SAGA: PIEKŁO
"W życiu można przetrzymać tylko jedno piekło.
Każde następne jest odbiciem lustrzanym pierwszego."
Wsłuchiwali się w słowa Igneela ze smutkiem, brązowe oczy Heartfilii szkliły się od łez, które spływały po zaróżowionych policzkach, spojrzała cała drżąc na ukochanego, lecz on siedział jakby niewzruszony całą historią, wtedy dojrzała to w jego zielonych oczach. Przepełnione były smutkiem, żalem i tęsknotą, ale też pewnym blaskiem radości, znów nie pozwolił aby choć jedna łza ujrzała światło dzienne. Igneel wpatrywał się w swoje dłonie, które lekko drżały.
- Później, kiedy uciekałem i miałem cię na swoich rękach, nadal ją widziałem. Nie mogłem uwierzyć w to, że już jej nie ma, a przede wszystkim do teraz nie mogę sobie wybaczyć jednego, że nie poznasz matczynej opieki, to moja wina. Natsu, przepraszam, przepraszam za to, że nie potrafię być ojcem
Salamander w ciszy wstał i zamknął się w innym pokoju klękając na środku pokoju, po czym chowając twarz w dłoniach. Było słychać ciche szlochanie, a na podłogę skapywały słone łzy bólu. Jego ciało drżało, ledwo powstrzymywał się przed tym aby nie wydać z siebie głośnego odgłosu płaczu.
* * *
- Co mu się stało?
Zapytała Lucy patrząc w stronę zamkniętych drzwi pokoju, jej oczy były opuchnięte i lekko zaczerwienione od łez. Czerwonowłosy wstał i pewnym krokiem ruszył w stronę wyjścia.
- Powiedz mu, że kiedy będzie gotów ze mną porozmawiać, niech przyjdzie. Bądź przy nim , teraz siedzi tam i płacze jak małe dziecko
Po tych słowach wyszedł z domu różowowłosego kierując się przed siebie, wiedział że trudno być wytrwałym w takich sytuacjach. Teraz sam widział obraz ukochanej przed swoimi oczyma. Różowe włosy, czarne oczy, piękny uśmiech, opalona skóra, urocza dziewczyna, którą nadal kocha mimo iż jej serce przestało bić w okrutny sposób. A co by było gdyby wtedy jej nie zostawił? Gdyby zearagował wcześniej? Może żyliby teraz we trójkę, ciesząc się życiem, a jego syn nie musiałby cierpieć z powodu tego wszystkiego. Zbyt wiele ran spowodował na sercu Salamandra, aby teraz dumnie nazywać się ojcem, był potworem, nawet w ludzkiej postaci.
Po tych słowach wyszedł z domu różowowłosego kierując się przed siebie, wiedział że trudno być wytrwałym w takich sytuacjach. Teraz sam widział obraz ukochanej przed swoimi oczyma. Różowe włosy, czarne oczy, piękny uśmiech, opalona skóra, urocza dziewczyna, którą nadal kocha mimo iż jej serce przestało bić w okrutny sposób. A co by było gdyby wtedy jej nie zostawił? Gdyby zearagował wcześniej? Może żyliby teraz we trójkę, ciesząc się życiem, a jego syn nie musiałby cierpieć z powodu tego wszystkiego. Zbyt wiele ran spowodował na sercu Salamandra, aby teraz dumnie nazywać się ojcem, był potworem, nawet w ludzkiej postaci.
* * *
Powoli wstała podchodząc do drzwi gdzie w środku znajdował się Dragneel, usłyszała szlochanie, wiedziała że on płacze. Niepewnie uchyliła drzwi, które cicho zaskrzypiały, chłopak jak najszybciej otarł łzy, aby nie było po nich ani śladu, nie chciał pokazywać Heartfilii że płacze, był przecież wielkim Salamandrem. Ostrożnie i cicho podeszła do chłopaka kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Jak się czujesz?
Zapytała troskliwie, choć wiedziała, że to pytanie jest lekko bezsensowne. Jak miał się czuć, skoro właśnie dowiedział się o swojej przeszłości, która nie była bajką. Różowowłosy wstał i uśmiechnął się smutno.
- Dobrze, a gdzie tat...Igneel
Poprawił się szybko Dragneel o mało nie wypowiadając słowa "tato", sam nie wiedział czemu, ale bał się to wypowiedzieć. Blondwłosa zdziwiona spoglądała na Salamadra, dlaczego udawał szczęśliwego? Zawsze zakłada maskę kłamstwa, którą oszukuje nawet najbliższych, ale również w pewnym sensie chroniąc ich, raniąc przy tym samego siebie, ale przed ukochaną nie ukryje niczego. Nie zastanawiając się długo przytuliła się do jego pleców, a ten zatrzymał się w szoku nie mogąc postawić ani jednego kroku więcej, każda komórka ciała była sparaliżowana.
- Przestań udawać i daj upust emocjom. Nie możesz ich cały czas trzymać wewnątrz siebie, gdyż kiedyś rozsadzą cię od środka. Każdy ma uczucia, nie masz żądnego powodu, aby się ich wstydzić
Powiedziała drżącym głosem z zamkniętymi oczami wtulając się w rozgrzane plecy Dragneela, który teraz stał nieruchomo wpatrując się głucho przed siebie.
- Miałem gotować przez cały tydzień, co chcesz na obiad?
Zachował się jakby nie usłyszał słów blondwłosej, chciał iść dalej, ale dziewczyna nie pozwoliła mu na to. Mocno ścisnęła jego kamizelkę nie pozwalając aby wyrwał się z uścisku. Nie mogła pozwolić na to, aby nadal skrywał się w sobie.
- Przestań uciekać od uczuć
- A jeśli będę płakał, czy to coś zmieni. Czy to powróci życie mojej mamie?
Te słowa nią wstrząsnęły, ona po śmierci swojej mamy płakała, cały czas o niej myśli i odwiedza grób kiedy tylko jest to możliwe, a on chce zapomnieć? Powoli przestawała go rozumieć.
- Przez takie nastawienie masz w sobie tego demona
Wyszeptała lekko przerażona tym jak może na to zearagować różowowłosy, który chwycił jej ręce i oddalił od swojego torsu i poszedł dalej. Blondwłosa spoglądała na niego oczekując choć jednego słowa.
- Może ten demon to prawdziwy ja
Po tych słowach wyszedł z pokoju, w jego głosie było słychać gorycz i żal. Heartfilia wpatrywała się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał, nie takich słów oczekiwała, ale jedyne co mogła zrobić to wspierać go, aby unikał właśnie takiego myślenia. Nie zostawi go, teraz gdy najbardziej potrzebuje wsparcia.
- Natsu...przepraszam
Powiedziała cicho wychodząc z pomieszczenia, zauważyła jak różowowłosy wkłada na siebie czerwoną bluzę i czarne spodnie sięgające trochę za kolana, zdjął szalik kładąc go na hamaku. Lucy spojrzała na niego zdziwiona.
- Nie masz za co, to Rada powinna przeprosić
- Jak to Rada?
- To rada zabiła moją mamę, a naprawdę chcieli zabić mnie. To ja jestem demonem, nie ona. Nie mieli prawa tego robić...chodź do gildii
Blondwłosa nie zdążyła nic powiedzieć, a Salamander już wyszedł z domu, więc pobiegła za nim. Szli cały czas w ciszy, dziewczyna nie odważyła się nic powiedzieć. Teraz bała się wydobyć z siebie jakiegokolwiek słowa, jego mina czy też zachowanie nie wyrażały uczuć, które zawsze od niego emanowały.
W końcu doszli do gildii, różowowłosy z hukiem otworzył drzwi idąc nadal przed siebie i nie zwracając uwagi na nikogo.
- Wendy na trening!
Wykrzyczał rozkazując dziewczynce, aby wyszła na dwór, ta nic nie odpowiadając pobiegła na wyznaczone miejsce. Chłopak podszedł do baru.
- Mira daj mi sake - powiadomił opierając się rękami o blat, białowłosa lekko zdziwiona podała przyjacielowi alkohol w kieliszku, kładąc butelkę obok. Dragneel szybkim łykiem wypił kieliszek i wziął do ręki butelkę sake, wychodząc z budynku.
- Hej Na... - zaczął Fullbuster, lecz powstrzymała go Lucy. Domyślała się co teraz czuł jej ukochany, a wszczynanie bujek w niczym nie pomoże. Nikt nie rozumiał zachowania Smoczego Zabójcy, stał się jakby surowy, bez uczuć, uśmiech z twarzy zniknął a dawny Natsu odszedł. Niektórzy nie ruszając się z miejsca spoglądali na trening granatowowłosej.
- Dobra teraz nie ma taryfy ulgowej, albo dajesz z siebie wszystko i stajesz się silniejsza, albo tchórzysz i pozostajesz słabeuszem, którego wszyscy będą musieli chronić. To jaki jest twój wybór?
Wypowiedział każde z tych słów bez żądnego wahania, tonem bez uczuć. Marvell zaczęła się delikatnie trząść, jakby z przerażenia przed nim.
- C-c-chcę stać się silniejsza - wyszeptała.
- Chyba nie jesteś tego pewna. Czego się boisz?! Mnie?! Twoi przeciwnicy, wrogowie będą po stokroć gorsi. Na tym świecie nie ma miejsca dla ludzi słabych, którzy nie potrafią walczyć. Są jedynie posiłkiem dla najsilniejszych. Aby przetrwać trzeba walczyć, aby walczyć trzeba stać się silnym, aby stać się silnym trzeba się pozbyć swojego strachu! To jest tak zwany łańcuch, a ty póki co jesteś na samym jego końcu, ale masz szansę wzbić się wyżej, ponieważ masz w sobie krztę tej mocy. To zapytam jeszcze raz, jaka decyzja?
Spoglądali w jego stronę ze zdziwieniem, jakby nie był sobą.
- Chcę stać się silniejsza! Pokażę na co mnie stać!
Wykrzyczała zaciskając dłonie w pięści, a jej oczy wypełnione były determinacją, właśnie w tak małej osóbce obudziła się siła smoka. Dragneel upił spory łyk sake i ukazał swoje kły w delikatnym uśmiechu.
- Dobra teraz mały test, chodź na chwilę do gildii. Teraz dopiero zaczynam z tobą prawdziwy trening, wtedy to była jedynie zabawa
Kiedy weszli do gildii wszystkie oczy zwróciły się w ich stronę, magowie byli zdziwieni tym, że różowowłosy nie ma swojego szalika, ale nie zadawali pytań. Nie byli pewni czy to na pewno był on. Był, ale jedynie z wyglądu, to jego dusza była inna. Podszedł do siedzącej Lisanny i chwycił dłonią jej twarz, lekko zgniatając policzki, natomiast siedzącą obok niej Heartfilie złapał za włosy, tak że ukazana była jej długa, blada szyja ozdobiona złotym naszyjnikiem. Obie dziewczyny przerażone otworzyły szerzej oczy, a każdemu zaparło dech w piersiach.
- Musisz zabić którąś z nich, obie są twoimi przyjaciółkami, twoimi nakama. Którą wybierzesz? Może pocharatasz jej twarz i przebijesz serce
W tym momencie pokręcił delikatnie głową młodej Strauss.
- A może poderżniesz jej gardło - wskazał na maginię Gwiezdnych Duchów czubkiem języka przejeżdżając po jej szyi, blondynka zatrzęsła się z przerażenia, a obie dziewczyny przeszedł zimny dreszcz strachu. Nikt nie wiedział co się dzieje, Wendy stała jak wryta bojąc się cokolwiek zrobić - no dalej, którą wybierasz?
Dziewczynka zupełnie nie wiedziała co powiedzieć, bała się podjąć jakąkolwiek decyzję, nie chciała zabijać nikogo, bez wyjątku.
- No szybciej podejmuj decyzję, bo chcę się napić sake
- Nie zabiję żadnej z nich - powiedziała cicho.
- Słucham?
- Nie zabiję żadnej z nich, są moimi przyjaciółkami, a ja trenuję po to, by stać się silniejsza i bronić towarzyszy Fairy Tail! Zabijając je nie dążę do niczego!
Chłopak zaczął się psychopatycznie śmiać co wywołało dreszcze u każdego członka gildii, Erza zaczęła powoli wyciągać miecz, a inni szykowali się do ataku.
- Dobra odpowiedź, zdałaś
Poinformował ją puszczając Lissanę i Lucy z uścisku. Marvell spojrzała na niego zdziwiona, z resztą tak jak każdy nie rozumiejąc nic. Wziął do ręki butelkę i przyłożył do ust wypijając kolejny łyk alkoholu. Widział, że nikt go nie rozumie, więc zwrócił wzrok w stronę większości magów.
- Chyba nie rozumiemy... - zaczął Jellal niepewnie.
- Heh...nie rozumiecie dlaczego zdała? To chyba oczywiste. Mag, który zabije swoich przyjaciół aby zdobyć moc jest nikim, nic nie wartym śmieciem. A ona zrozumiała na czym to polega, nie zabije swoich nakama, a postawi swoje życie na szali. Masz serce Smoczego Zabójcy i to mi wystarczy
Mimo iż wewnątrz jego ciała, nie było prawdziwej duszy Natsu, chociaż próbowała się ona przedrzeć przez tę mroczną barierę, zło było silniejsze. Po raz pierwszy raz nie mógł zdobyć dodatkowej siły na wygraną.
- Dusza Natsu stała się...mroczna, zła - zawiadomił Bickslow zdejmując swój "hełm". Nikt nie wiedział jak to przyjąć. Czy stracili przyjaciela?
- Natsu...przecież jeszcze chwilę temu był...sobą - wyjąkała blondwłosa.
- Czy stało się coś co mogło nim naprawdę wstrząsnąć, czy zranić?
- Dowiedział się prawdy o...swojej mamie, szokującej i okrutnej prawdy
- Czyli najgorsze co mogło być...to go złamało
Wpatrywali się teraz w tego innego Natsu. Miał szatański uśmiech na twarzy, jego zielone oczy przepełnione były nienawiścią i chęcią mordu, to nie był ich przyjaciel to był ktoś obcy kto wyglądał jak on.
- Czyli już go nigdy nie odzyskamy? Prawdziwego Natsu?
- Nie mam pojęcia - odparł Freed obserwując Salamandra.
Nagle jakby w powietrzu zaczęła otwierać się ogromna otchłań, z której emanowało zło i mrok, jakby tlen stał się gorący i ciężki. Czerwono-czarna otchłań stawała się co raz większa, po chwili wyłaniała się z niej pewna postać.
Mężczyzna miał czerwonokrwiste oczy i czarne włosy. W uszach kolczyki, a na jego szyi zawieszony był gruby łańcuch. Na ramieniu siedział mu biało-brązowy sokół.
Stanął naprzeciw magów z powagą wymalowaną na twarzy, jego oczy spojrzały w stronę różowowłosego, po czym podszedł do niego powolnym krokiem. Wszyscy spoglądali na niego zdziwieni, mężczyzna ukłonił się delikatnie przed Smoczym Zabójcą, nikt nie rozumiał o co chodzi.
- Witaj, paniczu - powiedział głębokim głosem.
- Kim ty jesteś? - zapytał zdezorientowany Dragneel.
- Ren Bloodily, twój sługa. Tyle czekaliśmy aż się przebudzisz, piekło na ciebie czeka panie. Możesz opuścić ten żałosny świat
- O czym ty mówisz, kim według ciebie jest Salamander?
Zadał pytanie Gajeel nie rozumiejąc nic z zaistniałej sytuacji.
- Tutaj nazywają panicza Salamandrem? Wielki Demoniczny Lord Dragneel właśnie nim jest, nie jakimś żałosnym człowiekiem
- To kim jest jak nie człowiekiem?
- Jest demonem, tak samo jak i ja. Dziełem Szatana
Wszyscy otworzyli szeroko oczy z przerażenia, na twarzy Rena cały czas gościł szyderczy uśmiech. To było niezrozumiałe dla nikogo, nie wiedzieli że prawdziwa walka dopiero miała się rozpocząć. Czy będą wstanie walczyć z przyjacielem? Czy on zapomniał kim jest? Czy nadal ma uczucia? Na te wszystkie pytania odpowiedzi są nieznane, ponieważ piekło pochłania Natsu.
_________________________________________________________
No dobra skończyłam, wiem że krótki, ale muszę was trzymać w napięciu. Dziwne to, ale naoglądałam się takich rzeczy że nie musicie się dziwić jakiś głupich pomysłów. Odzyskałam wenę to dobrze. A i jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o Renie to zapraszam na zakładkę "POSTACIE". Jak najszybciej dodam jego postać, już się za to biorę. No to...a wiem...rozdział dedykuję każdemu z was.
- Jak się czujesz?
Zapytała troskliwie, choć wiedziała, że to pytanie jest lekko bezsensowne. Jak miał się czuć, skoro właśnie dowiedział się o swojej przeszłości, która nie była bajką. Różowowłosy wstał i uśmiechnął się smutno.
- Dobrze, a gdzie tat...Igneel
Poprawił się szybko Dragneel o mało nie wypowiadając słowa "tato", sam nie wiedział czemu, ale bał się to wypowiedzieć. Blondwłosa zdziwiona spoglądała na Salamadra, dlaczego udawał szczęśliwego? Zawsze zakłada maskę kłamstwa, którą oszukuje nawet najbliższych, ale również w pewnym sensie chroniąc ich, raniąc przy tym samego siebie, ale przed ukochaną nie ukryje niczego. Nie zastanawiając się długo przytuliła się do jego pleców, a ten zatrzymał się w szoku nie mogąc postawić ani jednego kroku więcej, każda komórka ciała była sparaliżowana.
- Przestań udawać i daj upust emocjom. Nie możesz ich cały czas trzymać wewnątrz siebie, gdyż kiedyś rozsadzą cię od środka. Każdy ma uczucia, nie masz żądnego powodu, aby się ich wstydzić
Powiedziała drżącym głosem z zamkniętymi oczami wtulając się w rozgrzane plecy Dragneela, który teraz stał nieruchomo wpatrując się głucho przed siebie.
- Miałem gotować przez cały tydzień, co chcesz na obiad?
Zachował się jakby nie usłyszał słów blondwłosej, chciał iść dalej, ale dziewczyna nie pozwoliła mu na to. Mocno ścisnęła jego kamizelkę nie pozwalając aby wyrwał się z uścisku. Nie mogła pozwolić na to, aby nadal skrywał się w sobie.
- Przestań uciekać od uczuć
- A jeśli będę płakał, czy to coś zmieni. Czy to powróci życie mojej mamie?
Te słowa nią wstrząsnęły, ona po śmierci swojej mamy płakała, cały czas o niej myśli i odwiedza grób kiedy tylko jest to możliwe, a on chce zapomnieć? Powoli przestawała go rozumieć.
- Przez takie nastawienie masz w sobie tego demona
Wyszeptała lekko przerażona tym jak może na to zearagować różowowłosy, który chwycił jej ręce i oddalił od swojego torsu i poszedł dalej. Blondwłosa spoglądała na niego oczekując choć jednego słowa.
- Może ten demon to prawdziwy ja
Po tych słowach wyszedł z pokoju, w jego głosie było słychać gorycz i żal. Heartfilia wpatrywała się w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stał, nie takich słów oczekiwała, ale jedyne co mogła zrobić to wspierać go, aby unikał właśnie takiego myślenia. Nie zostawi go, teraz gdy najbardziej potrzebuje wsparcia.
- Natsu...przepraszam
Powiedziała cicho wychodząc z pomieszczenia, zauważyła jak różowowłosy wkłada na siebie czerwoną bluzę i czarne spodnie sięgające trochę za kolana, zdjął szalik kładąc go na hamaku. Lucy spojrzała na niego zdziwiona.
- Nie masz za co, to Rada powinna przeprosić
- Jak to Rada?
- To rada zabiła moją mamę, a naprawdę chcieli zabić mnie. To ja jestem demonem, nie ona. Nie mieli prawa tego robić...chodź do gildii
Blondwłosa nie zdążyła nic powiedzieć, a Salamander już wyszedł z domu, więc pobiegła za nim. Szli cały czas w ciszy, dziewczyna nie odważyła się nic powiedzieć. Teraz bała się wydobyć z siebie jakiegokolwiek słowa, jego mina czy też zachowanie nie wyrażały uczuć, które zawsze od niego emanowały.
W końcu doszli do gildii, różowowłosy z hukiem otworzył drzwi idąc nadal przed siebie i nie zwracając uwagi na nikogo.
- Wendy na trening!
Wykrzyczał rozkazując dziewczynce, aby wyszła na dwór, ta nic nie odpowiadając pobiegła na wyznaczone miejsce. Chłopak podszedł do baru.
- Mira daj mi sake - powiadomił opierając się rękami o blat, białowłosa lekko zdziwiona podała przyjacielowi alkohol w kieliszku, kładąc butelkę obok. Dragneel szybkim łykiem wypił kieliszek i wziął do ręki butelkę sake, wychodząc z budynku.
- Hej Na... - zaczął Fullbuster, lecz powstrzymała go Lucy. Domyślała się co teraz czuł jej ukochany, a wszczynanie bujek w niczym nie pomoże. Nikt nie rozumiał zachowania Smoczego Zabójcy, stał się jakby surowy, bez uczuć, uśmiech z twarzy zniknął a dawny Natsu odszedł. Niektórzy nie ruszając się z miejsca spoglądali na trening granatowowłosej.
- Dobra teraz nie ma taryfy ulgowej, albo dajesz z siebie wszystko i stajesz się silniejsza, albo tchórzysz i pozostajesz słabeuszem, którego wszyscy będą musieli chronić. To jaki jest twój wybór?
Wypowiedział każde z tych słów bez żądnego wahania, tonem bez uczuć. Marvell zaczęła się delikatnie trząść, jakby z przerażenia przed nim.
- C-c-chcę stać się silniejsza - wyszeptała.
- Chyba nie jesteś tego pewna. Czego się boisz?! Mnie?! Twoi przeciwnicy, wrogowie będą po stokroć gorsi. Na tym świecie nie ma miejsca dla ludzi słabych, którzy nie potrafią walczyć. Są jedynie posiłkiem dla najsilniejszych. Aby przetrwać trzeba walczyć, aby walczyć trzeba stać się silnym, aby stać się silnym trzeba się pozbyć swojego strachu! To jest tak zwany łańcuch, a ty póki co jesteś na samym jego końcu, ale masz szansę wzbić się wyżej, ponieważ masz w sobie krztę tej mocy. To zapytam jeszcze raz, jaka decyzja?
Spoglądali w jego stronę ze zdziwieniem, jakby nie był sobą.
- Chcę stać się silniejsza! Pokażę na co mnie stać!
Wykrzyczała zaciskając dłonie w pięści, a jej oczy wypełnione były determinacją, właśnie w tak małej osóbce obudziła się siła smoka. Dragneel upił spory łyk sake i ukazał swoje kły w delikatnym uśmiechu.
- Dobra teraz mały test, chodź na chwilę do gildii. Teraz dopiero zaczynam z tobą prawdziwy trening, wtedy to była jedynie zabawa
Kiedy weszli do gildii wszystkie oczy zwróciły się w ich stronę, magowie byli zdziwieni tym, że różowowłosy nie ma swojego szalika, ale nie zadawali pytań. Nie byli pewni czy to na pewno był on. Był, ale jedynie z wyglądu, to jego dusza była inna. Podszedł do siedzącej Lisanny i chwycił dłonią jej twarz, lekko zgniatając policzki, natomiast siedzącą obok niej Heartfilie złapał za włosy, tak że ukazana była jej długa, blada szyja ozdobiona złotym naszyjnikiem. Obie dziewczyny przerażone otworzyły szerzej oczy, a każdemu zaparło dech w piersiach.
- Musisz zabić którąś z nich, obie są twoimi przyjaciółkami, twoimi nakama. Którą wybierzesz? Może pocharatasz jej twarz i przebijesz serce
W tym momencie pokręcił delikatnie głową młodej Strauss.
- A może poderżniesz jej gardło - wskazał na maginię Gwiezdnych Duchów czubkiem języka przejeżdżając po jej szyi, blondynka zatrzęsła się z przerażenia, a obie dziewczyny przeszedł zimny dreszcz strachu. Nikt nie wiedział co się dzieje, Wendy stała jak wryta bojąc się cokolwiek zrobić - no dalej, którą wybierasz?
Dziewczynka zupełnie nie wiedziała co powiedzieć, bała się podjąć jakąkolwiek decyzję, nie chciała zabijać nikogo, bez wyjątku.
- No szybciej podejmuj decyzję, bo chcę się napić sake
- Nie zabiję żadnej z nich - powiedziała cicho.
- Słucham?
- Nie zabiję żadnej z nich, są moimi przyjaciółkami, a ja trenuję po to, by stać się silniejsza i bronić towarzyszy Fairy Tail! Zabijając je nie dążę do niczego!
Chłopak zaczął się psychopatycznie śmiać co wywołało dreszcze u każdego członka gildii, Erza zaczęła powoli wyciągać miecz, a inni szykowali się do ataku.
- Dobra odpowiedź, zdałaś
Poinformował ją puszczając Lissanę i Lucy z uścisku. Marvell spojrzała na niego zdziwiona, z resztą tak jak każdy nie rozumiejąc nic. Wziął do ręki butelkę i przyłożył do ust wypijając kolejny łyk alkoholu. Widział, że nikt go nie rozumie, więc zwrócił wzrok w stronę większości magów.
- Chyba nie rozumiemy... - zaczął Jellal niepewnie.
- Heh...nie rozumiecie dlaczego zdała? To chyba oczywiste. Mag, który zabije swoich przyjaciół aby zdobyć moc jest nikim, nic nie wartym śmieciem. A ona zrozumiała na czym to polega, nie zabije swoich nakama, a postawi swoje życie na szali. Masz serce Smoczego Zabójcy i to mi wystarczy
Mimo iż wewnątrz jego ciała, nie było prawdziwej duszy Natsu, chociaż próbowała się ona przedrzeć przez tę mroczną barierę, zło było silniejsze. Po raz pierwszy raz nie mógł zdobyć dodatkowej siły na wygraną.
- Dusza Natsu stała się...mroczna, zła - zawiadomił Bickslow zdejmując swój "hełm". Nikt nie wiedział jak to przyjąć. Czy stracili przyjaciela?
- Natsu...przecież jeszcze chwilę temu był...sobą - wyjąkała blondwłosa.
- Czy stało się coś co mogło nim naprawdę wstrząsnąć, czy zranić?
- Dowiedział się prawdy o...swojej mamie, szokującej i okrutnej prawdy
- Czyli najgorsze co mogło być...to go złamało
Wpatrywali się teraz w tego innego Natsu. Miał szatański uśmiech na twarzy, jego zielone oczy przepełnione były nienawiścią i chęcią mordu, to nie był ich przyjaciel to był ktoś obcy kto wyglądał jak on.
- Czyli już go nigdy nie odzyskamy? Prawdziwego Natsu?
- Nie mam pojęcia - odparł Freed obserwując Salamandra.
Nagle jakby w powietrzu zaczęła otwierać się ogromna otchłań, z której emanowało zło i mrok, jakby tlen stał się gorący i ciężki. Czerwono-czarna otchłań stawała się co raz większa, po chwili wyłaniała się z niej pewna postać.
Mężczyzna miał czerwonokrwiste oczy i czarne włosy. W uszach kolczyki, a na jego szyi zawieszony był gruby łańcuch. Na ramieniu siedział mu biało-brązowy sokół.
Stanął naprzeciw magów z powagą wymalowaną na twarzy, jego oczy spojrzały w stronę różowowłosego, po czym podszedł do niego powolnym krokiem. Wszyscy spoglądali na niego zdziwieni, mężczyzna ukłonił się delikatnie przed Smoczym Zabójcą, nikt nie rozumiał o co chodzi.
- Witaj, paniczu - powiedział głębokim głosem.
- Kim ty jesteś? - zapytał zdezorientowany Dragneel.
- Ren Bloodily, twój sługa. Tyle czekaliśmy aż się przebudzisz, piekło na ciebie czeka panie. Możesz opuścić ten żałosny świat
- O czym ty mówisz, kim według ciebie jest Salamander?
Zadał pytanie Gajeel nie rozumiejąc nic z zaistniałej sytuacji.
- Tutaj nazywają panicza Salamandrem? Wielki Demoniczny Lord Dragneel właśnie nim jest, nie jakimś żałosnym człowiekiem
- To kim jest jak nie człowiekiem?
- Jest demonem, tak samo jak i ja. Dziełem Szatana
Wszyscy otworzyli szeroko oczy z przerażenia, na twarzy Rena cały czas gościł szyderczy uśmiech. To było niezrozumiałe dla nikogo, nie wiedzieli że prawdziwa walka dopiero miała się rozpocząć. Czy będą wstanie walczyć z przyjacielem? Czy on zapomniał kim jest? Czy nadal ma uczucia? Na te wszystkie pytania odpowiedzi są nieznane, ponieważ piekło pochłania Natsu.
_________________________________________________________
No dobra skończyłam, wiem że krótki, ale muszę was trzymać w napięciu. Dziwne to, ale naoglądałam się takich rzeczy że nie musicie się dziwić jakiś głupich pomysłów. Odzyskałam wenę to dobrze. A i jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś o Renie to zapraszam na zakładkę "POSTACIE". Jak najszybciej dodam jego postać, już się za to biorę. No to...a wiem...rozdział dedykuję każdemu z was.
Pierwsza *.* Wreszcie!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci - zszokowałaś mnie, ale pozytywnie. :)
UsuńNatsu stał się mroczny... ale nie dziwię mu się. Po dowiedzeniu się takiej prawdy, załamał się i przeszedł na ciemną stronę, a to obudziło jego demoniczną stronę, czy można to nawet ująć "jego prawdziwe ja".
Robi się coraz bardziej ciekawie. Trzymasz nas w napięciu, wrrr.
Mam jednak nadzieję, że z czasem Natsu wróci to dawnego siebie, bo nie mogę patrzeć jak rani najbliższych :C.
Znaczy miła jest odmiana, ale mimo wszystko wolę starego chłopaka :D
Ale jak zmieniłaś jego osobowość jest ciekawiej.
Na początku się wzruszyłam. Jak płakał, jak nie chciał pokazać tego Lucy, a potem zawiało grozą.
Ale i tak w tym treningu z Wendy była pewna cząstka jego.
W końcu nadal myślał po części o ratowaniu przyjaciół.
:))
Rozdział wcale nie jest krótki. Jest bogaty w fantastyczną treść.
Mimo, że chcę już kolejny rozdział nie będę poganiać! Cierpliwie poczekam :3
Weny, weny, weny :33
i jeszcze raz weny :*
Nie no początek jak płakał niczym dziecko i olał Lucy... smutne. Zbyt smutne, jak na moje wrażliwe serce. No, a potem wręcz zaczęło się robić hardcorowo xD Najlepszy jest tytuł rozdziału, kipi zaje****ścią :D Co prawda nie mało mnie to zdziwiło, jednak gratuluje pomysłu! I bardzo się cieszę że wena do Ciebie wróciła :***
OdpowiedzUsuńKyaaaaaaaa ?! Mój Natsu ! Mój biedny Natsu ! ; c Mam nadzieje, że przywrócisz mu prawidłowy tok myślenia ! ;( Lucynka się martwi ;/ Zresztą jak każdy ...
OdpowiedzUsuńCo jak co ale nie miał prawa tak traktować dziewczyn ! Mimo, że to z powodu treningu ... JAK ON MÓGŁ ?! Nie no w sumie to tak jakby nie on ; / Tak czy inaczej bardzo podoba mi się twój pomysł <3 Znając życie masz ich pewnie pełno w zanadrzu :D
"Wielki Demoniczny Lord Dragneel" >>>> Koffam ! :*
Nie wiem czemu ale kręci mnie to jak zachowuje się ... "tak inaczej" :P
Cieszymy się, że wena wróciła ^^
Z niecierpliwością czekam na kolejny kochana ! <3 Buziaki ! :*
Ło matulu O__O
OdpowiedzUsuńCoś ty zrobiła mojemu Natsu?! XD
Takiego mrocznego go jeszcze nie widziałam *.*
Nie wiem co sobie o mnie pomyślisz, ale... Ten nowy Natsu strasznie mnie kręci*O* Jest taki Kawaii!!! Lubię takie tajemnicze i nieznane typki.
Wiem, że jestem zryta na maxa XD Cóż poradzić, trza iść do przodu i zachwycać się nowym image' m Salamandra xd Te jego psychopatyczne uśmieszki i śmiechy przyprawiają mnie o dreszcze *__* Chce tego więcej!!
Takiego obrotu spraw się nie spodziewałam. Natsu jest... Demonem? Lordem Dragneelem? O.o W takich momentach mniemam myśleć "że co? że jak?" Jakoś nie mogę takie Natsu. :( Chociaż rozdział sam w sobie jest naprawdę świetny, to zrobiło mi się smutno. ;_; Czekam na na dalszą część, oby było lepiej. :D Weny życzę! ^.^
OdpowiedzUsuńSugoi *.*
OdpowiedzUsuńCo chwila mi szczęka opadała i powiększały się oczy ze zdziwienia, Natsu jest jakimś Lordem? No nieźle. . . Idę czytać dalej ;)
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdzialik milordzie
OdpowiedzUsuńWow!!! Natsu się zmienia!!! Ale genialny pomysł :D
OdpowiedzUsuń