czwartek, 4 lipca 2013

62. Przeklęty duch

Słyszeli jego ochrypnięty od krzyku głos i zdzierające się struny głosowe. Ciało wygięło się w łuk, a oczy miał szeroko otwarte, oblane czernią. Widzieli jak wielkie cierpienie sprawia mu ten cios.
- Przerwij to! - domagała się Lucy widząc nieznośny ból różowowłosego, ale Idamara nie zareagowała, lecz jedynie uśmiechnęła się szyderczo. 
- Słyszysz?! Przerwij to! To go boli!
Wykrzykiwała z przerażeniem w oczach, ale kobieta i tak ją ignorowała. 
- Proszę...nie chcę patrzeć...jak cierpi
Wyszeptała drżącym głosem, nagle usłyszeli głośny trzask i znów ciało Salamandra wygięło się w inną stronę, wszędzie była krew. Cała ta szkarłatna ciecz należała do niego, lała się z miejsca gdzie powinna być jego prawa ręka, z klatki piersiowej i co chwilę wypluwał spore ilości z ust. Ściekała po jego policzkach opadając na podłogę. Erza jak i Gray również nie mogli patrzeć na cierpienie ich przyjaciela. 
- Przerwij to! - rozkazała Tytania z wściekłością patrząc na blondwłosą kobietą, która jedynie przejechała ją wzrokiem i szyderczo się uśmiechnęła.
- A co będę z tego mieć? - zapytała rozbawiona.
- Pożyjesz trochę dłużej - powiedziała cicho Mizutani sięgając pistoletem do głowy przeklętej. Ta zacisnęła mocniej zęby i prychnęła, nie miała innego wyboru jak ich posłuchać. Podeszła do Dragneela i złapała rękojeść miecza wyciągając go, mimo iż było to niesamowicie ciężkie. Chłopak zaczął jeszcze głośniej krzyczeć a ból był kompletnie nie do zniesienia. Idamara zaczęła wyciągać miecz z ciała chłopaka co szło jej dość opornie. Fullbuster podszedł do niej i sam chwytając za ostrze z całej siły wyciągnął je rzucając na ziemię, w ostatniej chwili zdążył złapać różowowłosego nim upadł. Na jego twarzy nadal wymalowany był grymas bólu, a ciało pokryte krwią w której zresztą mag lodu klęczał trzymając bezwładne ciało Salamandra.
- Natsu! - zawołała przestraszona Lucy podbiegając do magów. Chłopak był nieprzytomny i zakrwawiony, to wszystko jej wina. Dlaczego się na to zgodziła? Mimo wszystko nadal był przyjemnie ciepły. Jego ciało przeszywał dreszcz mrocznej mocy. Usłyszeli jego ciche pomrukiwanie, przez co zwrócili wzrok na twarz Smoczego Zabójcy, jego powieki drżały mocno zaciśnięte aby po chwili ukazać zielone tęczówki, obraz jaki widział był rozmazany, ale przez tą delikatną mgłę widział postury swoich przyjaciół.
- Teraz masz szansę, aby przywrócić mu rękę - powiadomiła Heartfilię Idamara krzyżując ręce na sporych rozmiarów piersiach.
- Jak? - zapytała zdziwiona. 
- Użyj diamentowego klucza - podpowiedziała jej z uśmiechem - w końcu każdy klucz ma swojego ducha - dodała. Blondwłosa wyciągnęła nowy nabytek i wpatrując się w niego intensywnie, zacisnęła go mocniej i wyciągnęła przed siebie otwierając niewidzialną bramę między dwoma światami. 
- Diamentowy duchu tyś winien na me wołanie przekroczyć próg gwiezdnego świata i wstąpić na nasz - wokół klucza zabłysło diamentalne światło, taka sama wiązka magii obwiązała ciało Idamary, na której twarzy istniał nieprzenikliwy uśmiech. Skóra stawała się przezroczysta, a zmysłowe oczy zalśniły niebiańskim błyskiem - użycz mi swojej mocy!
Wykrzyczała czując tą niesamowitą moc, postać blondwłosej kobiety całkowicie znikła, natomiast diamentowy blask zabłysł w okół Lucy, jej blond włosy uniosły się ku górze targane przez wiatr, a brązowe oczy błysły srebrem. 
- Jestem przeklętym duchem Idamara - usłyszała rozbrzmiewający głos ducha, który pojawił się przed nią w dość obcisłym, podkreślającym jej kobiece kształty, stroju i przepiękną, zmysłową urodą. Każdego to zdziwiło, ale nie mieli czasu na pytania
- Przywróć mu rękę - rozkazała z powagą na twarzy. Kobieta wyciągnęła ręce przed siebie otaczając różowowłosego diamentowym światłem, a jego ciało uniosło się delikatnie ku górze. Jego dotychczas lekko uchylone powieki na powrót się zamknęły, a on sam nie czuł już niczego. Prawe ramię było ledwo widzialne, ale co raz wyraźniejsze.
- Niesamowite, to działa - zachwycała się Erza. Heartfilia zacisnęła mocniej klucz chcąc włożyć w to jeszcze więcej mocy, teraz to ona miała szansę go uratować i nie być ciężarem, który on musiał dźwigać. Błysło niesamowicie jasne światło, które po chwili zmyło się z powietrzem, a Salamander upadł na podłogę wciąż nieprzytomny. Natomiast Lucy opuściła klucz, a na jej czole ze zmęczenia pojawiły się kropelki potu, Idamara już znikła wewnątrz diamentowego klucza. Blondwłosa a klęczkach podeszła do ukochanego i z wahaniem spojrzała na prawe ramię chłopaka. Udało się! Dzięki niej on w końcu odzyskał utraconą kończynę, jej brązowe oczy zaszkliły się od łez a głowa opadła na wyrzeźbiony brzuch chłopaka, równocześnie śmiała się i płakała. Mocno zacisnęła jego bluzkę mocząc ją słonymi łzami. 
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję - powtarzała cicho sama do siebie, z wilgotnymi policzkami i szklącymi się oczami spojrzała na spokojną twarz chłopaka. 
- Lepiej stąd chodźmy - oznajmił Gray podchodząc do Dragneela i zarzucając sobie na początek jego ramię za szyję posadził go na plecach. Magini Gwiezdnych Duchów wstała ocierając łzy.
Uratowałam cię, Natsu
...

- Czemu tak długo jest nieprzytomny? - zapytała zmartwiona Erza.
- Ja tam podejrzewam że ten pacan po prostu śpi - odparł lekko zirytowany Fullbuster patrząc na różowowłosego.
- Niby dlaczego.... - zaczęła Mizutani, póki nie przerwało jej głośnie chrapanie.
- Mówiłem - dodał mag lodu. Jak na zawołanie wszyscy zaczęli się głośno śmiać.
- To jest Natsu - podsumował Happy.
- No więc...Idamaro dlaczego od razu nie byłaś w kluczu? - zapytała Elie.
- Jakby to powiedzieć...jeśli klucz nie ma właściciela nie ma ducha, który może użyczyć mocy - wytłumaczyła kobieta siedząc przy stole.
- Jesteś przeklętym duchem...co to oznacza? - zadała kolejne pytanie Lucy.
- Jestem na w pół magiem, dlatego nie zawsze można na mnie polegać
Ta odpowiedź nie zdziwiła ich, nie wyglądała na kogoś, komu można od razu zaufać, ale stopniowo zyska ich wiarę. 
- Ale dlaczego kazałaś mi przebić Natsu? - dopytywała się blondwłosa.
- Musiałam sprawdzić, czy zrobisz wszystko aby go uratować. Wtedy wyczułam ból w twoim sercu kiedy to robiłaś. Byłaś gotowa mnie przyjąć...
...

- E? Co się... - obudził się z ciekającą mu z kącika ust śliną, nieprzytomnym wzrokiem po pokoju i usiadł przecierając zaspane oczy, gdy nagle usłyszał głośne burczenie swojego brzucha - ale jestem głodny...
Powiedział sam do siebie masując brzuch, wtedy spostrzegł że ma obie ręce, zacisnął prawą dłoń w pięść i rozluźnił, powtórzył tę czynność kilka razy. Na jego usta wpłynął szeroki uśmiech ukazujący białe kły. Przyjrzał się jej dokładnie i wtedy spostrzegł iż na ramieniu nie posiada znaku gildii. I znów głośne burczenie rozbrzmiało na cały pokój.
- Jak zaraz nic nie zjem to umrę - powiedział sam do siebie wstając i biegiem znalazł się w kuchni, gdzie siedzieli jego przyjaciele. 
- O kto się obudził! - zaśmiał się Fullbuster, ale po chwili stracił chłopaka z oczu, gdy ten już stał przy otwartej lodówce. 
- Tu nic nie ma - narzekał przeszukując dokładnie każdą półkę. W końcu poddał się i zamknął lodówkę siadając przy stole z innymi.
- Jak się czujesz? - zapytała troskliwie Elie.
- Po za tym że jestem głodny? Świetnie! Dosłownie wszystkie rany mi się zagoiły! I odzyskałem rękę, a nawet serce już mnie nie boli!
Krzyczał promieniując radością, na sam widok tego cudownego uśmiechu kąciki ust Lucy same wygięły się ku górze - dziękuję - dodał.
- Ta nasz Natsu wrócił... - ucieszyła się Tytania.
- Ta i jest głośny jak zawsze - dodał mag lodu opierając głowę na dłoni. Chłopak momentalnie wstał i chwycił Heartfilię za nadgarstek. 
- C-co ty robisz? - wydukała biegnąc za nim, bo i tak nie miała innego wyjścia.
- Zabieram cię w magiczne miejsce - odparł przyspieszając bieg. 
...

Biegli przez las deptając po fioletowej trawie, na której rosły mieniące się tysiącami barw kwiaty, wokół nich latały złociste pyłki a drzewa przypominające wierzby świeciły się jak niebieskie światełka. Lucy nie mogła napatrzeć się na te cudowne widoki, pierwszy raz widziała coś tak pięknego. Do tego lasu był zakaz wstępu, chyba wiedziała dlaczego, aby ta magia nie została zniszczona przez ludzi. Usłyszała cichy szum wody, szła bliżej dźwięku aż w końcu dostrzegła przepiękny wodospad przyozdobiony rubinowymi liśćmi paproci, woda miała kolor przepięknego turkusu. Na jej ustach gościł teraz szczery uśmiech, przyozdabiający zaróżowione policzki. Na kilka sekund na jej nosie siadł kolorowy motyl, którego czerwień zlewała się z pomarańczem, który przechodził w złocistą żółć. Zachichotała przez co owad odleciał, wtedy poczuła jak ktoś obejmuje ją w pasie, dobrze znała to cudowne ciepło. Nim się spostrzegła byli zanurzeni w turkusowej wodzie, jej włosy falowały na wszystkie strony a oczy mieniły się jak migoczące gwiazdy, w okół nich wirowały ciemno różowe bąbelki, podpłynęła bliżej ukochanego składając słodki pocałunek na jego ustach, co odwzajemnił z równą namiętnością, spletli swoje palce wirując w około, co wyglądało jak powolny taniec. Magia jaka ich teraz otaczała była niezwykła i jedyna w swoim rodzaju. Kiedy zaczęło jej brakować powietrza wypłynęła szybko w górę, wynurzając się z wody niczym nimfa, jej blond włosy zatańczyły na wietrze, a kropelki turkusu poniósł wiatr, daleko w bezkres. Chlupnęła wodą podnosząc wysoko ręce, jakby te stróżki wody zatrzymały się w locie tworząc piękny kwiat, przez który przeleciał mały koliber, co rozprysło substancję. Rozejrzała się dookoła nigdzie nie widząc Smoczego Zabójcy, kiedy po chwili uniosła się do góry chwiejąc się niebezpiecznie. Spojrzała na dół, siedziała na barkach ukochanego, teraz z wysoka mogła dostrzec piękno tego lasu. Czuła jakby w nim spełniały się wszelkie marzenia, przez co nie mogła przestać się śmiać z zachwytu. Różowowłosy widząc jej radość także wyszczerzył w uśmiechu białe kły, śmiejąc się razem z nią. Teraz mogli być sami i nikt im nie przeszkadzał. Nagle zachwiali się i dziewczyna wpadła do wody robiąc w niej obrót w okół własnej osi, pociągła Salamandra za sobą. Dłonią pogładziła jego prawą rękę, kiedy wypływała zaczepiła o coś naszyjnikiem przez co zerwał się utonął na dnie.
- O nie... - zaczęła chcąc zanurkować, ale wyprzedził ją Dragneel. Nie zastanawiając się zbyt długo płynął przed siebie wzrokiem wyszukując naszyjnika, ale wśród magicznych i świecących roślin ciężko było mu to zdobyć.  W końcu zaczęło brakować mu powietrza i kilka bąbelków z tlenem wyleciało na powierzchnię wody, co zaczęło martwić blondwłosą. Mimo wszystko nie miał zamiaru się jeszcze wynurzać, wytężył jeszcze bardziej wzrok chcąc jak najszybciej znaleźć zgubę. W jednym momencie dostrzegł naszyjnik zawieszony przez kobaltowe koralowce, dzieliło go od tego kilka metrów, więc szybko tam podpłynął nie mając już prawie w ogóle powietrza w płucach. Złapał go szybko odbijając się od dna wynurzył się z wody łapczywie nabierając powietrza i wypluwając kilka stróżek turkusowej cieczy. 
- Proszę - podał wisiorek ukochanej nadal pozbywając się wody z organizmu.
- Dziękuję...Natsu gdzie twój znak gildii? - zapytała nieśmiało. 
- Wygląda na to, że będę musiał zrobić nowy. Jeśli pozwolą
Odparł z szerokim uśmiechem, naprawdę tęskniła za jego nieprzenikliwą radością i szczęściem życia, niczego więcej teraz nie pragnęła. 
...

- Dziękujemy za gościnność - powiedziała Erza z uśmiechem.
- To ja wam dziękuję, za to co robicie dla Natsu - odparła patrząc na różowowłosego chłopaka.
- Dzięki Elie! Za wszystko! - wykrzyczał idąc przed siebie. Spoglądała na nich znikających w świetle jaskrawego słońca, postury Natsu i Lucy na moment zamieniły się w Hanę i Igneela. Historia, która raz została stworzona będzie się ciągnąć bez końca, piękna miłość ze straszliwym zakończeniem. Wiedziała, że jedno z nich umrze szybciej niż powinno, jest to tak zwana zakazana miłość potwora z człowiekiem, sny są odzwierciedleniem umysłu, tego czego ta blondwłosa dziewczyna doświadczy. Mają czas, póki nie nadejdzie dzień 20 urodzin Smoczego Zabójcy, wtedy on będzie jedynie duszą.
- Wierzę, że będziecie w stanie zmienić waszą przyszłość
Wyszeptała z lekkim uśmiechem na ustach.
- Do kogo mówisz mamo? - zapytała Midori stojąc obok brązowowłosej, ta poczochrała jej liliowe włosy i zwróciła głowę ku słońcu. Dziewczynka nie licząc na odpowiedź pobiegła do domu.
- Do mojej przyjaciółki...
Obok niej pojawił się ledwo widoczny, aczkolwiek świecący złocistym blaskiem duch Hany z promiennym uśmiechem na anielskiej twarzy.
- Mój syn nie wierzy z przeznaczenie, on sam buduję swoją przyszłość
- Jest dokładnie taki jak ty...ma własne poglądy wobec świata
- Jest moim Natsu - powiedziała na sam koniec przechylając głowę na bok, okrywając czarne tęczówki powiekami, a usta przyozdabiając uśmiechem. Przez chwilę miała przed oczyma małe dziecko trzymane na rękach wyglądające zupełnie niewinnie, a teraz dorosły Smoczy Zabójca zwany Salamandrem.


*  *  *

- To gdzie chcesz znak gildii i jaki? - zapytała z uśmiechem Mira.
- Tak jak poprzedni, nie chcę nic zmieniać - odparł odwzajemniając gest, więc dziewczyna nic więcej nie mówiąc na powrót zrobiła na jego prawym ramieniu znak Fairy Tail, od teraz wszystko było jak dawniej. Różowowłosy czuł się naprawdę świetnie, żadnych ran obrażeń, jedynie stare blizny których już się nie pozbędzie, ale to mu nie przeszkadzało. Blizna jest oznaką po walce, którą stoczyliśmy może oznaczać zwycięstwo jak i klęskę, za każdym razem chcesz stać się silniejszy aby już nigdy nie przegrać. Znów zaburczało mu głośno w brzuchu, na co Mirajane zachichotała.
- Chcesz coś zjeść? - zapytała rozbawiona, na samo słowo "jeść" jego oczy zaświeciły i momentalnie siedział przy barze dosłownie pochłaniając jedzenie z talerze, nim zdążył wziąć jednego kęsa już brał kolejnego, aż w końcu w jego ustach nie było miejsca. 
- No to ja nie mam co tu robić...żegnam
Powiedziała cicho Mizutani wychodząc z gildii, kiedy na cały budynek rozległ się głośny krzyk Salamandra, napięcie odwróciła się w jego stronę widząc promienny uśmiech ukazujący białe kły.
- Dziękuję! - wykrzyczał machając do niej z resztkami jedzenia wokół ust, dziewczyna nie powstrzymała uśmiechu który wpłynął na jej spokojną dotychczas twarz, coś było w tym Smoczy Zabójcy co sprawiało radość. Odmachała mu zgrabną dłonią na pożegnanie i wyszła z gildii po raz pierwszy czując radość w głębi serca. 
- Rany, rany ale musiałeś być głodny - oznajmiła Mirajane sprzątając stos talerzy i ścierając blat po skończonym posiłku Dragneela. Natomiast on sam popijał piwo z kufla.
- A właśnie Natsu myślałeś może o ślubie z Lucy? - zapytała dość niespodziewanie, przez co chłopak wypluł bursztynowy napój jeszcze się przy tym ksztusząc, zdziwiony spojrzał na białowłosą przyjaciółkę.
- Co? J-ja n-nie...n-nie jestem...t-to z-za s-szybko - wyjąkał, na co Strauss zaśmiała się głośno widząc zakłopotanie chłopaka. 
- Rozumiem, spokojnie ale wiesz jakbyś chciał pomocy to przyjdź do mnie
Zawiadomiła go jak najbardziej chcąc być przy tym momencie. Chłopak jedynie westchnął chcąc o tej propozycji jak najszybciej zapomnieć. 
- Natsu przypomniałam sobie o czymś! - zawołała Lucy z drugiego końca gildii idąc w stronę Ognistego Smoczego Zabójcy, chłopak jedynie spojrzał na nią zaciekawiony ścierając resztki wyplutego piwa z brody.
- Co się stało? - zapytał patrząc na Heartfilię.
- Levy wyjechała i teraz nie mam gdzie spać przez ciebie
- Ale sama zaczęłaś - odparł zadowolony - możesz spać u mnie
- Ehh...wolałabym żebyś naprawił mi mieszkanie - odparła z naburmuszoną miną krzyżując ręce na piersi, nagle chłopaka oświeciło.
- Lucy! Zamieszkajmy razem! - wykrzyczał stając na równe nogi. Dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Emm...c-co? - wydukała patrząc w rozpromienione oczy Salamandra.
- Zamieszkajmy razem u mnie! Jeśli chcesz to zrobię remont, posprzątam, a nawet przebuduję dom! - wykrzykiwał na całą gildię. Na jej policzki zabarwił lekko różowy rumieniec, a na ust wpłynął delikatny uśmiech.
- N-no dobra - odpowiedziała niepewnie, choć wewnątrz cieszyła się i radowała z całego serca, nareszcie dostała to czego od dawna chciała.


- Dziękuję, postaram się nie być taki zły - oznajmił wyszczerzając się w uśmiechu, nie myślała że to on będzie z tego aż tak szczęśliwy. Złapał ją za rękę i pobiegł w stronę domu.
- Oni są taaacy słodcy - powiedziała Mira przechylając głowę lekko na bok. 
...

- I co chcesz żeby zmienić? - zapytał trzymając ręce na biodrach.
- No przemalujemy ściany i chyba wystarczy ale musimy kupić nowe łóżko, meble i wnieść moje rzeczy - dyktowała mu wszystko po kolei.
- No to zaczynam! - wykrzyczała zadowolony. Teraz wiedziała, że wrócił był głośny, uśmiechnięty i głodny jak jej Natsu. Te kilka lekkich i niewinnych dni zrobi im dobrze, po za remontem bo miała lekkie obawy co do cierpliwości Smoczego Zabójcy. 
________________________________________________________________


SZUBI DUBI DA! Nowy rozdzialik, Natsu ma rękę, mieszka z Lucy czego więcej chcieć! DZIEEECI...ostatnio się nad tym zastanawiałam. Co do sceny w tym lesie, tak chodziło mi o to aby było identycznie jak HanaxIgneel. I mam do was pytanie czy chcecie aby prowadziła drugi blog z Fairy Tail, gdzie akcja będzie się toczyć w naszych czasach na ziemi, zamiast tego o Attack on Titan bo coś mi nie idzie :3 Mówcie bo już mam pomysły. Oczywiście temat NaLu i inne pairingi z FT. 

8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Lepiej pisz o Fairy Tail, będzie fajnie :3 Chociaż attack on Titan to też świetne anime/manga < 3

      Co do rozdziału naprawdę świetny! Natsu i Lucy w tym magicznym miejscu byli tacy szczęśliwi, ale nie ma co się dziwić prawda? W końcu wszystko wróciło do normy... Tylko mam nadzieję, że Natsu nie umrze tak jak to wyśniła Lucy. Nie możesz tak tragicznie tego zakończyć, lepsze są happy endy xDD No cóż mogę więcej? Ślę Ci wenę i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział kochana ;)

      Usuń
  2. Co do tego drugiego bloga - ja chętnie poczytam. I przyznam się bez bicia, ja o AOT nie czytałam, nie oglądam tego więc...

    Przechodząc do opini rozdziału - na początku się przeraziłam wręcz. Bo opisałaś to tak, że ciary same mnie przeszły. No ale skończyło się dobrze, Lucy uratowała Natsu :3
    No i wrócił nasz dawny Salamander, głośny, narwany i wiecznie głodny xD Chrapanie i Gray mnie rozwaliło :D A ta magiczna scena z zakochańcami... no magiczna!
    A potem to jak przedstawiłaś podobieństwo Igneela i Hany z Natsu i Lucy... podoba mi się to :)))))
    Tylko żeby mi tu nikt nie ginął -.- Ale znając ciebie... sama nie wiem czego można się spodziewać. Wszystkiego można xD Jednak to dobrze, bo często mnie zaskakujesz :) Choć zgadzam się z Aiko, happy endy są lepsze :D

    Mira jak zwykle wyleciała z czymś... w swoim stylu :D Końcóweczka sielankowa, taka rozkoszna :P Ciekawe ile to tylko potrwa xD Czy dasz im chwile odsapnąć i się sobą nacieszyć, czy zaraz znów coś się stanie. Bez względu na to, czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg opowiadania :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yasha ten drugi blog dopiero rozpoczęłam, ale jeśli ktokolwiek chciałby zajrzeć to tutaj link:
      http://fairy-tail-teraz.blogspot.com/

      Usuń
  3. Niestety skomentuję po wyjeździe, ale pozostawiam po sobie ślad. Rozdział genialny jak zwykle. :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kyaaaa! Kawaii <3
    Jeeej, zazdroszczę ci weny twórczej. Moje blogi stoją od maja- najpierw poprawki w szkole, potem blokada twórcza, teraz brak pomysłów na fabułę x.x
    FF Atack on titan?! CO, GDZIE, JAK?! JA TO CHCĘ!!! *O* XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez cały rozdział siedziałam jak na szpilkach i ze zdenerwowania obgryzłam chyba wszystkie paznokcie. Do końca utrzymywałaś mnie w niepewności i napięciu.
    Początkiem mnie zszokowałaś. Opisałaś to tak, że niemalże namacalnie poczułam ból chłopaka na sobie. Nienawidzę jak on lub Lucyna cierpią. A w tamtej chwili oboje ponieśli spore szkody ... chłopak cielesne, a dziewczyna umysłowe. Myślałam, że tam blondynka załamie się, widząc cierpiącego ukochanego! Ten wredny duch przy szantażu, wreszcie ustąpił. Cieszyłam się, że jednak Idamara przyczyniła się do uratowania Salamandra. Ostatecznie to Lucy go ocaliła i ochroniła. Tak się na tym wzruszyłam. Dziękuję Ci za to :********
    No i wrócił nasz stary Natsu! Yeah :*************** Porównanie, a raczej podobieństwo Lucy i Natsu do rodzicieli chłopaka bardzo mi się podobało. Masz coraz ciekawsze pomysły. :)
    No i nasi zakochańce mieli chwile wytchnienia. Ten uroczy moment był taki magiczny, piękny, zachwycający za razem. Fenomenalnie to opisałaś, niemalże miałam to przed oczami. :)
    końcówka najlepsza! :) choć na moment powróciło sielankowe życie !
    Kochanie, dużo weny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastycznym duchem jest ta Idamara!!! Bardzo ją polubiłam :). Mam nadzieję, że uda im się oszukać przeznaczenie :). Zamieszkali razem - super!!!

    OdpowiedzUsuń