- Jeszcze z tobą wygram! - Wykrzyczał poobijany Natsu ledwo stojąc na nogach. Fraud spojrzał na niego gardząco po czym wygiął kąciki ust w szyderczym uśmieszku.
- Kim chcesz się stać? - Zapytał cicho.
- Kimś kto cię pokona! - Odkrzyknął jak zawsze głośny Dragneel. Grzesznik przykucnął kładąc dłoń na różowej czuprynie chłopaka.
- Słuchaj mały, równać ze mną może się jedynie potwór. - Odpowiedział pewny siebie. Chłopczyk zacisnął dłonie w pięści.
- Więc stanę się potworem! - Wykrzyknął bez zastanowienia.
- E? - Nie mógł uwierzyć w to co usłyszał, od tego małego buchał potencjał.
- Głuchy jesteś?! Stanę się najsilniejszym potworem! Będę znany na całym świecie i pokonam cię! - Wskazał na twarz czarnowłosego.
- Dobrze więc, daje ci siedem lat na spełnienie twojego celu, a w którymś momencie się zmierzymy. - Odpowiedział z uśmiechem, wstając. Po czym ruszył w stronę wyjścia, gdzie było widać jego znikającą posturę.
Ich słowa były obietnicą.
* * *
Od tamtego momentu minęło dokładnie siedem lat, ani jeden ani drugi nie zapomniał o danym słowie. Dlatego teraz walczą, nie po to by zabić, nie dlatego że są wrogami, lecz ze względu na obietnicę, którą oboje przyżekli spełnić. Bez względu na wszystko żaden się nie podda.
Odziana w niezniszczalną, kruczoczarną powłokę pięść uderzyła wprost w brzuch różowowłosego posyłając go kilkanaście metrów w tył. Szkarłatna krew wypłynęła z jego ust, a charakterystyczny odłogs pękających kości rozbrzmiał pulsującym bólem w jego ciele. Zacisnął mocno zęby spowrotem biegnąc na przeciwnika, odział swoje dłonie w smocze płomienie napinając każdy mięsień ciała. W jego zielonych oczach emanowała nienawiść. Nienawiść do samego siebie. Opierając się na rękach, szybkim ruchem podciął nogi Frauda posyłając go na twardą, zimną glebę. Kąciki ust Salamandra wygięły się ku górze, kiedy zbierając wokół swojej nogi ogień zadał cios przeciwnikowi.
- Pazur Ognistego Smoka! - Wgniótł atak w klatkę piersiową mężczyzny. Czarna osłona minimalnie pękła, a ciemnoczerwona ciecz splamiła jego skórę. Jednak nie długa była mu dana ta chwila sławy, wróg złapał go za kostkę ciskając ciałem o ziemię, niczym bezwładną marionetką. Z chmur dymu wydobyła się krew tryskająca na wszystkie boki.
Lucy zastygła bez ruchu widzą całą sytuację. Przed jej oczyma migały pojedyncze obrazy. Krew, ogień, czerń, krzyk. Otworzyła szeroko oczy, a źrenice zmniejszyły się do granic możliwości, podczas gdy czekoladowe tęczówki skrzyły się strachem i przerażeniem.
Ból...
Tylko tyle poczuł przy tym uderzeniu, kiedy szpony brzebiły zabandażowaną rękę. Otworzył szeroko oczy tłumiąc w sobie krzyk.
Trawa wokół nich była wypalona, płomienie okalały zielony dotąd las a szkarłatna ciecz zdobiła pole walki. Podniósł ciężko drugą rękę, szarpiąc z całej siły za kucyk czarnowłosego. Odchylił jego głowę w tył podnosząc się do góry, a kiedy wyszarpał się z uścisku zderzyli się czołami. Krew spływała po ich twarzach tworząc krótką linię przebiegająca przez czoło, nos, aż do ust.
- Przyznaję, stałeś się o wiele silniejszy. - Oznajmił z uśmiechem. Po czym kopnął w żebra Smoczego Zabójcy słysząc odgłos pękającej kości i ciche jęknięcie Salamandra, który szybko się podniósł stając na prostych nogach. Jego ręka zwisała bezwładnie wzdłuż ciała, jakby była częścią lalki. Mimo wszystko uśmiechnął się, pozwalając aby ciężki oddech drażnił jego płuca.
Było podobnie jak wtedy...
Jednak wówczas wydawał być się dla niego delikatniejszy.
Salamander podciął nogi czerwonookiego i nim ten zdołał upaść, kopnął przeciwnika w plecy. Fraud równie zwinny, mocno chwycił szalik różowowłosego ciągnąc ku ziemi. Wbił ostre pazury w jego plecy charatając opaloną skórę. Złapał za szyję zielonookiego pozbywając go dostępu do rogrzanego powietrza, jednak wciąż walcząć podsmażył bladą skórę przeciwnika zmuszając do wycofania z wykonywanej czynności.
- Jednak nie dość silny dla mnie. - Dodał uderzając chłopaka w brzuch, tak że jego ciało zgięło się w pół a kolejna porcja krwi spłynęła bo drżącej brodzie. Nie czekając chwycił za grzywkę Salamandra podnosząc głowę ku górze. Zęby miał mocno zaciśnięte, splamione ciemnoczerwoną cieczą która oblewała go całego. W czerwonych tęczówkach Grzesznika malowało się pewne uczucie, zupełnie do niego niepodobne. Nie pogarda, lecz rozczarowanie i smutek, mówiące chciałem żeby było inaczej.
Wszyscy, którzy oglądali walkę zobaczyli krwawy k o n i e c.
Erza już chciała się rzucić, z ostrym jak brzytwa mieczem, na przeciwnika jednak złapał ją Gray, który sam ledwo się powstrzymywał.
- Zabije cie! - Wykrzyczała Lucy, którą w ostatnim momencie chwycił Laxus. Drobna magini wyrywała się niczym dzikie zwierzę, a od jej pięknego ciała emanowała potężna magia.
Grzesznik stał wpatrując się w Natsu pustym wzrokiem.
- Naprawdę szkoda. - Dodał chcąc odejść. Co widział pod swoimi nogami? Bezwładne ciało różowowłosego, oblepione ranami skąpanymi w szkarłatnej krwi porażki. Kolejnej i ostatniej. Chciał stać się potworem, który pokona tego prawdziwego, jednak nie można przeciążać swoich możliwości.
Inaczej za to zapłacimy, ostatnią ceną - życiem.
Nim zdłążył zrobić krok do przodu, coś go zatrzymało, a właściwie ktoś. Czuł palący gorąc okalający jego ciało. Jego ciemna postura stanęła w ogniu Smoczego Zabójcy.
- Co to do cholery ma być?! - Krzyknął czując jak bolesne plamy wypalają się na jego bladej skórze, a szkarłat krwi zlewa się z ogniem.
- Powiedziałem, że cię pokonam! - Nim się spostrzegł przed nim pojawił się rozwścieczony Salamander zadając ostateczny cios, pięścią wypełnioną płomiennym bólem i gniewem piorunów.
- Kim chcesz się stać?
- Kimś kto cię pokona!
Te słowa rozbrzmiały w jego głowie, kiedy pięść potomka smoka przeszyła niezniszczalną dotąd klatkę piersiową na wylot, a krew zalała naprężoną rękę. Szkarłatna ciecz wypłynęła z ust czarnowłosego spływając po brodzie, mimo to wygiął kąciki ust deliaktnie ku górze, podczas gdy czerwone oczy straciły swój zabójczy blask.
Stanę się najsilniejszym potworem! Będę znany na całym świecie i pokonam cię!
Mógł twierdzić, iż był dumny z Dragneela. Położył mu dłoń na różowej czuprynie, kiedy chłopak wciąż trzymając ręke wbitą w jego pierś dyszał ciężko, ledwo stojąc na swoich nogach. Jednak czując ten dotyk, nienawiść znikła, a mięśnie rozuźniły się dając ulgę. Poczuł się dokładnie tak jak w tamtym momencie. Rozszerzył oczy, uchylając delikatnie usta.
- Dobra robota młody. - Wykrztusił zsuwając dłoń z głowy chłopaka, który szybkim ruchem wyjął rękę z ciała przeciwnika. Natsu przymróżył delikatnie powieki widząc opadające w zwolnionym tempie martwe ciało potwora. Opuścił ręce luźno wzdłóż ciała, spoglądając cicho na przyjaciela uświadomił sobie, iż za to zwycięstwo zapłacił zbyt wysoką cenę.
- Nie chcę takiego zwycięstwa, sam wolałbym zginąć. Mogłeś mnie zabić, miałeś świętną okazję. Więc dlaczego?
Zacisnął dłonie w pięści po chwili je rozluźniając, kosztowało go to zbyt dużo siły. Spokojnym krokiem odszedł od martwego ciała Frauda kierując się w stronę domu. Chwiejnie stawiał krok za krokiem nienawidząc samego siebie.
- Ponieważ...sądziłem że jesteś martwy. - Ten głos. Odwrócił sie napięcie momentalnie zapominając o całym bólu. Nie potrafił wykrztusić ani słowa, przecież zapomniał o najważniejszym. Fraud był nieśmiertelny.
- Ty gnojku. - Zaczął a na jego czole wyskoczyła pulsująca żyłka. Rany Grzesznika już prawie się zagoiły, jednak wciąż czuł doskwierający ból.
- Co? To ty zapomniałeś że mnie się nie da zabić, chociaż bolało.
- Myślałem że cie zabiłem! - Wykrzyczał grożąc mu pięścią.
- Myślenie ci nigdy nie wychodziło, więc co się....
Nie zdążył dokończyć zdania, ponieważ pięść Salamandra posłała go na pobliskie drzewo. Różowowłosy zaśmiał się cicho zamykając oczy.
- Zacząłem mieć wyrzuty sumienia. - Dodał tracąc cierpliwość. Czarnowłosy stanął przed nim lekko dotykając pięścią klatki piersiowej Dragneela, gdzie wyczuł gorące bicie serca.
- Kim ty tak właściwie jesteś? - Zadał pytanie drugi raz tego dnia. Nienawidził tego pytania, za każdym razem nie potrafił na nie odpowiedzieć. Nigdy nie znał na nie odpowiedzi, dla niego to było odwieczną zagadką.
Przymróżył jedynie powieki zaciskając usta w wąską linię.
- Dla każdego maga, jesteś zagadką młody. Twoja magia płonie dobrem i złem, twoje serce bije sprawiedliwością i nienawiścią. Kierujesz się żadzą zemsty, a jednak czynisz dobrze. Jesteś jedną wielką zagadką, na którą nikt nie potrafi znaleźć odpowiedzi, i w końcu doceń siebie.
Tym był? Tajemnicą? Pół człowiekiem? W końcu narodził się z miłości ludzkiej kobiety i smoka. Więc nie mógł się nazwać człowiekiem, tak zagadka była idealnym określeniem do kogoś takiego jak on.
- Nie pouczaj mnie. - W końcu odzyskał głos, w którym rozbrzmiewało rozbawienie. Ta cała sytuacja poprawiła mu humor, mimo wszystko...
- Idź do domu. - Oznajmił rozkazującym tonem Grzesznik, na co Salamander spojrzał na niego zdziwiony. Czarnowłosy pstryknął go palcami w czoło.
- Dobrze słyszałeś, do domu. - Powtórzył, ale jakby do różowowłosego nie docierało żadne słowo. Obrócił go popychając lekko, a chłopak spojrzał na niego kątem oka. W sumie chciał już wrócić, wykąpać się, zjeść, iść spać.
Lucy widząc chłopaka spokojnym krokiem podeszła do niego, kiedy Laxus tylko rozluźnił uścisk. Chwyciła delikatnie za rękę Salamandra, który momentalnie syknął naprężając wszystkie mięśnie. Dopiero teraz spostrzegła, iż jej dłoń splamiła szkarłatna krew, która zciekała z poranionej części ciała Dragneela.
- Chodź, odpoczniesz. - Powiedziała spokojnym wzrokiem idąc do przodu, jej wzrok skrzyżował się z krwistoczerwonymi tęczówkami Frauda. Jej spojrzenie zalewała fala nienawiści, zaś jego rozbawienia. Nienawidziła go od smaego początku, odkąd pierwszy raz o nim usłyszała, odkąd ujrzała go po raz pierwszy na swoje oczy. Dla niej jest zwykłym zdrajcą i zabójcą.
- Nie bądź taka groźna. - Oznajmił oślizgłym głosem. Nie odpowiedziała nic, przymrużając powieki zbadała go rozwścieczonym spojrzeniem.
- Czy jest ta moc i jak silne ma działanie? Doskonałe pytanie.
Słysząc to stanęła jak słup soli, a jej źrenice zmniejszyły się podczas szerokiego otwierania oczu. Chłodny wiatr rozwiał blond pasma włosów zakrywając połowę twarzy, kiedy spoglądała w chytre spojrzenie mordercy.
* * *
Stał pod prysznicem starając się obmyć ze znienawidzonych myśli, jakby miało to być dla niego pewnym objawieniem. Jednak jedyne czego się pozbywał to szkarłatna ciecz, spływająca smugami po poranionym ciele. Różowe włosy porozrzucane na wszystkie strony, zazwyczaj ułożone w artystyczny nieład, teraz opadły pod taflą wody, prawie całkowicie zakrywając zielone oczy smoka. Wszystkie rany niemiłosiernie piekły, kiedy każda kolejna stróżka krystalicznej wody spływała do wnętrza przecięcia. Za każdym razem uderzenia bólu zamykał oczy, ściskając na parę sekund powieki, aby zaraz po tym na powrót je rozluźnić. Przejechał dłonią po czerwonym jak ogień znaku Fairy Tail, który przypieczętowany był na jego umięśnionym ramieniu. Z przymrużonymi powiekami zerknął na masakryczną rękę, którą cudem mógł poruszać. Kiedy musnął opuszkami palców płytki zdobiące ścianę, pozostawił na nich krwawy ślad, który zmył się wraz z ciepłym strumieniem wody. Uniósł głowę ku górze pozwalając aby jego twarz skąpała krystaliczna ciecz.
Dla każdego maga, jesteś zagadką
Te słowa wciąż plątały się w jego umyśle niczym niespokojny, jesienny wiatr. Przeczesał palcami włosy, całkowicie odsłaniając czoło.
Twoja magia płonie dobrem i złem
Spuścił z powrotem głowę, spoglądając na parę unoszącą się w pomieszczeniu. Woda, która go oblewała była niemal wrzątkiem, jednak on tego nie czuł. W porównaniu do ognia była jedynie ciepłem.
Twoje serce bije sprawiedliwością i nienawiścią
Nienawidził ludzi, świata, uczuć - to wszystko więziło jego męczenną duszę. Chciał wyrwać się z łańcuchów więżących skąpane w krwi ręce, nabrać oddechu zamkniętego w żelaznym kagańcu milczenia i ukazać swoje prawdziwe JA.
Kierujesz się żadzą zemsty, a jednak czynisz dobrze
Chciał pokazać na co go stać, nie ukrywać swej natury. Płonące żądzą mordu zielone oczy potrafiły przeszyć duszę człowieka, a jednak je ukrywał, odziana w czerwone płomienie dłoń była zdolna wyrwać krawe serce z piersi, a jednak wstrzymywał ją do lekkich uderzeń.
Jesteś jedną wielką zagadką...
Doskonale wiedział kim jest. Jednak bał się to ukazać. Uwolnić bestię z uwięzi.
...na którą nikt nie potrafi znaleźć odpowiedzi
Morderca, psychopata, zabójca, potwór - tylko to by wówczas słyszał. Wszyscy, których kocha odwróciliby się od niego, wymierzając mieczami w krtań.
I w końcu doceń siebie
Jedyne czego pragnął to wolność.
Zakrył powiekami narząd wzroku widząc nieprzeniknioną ciemność, w jakiej przez wiele lat trwa skuty w żelazne łańcuchy. Nabrał powoli powietrza przez nos, napinając umięśnioną klatkę piersiową. Poranioną rękę okalał ognisty rękaw, płonący kolorami zachodu słońca. Całe pomieszczenie wypełnił ciepły blask czerwieni, przeistaczającej się w jesienny pomarańcz, aż w końcu kończyły swą przygodę na słonecznej żółci.
Otworzył powoli oczy a magiczny płomień znikł, ukazując całkowicie zdrową część ciała, jakby była zupełnie nietknięta.
- Skracasz sobie życie kretynie - powiedział sam do siebie zakręcając wodę. Powolnym krokiem podszedł do lustra spoglądając w swe odbicie. Jego włosy były dłuższe niż kiedyś, kości policzkowe mocniej zarysowane, a skóra twarzy stała się szorstka. Dorósł, czy stażał się?
* * *
Heartfilia stała na dworze wpatrując się w zachodzące słońce, gdzie szkarłatny kolor niczym krew oblewał jej piękną posturę. Chłodny wiatr rozwiewał blond pasma włosów, targając nimi aby wplątywały się w jesienne liście. Jej wzrok był skupiony na martwym punkcie, w czekoladowych tęczówkach odbijał się magiczny krajobraz otaczającego ją świata. Mimo tego piękna, jej twarz spowijał smutek. Była rozczarowana i zawiedziona na samej sobie.
Dlaczego?
Ponieważ n i g d y nie potrafiła obronić Natsu przed bólem jaki musi przeżywać niemalże każdego dnia. Stawała się co raz słabsza, cały czas na nim polegając. Chciała posiadać tak potężną moc, która aż wylewa się z ciała maga, jednak nie to było jej pisane. Tego dnia przed swymi oczyma znów doświadczyła widoku szkarłatnej krwi, stopniowo zalewającej jej umysł bolesnymi wspomieniami.
- Czemu tak stoisz? - Za jej plecami rozbrzmiał ciepły głos Salamandra.
Zignorowała pytanie oplątując dłonią przedramię drugiej ręki. Jedyne co uczyniła to zaciśnięcie ust w wąską linię, tłumiąc wszystkie słowa.
- Czy coś się stało? - Zadał kolejne pytanie, powoli się niepokojąc.
- Jestem żałosna. - Cichy szept rozniósł się między nimi. - Nigdy nie potrafię ci pomóc, za każdym razem cierpisz. Ocierając się o śmierć.
Dodała nadal stojąc do Dragneela plecami, rozchylił delikatnie usta aby wypowiedzieć słowa otuchy, jednak znów było słychać zciszony głos magini.
- Nie mam w sobie mocy, w porównaniu do ciebie jestem...nikim.
Po raz pierwszy od dawna nawet nie poczuła chęci płaczu, poniewać jej wzrok głucho tkwił w rozlegającej się przed nią przestrzeni.
Nastała głucha cisza, którą przerywał świst zimnego wiatru, rozdmuchujący ich ubrania i włosy. Nie odważyła się odwrócić z wiedzą, iż będzie musiała spojrzeć w jego oczy, które potrafią przeszyć ją na wylot, niczym ostrze.
Chłopak wygiął kąciki ust ku górze stąpając bezszelestnie w przód.
Poczuła jak chwyta ją za nadgarstek i przyciąga do siebie mocno przytulając. Wplątał palce w jej blond włosy, podczas gdy brązowe tęczówki rozszerzyły się tłumiąc łzy. Znów zaczęła dawać upust, skrytym emocjom.
- Dla mnie jesteś najsilniejsza, masz pewna siłę w sercu, której nie posiadam ja.
Jaka to była siła?
Odwzajemniła uścisk pozwalając aby gorąc ciała opatulił jej posturę. Chciała być taka jak on, nie bać się niczego, być pewną i zdeterminowaną.
Musnęła opuszkami palców niegdyś poranioną rękę.
- Jak ty to zrobiłeś? - Zapytała zdziwiona.
Różowowłosy spojrzał na nią, ciepło się uśmiechając, fałszywym szczęściem. Nie odpowiedział nic, chcąc zachować prawdę dla siebie, która w tym momencie rozbrzmiała echem w jego umyśle.
Ceną ż y c i a
A więc oto kolejny rozdział, z którego musze przyznać jestem zadwolona i starałam się aby wyszedł jak najdłużej. Macie ode mnie taki prezencik, bo jutro na pewno nie miałabym szansy dodać. Mam nadzieję, że się podobało. Zdradzę jedynie że za niedługo rozpocznie się główna akcja tej sagi.
PIERWSZA !
OdpowiedzUsuńJutro dodam :3
Dobra nie mogę ..
UsuńPoookaż na co Cię stać ! Ale nie jeden raz ! słuchaj jajajajaj ! ...
haha wybacz ... popłakałam się . Zawsze jak czytam twoje rozdziały to płaczę .. bo są takie .. prawdziwe ..
Ja sama jestem żałosna i wszyscy to wiedzą lecz nie mam takiego kogoś jak Natsu . Kto by mnie bronił i kochał jak on Lucy . Może to i głupie ale ja jest zazdroszczę .
Dobra ! dość o mnie .
Cieszę się ,żr dodałaś rozdział i to taki nad ,którym bardzo pracowałaś , kiedyś Ci to już powiedziałam i powtórzę ... nie dorastam Ci do pięt . Wybacz ,że tak krótko . Jutro napiszę . Dzisiaj to dodałam ponieważ nie mogłam się powstrzymać .. papa :|
Brak slow...
OdpowiedzUsuńSpowodowane to jest tym ze rozdzial taki wciagajacy, genialny! Plus mam poranne wolne myslenie xd
Naaatsu!!! Nie skracaj sobie zyczia!! Masz dozycz wnukow, a nawet prawnukow!!
Ok, przepraszam ze tak koncze w polowie, ale musze isc.
Bye Mei
Dobra, wczoraj stchórzyłam, jednak dziś komentuję.
OdpowiedzUsuńNo to zaczynając...
Czy tylko ja, jak wyobraziłam sobie małego Natsu mówiącego, że zostanie potworem, zaśmiałam się? No bo co takie małe dziecko zrobi?
No chyba, że dorośnie...
Ale to już inna rubryka xD
O. Maj. Gasz.
Ta. Walka. *_____________________________________________________________*
To było po prostu... Świetne! Ta determinacja! Te wybuchy! Te pościgi!
Dobra, znów przesadzam.
Ale mimo wsio.
GENIAAAAAAAALNEEEEEEEEEEEEEEEE! *^*
Czy ja dobrze rozumiem, że Natsu ma mhroczną tajemnicę?
Lubię mhroczne tajemnice :3
I oczywiście wymiana zdań...
Niczym dziecko, które zagania się do domu, bo ciemno xD
"Idź do domu.
-Ale mamo!
-Do domu powiedziałam!" XDD
Dobra, odbija mi ._.
TY IDIOTO! JEŚLI SKRÓCISZ SOBIE ŻYCIE MOGĘ ZNIKNĄĆ! MOŻE NIGDY NIE DOJŚĆ DO ZAPŁODNIENIA, A JA PRZESTANĘ ISTNIEĆ!
Proszę Tato nie rób tego! ;_________________________________;
Ale znając życie, będzie wyglądać tak:
Będą seksy, wpadnie tą dziurkę, Lucy w ciąży, Natsu na misję, Natsu umiera, Lucy płacze, rodzę się ja...
Ale ja chcę mieć Tatę! ;____________________;
TY PIERNICZONY GRZESZNIKU, ODDAWAJ SWOJE ŻYCIE NATSU!
CIEBIE I TAK NIKT NIE KOCHA! ;_________________________;
Pójdziesz do swojej ukochanej czy coś! Widzisz, opłaca się!
Więc to zrób ;_____________;
Dobra, z powodu iż aż mi odbija, ślę wenę i idę pisać (chciało by się ._.) rozdział.
Tak więc niech Wena będzie z Tobą! :3
JAK TO NATSU !!!! NIE DOŚĆ ŻE SKRACASZ SOBIE ŻYCIE TO JESZCZE COŚ UKRYWASZ!!!!! TO WSZYSTKO JEST TAKIE ...TTAAJEMNICZE .
OdpowiedzUsuńMizutami :Zgadzam się coś jest nie tak z naszym kochanym Natsu.
Lucy się użala nad sobą .To smutne !!
Mizutami ;Kolejny rozdział kolejny poproszę !!:)
Zgadzam się kolejny .
Grzesznik mógł byś sie opanować!!!!!
Bo naprawdę kiedyś PRZEGNIESZ A NATSU ZGINIE !!
A JAK SIĘ TAK STANIE TO ZNAJDĘ CIĘ I ZABIJE TYMI DWOMA DŁONIAMI !!!!!
Mizutami :W Ayomi zaczyna się przebudzać zła strona, niedobrze!!
Nic mi nie jest .Tak jak napiisałam chcę kolejny rozdział .
pozdrawiam .Dużo weny .Buziaczki :*
Czy tylko ja się cieszę z pojawienia się Frauda w tym rozdziale? xD No cóż poradzić, że jest to jedna z moich ulubionych postaci... Kij, że nie z kanonu :D
OdpowiedzUsuńNatsu znów oberwał - chyba się już przyzwyczaiłam. Lucyna znów narzeka - do tego przyzwyczaiłam się już dawno, z anime już :P Ale opisałaś to wszystko w bardzo fajny sposób. Opis walki był dokładny dzięki czemu można było sobie wszystko ładnie wyobrazić i... groźny wzrok Lucyny. To mi się naprawdę spodobało ^.^
Natsu skraca sobie życie? To mnie bardzo zaciekawiło... No to lecę czytać cd :D
Tak, jestem zła ... >.< Z takim opóźnieniem komentuje Twoje rozdziały. Ale wiesz próbne egzaminy, itp... Strasznie Cię przepraszam za to. Co do rozdziału...
OdpowiedzUsuńWalka opisana jak zwykle bezbłędnie, genialne Ci one wychodzą. Ale kobitko, nie maltretuj tak Salamandra. Ty sadystko mała, nie wolno! ;))))))
Wspomnienia małego Natsu w pewien sposób słodkie <3 Fraud genialny, jak dla mnie najlepsza wymyślona przez Ciebie postać.
Różowo-włosy skraca sobie życie? B A K A ._.
No rozdział super ale jedno mnie gryzie ta obietnica ze za 7 lat się znów zmierzą minęło 7 lat a natsu i Lucy wciąż tyle samo lat jak i inni członkowie gildi trochę już za dużo fantazji ale po za tym super rozdział :) (Mogłaś już napisać 7 miesięcy) :)
OdpowiedzUsuńAle no bo chodzi o to, że powiedział mu to 7 lat temu jak Natsu miał 14 lat, siedem lat temu Fraud został wyrzucony z gildii i teraz wrócił.. Kumasz? Wtedy się jeszcze z Lucy nie znał. Okey?
UsuńZ pozdrowieniami od Natsume ♥ <--- tak moje imię (NatsuSalamander)
OO nie spodziewałem się odpowiedzi ale jestem ci wdzięczny i jestem winy przeprosiny w takim razie wybacz nie załapałem teraz to ma sens jeszcze raz dzięki i życzę weny i pisz 80 rozdział :)
UsuńAleż proszę. Ja zawsze do usług dla czytelników. A 80 rozdział właśnie skończyłam :D
UsuńGdyby nie Laxus, Lucy pewnie rozniosłaby Frauda :D. I ta ich walka!!! Mega!!! A Natsu ma ciężki orzech do zgryzienia ze samym sobą... Najgorzej jest nie wiedzieć kim się jest, nie znać samego siebie.
OdpowiedzUsuńMega!!! Ciąg dalszy będzie z akcją??? To lecę dalej :D. Moje patrzałki muszą to znieść :D.