poniedziałek, 31 grudnia 2012

26. Stracone zaufanie

Ruszył na smoka nawet się nad tym nie zastanawiając, ale nim zdążył uderzyć został odrzucony do tyłu, gdzie znajdowała się ciemna przepaść, w ostatniej chwili chwycił się brzegu skały.
- NATSU! - krzyknęła wystraszona Lucy.
'Nienawidzi ludzi, a tym bardziej Smoczych Zabójców' właśnie te słowa zabrzmiały teraz w głowie Erzy, odbijały się jak echo w ciemnej jaskini bez wyjścia, czy naprawdę było to aż tak niebezpieczne?
- Jakiś plan Erza? - zapytał Gray patrząc na stojącego przed nimi potwora.
- Gdzie Natsu? - zadała pytanie czerwonowłosa, nie była pewna czy walka jest najlepszym wyjściem, mogli również uciekać, nie było to może zgodne z ich dumą, ale mimo wszystko bezpieczniejsze, kiedy wpatrywała się w smoka, czuła emanującą od niego potężną magię, lekko drżała. Był za silny dla nich.
- TY CHOLERNY POTWORZE! 
Znikąd pojawił się różowowłosy, który uderzył potężnym ogniem w białą bestię, lecz nawet to nic nie dało. Został obwiązany ogonem i mocno ściśnięty 
- Nie tak to miało wyglądać - powiedział pod nosem, w jednym momencie ujrzał otaczający go złoty ogień. Rozpoznał go, był to ten sam dzięki, któremu mógł uzyskać Smoczą Siłę, chciał zacząć go jeść, ale jego usta także zostały obwiązane, nie mógł nic zrobić, widział tylko błyszczące złotem płomienie ognia, niczym gwiazdy na niebie, były tak blisko niego, lecz nadal nie osiągalne, rzeczywiście uzyskanie ogromnej mocy, dzięki której mógłby sprawić aby na świecie było więcej światła było długą i ciężką drogą, podążał nią cały czas, ale mimo to nadal był na samym jej początku.
- PUŚĆ GO! - krzyknęła Lucy.
- Lodowe Tworzenie: Działo!
Fullbuster utworzył lodowe działo, z którego ogromnymi kulami celował w przeciwnika, lecz i ten atak nic nie zdziałał.
- UWAGA! - w ich stronę pomknął płomień złotego ognia tym samym zrzucając ich w ciemną przepaść, natomiast smok odleciał razem z Dragneelem.


*  *  *


Lucy obudziła się okryta kocem, niedaleko paliło się ognisko przy którym siedzieli Erza i Gray, a także zupełnie obca jej dziewczyna. Miała czarne włosy związane w rozczochrany kucyk, które opadały luźno na jej ramiona,prawe oko zasłaniała grzywka, jej oczy były kocie o rubinowym kolorze, a jej karnacja niesamowicie ciemna. Ubrana była w krótkie, oliwkowe, potargane spodnie, a na nogach czarne buty przypominające glany. Jej ręce owinięte były bandażami, podobnie jak brzuch, które prześwitywały przez ciemną, luźna bluzkę. Dłonie ozdabiały rękawiczki bez palców, zrobione ze skóry. Na plecach błyszczały dwa ostre jak brzytwa, długie miecze, a jej udo szpeciła długa blizna.
- O w końcu się obudziłaś blondyneczko - uśmiechnęła się dziewczyna ukazując przy tym dwa ostre kły podobne jak miał Dragneel.
- Kim jesteś? - zapytała zdezorientowana.
- Spokojnie, ona nam pomogła - oznajmił Gray.
- Gdzie Natsu?! - Heartfillia momentalnie stanęła na nogi, rozejrzała się po pomieszczeniu, była w przepaści do której spadła, nigdzie go nie widziała. Przeraziła się, poczuła pustkę ogarniającą jej ciało, bez niego bała się.
- Smok go zabrał. Znalazłam tylko was. Swoją drogą, jesteście pogięci co wam strzeliło do głowy, żeby tutaj przyjeżdżać, tylko głupcy podjęli by takie ryzyko. Nikt jeszcze nie przeżył walki z tym smokiem, oprócz mnie, ale i tak pozostawił mi pamiątkę - wskazała na bliznę znajdującą się na udzie, siedziała po turecku z dłońmi opartymi na kolanach - Ehh ... z resztą pewnie i tak będziecie chcieli ratować kolegę, chociaż szanse na to, że żyje są marne. A tak na marginesie, jestem Harukichi - przedstawiła się czarnowłosa lekko się przy tym uśmiechając. Blondwłosa zauważyła, że jest obandażowana podobnie jak jej przyjaciele, musieli się zranić podczas upadku, ale nie to ją teraz obchodziło, lecz jej ukochany. Mimo wszystko żadne z nich nie wierzyło, że Natsu może nie żyć, nie jest taki. Jest osobą, która nigdy się nie poddaje nie zważając na trudności i przeszkody, dlatego wierzyli w niego i nie bali się mu zaufać.


  *  *  *


Różowowłosy obudził się w jakiejś jaskini, powoli wstał i rozejrzał się dookoła. Znajdowały się tam skały poplamione krwią, widział narzędzie należące do ludzi, głównie broń, gdzieniegdzie leżały kości. Nigdzie nie widział smoka, więc czym prędzej zaczął biec w stronę wyjścia, nagle został uderzony ogonem i upadł z hukiem na ziemię, ujrzał białego potwora, na jego ciele były blizny po walkach, które i tak wygrywał zabijając każdego przeciwnika, jego oczy przepełnione były nienawiścią i smutkiem, spojrzał w stronę Dragneela po czym rozwinął poszarpane skrzydła i wzbił się wysoko w powietrze opuszczając grotę. Chłopak wstał i podszedł do samego brzegu jaskini, pod nim była niekończąca się ciemna przepaść, w którą zostali zrzuceni jego przyjaciele, wierzył że żyją, wiedział to. 
- Nie mam zamiaru skończyć tak jak wy - powiedział to jednego z kościotrupów i skoczył w otchłań, silny wiatr targał jego włosy, robiło się co raz ciemniej, zacisnął dłonie w pięści i skrzyżował ręce - to zaboli - powiedział sam do siebie.


*  *  *


- Długo będziemy tak siedzieć?! Trzeba go ratować! - denerwował się Gray, może wierzył w swojego przyjaciela, ale nie oznaczało to, że ma go zostawić samego bez pomocy, on zawsze im pomaga, zrobił tyle dobrego. Nie mógł tak bezczynnie siedzieć wiedząc, że grozi mu niebezpieczeństwo, chciał spłacić dług wdzięczności.
- Nie ma sensu działać pochopnie i tak nic teraz nie zdziałacie, lepiej odpocznijcie bo z tymi ranami niewiele dacie radę zrobić. Bez planu i tak... - przerwał jej ogromny hałas, zobaczyli dym i natychmiast udali się w jego stronę.
- Nie było tak źle - usłyszeli dobrze znany im głos, głos Salamandra.
- Natsu ! Wszystko dobrze? - zapytała Erza. 
Chłopak usiadł masując się w tył głowy, spojrzał na przyjaciół i uśmiechnął się.
- Nic wam nie jest? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Poobijali się trochę, mają kilka ran, ale poza tym są pełni życia - przed sobą ujrzał zupełnie obcą mu osobę, powoli wstał.
- Kim jesteś?
- Harukichi, a ty pewnie Natsu. Miło poznać 
Wyciągnęła do niego dłoń w geście powitania, podał jej swoją. Zobaczył, że dziewczyna ma kły tak samo jak on, więc ukazał swoje w szerokim uśmiechu. Była od niego niższa o głowę, a nawet jeszcze trochę 
- Widzę, że nic ci nie jest. Skoro przeżyłeś miałeś naprawdę wiele szczęścia, gorzej byłoby gdybyś był Smoczym Zabójcą - różowowłosy zaśmiał się, Harukichi zrozumiała o co mu chodzi i otworzyła szeroko oczy, nie mogła uwierzyć.




Spojrzała jeszcze raz na niego i zaczęła kojarzyć fakty. Różowe włosy, szalik, kiedyś o nim słyszała i to nie raz, często ludzie o nim rozmawiali, nigdy nie pomyślała, że go spotka - Salamander - powiedziała nie spuszczając z niego wzroku. Musiał być naprawdę silny, tak jak słyszała.
- We własnej osobie - dodał lekko rozbawiony.
- Czy jego znają wszyscy? - zastanawiała się Lucy, gdzie by nie była rzadko zdarzało się, aby ktoś nie wiedział kim jest Salamander.
- Chyba tak - odparł Gray. Dziewczyny siadły przy ognisku, natomiast chłopaki rozmawiali. Czarnowłosa spoglądała na Dragneela.
- Przystojniaczek z niego. Ma taki dziki wygląd, takiego jeszcze nie spotkałam, podoba mi się - Heartfillia spojrzała na dziewczynę zabójczym wzrokiem, myślała że za chwilę się na nią rzuci i rozszarpie.
- Erza trzymaj mnie - powiedziała przez zaciśnięte zęby, na jej skroni pojawiła się pulsująca żyłka, Harukichi zaśmiała się.
- Nie mów mi, że on jest z tobą. No nie, zawsze to co dobre przemyka mi koło nosa. Takie ciacho ... ehh mówi się trudno. Swoją drogą to trochę dziwne, że jesteście razem
- Niby dlaczego? - blondwłosa trochę się uspokoiła.
- Jesteście zupełnie inni. Wiesz ty jesteś taką księżniczką a on smokiem
Lucy przypomniała się ich rozmowa, właśnie z tym porównaniem, nie uważała tego za dziwne. Tworzyli własną, odmienną historię pełną magii, niepowtarzalną, nie zważała na to co mówili inni kochała go całym swoim sercem, całą sobą, a on ją. Może i byli inni, ale jak to się mówi przeciwności się przeciągają, potrzebowała w swoim życiu jego uśmiechu, żartów i ciepła, a on potrzebował jej uczucia, aby już więcej nie czuł się samotny. Mimowolnie na jej ustach pojawił się lekki uśmiech.

*  *  *

- Czemu mnie nie zabił? Miał okazję 
Powiedział stanowczym głosem różowowłosy, stał na przeciw Fullbustera z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej.
- Podobno nienawidzi Smoczych Zabójców, więc czemu?
- Kiedy uwolniłem Igneela, Grandine i Metallicane były tam też inne smoki, on też tam był. Nie mam pojęcia o co tu chodzi, ale musimy go zabić. Tak czy tak powoduje zbyt wiele szkód - tłumaczył.
- Nie uważasz, że to zbyt niebezpieczne? 
- Nawet jeśli, zaryzykuję 
Rozmawiali bardzo poważnie, już dawno nie było między nimi takiej rozmowy. Nie mieli teraz czasu na wyzywanie się czy kłótnie.
- Możemy odpuścić
- Nie możemy, podjęliśmy się tego zadania więc musimy je wypełnić. To jest misja rangi S, od początku wiedziałem, że nie będzie łatwo. Ignorując to splamimy dobre imię Fairy Tail, a poza tym wyszlibyśmy na tchórzy, czy tego właśnie chcesz ? Bo ja nie i choćby nie wiem co, wypełnię to zadanie 
W jego oczach było widać zdecydowanie i determinację, nie miał zamiaru się wycofać. Mag lody spojrzał na przyjaciela, mimo wszystko wiedział, że Natsu jest kimś kto jest w stanie przewyższyć każdego, ale także jest typem osoby, która nigdy się nie zmieni, będzie taki jakiego go zapamiętają, będzie sobą, uśmiechnął się lekko.
- Masz rację, pokonamy go 
Na twarzy Dragneela także zagościł uśmiech, oboje spojrzeli w stronę dziewczyn.
- To co idziemy? - zaproponował różowowłosy.
- Nie - odpowiedziała Harukichi.
- Niby dlaczego? - zaczął się denerwować.
- Chcesz to idź! Droga wolna! Sam wysysłasz się na śmierć!
 
Nie miała zamiaru się z nim kłócić. Spojrzał na dziewczynę, po czym ruszył przed siebie 
- Ale jaki to ma sens? - zatrzymał się.
- Jaki sens ma obejście się obojętnie wobec tylu potrzebujących ludzi ? Nie uważasz, że siedząc bezczynnie wyrządzasz krzywdę nie tylko im ale i sobie, zastanów się - powiedział nie odwracając się, zacisnął dłonie w pięści i powolnym krokiem szedł do przodu - nikt nie zasługuje na to, aby jego życie było nieszczęśliwe, wiem jak to jest, dlatego chcę pomóc, aby nikt nie musiał cierpieć To były ostatnie słowa jakie wypowiedział, zanim zniknął w ciemnościach. Harukichi stała jak słup soli, zupełnie nie wiedziała co powiedzieć. Przez tyle lat była sama, nie miała do nikogo zaufania, a on chciał pomagać ludziom, których nawet nie znał? Nie rozumiała go, naprawdę gotów był zrobić coś tak wielkiego, tak niebezpiecznego? Odwróciła się w przeciwną stronę i ruszyła przed siebie, ominęła trójkę magów.
- Rubcie co chcecie, mnie już to nie interesuje - spojrzeli na nią i pobiegli w stronę Dragneela. Dziewczyna na chwilę zatrzymała się i kątem oka zerknęła na magów - ale mimo wszystko, nie dajcie się zabić 
Szepnęła z lekkim uśmiechem, nie wiedziała czemu, ale słowa różowowłosego pobudziły w niej coś, co już dawno zasnęło - nadzieję, chwyciła za wojskową, męską koszulę, którą miała zawiązaną w pasie i założyła na siebie, następnie poprawiła swój kucyk i również zniknęła w panujących ciemnościach.

  *  *  *

Czwórka magów szła w ciszy, nawet Happy nic się nie odzywał, głuche echo odbijało dźwięk ich kroków, a także ciche kapanie wody, gdzie jej małe kropelki uderzały w skały. Dragneel szedł na samym przodzie, dłonie zaciśnięte miał w pięści, był zły na Harukichi, ale równocześnie rozumiał ją. Czuła strach wobec ludzi, nikomu nie ufała, wystarczy jeden błąd, aby zrazić się na całe życie, w pewnym sensie znał to uczucie. Na zaufanie trzeba sobie zasłużyć, doznała tyle bólu, że nie widzi nawet sensu, aby dać szansę. Jednak mimo wszystko on nadal widział tę nadzieję, ale stracił pewność, że ktokolwiek mówi mu prawdę. Nagle rozległ się ryk smoka, zupełnie w przeciwną stronę niż szli. Różowowłosy szybko zaczął biec w jego stronę, jego przyjaciele zrobili to samo. Kiedy dotarli na miejsce ujrzeli czarnowłosą dziewczynę trzymającą w rękach ostry miecz, przed nią stał ogromny, biały smok, który zaatakował wcześniej ich. Drugi miecz leżał złamany na ziemi, na ubraniach i skórze dziewczyny znajdowała się krew, potwór chciał ją uderzyć, przyjęła odpowiednią pozę i czekała na cios, który nie nastał, zobaczyła przed sobą postać Salamandra, jego dłonie były zapalone, osłaniał siebie i ją.
- Co ty wyprawiasz?! - zapytała zdziwiona.
- Ratuje cie, a teraz uciekaj bo dłużej nie wytrzymam
- Sama dam sobie radę - odparła dumna, jednak była zadowolona, że on tu jest. Poczuła jak ktoś ją unosi, to był Gray zarzuciła ją sobie przez ramię i razem z Erzą pobiegli w drugą stronę, Dragneel zauważył, że Lucy nadal jest z nim.
- Lucy uciekaj! - powiedział stanowczo.
- Nie ma mowy! Nie zostawię cię!
- Pamiętasz o obietnicy? - zapytał. Blondwłosa zacisnęła dłonie w pięści, nie mogła tak dalej postępować, wzięła się w garść.
- Przestań cały czas się tym zasłaniać, nie wypełnię tej obietnicy. Będę przy tobie choćby nie wiem co, ty nigdy nie zostawiłeś mnie w potrzebie, nie chcę cię stracić! - wykrzyczała to, nie miała zamiaru cały czas się ukrywać. Chłopak otworzył szeroko oczy i rozluźnił obronę, przez co został odepchnięty w tył, Heartfillia także otrzymała cios, uderzyła o skały i upadła na ziemię, Salamander wstał, jedną ręką opierał się na kolanie, a ogromny podmuch który został wytworzony przez ruch ogona smoka rozwiał jego włosy.



- LUCY! - krzyknął. Podbiegł do niej i pomógł wstać, gdyby jej nie podtrzymywał przewróciłaby się - co się stało?
- Moja kostka - powiedziała krzywiąc się z bólu. Wiedział, że nic teraz nie zdziała w walce, kiedy ona jest zagrożona w każdej chwili mogło stać się jej coś gorszego. Wziął ją na ręce i zaczął uciekać, to nie było w jego stylu, czuł się strasznie z tym że ucieka przed przeciwnikiem, ale to było konieczne. Musiał ratować ukochaną - co ty robisz? - zapytała zdezorientowana.
- A jak ci się wydaje? Uciekam
Powiedział nadal biegnąc, skały zaczęły się kruszyć i spadać na dół, omijał je wciąż patrząc przed siebie, Lucy spoglądała na niego, miał teraz taką poważną minę, czy ten przeciwnik był dla niego za silny? W jednym momencie zatrzymał się, przed nimi była ogromna ściana z głazów, nie miał szans aby przejść, a smok zbliżał się w ich stronę, odstawił dziewczyną i stanął przed nią zapalając swoje dłonie, nie pozwoli aby stało jej się coś więcej. Potwór zbliżył się do nich a różowowłosy zaatakował 
- Ryk Ognistego Smoka! 
Nic to nie dało, i tego właśnie się obawiał 'musi być jakiś sposób' pomyślał. Nagle w jego głowie pojawiła się myśl, spojrzał na Heartfillie
- Lucy nie wiem czy się uda, ale to może być jedyne wyjście 
Wyciągnął do niej rękę, teraz zrozumiała o co mu chodziło, podała mu swoją. Położyła swoją dłoń na jego ramieniu, a on swoją położył na jej biodrze, jak w tańcu. Wyciągnęli złączone ręce przed siebie.
- POŁĄCZONY ATAK! 
_______________________________________________________________


To by było na tyle jeśli chodzi o ten rozdział. Mam nadzieję, że się podobał, ponieważ chciałam żeby był ciekawy, ponieważ poprzedni był szczerze mówiąc nudny. Starałam się i proszę o opinię w komentarzach.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU MINNA !   

8 komentarzy:

  1. Zakatuj mnie na śmierć! Nie oceniałam ostatnio twoich postów, aż strach się przyznać....
    Nie zabijaj!

    Rozdział Cuuuuudny i czekam na ciąg dalszy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Najlepsze było jak Gray chciał ratować Natsu a on nagle spadł z nieba xD I nic mu nie było, wstał jak gdyby nigdy nic :D Hehehe, wielki banan na twarzy miałam w tym momencie. Rozdział chyba jeden z ciekawszych i na serio porównując pierwsze rozdziały bardzo rozwinęłaś się ze stylem pisania. Wszystko jest płynniejsze, bardziej zrozumiałe i trzyma się kupy :D Jest też dobre zróżnicowanie między dialogami a opisami...na prawdę super! Błędów nie zobaczyłam, tak się wciągnęłam ^^.
    Powracając do fabuły, ciekawa ta nowa dziewczyna. Zakładam, że jest Smoczym Zabójcą, szkoda tylko że nie wiadomo jakim :( A zazdrość Lucy me gusta :D Teraz czekam na połączony atak, nie moge się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeraszam bardzo NAtsu UCIEKA? hahahahahahahaha nie spodziewałam się że tego dożyję >.< ale skoro dożyłam śmierci Graya u Hiro, to u cibie dożyłam do ucieczki (chwilowej) Natsu. połączony atak powiadaz^^ czyżby Uranometria+coś ogniwego? Muszę sprawdzić :3

    P.S. Kicia popraw sbie bo tu napisałaś że Harukichi ma rubinowe oczy w postaciach zaś że zielone. Może się mylę, la enapisać nie zaszkodzi :*

    OdpowiedzUsuń
  4. super, super, super, piszę krótkie komentarze, ale mam nadzieję, że się nie obrazisz, wiesz czytam jeden i idę do drugiego...

    OdpowiedzUsuń
  5. Kawai!!!!!!!Jak ja to kocham!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Rubcie - nie chcę zniechęcać, ale to błąd ortograficzny.

    OdpowiedzUsuń