czwartek, 2 maja 2013

51. Piekło

- Nie jestem człowiekiem? 
Zapytał niepewnie patrząc na swoje dłonie, Ren uśmiechnął się delikatnie.
- Panicz jest demonem, najsilniejszym. Aż dziw bierze, że tego nie zauważyłeś. Nadnaturalnie ostre kły, wyczulone zmysły, jedność z ogniem, groźne, zwierzęce oczy a także nadnaturalna siła, to właśnie są oznaki bycia demonem, paniczu
- Natsu...
Wyszeptała Lucy powoli podchodząc do ukochanego, lecz czarnowłosy zatrzymał ją wyciągając przed siebie rękę, dzięki czemu użył swojej mocy. Blondwłosa nie mogła nawet drgnąć, całe jej ciało było sparaliżowane.
- Kim jesteś kobieto? I jak śmiesz dotykać panicza?!
Wykrzyczał, a jego oczy zaiskrzyły morderczą czerwienią po czym jednym ruchem ręki rzucił maginią o ścianę robiąc w niej spore wgniecenie. 
- Zostaw ją! - rozkazał stanowczym tonem, Ren uspokoił się opuszczając rękę. 
- Jak sobie życzysz, a więc chodźmy -  Bloodliy wskazał na nadal otwartą bramę, aby Salamander szedł pierwszy. Lecz ten wahał się postawić krok do przodu. Lucy powoli wstała podchodząc do reszty magów i ocierając stróżkę krwi z kącika ust. 
Dragneel spojrzał na blondwłosą, a kiedy ona zrobiła to samo szybko odwrócił wzrok, nie rozumiała go. Ale on czuł pewną obawę.
-  Będę mógł jeszcze tutaj wrócić? - zapytał niepewnie.
- Nie będzie takiej potrzeby - oznajmił Ren wchodząc do bramy.
- No, nie myślałem że tak wcześnie pójdę do piekła
Wyszeptał powoli wkładając rękę do portalu, zaś na drugiej poczuł mocny uścisk czyjejś dłoni, niechętnie odwrócił wzrok i ujrzał przerażoną Heartfilie. Z jej oczu płynęły słone łzy, w których malował się strach. Nie chciała go znów stracić, tylko tym razem straciłaby go na zawsze, bez możliwości odzyskania. 
- Proszę, nie zostawiaj mnie...nas - poprosiła drżącym głosem.
- Zostaw mnie, ale to już - usłyszała surowy i bez uczuciowy ton, którego tak bardzo się bała. Rozluźniła uścisk, a chłopak natychmiast poszedł dalej. Aż w końcu cała jego sylwetka zniknęła w piekielnych płomieniach, a zaraz po tym brama zamknęła się pozostawiając po różowowłosym jedynie wspomnienie. Heartfilia upadła na kolana patrząc się głucho w przestrzeń, nie wierzyła w to co się teraz stało, nikt nie mógł w to uwierzyć. Do blondwłosej podeszła Erza i położyła dłoń na ramieniu, wiedziała jak teraz musiało jej być trudno. 


*  *  *

Szedł po ścieżce ułożonej z trupich czaszek, gdzie szparami przelewała się szkarłatna krew, jak zwykła woda. Z jednej strony była masa ludzi spalanych przez morderczy ogień, zaś z drugiej strony leżały martwe, poszatkowane ciała poszczególnego człowieka. Niebo nie było niebieskie, a w kolorach ognia. Gorąca czerwień zlewała się z pomarańczem harmonizując z żółcią. W jednym miejscu stał ogromny pomnik przypominający Dragneela, w tym świecie wielcy tytani pożerali ciała ludzi, nie znając litości. Rozrywali ich ciała zębami, jak zwykłe jedzenie. Krew lała się potokami w całej krainie, tak właśnie wyglądało piekło. Demony biczowały cierpiących ludzi, którzy już padali z wyczerpania, ale dusza jest nieśmiertelna, więc   odradzali się na nowo, aby cierpieć przez kolejne kilak tysięcy lat. Mimo wszystko wpatrywał się w to bez najmniejszego zmartwienia czy przerażenia na twarzy. Wręcz przeciwnie, dumny szedł przed siebie nie okazując strachu, strach w tym świecie oznacza śmierć. Panuje w nim pewna zasada:
Sposób na życie - przetrwanie
Sposób na przetrwanie - siła
Sposób na siłę - odwaga do zadawania śmierci
Na wielkim tronie przyozdobionym kośćmi siedziała piękna dziewczyna, z długimi, srebrno-szarymi włosami i czerwonymi oczami, na jej ustach gościł słodki uśmiech. Miała na sobie białą koszulę i takiego samego koloru, wysokie aż do ud wiązane buty. Na jej ciele zaistniały także czarna marynarka i identycznego koloru króciutkie spodenki, jej drobne i blade dłonie zakrywały aksamitne, czarne rękawiczki. Dziewczyna o twarzy anioła i sercu demona. 
- Witaj panie, jak się miewasz? - zapytała melodyjnym głosem.
- Risa złaź z tronu! - rozkazał Ren, dziewczyna westchnęła i podeszła do Salamandra, była od niego niższa o głowę, przejechała delikatnie dłonią po jego policzku puszczając oczko.
- Przestań być taki sztywny Ren! Ładniejszy niż myślałam, ale co to mają być za ubrania? Takie noszą na ziemi? Żałosne, chodź ze mną paniczu a dam ci ubranie jakie powinieneś nosić. Ludzie nie mają stylu i Ren też nie
Zażartowała chwytając rękę różowowłosego i ciągnąc go za sobą. Chłopak po raz pierwszy milczał, nie wiedział co powiedzieć. 
Wrócili po dwudziestu minutach. Dragneel miał na sobie długie, czarne spodnie i tego samego koloru bluzkę przylegającą do jego ciała, przez co idealnie było widać jego umięśniony brzuch. Na siebie miał zarzucony czerwony płaszcz z jakby pomarańczowymi płomieniami, a na jego szyi wisiał długi, srebrny naszyjnik.
- Tak powinien wyglądać nasz pan - oznajmiła przykładając palec do policzka.

- Nie jest tak źle, ale co ja mam tu robić? 
- To co chcesz, to ty jesteś władcą 
- Podoba mi się to - wyszczerzył w szyderczym uśmiechu białe kły, rozejrzał się dookoła siebie i przyodział swoją dłoń w ogień. Na ustach Risy też pojawił się demoniczny uśmiech.
- Wreszcie się stąd wydostaniemy i zdobędziemy ziemię, ktoś taki jak on jest idealny do tej roli - wyszeptała sama do siebie spoglądając na Dragneela.
Na jego ustach gościł szyderczy uśmiech, prawdziwy Natsu był gdzieś wewnątrz, nie stop, to właśnie jest prawdziwy Natsu Dragneel. 
Nagle do pomieszczenia wbiegł jakiś mężczyzna.
- Panie, jeden z demonów nas zdradził - oznajmił panikując.
- W jaki sposób zdradził? - zapytał spokojnym tonem.
- Wydał nasz świat człowiekowi a to...
- I myślisz, że ktoś mu uwierzy? Ehh...jesteście zabawni, zaprowadź mnie do niego to ja sobie z nim porozmawiam - przerwał strażnikowi, ten nic już nie odpowiadając zaprowadził Salamandra do zdrajcy.
Był związany i trzymany przez dwójkę mężczyzn, chłopak podszedł do niego spokojnym krokiem, a za nim cały czas podążała Risa. Nakazał ręką, aby mężczyźni odeszli a on sam podszedł do demona. 
- I co? Dlaczego to zrobiłeś?
Zapytał spokojnym, acz rozbawionym głosem. 
- Ja, ja przepraszam już nigdy więcej tego nie zrobię!
- O wiem, że tego nie zrobisz. Nie będziesz miał okazji
Powiedział drwiąco wbijając rękę w klatkę piersiową mężczyzny i wyrywając serce z uśmiechem na ustach, z jego dłoni lała się krew, na widok której oczy Risy aż zabłyszczały, a z jej głosu wydał się cichy chichot. Natomiast Ren stał niewzruszony całą tą sytuacją, jedynie przewrócił oczami na reakcję czerwonookiej.
Na jego nieszczęście dziewczyna zauważyła to.
- Jakiś problem frajerze? - zapytała zirytowana.
- Tak jesteś zdzirą - odparł nawet nie patrząc na demonicę.
- Ale zdzirą z gustem, nie to co ty cherlaku 
- Spieprzaj poodgryzać głowy niewinnym kotom
- A może odgryzę głowę twojemu kanarkowi?
- To sokół
- Złota rybka jest groźniejsza od niego
- Jak ma cie się bić to nie kiedy jestem w polu rażenia - przerwał im różowowłosy wygodnie siadając na tronie, położył ręce na oparciu i założył nogę na nogę (wiecie jak facet, nie jak babaXD) - można się przyzwyczaić
Jakby zapomniał kim był, kogo znał. Jego przeszłość przestała być ważna, to była jego druga forma, ten pierwszy Natsu zniknął gdzieś w odmętach duszy przepełnionej radością widoku krwi i rządzą mordu, starał się przebić przez tą grubą powłokę zła, ale był za słaby. Przegrał sam ze sobą, to smutne ale prawdziwe. Uczucia zanikają, przeszłość staję się nieważna a żądza mordu silniejsza, widok krwi i śmierci sprawia mu radość. Stał się demonem. 
Rozglądał się dookoła siebie podziwiając otaczający go krajobraz, Ren i Risa piorunowali się nawzajem wzrokiem. Nagle czarnowłosemu przypomniało się coś i stanął przed Dragneelem, na co ten spojrzał na niego zdziwiony.
- O co chodzi? 
- Panicz pozwoli za mną - wskazał ręką przed siebie. Smoczy Zabójca wstał i podążył za demonem. Weszli do ciemnego korytarza, którego ściany podświetlił niebieski ogień w pochodniach, kształtem przypominające głowy węża, jego paszcza była rozszerzona a kły idealnie zaostrzone. Stanęli przed ogromnymi wrotami, na których wyrzeźbiona była postać diabła. Bloodily zaczął wypowiadać po łacińsku owe słowa "Portam gladius diaboli exhibuit rixa risus sanguine et igni, sic me peccantes punire" co oznacza "Otwórz się bramo krwią Szatana zalana i błękitnym ogniem przyodziana, dopuść mnie do miecza abym mógł karać grzeszników". Na te słowa wrota otworzyły się skrzypiąc groźnie i wpuszczając delikatne światło do małego pomieszczenia, w którym znajdował się ostry jak brzytwa miecz, Salamander niepewnie podszedł do przedmiotu biorąc go do ręki, na co ten przez kilka sekund zabłysł niebieskim płomieniem. 
- To miecz, który zabije nawet demona, miecz zwany Veredicto, który wymierza ostateczną karę - oznajmił ze spokojem w głosie. Salamander uśmiechnął się i schował miecz do pochwy zaczepionej przy pasie, w jednym momencie znów przybiegł jakiś mężczyzna tym razem oznajmiając coś ze spokojem.
- Co znowu? - zadał pytanie zirytowany Salamander.
- Doszły nas słuchy, że gildia Fairy Tail cały czas pana poszukuje i nie zaprzestaje, a jeśli tak dalej pójdzie uda im się otworzyć bramę, naruszy to równowagę tych dwóch światów, czy mamy pozwolenie aby coś z tym zrobić?
- Cholera jasna co za idioci. Spokojnie, sam coś z tym zrobię
- Tak jest - mężczyzna ukłonił się i wyszedł z pomieszczenia.
- Ren otwórz mi bramę do świata ludzi i chodź ze mną, ale nikogo nie zabijamy chcę im dać jedynie nauczkę - zawiadomił z determinacją w oczach. Czerwonooki naciął lekko swój palec i krwią namalował na podłodze pentagram, przez co otworzyła się identyczna brama co ostatnio. Do spełnienia tego mógł dążyć tylko demon, rysując w wybranym miejscu swoją krwią pentagram, bo tylko ktoś kto jest powiązany z Szatanem może wejść do Piekła. 


*  *  *

Wszyscy siedzieli lub chodzili w kółko myśląc o różowowłosym, mimo iż nie było go dopiero kilka dni dla nich to była cała wieczność. Szukali wszędzie, aby znaleźć jakikolwiek sposób na otworzenie bramy do Piekieł, ale pominęli najważniejszy szczegół, nikt z nich nie był demonem. Nagle drzwi gildii otworzyły się a w nich można było dostrzec dziewczynę w czarnym płaszczu z kapturem, który zasłaniał jej twarz, jego głos drżał jakby przestraszona uciekała przed czymś.
- Proszę, pomóżcie mi - wyszeptała czerwonymi tęczówkami, wypełnionymi żalem patrząc na magów, Erza podbiegła do niej.
- Co się stało? - zapytała lekko zdenerwowana, lecz w jednym momencie poczuła jeszcze czyjąś obecność.
- Co ty tutaj robisz Risa? - zapytał Bloodily oparty o ścianę i ze zirytowaniem patrząc na dziewczyną, ta uśmiechnęła się szyderczo zrzucając płaszcz, a żal w jej oczach zastąpiło rozbawienie i duma. 
- Koniec teatrzyku - to był głos, który doskonale każdy członek Fairy Tail znał. Odwrócili się powoli w jego stronę i ujrzeli Salamandra, kucającego na barierce drugiego piętra, mimo wszystko wydawał się inny. Nie chodziło tylko o ubranie, ale o mroczną aurę, która od niego emanowała. 
Na jego ustach gościł chytry uśmiech, a oczy nie iskrzyły radością życia jak zawsze, ale chęcią mordu. Kiedy zauważyli tą zmianę, uśmiechy z ich twarzy znikły.
- Ale tak jest zabawniej - dodała Shiki kładąc dłonie na biodrach.
- Po co tu przylazłaś? - zadał kolejne pytanie czarnowłosy.
- Usłyszałam, że chcecie się zabawić i nie poinformowaliście mnie o tym
- Nie przyczepiaj się do mojej zwierzyny - powiedział Dragneel stając na barierce, po czym zeskakując z niej i lądując tuż przed Królową Demonów.
- Też chce się pobawić - próbowała go przekonać.
- Heh...ale nikogo nie zabijaj, to ma być tylko bolesna lekcja
Dziewczyna kiwnęła zadowolona głową i spojrzała na magów, Itami chciała podejść do różowowłosego, ale drogę zagrodziła jej Erza wyciągając przed siebie miecz.
- Na-chan! - krzyknęła złotowłosa.
- To już nie jest Natsu - stwierdziła Tytania.
- Nie, to jest Nastu, przecież... - zaczęła Lisanna.
- Ślicznotka ma rację, Natsu już nie ma - zaśmiał się Smoczy Zabójca. Szkarłatnowłosa ruszyła na Dragneela z zamiarem zadania ciosu, lecz on szybko wyciągnął swoje ostrze i zablokował broń Scarlet. Nie ukrywając, na początku zdziwiło to Erze, ale zwinnie odskoczyła próbując kopnąć chłopka, ale ten złapał jej nogę i z całej siły cisnął nią o ziemię, mocno ściskając szyję, aby nie mogła się podnieść z podłogi, na co z jej ust wypłynęła stróżka krwi. Chłopka odsunął się od Tytanii pozostawiając ją zszokowaną na ziemi, szybko podbiegł do niej Jellal pomagając wstać. Wyciągnął Veredicto a jego ciało pokryły czerwonokrwiste płomienie, kły w dolnym rzędzie zębów wydłużyły się, tak samo jak górne. Natomiast z pomiędzy jego nóg można było dostrzec czarny, wąski ogon, zakończony jakby czarnymi włosami, przypominającymi postrzępiony materiał. Nagle jakby z pod rękawów Risy wysunęły się grube łańcuchy z ostrymi kolcami, a z jej pleców wyrosły czarne jak smoła skrzydła. Ren nie chcąc pozostać w tyle wyciągnął przed siebie rękę z sokołem a jego oczy dosłownie zaświeciły się odblaskową czerwienią, natomiast białka przybrały kolor czerni, Blood także zaczął się zmieniać dziób wyostrzył się , a na dodatek pojawiły się w nim ostre jak brzytwa zęby, z których skapywała krew. Powiększył się, a jego pióra wyglądały jak zrobione z aksamitnych płatków białych jak śnieg. 
- Chyba ich wystraszyliśmy - zaśmiała się Risa patrząc na przerażona twarze magów. Nikt nie chciał uwierzyć w to co właśnie widział. Salamander nie mając zamiaru czekać ruszył biegiem przed siebie, nie zważał na to kogo zrani. Juvia stała oszołomiona nie wiedząc co zrobić, w ostatniej chwili Gray zasłonił ją własnym ciałem, przez co różowowłosy przebił jego bark. 
Nagle zobaczył przed swoimi oczyma obraz Hany, po jej zaróżowionych policzkach skapywały łzy a z jej ust wydobyły się słowa "Nie takiego życia dla ciebie chciałam, Natsu". Chłopak wyciągnął miecz z barku przyjaciela i jedną dłonią przykrył połowę twarzy, a drugą mocno ściskał rękojeść broni. Fullbuster trzymał się za bolące miejsce ze zdziwieniem spoglądając na Dragneela, tak jak każdy. Lucy niepewnym krokiem podeszła bliżej i stanęła obok maga lodu. Smoczy Zabójca powoli podniósł wzrok na magów, w jego oczach wymalowane było przerażenie i rozpacz. Ostrożnie zdjął rękę z twarzy i wtedy ujrzeli łzę spływającą jedynie z jednego oka, jego usta były delikatnie uchylone, a ciało drżało. 
- Lucy pomocy... - wyszeptał patrząc na blondwłosą, kłócił się wewnątrz siebie ale ta mroczna strona była silniejsza. Po chwili zaczął się znów psychopatycznie śmiać, szybkim ruchem starł łzę z mokrego policzka.
- Jednak nie jest taki słaby - oznajmiła Risa z lekkim zmartwieniem. 
- Co za skurwiel - zaklął Salamander w sumie sam na siebie. W jednej sekundzie dosłownie rozpłynął się w powietrzu i pojawił tuż za Heartfilią, na jej policzku pojawiło się lekkie przecięcie, z którego wypłynęła szkarłatna krew. Chłopak delikatnie się nachylił do niej i czubkiem języka zlizał szkarłatną ciecz.
- Spokojnie nie pozwolę mu znów wyjść, ale kilka jego wspomnień mi się podoba - wyszeptał jej do ucha głębokim głosem, na co aż dziewczyna zadrżała. 
- Natsu, ja wiem że gdzieś tam jesteś ty
- Natsu jest nudny, ja jestem Lord Dragneel, jestem demonem
Powiedział drwiąco, Risa zaśmiała się ale i poczuła lekko zazdrosna. Machnęła łańcuchami, które uderzyły wprost między magów, natomiast Ren anulował swoją moc i wraz z Blood'em powrócił do poprzedniej formy. Po chwili narysował pentagram na co otworzyła się brama do Piekieł. 
- Musimy już wracać - oznajmił Bloodily wchodząc do bramy, a zaraz za nim Risa już w normalnej postaci bez broni. Dragneel ruszył za nimi, ostatni raz odwrócił się w stronę przyjaciół i schował miecz do pochwy, mimo to ostrzejsze kły i ogon pozostały, jedynie czerwone płomienie znikły. 
- Nie szukajcie mnie, nigdy więcej, bo zabiję każdego po kolei
Po tych słowach zniknął w mrocznej krainie śmierci, kiedy brama miała się już zamknąć ktoś szybko to zatrzymał, wszyscy spojrzeli w źródło magii.
- Nie tak szybko - zaśmiał się Fraud
___________________________________________________________

GIHI :D Koniec rozdziału, mam nadzieję że wam się podoba. Staram się żeby było ciekawie, jeśli martwicie się że Natsu będzie taki na zawsze, spokojnie w końcu co to byłby za blog bez NaLu. Rozdział dedykuję Yuno, która chyba najbardziej martwi się o Natsu ale pochwala moje pomysły. Jeśli chciałybyście się ze mną skontaktować, czy też po prostu porozmawiać oto mój numer gg: 31092115         No to pozdrowionka dla was myszki.


11 komentarzy:

  1. Pierwsza *.* lecę czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się nie spodziewałam, naprawdę. Wyszło ci fenomenalnie. Ten Natsu jest boski *,*. Ale mimo to szkoda mi tego prawdziwego :<... Chcę, by to on wygrał walkę z tym demonem i wrócił do normalności :<
      Jednak pojawił się mały wątek NaLu- jak zlizał jej krew i ten tekst... parę wspomnień mi się podoba ( wiadome o które chodzi, czyżby rozdział 48 :D? )
      Końcówka zdziwiła -ciekawe co zrobi Fraud.
      Cały rozdział trzymałaś mnie w niepewności, a ja siedziałam jak na szpilkach.
      Świetnie ci rozdział wyszedł. <3
      Ja już chcę następny.
      Weny życzę :******

      Usuń
  2. Jak naprawie kompa zapisze sobie twoje gg ^.^ Rany boskie, ty robisz z Natsu demonicznego psychopate! xD Chociaż Lord Dragneel.. podoba mi się :3 Piekło opisałaś wręcz piekielnie dobrze ;D Tylko Risa niech się trzyma z daleka -.- Wredna zdzira, zgadzam się z Renem, którego o dziwo nawet polubiłam ^.^ Nie powiem też, Natsu w tej postaci jest fajny, to wszystko jest takie inne... ale przeraża mnie to zdeczka, serio aż mrozi krew w żyłach :P No i ten moment jak Lord Dragneel (nie Natsu) przemawia ze zwykłą ziemską kobietą, nic nie znaczącą Lucy (udziela mi się klimat rozdziału xD) - Lord to zbok haha :D A na koniec Fraud <3 Jak zrobi swoje mogę do sobie zatrzymać? Jak nie pójdzie dobrowolnie to dorwe go i urządze mu takie piekło, że to w którym jest Natsu będzie niczym polana pełna motylków i błękitnych obłoczków muahahahah *diabelski śmiech*. Fraudzio niech wszystko załatwi, a Lucyna siłą miłości przywróci nam dawnego, kochanego Natsu ;D
    Rozdział epicki i aż nie mogę się doczekać następnego :*** WENY!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cię pierdziele! Normalnie SZOK!!! Och jaka gorąca atmosfera. I Natsu stał się zły i naprawde przerażający. Opis wyrywanego serca. SZOK. Troche szkoda że Lucy musi przez niego cierpieć. No i na sam koniec Fraud. Jestem Pod wielkim wrażeniem :) Czekam na ciąg dalszy. Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  4. Kyaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ?!!!
    *Dobra ogarniam się*
    Mój Natsu !!! Mój biedny Natsu !!! ; ccc Niee !!! Dlaczego ?!!! OMG OMG ! >..< ! Przepraszam ; (
    A wracając ...
    Kocham go takiego jakim jest ! *-* Podziwiam i popieram twoje pomysły ^^ No ale ... co jak co ... Lucynka na tym cierpi ; c I mam Smutaska ;(((
    Coś czuję, że nasz Natsu przezwycięży Lorda Dragneela *-* No bo przecież co to będzie jeśli nie ?!
    Kyaaaaaaaaaa ?!
    Nie chcę nawet o tym myśleć. :(
    Kochana czekam na kolejny rozdział ! >.<! Buziaki <3 ;***
    P.S. Lucynka ... nie przejmuj się. On wróci ; c

    OdpowiedzUsuń
  5. ŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!
    Kocham To!! *_____*
    Fenomenalny pomysł! Jesteś geniuszem!! Lord Dragneel zboczuszek *.*
    Tylko Risy niepolubiłam -,- Jeżeli tknie Natsu to nogi z dupy powyrywam, on jest Lycynki.
    Biedna Lucy T.T
    No, ale brama jest otwarta to go odbiją!^^
    Dużo nowych pomysłów życzę! ^_^

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za dedykację, chociaż nie zasłużoną. ^^
    Nie strasz mnie tak więcej! Ja już się bałam, że Natsu taki zostanie, ale wierzę Ci na słowo, że nie (ale póki co... T-T). W niektórych momentach aż mi zmroziło krew w żyłach, np. to z tym sercem... Straszne! Ale na szczęście pojawił się Fraud, zatrzymał bramę, a potem to odkręcą i wgl. będzie dobrze (mam nadzieję)!

    Świetny rozdział! Już czekam na następny, weny! :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Sugoi <3 Kocham normalnego Natsu, ale Lord Dragneel też jest fajny :D Nie wiem dlaczego, ale podoba mi się ta Risa- ja coś mam do czarnych charakterów xD
    Pisz dalej, czekamy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaaaaaa! Natsuś! ;( Idę czytać dalej, bo nie wytrzymam! Rozdział SUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUPEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEER! Pa ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda mi natsu trochę przesadziłaś już nie wspomnę o lucy :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow!!! Wspaniałe!!! I ten opis piekła!!! Świetnie to zrobiłaś :D

    OdpowiedzUsuń