Po dwóch godzinach byli na miejscu.
- Nieźle prowadzisz młody. - Pochwalił różowowłosego Fraud, ten uśmiechnął się lekko. Szli powoli przez miasto, które świeciło pustkami, niepokoiło ich to. Rozglądali się uważnie poszukując jakiegokolwiek człowieka, na daremno. Powietrze było przeciążone odorem śmierci, a także pustką i strachem.
- Wcześniej tutaj było pełno ludzi. - Westchnął czerwonooki, Salamander zajrzał do jakiegoś domu i to co zobaczył przeraziło go. Ściany były brudne od krwi, wszystko zniszczone, a na podłodze leżały rozkładające się zwłoki ludzi. Nie mieściło mu się to w głowie, że byli jedynymi żywymi istotami w tym miejscu. Miasto, które nosiło nazwę Eien Araibu co oznacza Wiecznie Żywi, było martwe.
- E młody...co jest? - Zapytał Fraud różowowłosego, jednak odpowiedziała mu jedynie głucha cisza. Przed nim pojawiła się ulotka turystyczna, na której widniał napis "Witamy w mieście Wiecznie Żywych." - Ta...żywych może kiedyś. - Powiedział z irytacją w głosie wyciągając papierosa z paczki. Natsu spojrzał na kompana.
- Od kiedy palisz? - Zapytał.
- Od jakiegoś czasu. Chcesz? - Zaproponował czarnowłosy wyciągając rękę z paczką papierosów ku Dragneelowi, ten bez wahania wziął jednego. - No tylko jest mały problem, nie mam zapalniczki.
- Po co zapalniczka? - Smoczy Zabójca wyprostował wskazujący palec, a nad nim pojawił się mały płomyk ognia, którym podpalił papierosa swojego i Frauda. Nagle zobaczyli małą dziewczynkę, która była atakowana jakby przez zombie, wyglądała na jakieś cztery latka. Dragneel rzucił papierosa na ziemię i pobiegł na pomoc dziewczynce, nie zastanawiając się uderzył pięścią wprost w twarz przeciwnika, tak że krew trysła na jego skórę i ubranie, w tym momencie dziewczynka zakryła oczy.
- Fuu...umazał mnie.
- Ohyda. - Dodał Grzesznik.
- Nic ci nie jest? - Zapytał Salamander ocierając szkarłatny płyn z twarzy, lecz kiedy się odwrócił nieznajoma zniknęła. To wszystko było co raz bardziej skomplikowane. Fraud podszedł do chłopaka i klepnął go delikatnie w plecy.
- Chodź. Robi się co raz dziwniej. - Dragneel otrząsnął się z zamyślenia i ruszył za czarnowłosym, zupełnie nie wiedział co się działo, jakby nagle pojawił się w najgorszym koszmarze, nie chciał w to wierzyć.
Przechodzili obok jakiegoś baru, jednak jego budynek był ruiną.
- Chodź tu. - Rozkazał Fraud wchodząc do budynku. Okna były powybijane, stoły i krzesła połamane, natomiast na podłodze leżało szkło wymieszane ze zeschłą krwią. Grzesznik podszedł do półek i wziął butelkę sake do ręki, natomiast Salamander stał oparty o ścianę, a ręce miał skrzyżowane na piersi.
- O co w tym wszystkim chodzi? - Zadał pytanie głębokim głosem, czerwonooki spojrzał na niego, po czym napił się sake.
- Nie mam bladego pojęcia, ale nie tym się teraz martwię. - Westchnął.
-Ta. Ale mimo to... - Nie dokończył, ponieważ zaatakowały ich kolejne potwory. Fraud szybko roztrzaskał butelkę z alkoholem na głowie jednego z przeciwników. Zaś inny niespodziewanie przeciął ostrym narzędziem szalik różowowłosego, tym samym przecinając skrawek szyi. Zaczął mocno krwawić, lecz teraz był zbyt wściekły, aby się tym przejmować. Coś zniszczyło jego najcenniejszą pamiątkę po ojcu, jakby roztargano jego przeszłość. Zacisnął mocno zęby, a na jego czole pojawiła się pulsująca żyła, rozwścieczony ruszył na wrogów. Atakował szybko i impulsywnie, tak że powalił wszystkich w mgnieniu oka, ale i tak nie wyszło mu to zbyt dobrze, ponieważ nadal silnie krwawił. Zakrył dłonią ranę.
- Tylko mi tu nie umieraj, bo twoja panna mnie zabije.
- Nie umrę od czegoś takiego. - Pocieszył go różowowłosy, lecz mimo to czuł się słabszy, co nie wróżyło niczego dobrego, nagle poczuł coś mokrego na torsie, jego koszulka przesiąknięta była szkarłatnym płynem z wcześniejszej rany. Stało się to, czego się obawiał.
- Lepiej poszukajmy jakiegoś szpitala. - Oznajmił czarnowłosy, lecz kiedy spojrzał na Dragneela ujrzał jak trzyma on w rękach rozdarty szalik, a jego ciało trzęsie się. Przezywał teraz ból dla niego gorszy od koszmaru, zawsze myślał że jest to niezniszczalne, porównywał to do więzi jaka łączy go z Igneelem, a teraz nagle, w jednym momencie została ona przerwana. Stracił go, na zawsze. Fraud chciał do niego podejść, lecz różowowłosy schował go to torby i uśmiechnął się. Grzesznik spojrzał na niego zdziwiony, teraz zupełnie go nie rozumiał. Uśmiechał się, mimo iż jedna z najważniejszych rzeczy w jego życiu została zniszczona.
- Chodźmy. - Powiedział idąc przed siebie.
Szli już dobre pół godziny w ciszy i spokoju, nagle odezwał się Fraud.
- Nie rozumiem. Czemu się uśmiechasz?
Nigdy nie mógł do końca pojąć Dragneela. W pewnym sensie jest on zaskakujący i niesamowity, a przede wszystkim wyjątkowy.
- A co dadzą łzy? Z resztą, to nie jest tak jak myślisz. Zawsze byłem pewny, że ten szalik jest więzią łączącą mnie i Igneela, w pewnym sensie tak było, ale... - W tym momencie odwrócił się w stronę towarzysza i wskazał kciukiem na swoje ciało, gdzie znajduje się serce. - Prawdziwa więź pochodzi z serca. Wszystkie uczucia, miłość, przyjaźń, zaufanie, a także i nienawiść, ale o to właśnie chodzi. To uczucia, które pochodzą z serca są naszym życiem, to z nich czerpiemy siłę! Dlatego wiem, że nie jestem całkowitym potworem, ponieważ mam tę moc, którą ty także znasz, może i jesteś potworem, ale...masz rację, jesteśmy tacy sami. Mamy uczucia, które skrywamy, ale są one tak silne, jak nikogo innego, doskonale wiemy co to ból, rozpacz, samotność, ale i miłość, szczęście i przyjaźń! Dlatego nie płaczę, bo uśmiech jest kluczem zamykającym drzwi rozpaczy i smutku!
Wszystkie słowa wypowiedział pewnie i z uśmiechem ukazującym białe kły. Mówią, że człowiek, który się wiecznie uśmiecha, cierpi najbardziej. Może i jest to prawdą, ale pominięty został pewien szczegół. Wszystkie bolesne lekcje jakie przetrwał ten jeden chłopak, były cierpieniem, ale wyciągnął z nich wnioski, dzięki którym zyskał coś cenniejszego i silniejszego, serce ze stali. Poświęcił ćwiartkę swego życia, szczęście i duszę, aby w zamian otrzymać ten dar. Fraud uśmiechnął się i spojrzał w niebo, przynajmniej ono było piękne w tym całym koszmarze. Błękitna farba rozlana na tle puszystych, białych jak śnieg chmur, będących ozdobą dla wielkiego, jasnego słońca, to był jedyny raj.
- Miłość...Jak ci tam się wiedzie Misaki? - Dragneel spojrzał na niego zdziwiony, ale po chwili zrozumiał.
- Dlaczego stałeś się potworem?
- Kiedyś byłem inny. Zakochałem się w pięknej dziewczynie. Kiedy byłem w twoim wieku spotkałem Misaki, wpadliśmy na siebie przez przypadek, ale to było jak grom z jasnego nieba. Chwilę porozmawialiśmy, a ona już mi się śniła. Jej długie, czarne włosy, błyszczące niebieskie oczy i słodki uśmiech, ale nie zauważyłem tego od razu, przez dobry rok byliśmy przyjaciółmi, ale wystarczył jeden moment aby znać prawdę, bałem się jej to powiedzieć, bałem się odrzucenia. Głupek ze mnie. Ale kiedy mi się udało...byłem z nią szczęśliwy. - Na samą myśl wspomnień czuł ogarniające go ciepło.
- Gdzie teraz jest?
- Nie żyje. - Odparł Fraud. Różowłosy słysząc to otwarł szeroko oczy z przerażenia i zatrzymał się, nie mogąc wypowiedzieć ani słowa, Grzesznik mówił dalej nie odwracając się. - Zamordowano ją. Kiedy przyszedłem do jej domu, ona...leżała na ziemi w kałuży krwi, jej oczy były otwarte, ale martwe. Usta miała szeroko otworzone jakby chciała wykrzyczeć pomocy. Gardło miała poderżnięte, a na skórze liczne przecięcia. - Mówiąc to zacisnął dłonie w pięści.
- Okropne.
- Kochasz te swoją dziewczyne?
- Tak.
Nie miał pojęcia co by zrobił, gdyby to spotkało Lucy.
- To lepiej uważaj. Jesteś jednym z najbardziej poszukiwanych magów na świecie, zrobią wszystko by cię zdobyć i nie zawahają się przed niczym, pilnuj jej. Inaczej spotka cię ten sam los co mnie. - Ostrzegał Dragneela. Nie chciał aby on czuł taki ból, rozpacz i niewiedzę, kiedy nie masz bladego pojęcia co ze sobą zrobić, ból utraty ukochanej osoby.
- Kto to zrobił? - Zapytał rozwścieczony Salamander, dłonie miał zaciśnięte w pięści, a jego ciało drżało ze złości, nie mógł pozwolić aby coś takiego się powtórzyło.
- Nie zabijesz go, próbowałem. - Odparł, lecz Smoczy Zabójca nie uznawał takiej odpowiedzi. Chwycił za bluzkę Frauda i spojrzał mu w oczy, teraz czarnowłosy dostrzegł wściekłość i strach ogarniające chłopaka.
- Wiesz dlaczego tu przyjechałem? Ponieważ słyszałem, że on tu gdzieś jest. Jeśli go nie zabiję, nie zaznam spokoju. - Wytłumaczył. Dragneel puścił go i uspokoił się trochę. - Chodź.
W końcu znaleźli jakiś szpital, weszli do niego ostrożnym krokiem, na szczęście nikogo tam nie było. Usiedli w jednej z sal, aby Salamander mógł zmienić opatrunek. Fraud siadł oparty o ścianę, popijając sake. Dragneel zdjął bandaże ukazując głęboką ranę widniejącą na jego torsie, znów wylała się z niej krew.
- Cholera! - Zaklął głośno upadając na kolana, zazwyczaj rany goiły się mu w mgnieniu oka, ale ta była inna. Rana zadana przez smoka, Grzesznik widząc to podszedł do Smoczego Zabójcy. Pomógł mu przemyć rany i opatrzeć je. Oboje siedzieli oparci o ścianę, nagle Fraud zaczął klaskać. - A tobie co?
- Brawo inteligencie. - Pogratulował różowowłosemu. Ten zrobił minę jak obrażone dziecko i skrzyżował ręce na piersi.
- Odczep się. - Odparł ziewając i przeciągając się. - Padam z nóg. Chyba się prześpię. - Oznajmił zamykając oczy, w kilka sekund był pogrążony w głębokim śnie, natomiast czarnowłosy wrócił do popijania sake. Spojrzał jeszcze raz na śpiącego Dragneel po czym wstał i poszedł rozejrzeć się po budynku. Wszędzie panowała głucha cisza, ściany i podłoga poplamione były krwią, a cały budynek sprawiał wrażenie, jakby miał się za chwilę zawalić. Sceneria jak z horroru. Zauważył leżące w poszczególnych pokojach martwe ciała.
- Ohyda. - Westchnął biorąc kolejny łyk. Nagle w jednym momencie budynek zaczął się palić, ale nie z winy Dragneela, ponieważ spał. Fraud zaczął szybko biec w stronę chłopaka, kiedy był na miejscu zastał nadal śpiącego Salamandra, ale w sumie nie było to dziwne, ponieważ ogień nie mógł go zranić. Podszedł do niego i szturchnął w ramię. - E! Młody! Wstawaj!
- O co chodzi? - Zapytał zaspanym głosem przecierając dłonią oczy, w końcu zorientował się, że otacza go ogień. - Super!Wyżerka!
- Ty jesteś niemożliwy. - Westchnął Grzesznik patrząc na ucieszonego Smoczego Zabójcę, który zaczął jeść otaczający ich ogień, po 5 minutach skończył zadowolony klepiąc się po brzuchu.
- Ale się najadłem! - Oznajmił z szerokim uśmiechem, Fraud parsknął pod nosem biorąc kolejny łyk alkoholu. - Wiesz lepiej jeść ogień, niż pić to zepsute sake. - Powiadomił, nagle poczuł ogromny ból przeszywający jego ciało, który po chwili znikł. Zdziwiła go ta sytuacja, więc odwinął bandaże i to co zobaczył było największym szokiem. - To niemożliwe. - Wyjąkał różowowłosy.
Na jego torsie nie było ani jednego zadrapania. Głęboka i podłużna rana jaka widniała po walce z Acnologią po prostu zniknęła, jakby nigdy jej nie było, tak samo z raną na szyi.
- Ty jesteś jakimś mutantem. - Oznajmił Grzesznik zdziwiony spoglądając na Salamandra, lecz ten jedynie uśmiechnął się szeroko.
- Tak samo jak ty. - Dodał z powrotem zakładając bluzkę. Czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie chcąc wziąć kolejny łyk, ale butelka okazała się pusta, więc lekko zdenerwowany wyrzucił ją do kąta.
- Dobra, zmywamy się. Nic tu po nas. - Rozkazał Fraud zbierając się powoli, Dragneel stał oparty o ścianę z rękami schowanymi w kieszenie.
- I gdzie dalej pójdziemy?
- Zawsze musisz zadać pytanie. - Westchnął drapiąc się w tył głowy. - Chyba wrócimy do Magnolii, nic tu nie zdziałamy. - Odparł.
Salamander jedynie wziął torbę zarzucając ją przez ramię i wyszedł, a czerwonooki tuż za nim. Znów szli tą pustą ulicą wypełnioną odorem śmierci. Wszystkie budynki płonęły, a krew lała się po ziemi, koszmar nie był teraz fikcją, ale reali, która nie powinna istnieć, której nikt nie powinien widzieć. Nagle zobaczyli przed sobą postać chłopaka z czarnymi oczami i włosami, magia która od niego emanuowała była mroczna i śmiertelna, napawała obrzydzeniem.
- Kto tam jest?! - Krzyknął Dragneel chcąc podbiec bliżej, ale powstrzymała go ręka Grzesznika, ten spojrzał na niego zdziwiony.
- Nie zbliżaj się. To on zabił Misaki, na pewno on. Zeref. - Oznajmił stanowczo. Smoczy Zabójca słysząc ostatnie słowo zacisnął dłonie w pięści, po czym rzucił torbę i bez zastanowienie ruszył na maga.
- Natsu. - Powiedział Zeref, a z jego czarnych oczu wypłynęły łzy, nagle Salamander uderzył go zapaloną pięścią w twarz tym samym posyłając przeciwnika kilka metrów w tył, chłopak nie zwlekając ani chwili dłużej znów zaatakował, lecz tym razem to on został odrzucony w tył.
- Co za idiota. - Zaklął Fraud pokrywając swoje ciało grubą powłoką i ruszając na pomoc, jego ręce miały ostre pazury, a zęby zwierzęce kły, to właśnie był powód nazywania go potworem.
Niestety jemu też nie udało się zranić wroga, jednie co to poszarpał delikatnie płaszcz wroga i nic więcej.
- Atak Skrzydłem Ognistego Smoka!
Dragneel w swoich dłoniach zgromadził ogień formując go w dwa długie bicze i uderzając nimi we wroga, lecz nie trafił w cel. Jakbym w jednym momencie zmieniły swój kierunek uderzając o ziemię, tuż obok Zerefa.
- Natsu, musisz mnie zabić, zanim się przebudzę i wszyscy umrą. - Powiedział cicho, wpatrując się w rozwścieczonego Salamandra.
- Z chęcią. - Odparł zapalając swoje dłonie, nagle z ciała maga wydobyła się czarna magia, która dosłownie wybuchła. W ostatniej chwili Fraud położył różowowłosego na ziemię, tym samym robiąc unik.
- Co ty do cholery wyprawiasz?! - Krzyknął Dragneel.
- Ratuje cię kretynie, jakby cię ta magia dosięgła, już byś nie żył.
- Co?
- Tak, to jest Zeref! Nie wygramy. - Pouczył go wstając, lecz Smoczy Zabójca nie słuchał go i znów zaczął atakować. - Uspokój się! - Krzyknął patrząc na walczącego Dragneel'a, lecz do chłopaka nic nie docierało, robił wszystko bez zastanowienia. Nie docierało do niego, że jest to bezsensowne. Nagle znów coś odrzuciło go w tył, Grzesznik już w normalnej postaci podbiegł do wstającego Salamandra. - Czy do ciebie nic nie dociera?! Nie pokonasz go, daruj sobie i uciekajmy. Uwierz już raz z nim walczyłem i prawie zginąłem, a jeśli nadal będziesz uparty to czeka cię ten sam los. Ale nikt nie powiedział, że będziesz mieć to cholerne szczęście! Więc ogarnij się chodź stąd zanim zdechniesz! - Nie miał już cierpliwości do młodego maga, ten spojrzał na niego i chwilę się nad czymś zastanowił, po czym odwrócił w stronę Zerefa pochodząc w jego stronę.
- Nie zabije cię. - Oznajmił stanowczo.
- Jak to? Musisz. - Odparł zdziwiony mag.
- Teraz zdałem sobie z tego sprawę. Nie muszę cię zabijać, mogę cię zapieczętować w ten sposób, że nie przebudzisz się przez kolejne pięć tysięcy lat. - Powiedział pewny siebie Dragneel, Fraud słysząc jego słowa otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
- Nauczę się pieczętować, a wtedy znajdę cię i wszystko się zakończy.
W pewnym sensie złożył właśnie obietnicę, samemu sobie, Zeref nic nie odpowiadając po prostu zniknął pozostawiając ich samych. Czerwonooki podszedł do różowowłosego i uderzył go otwartą dłonią w tył głowy.
- A to za co?! - Wykrzyczał masując obolałe miejsce.
- Ty kurde jesteś debilem! - Odparł uspakajając się trochę. - Chodź.
Salamander nic nie odpowiadając ruszył przed siebie, znów złożył obietnicę równie ważną jak życie. Miał zamiar jej dopełnić, bez względu na wszystko, dla dobra przyjaciół. Szli w ciszy, jedynie co było słychać to głuche echo kroków.
Po dwóch godzinach drogi w końcu dotarli do jakiegoś innego miasta, w poszukiwaniu hotelu, aby się ogarnąć. Ludzie spoglądali ze zdziwieniem i przerażeniem na ich zakrwawione, brudne ciała i ubrania, wyglądali jakby przeżyli masakrę. Dobrze określone, udało im się przetrwać prawdziwy horror.
- Mamy jakąś kasę? - Zadał pytanie Fraud.
- Tak, chodźmy do tego hotelu. - Odparł wskazując na jeden z budynków. Weszli do niego i wykupili nocleg na jeden dzień, kiedy tylko weszli Dragneel położył się na łóżku. - Padam. - Westchnął, nagle głośno zaburczało mu w brzuchu. - I umieram z głodu, ile myśmy tam byli? - Narzekał Smoczy Zabójca.
- Nie wiem, z dwa dni. Jutro pasowałoby wrócić do Magnolii.
- Ta. Idę się wykąpać. - Oznajmił Salamander wchodząc do łazienki. Zdjął bluzkę i jeszcze raz przyjrzał się swojemu torsowi, nie było na nim rany po walce, więc nie musiał się niczym przejmować. Ściągnął resztę ubrań i wszedł pod prysznic. Gorąca woda spływała po jego skórze, tym samym obmywając ją z krwi. Zajęło mu to 30 minut, w końcu wyszedł z łazienki ubrany jedynie w białe spodnie, które zawsze nosił. - Dobrze robi taka kąpiel.
- Co zrobisz z szalikiem? - Zadał pytanie Fraud.
- Nie wiem, może da się go trochę zeszyć czy coś. - Odparł. Grzesznik otworzył torbę i wyjął z niej o dziwo cały szalik. Oboje otworzyli szeroko oczy ze zdziwienia, wyglądał jakby nic się nie wydarzyło, jakby zdarzył się cud. Na ustach różowowłosego wpłynął szeroki uśmiech
- Nie wiem co się stało, ale super! - Wykrzyczał szczęśliwy.
- Ja cię nie ogarniam. Dobra idę pod prysznic. - Westchnął czarnowłosy wchodząc do łazienki, natomiast Smoczy Zabójca ubrał białą bluzkę z czerwonymi rękawkami, czarne sandały i oczywiście szalik.
- To ja idę się rozejrzeć i po coś do jedzenia! - Poinformował wychodząc z pokoju. Było południe, słońce ogrzewało rzucając na jego postać pojedyncze promienie, niestety zapomniał o jednym.
- To Salamander! - Krzyknął jeden z przechodniów wskazując na chłopaka, ten patrzył na nich chwilę zdziwiony, lecz zaraz zorientował się o co im chodzi. Przecież był poszukiwany, a on po prostu spaceruje sobie normalnie po ulicy, bez ani grama czujności.
- O kurde. - Zaklął pod nosem, lecz żeby nie zwrócić na siebie uwagi ruszył dalej spacerkiem przed siebie. - Zginę. - Powiedział widząc biegnących w jego stronę mężczyzn. Nie miał innego wyboru musiał uciekać.
Wbiegł do jakiegoś starego budynku, w którym nie było żadnej żywej duszy, rozejrzał się dookoła siebie i westchnął. Nie miał pojęcia jak wróci do hotelu żywy lub w jednym kawałku.
Amen. Udało mi się w końcu dodać ten rozdział. Uhhh...padam na twarz, ale jestem zadowolona bo Fairy Tail niby kończy się 30 marca, ale wraca 4 kwietnia XD Nie wiem kiedy będzie kolejny, ale jestem w trakcie pisania. Przepraszam, że krótki ten rozdział, ale postaram się żeby kolejny był dłuższy. Udało mi się wprowadzić na blogu małe zmiany, np. macie wypisane postacie w jednej z zakładek na górze. Jeśli jesteście ciekawi historii Harukichi polecam *_* Sayonara.
ROZDZIAŁ ZARĄBISTY! Przeraziłam się w kilku momentach *^*
OdpowiedzUsuńFraud miał dziewczynę? Słodko! Zaraz... zabili ją?! DAWAĆ TEGO DEBILA KTÓRY JĄ ZADŹGAŁ!!!
Sorry, emocje heh.
FAIRY TAIL SIĘ NIE KOŃCZY?! Jestem w niebie!
Ups, chyba troszkę przesadziłam...
XD
Weny życzę i buziaczki :*
Sunna, ja zrozumiałam, że to Zeref zabił Misaki... Biedny Fraud, po tym rozdziale polubiłam go jeszcze bardziej niż wcześniej. A jak czytałam opis jego dziewczyny - opisałaś mnie ^^ Przez to jak przeczytałam o poderżniętym gardle zabolała mnie szyja xD
OdpowiedzUsuńNo i brawa dla Natsu, tylko on może sobie beztrosko hasać po mieście, jak jest poszukiwany. No i zapieczętowanie Zerefa... będzie co czytać :D Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :*
I z reguły nie spamię o tym pod komentarzami, ale zapraszam na mój nowy rozdział - jest coś co powinno Ci się spodobać ;) :*
UsuńTo jakieś takie.. smutne było na początku. Ale końcówka z Natsu mnie rozwaliła, świente :D
OdpowiedzUsuńI ciekawe usprawiedliwienia ma Fraud, jak trzasnął Natsu - "Ty kurde jesteś debilem!" - od dzisiaj tak się tłumaczę, menifik. No i Zeref.. ;) Weny!
Tzn. nie świente, tylko świetne. Żebyście mnie za jakąś analfabetkę nie wzięli (bo można to zinterpretować jako święte).. W każdym razie wszyscy wiedzą o co chodzi :D
UsuńMOże najpierw o tym bo zapomnę. To nie tak, że FT wraca 4 kwietnia, po prostu będą leciały POWTÓRKI czyli najgorsze marzenie polaków!!! ;_; Przynajmniej ja tak to zrozumiałam.
OdpowiedzUsuńRozdział fajny, nie przedłużając (bo sama też muszę napisać rozdział i przeczytać kilka innych blogów) czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :)
I weeny!! :3
Znalazłam tego bloga gdzieś w odmętach internetu i wzięłam się za czytanie. Po prostu nie mogłam się oderwać! Pisz dalej, czekam na następne rozdziały :D
OdpowiedzUsuńDużo weny! <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
hitomi-mokuzai.blogspot.com
Super rozdział! Natsu jak zwykle nie ostrożny :D
OdpowiedzUsuńGenialny!!! Świetnie wymyśliłaś tą ich podróż do piekła :). Bardzo, ale to bardzo mi się to spodobało :). Ale teraz mykam, bo moje patrzałki za chwilę zamkną się na amen.
OdpowiedzUsuń"- Ja cię nie ogarniam." - słowa Frauda dot. Natsu
OdpowiedzUsuń- Ja też Fraud, ja też.