllllubicie się" xD Rozdział był... Bez urazy,ale trochę nudny, chodź końcówka była najlepsza, a jak Natsu zaczął mówić o miłości to myślałam, że zaraz rzygnę, mnie nie kręcą romansidła, więc nie bierz tego do siebie ;)
OdpowiedzUsuńJeeeju jaka ulga ten moment "Usiedli przy stoliku i otworzyli księgę". Już myślałam że napiszesz " Otwarli " no jak mnie to denerwuje jak ktoś tak piszę , jesteś pierwszą blogerką o NaLu która pisze po prawną Polszczyzną. Wszędzie tylko " Otwarła drzwi " , "Otwarł oczy " . O matko jak to razi po oczach x.x . A tu wybawienie pierwsza osoba dobrze napisała odmianę czasownika " otworzyć " . No bogu dzięki xD.
OdpowiedzUsuńHej :). Zaciekawił mnie Twój komentarz, dlatego trochę poszperałam i oto, co znalazłam: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10279
UsuńWynika z tego, że obydwie formy są poprawne :D. Pozdrawiam :)
Super, jejku jak przyjemnie mi się czyta twojego bloga, super, po prostu super :)
OdpowiedzUsuńO matko!! Znowu się wzruszyłam. To, co powiedział Natsu do Lucy było przepiękne!!! Chciałabym kiedyś usłyszeć coś takiego...
OdpowiedzUsuńKłótnie Natsu i Graya są zawaliste :D
OdpowiedzUsuńNo ! I takie akcje lubie! Natsu you're so facking cute! <3 Lucy to szczęściara, ale można ją zrozumieć, że ją to zabolało, bo znowu mogła go stracić. Powinna go walnąć za te teksty, że nawet jak zginie.... bla bla. Nie ma mowy, nie zginie, jak zginie, to go znajdę i drugi raz zabije!
OdpowiedzUsuń