Wszyscy słysząc te słowa znieruchomieli. Nie chcieli wierzyć w to, że ich przyjaciel jest bezduszną bestią, zdolną bez najmniejszego problemu, wahania ani sumienia zabić każdego kto stanie mu na drodze. Czy to będzie człowiek czy też demon. Jak piekło może spalić palące się dobrocią serce?
Fraud mocniej ścisnął szyję chłopaka, wbijając go w ścianę budynku. Z jego ust wyciekła krew plamiąc brodę i dłoń Grzesznika.
- Chcesz mnie zabić? No dalej pokaż swój gniew, ale jeśli poszatkujesz moje ciało będzie to równoznaczne z zamordowaniem jego. No dalej zrób to, ale wtedy przegracie.
Mówił z zadowoleniem w głosie. Czarnowłosy znów mocniej ścisnął jego szyję. Różowowłosemu zabrakło powietrza, a gardło zatkała krew.
- Przestań! - Wykrzyczała Lucy podchodząc do magów, lecz Fraud jedynie wyciągnął w jej stronę drugą rękę, aby się zatrzymała.
- Nie bądź naiwna. On robi to wszystko dla własnego celu, jest tylko pieprzonym egoistą, który myśli tylko i wyłącznie o sobie. Na początku też myślałem, że może nam pomóc, ale teraz widzę. Wiem jak jest naprawdę. On chce jedynie pozbyć się Natsu, żeby móc na zawsze przejąć jego ciało, a im dłużej przejmuje jego umysł, tym szybciej Natsu traci siły za każdą sekundą co raz bardziej ma mniej magii, za niedługo po prostu umrze.
Rozgryzł jego tajemnicę - czym tak naprawdę jest i co tak naprawdę pragnie osiągnąć Wielki Demoniczny Lord Dragneel. Czy nadal mogli mu ufać, zależało jedynie od nich. Miał taki sam cel jak oni - zabić i zniszczyć wszystkie demony, ale to prowadziło do dwóch różnych rzeczy. Do władzy i do wolności.
Z ust Salamandra wylał się potok krwi po raz kolejny plamiąc rękę Frauda, a szkarłatna ciesz skapywała echem na podłogę. Obraz mu się powoli zamazywał, w płucach brakowało tlenu. Nieudolnie starał się zaczerpnąć powietrza.
- Dusisz go! - Heartfilia starała się zabrać rękę Frauda lub chociaż rozluźnić uścisk, ale nic to nie dawało. W końcu ręce różowowłosego opadły bezwładnie wzdłuż jego ciała, a zieloną i czerwoną tęczówkę zasłoniły drżące powieki.
- Czekałem aż straci przytomność. Dość długo to trwało.
Oznajmił puszczając jego ciało, które opadło na podłogę bez ruchu.
* * *
Pojawił się przy stole do gry w pokera. Przed nim siedział on sam w czarnym garniturze, na środku stołu leżały karty. Zdziwiony spojrzał na siebie, na jego rękach były skórzane rękawiczki bez palców, na ramiona zarzucona była czarna kurtkę ze skóry z podwiniętymi rękawami, pod tym czerwona bluzka, a na nogach ciemne jeansowe spodnie. Oczywiście standardowo jego szyję ozdabiał biały szal.
- Co to jest? - Zapytał zdziwiony obserwując wszystko dookoła.
- Rozdaj karty, zaczynamy grę. - Powiedział drugi siedząc wygodnie na krześle.
Różowowłosy siadł na przeciwko chłopaka i sięgnął po karty.
- W Pokerze gra się na pieniądze lub na cokolwiek, więc gdzie...
- Naszą stawką jest życie. - Odparł z chytrym uśmieszkiem na ustach. Natsu zaczął rozdawać karty, nie wiedziąc nawet czemu to robił.
Oboje spojrzeli na swoje karty, Lord Dragneel jako pierwszy ukazał swoje.
- Poker. - Powiedział dumny pokazując pięć kolejnych kart w tym samym kolorze, były to numery 10,9,8,7,6 kier. Natomiast Salamander zaśmiał się tym razem pokazując własne karty.
- Poker królewski. - Oto właśnie miał najwyższego pokera z możliwych, 10, Walet, Dama, Król i As wszystkie w kolorze karo.
- Niech będzie, to wygrałeś ale karty się nie skończyły.
Po tych słowach Natsu zaczął stopniowo znikać, a mimo wszystko na ustach jego przeciwnika gościł uśmiech. Tylko, że jego przeciwnikiem był on sam.
* * *
Otworzył oczy nabierając głośno powietrza, po chwili kaszląc. Nie chciał tego wszystkiego dłużej znosić, to było za wiele nawet jak dla niego.
- Natsu? - Zapytała niepewnie Mira. Chłopak spojrzał na nich nieprzytomnym wzrokiem, czekając aż obraz nabierze odpowiedniej ostrości.
Tym razem wygrałeś, ale gra nadal trwa.
W jego głowie znów zabrzmiały słowa Dragneela, złapał się za głowę zaciskając mocno powieki. Nie mógł zebrać myśli, rozpraszał się co chwila i walczył aby nie dać przejąć nad sobą kontroli. Lucy kucnęła obok ukochanego kładąc dłoń na jego plecach.
- Wszystko dobrze? - Zapytała troskliwie, ale nie otrzymała odpowiedzi. Czuła jak jego ciało drży, dlaczego nic nie mówił? Podniósł delikatnie wzrok spoglądając na blondwłosą, jego oczy szkliły się od łez, a mimo to kąciki ust wygięły się delikatnie ku górze.
- To boli, naprawdę boli. - Oznajmił z uśmiechem, wtedy dostrzegła jak z jego ust wylewa się karmazynowa krew. Zupełnie nie wiedziała co się dzieje, nikt nie wiedział.
- Co to ma być? E wy tłumaczcie co mu się dzieje!
Rozkazał Fraud patrząc na dwójkę demonów.
- Jego dusza rozrywa się. Jest postawiony pomiędzy siebie, a problem w tym że tego nie wytrzymuje.
- Natsu.
- Będzie dobrze.
Zapewnił ocierając krew z brody, nie mógł sobie teraz pozwalać na odpoczynek czy też coś innego, musiał walczyć. Wstał chwiejnym krokiem, po czym zacisnął dłonie w pięści. - Rozwalmy ich!
Te słowa podniosły każdego na duchu, łącznie z nim samym. Teraz nie mogli walczyć, musieli coś wymyślić, coś dzięki czemu mają chodź część szansy aby wygrać, mieli czas na odpoczynek.
- Dobra, póki co nie wychylamy się. - Oznajmiła Erza.
- Dlaczego?! Przecież musimy...
- Ty też musisz odpocząć, wszyscy musimy. Koniec dyskusji.
Rozkazała tym samym kończąc rozmowę, różowowłosy wypuścił powoli powietrze z ust i razem z Lucy wrócił do swojego domu, gdyż jej jeszcze nie przeszedł remontu bo ich ostatniej "zabawie".
* * *
( Z PERSPEKTYWY LUCY)
Trzymałam bezwładne ciało w drżących ramionach. Dlaczego do tego doszło? Dlaczego znów tracę kogoś kto jest dla mnie naprawdę ważny? Jego skóra była blada, zielone oczy zaciemnione gęstą mgłą śmierci. Nie było kawałka na ciele, na którym nie widniała bolesna rana. Nie ruszał się, a jego klatka piersiowa ledwo unosiła się do góry i w dół.
- Natsu...proszę, nie zostawiaj mnie. - Wyszeptałam patrząc na nieprzytomną twarz chłopaka. Gdybym była silniejsza i nie potrzebowała obrony, wtedy nie osłaniał by mnie, równocześnie nic takiego by się nie wydarzyło. Teraz wykrwawiał się tu z wielką dziurą w klatce piersiowej. Dlaczego tym razem nie mogę go obronić? Ja nie chcę cię stracić. Nagle poczułam jego jeszcze ciepłą dłoń na swoim policzku, wciąż był przy mnie.
- Przepraszam, że tak wyszło, ale pamiętaj że będę przy tobie, uśmiechnij się i żyj dalej, dobrze? Bądź silna i nie płacz już. Kocham cię, Luce.
To były ostatnie słowa jakie od niego usłyszałam. Po tym jego ręka opadłaby bezwładnie na podłogę, ale ja nadal trzymałam ją przy swoim policzku, chcąc wierzyć że wcale mnie nie opuścił. Z mych oczu gęsto spływały łzy rozpaczy. Nie mogłam tego znieść - utraty ukochanej osoby. Spojrzałam na niego zapłakana. Dawniej opalona skóra była blada, a zielone, tętniące zawsze życiem oczy pozbawione koloru, martwe. Oparłam głowę o jego doskonale wyrzeźbiony brzuch, nie czując oddechu ani nie słysząc choć cichego bicia serca. Nie, stop. On już nie miał serca, zostało bezczelnie wyrwane przez najgorszego wroga, który już nie żył tak samo jak on. Straciłam go na zawsze. Obiecałam, mu że będę się uśmiechać, ale to było nie możliwe, ponieważ umarłeś.
*
Stałam wraz z resztą członków gildii słuchając smutnych, żałobnych słów. Niebo było ciemnoszare, a na nas padały zimne krople deszczu. Wszyscy byli ubrani na czarno, bez uśmiechu czy radości, tylko nieprzenikniony smutek i rozpacz. Wszyscy właśnie straciliśmy kogoś ważnego. Nie wiedziałam już czy to deszcz, czy też łzy moczą moje policzki. Erza stała z Jellalem, Juvia z Grayem, a ja stałam trzymając Happy'ego na rękach. Powoli podeszłam do grobu kładąc na nim białą różę. Dłoń mi drżała ale nie z zimna, ja po prostu bałam się przyszłości bez niego.
- Mówiłeś, że nigdy mnie nie opuścisz, że zawsze będziesz ze mną, ale i że będziesz mnie bronił. Dlaczego te dwie drogi są od siebie tak dalekie? Chciałeś żebym się uśmiechnęła i nie płakała, ale jak mam to zrobić kiedy ciebie nie ma? Skoro posługujemy się magią, mam jedno życzenie...wróć do mnie, Natsu.
Wszyscy spoglądali na mnie ze smutkiem, ale nie odwróciłam wzroku, wciąż zerkając na kamienny nagrobek z wygrawerowanymi napisami:
NATSU DRAGNEEL
~*~
769 - 788
Tak, to było twoje nazwisko i data kiedy przyszedłeś na świat, a również kiedy go opuściłeś. Czy to sprawiedliwe, że żyłeś tylko dziewiętnaście lat? Nie dana nam była przyszłość razem? Kochałam cię, kocham i będę kochać, nigdy nie zapomnę chwil spełnionych razem. Były te dobre i złe, szczęśliwe i smutne, a przede wszystkim te cudowne. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie i wspólne walki, a teraz ciebie już nie ma. Nie będziemy mieli więcej razem wspomnień, obroniłeś mnie za cenę życia, cenę której nie da się zapłacić drugi raz. Podeszła do mnie Erza, kładąc dłoń na ramieniu, razem z Grayem.
- Przykro nam, wiem jak się czujesz, wszyscy czujemy to samo. - Oznajmiła spoglądając na tył mojej głowy. Po chwili odwróciłam się patrząc na nią zaczerwienionymi od płaczu oczyma. Tytania przytuliła mnie delikatnie.
- On...nie ma go, nic mu nie wróci życia. Dlaczego?
Zapytałam drżącym głosem. Nie miałam pojęcia co robić, teraz, bez niego.
- Był...nadal jest moim przyjacielem. Wszystkim nam będzie go brakowało, a ta pustka już na zawsze pozostanie w naszych sercach. Płacz ani smutek nie przywrócą mu życia. Zróbmy to co on by zrobił, uśmiechnijmy się i idźmy dalej przed siebie, czy nie tak zrobiłby Natsu?
Usłyszłam głos Fullbustera. Słyszałam jego załamujący się głos, ale nie płakał. Zawsze wiedziałam że byli przyjaciółmi, ale nie myślałam że potrafi powtórzyć takie słowa.
- Pewnie tak. Masz rację muszę iść dalej przed siebie, dla niego.
Powiedziałam z determinacją w głosie, ale nikt ani nic nie zaklei tej bolesnej dziury w sercu. Ostatni raz spojrzałam na nagrobek i owinęłam w okół niego szalik różowowłosego. Coś co nie należy do mnie, nigdy takie nie będzie. Będę tu przychodzić jak najczęściej, zawsze widząc twoją uśmiechniętą twarz, ponieważ chce wymazać z pamięci pustkę martwych oczu.
Wróciłam do twojego domu kładąc się na hamaku, gdzie nadal był twój zapach. Otoczona twoimi rzeczami poczułam ciepło i smutek. Dlaczego ciebie już nie ma?
*
Minął rok od śmierci Natsu. Pogodziłam się z tym faktem, mimo to nadal bardzo bolał. Na moim sercu powstała ogromna rana, z której teraz pozostała paskudna blizna. Dzisiaj miał urodziny, skończyłby dwadzieścia lat. Postanowiłam odwiedzić jego grób. Zawsze kiedy przekraczałam próg cmentarza po moim ciele przechodziły ciarki, a w oczach zbierały się łzy. Spokojnym krokiem, patrząc pod swoje nogi szłam w tamtą stronę, przykucnęłam przy nagrobku i położyłam czerwoną różę, po chwili poprawiając zawiązany na nim szalik. Siadłam na przeciwko trzymając w dłoniach drugą, złotą różę, którą podarował mi po misji z Harukichi.
- Natsu pamiętasz jak dałeś mi tą różę? Nie przyznałeś się do tego, ale ja wiem że to ty. Nadal nie zwiędła, kochasz mnie prawda? Chciałam ci też życzyć wszystkiego najlepszego, dzisiaj twoje urodziny, miałbyś teraz dwadzieścia lat. Wszyscy tęsknimy, teraz w gildii jest inaczej, brakuje nam ciebie, twoich wygłupów, śmiechu, odwagi. Co ja mam dalej robić? Miałeś rację, życie to nie bajka, ale gdyby nią było, wtedy ja...spotkałabym wróżkę i powiedziała: życzę sobie żeby mój ukochany żył i był tu nadal razem ze mną. Głupie co? Tęsknię za tobą. Chodzę na misję z Happym, a czasem z Erzą i Grayem, ale to nie to samo. Nie mieszkam u siebie, zajęłam twój dom. Nie obrazisz się prawda? Happy też za tobą tęskni, już nie jest taki wesoły Czasem siadam na środku pokoju i obserwuję nasze zdjęcia. Tylko tak mogę zobaczyć twój uśmiech. I znów się rozklejam...czemu odszedłeś? Dlaczego?
Mówiłam tak do niego często, opowiadałam co się działo, jak mi się wiedzie, jak się wiedzie innym. Czasem miałam wrażenie że on siada na przeciw mnie i słucha wszystkiego z uśmiechem, a na koniec mówi że tęskni. Z moich oczu mimowolnie pociekły krystaliczne łzy, nie potrafiłam ich powstrzymać. Wyjęłam z kieszeni nasze zdjęcie i położyłam na płycie.
- Może...to może być prezentem
Dodałam próbując się uśmiechnąć, ale wyszedł z tego jedynie jakiś dziwny grymas. Powoli wstałam ostatni raz dzisiaj patrząc na jego imię. Nagle poczułam jakby ktoś mnie mocno przytulał, to ciepło i zapach. Stanęłam jak słup soli nie mogąc się ruszyć, ale to co usłyszałam po chwili, było prawdziwym szokiem, naprawdę usłyszałam jego głos.
Dziękuję ci, Lucy.
Za co mi dziękowałeś? Nie wiem, ale ten moment był cudowny choć przesz chwilę poczuć znów ciebie, ale to był także ogromny cios.
Poczułam jak moje policzki stają się wilgotne, kiedy ty znów znikałeś. A może cały czas jesteś przy mnie? Jeśli tak, to ja także ci dziękuję, Natsu.
* * *
Policzki Heartfilii były całe mokre od łez, a oczy zaczerwienione od płaczu. Była w domu ukochanego, ale jego nigdzie nie było. Nie zwlekając zaczęła przeszukiwać cały dom, każdy kąt. Nigdzie, pusto jakby się rozpłynął. Upadła na kolana chowając twarz w dłoniach, wybuchła głośnym płaczem.
Usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi, ale nie obchodziło ją to. I znów to poczuła ciepło i ten zapach, były teraz takie realne.
- Co się stało? Dlaczego płaczesz?
Usłyszała jego głos i powoli odwróciła wzrok, był tu, naprawdę tu był. Spojrzała obok, trzymał w dłoni reklamówkę z zakupami.
- Ja...ty żyjesz. - Wyszeptała przytulając się do niego. Chłopak zdziwiony odwzajemnił uścisk. Nie rozumiał całej tej sytuacji.
- No tak co w tym dziwnego że żyję?
Zapytał lekko rozbawiony.
- Ja trzymałam cię kiedy umierałeś, wyrwali ci serce. Byłam na pogrzebie, siedziałam przy twoim grobie, ty...
- Lucy to był tylko zły sen, ja żyję. Widzisz? Mam serce.
Chwycił delikatnie jej dłoń i przyłożył do swojej klatki piersiowej, wtedy naprawdę wyczuła bicie serca i gorące ciało. To był tylko sen, przerażająco rzeczywisty sen. Różowowłosy zaśmiał się cicho przyciągając dziewczynę do siebie i wdychając słodki zapach jej włosów.
- Nie zostawię cię, nie umrę. W końcu obiecałem.
Tkwili tak przez kilkanaście minut, chciała się tym teraz cieszyć. Ale co jeśli ten sen był czymś w rodzaju przepowiedni?
Hej hej hej! Krótki, ale jakoś tak szczerze chciałam skończyć na Dziękuję ci Natsu, ale później pomyślałam ZABIJĄ MNIE! i zrezygnowałam. Mam nadzieję, że się podoba, zwłaszcza że ja znów się sama przy tym popłakałam. CO ZA WSTYD. No dobra a teraz dwie wiadomości.
Numer jeden: mój nowy blog z nowego anime: http://attack-on-titan-story.blogspot.com/ mam nadzieję, że wam się spodoba i także będziecie go czytać, co prawda dopiero zaczęłam, ale jeszcze zobaczę jak to będzie.
Numer dwa: OBIECANY KONKURS!
Nie miałam jakiegoś specjalnie fajnego pomysłu więc macie tak:
Jest to pierwszy taki więc łatwiejsza część. Moich trzech ulubionych bohaterów CHŁOPAKÓW z Fairy Tail. Ilość gwiazdek odpowiada ilości liter. Zwycięzcą jest ten, który jako pierwszy da komentarz z poprawną odpowiedzią. Nagroda to one-shot z wybranym pairingiem z Fairy Tail, także te stworzone w moim blogu czyli IgneelxHana, FraudxMisaki, RenxRisa.
PIERWSZOPLANOWY: ***** ********
DRUGOPLANOWY: ****** *********
EPIZODYCZNY: *****
No to życzę wam powodzenia i szczęścia, a także zapraszam na mojego nowego bloga. Sayonara myszki =^_^=
JESTEŚ NAJWIĘKSZĄ MAŁPĄ JAKĄ ZNAM!!! NADAL RYCZĘ, CHOĆ TERAZ ZE SZCZĘŚCIA!!! NIE ŁADNIE TAK ŚCIEMNIAĆ, I PISAĆ TAK DOBRE OPOWIADANIE!!! JAK MOGŁAŚ ZABIĆ NATSU!!! ZŁA, OJ BARDZO ZŁA JESTEM NA CIEBIE!!! NIE NO MASAKRA!!!
OdpowiedzUsuńSERCE MI PĘKŁO, JAK ZMARŁ... ECH... cała się trzęsę... już myślałam ze kończysz pisać... nie ładnie. nie ładnie.
nie no wkręciłaś mnie...
Życzę masy weny byle nie zabójczej dla bohaterów ^.^
Pozdrowionka ^.^
Popieram w 100%!
Usuńhttp://nyanyan.pl/obrazek.php?147353
OdpowiedzUsuńtak wyglądałam czytając dzisiejszy twój rozdział ^.^
Z tą małpą to tak w emocjach, nie że naprawdę tak myślę...
Matkoo! Poryczałam się! Aż moja mama pytała się co mi jest a ja krzyczałam "Natsu, żyj! nie zostawiaj Lucy!" Po czym wyszła z pokoju patrząc na mnie jak na idiotę :3 Oby to nie była żadna przepowiednia!!
OdpowiedzUsuńRozdział mimo wszystko był niesamowity! Pierwszy raz przy jakimś blogu poleciało tyle łez z moich oczu. ^^
Moje Ty kochanie. :******** <333333
OdpowiedzUsuńPiękny, piękny rozdział, a ja znowu się popłakałam... :C Chyba jesteśmy takie same. :)
Kiedy czytałam, że on umiera, czułam jakby ktoś wywiercił mi dziurę w sercu, autentycznie zabolało. To cierpienie i osamotnienie Lucy, ten każdy dzień bez radości i uśmiechu na twarzy... to takie przykre. Myślałam, że Lucy się załamie, nie da rady, na szczęście był to tylko sen, uff.
Oj uwierz, gdyby to była prawda, to bym zrobiła coś gorszego niż zabiła! Muhahah :D
Łaskotałabym Cię w nieskończoność, a Pan Natsu już nigdy by Cię nie ujrzał. Oczywiście żartuję. :PP
Dziękuję za ten rozdział jest cudowny. Tyle emocji tutaj przelałaś. Opłacało się na niego czekać, naprawdę.
Podobał mi się motyw z tym rozdawaniem kart, naprawdę niezły pomysł.
Kochana życzę dużo weny, bo teraz Ci będzie potrzebna. Oddaję Ci całą swoją i całą od wszystkich ludzi <3.
Dziękuję Ci za to, że mogłam przeczytać coś tak uczuciowego i subtelnego z nutką melancholii.
Pozdrawiam cieplutko. :)
Poker mnie rozwalił :D Ale powiem Ci, że żal mi Natsu, strasznie go tu maltretujesz...aż mu dusze rozrywasz ;p
OdpowiedzUsuńJak przeskoczyłaś na wątek ze śmiercią, to szczerze powiedziawszy pomyślałam, że to sen Lucy. Bo co, tak nagle by umarł? Ale masz rację, jakbyś tego nie wyjaśniła chyba bym Cię zabiła xD Mam nadzieję, że to nie jakaś przepowiednia, chociaż moja intuicja podpowiada mi coś innego.
A sam pogrzeb i to jak Lucyna go wyczuła... wręcz bezbłędnie to opisałaś ^^ Bardzo emocjonujące.
Dużo weny Ci życzę kochana i czasu do pisania ^.^
...
A co do konkursu:
Pierwszy to bankowo Natsu Dragneel xD
Drugi jest chyba Jellal Fernandes.
A trzeci... epizodyczny.. to znaczy, że z twojego bloga? Czy epizodyczny w m&a...
Bo jeśli bloga to stawiam na (mojego xD) Frauda...Czyli Fraud...A jak z anime to teraz do głowy przyszedł mi Cobra, bo jego nazwisko nie jest nieznane :D
(Nie wiem czy to dla dziewczyn za trudne, że żadna nie pisze o tym konkursie? :D)
Ahh jeszcze nowy blog... Kochana ja na pewno wpadne, tyle że mam jeszcze kilka do nadrobienia, u siebie też mi się nazbierało z trzema blogami..a czasu mam co raz mniej, więc mam nadzieję, że się nie pogniewasz, ale twojego nowego bloga odwiedze za jakiś czas ;) I ten rozdział w ogóle chyba przeczytałam jako jedna z pierwszych, ale musiałam uciekać z kompa i komentuje dopiero teraz :P
Jeszcze raz - super rozdział i czekam niecierpliwie na następny :*
Płakałam, przez ciebie płakałam. Rozumiem zabić Lucy, ale Natsu... Płakałam i nadal płacze wiele rzeczy mnie tak nie wzruszyło jak śmierć Natsu *podciąga nosem* Co do konkurs Natsu Dragneel Jellal Fernandez Zeref
OdpowiedzUsuńA i weny moja droga weny i zapraszam do mnie^^
UsuńNatsuś jednak żyje? E. . . Poplątany ten rozdział :P Ale fajny, z resztą jak wszystkie ;)
OdpowiedzUsuńRozdział piękny ale tak dobrze kłamać ze natsu zmarł no zabije cie no nie żart :) dobrze ze żyje :)
OdpowiedzUsuńBoże jakie to piękne!!! Aż miałam świeczki w oczach!!!
OdpowiedzUsuń