Z jego włosów skapywały chłodne kropelki wody spływając po jej jasnej skórze, ozdobionej gęsią skórką. Chłopak miał na sobie jedynie długie, białe spodnie a mimo to stał ocieplając blond-włosą żarem wydobywającym się wprost z jego serca. Lubiła chować głowę w jego pierś, czując gorący oddech drażniący skórę głowy. Nie rozgrzebywała faktu, iż nie odpowiedział jej na zadane pytanie a jedynie ciepło uśmiechnął. Złudzeniem była myśl Salamandra, że Heartfilia nie zauważyła tego f a ł s z y w e g o uśmiechu.
Zawsze taki jesteś, skryty gdzieś w kącie swego umysłu, niczym małe dziecko trzęsące się ze strachu przed światem. Skryty nawet przede mną
Te słowa rozbrzmiały teraz w jej głowie odbijając się echem niczym głos o ściany ciemnej, bezkresnej jaskini.
- Ubieraj się cieplej w taką pogodę. - Rozkazał czując muskające jego ciało kolorowe, jesienne liście, które jak bukiet oplotły ich postury.
- Idę do gildii. - Oznajmiła odchylając się od niego. Nie odklejał od swej twarzy sztucznego uśmiechu, jaki przyklejał przez wiele lat. Jak sceniczny makijaż aktora, grającego doskonale wyuczoną rolę. Tym było jego życie - grą
Perfekcyjnie znał każdą kwestię, a maska stała się bytem codziennym.
Gdyby pokazał kim naprawdę jest, nadal traktowaliby go jak przyjaciela? Czy Lucy pokochałaby kogoś takiego? Tego prawdziwego Natsu.
Chwilę stał na zewnątrz, nawet kiedy magini już dawno zniknęła z pola widzenia, wpatrywał się w mglisty krajobraz jesieni.
- Znienawidziłabyś mnie, gdybym powiedział ci całą prawdę.
Wyszeptał wyginając kąciki ust ku górze tworząc tym samym smutny uśmiech. Skrywał tyle tajemnic przed światem, przed ludźmi, przed bliskimi. Mrocznych, krwawych, bolesnych, sekretów jego życia.
Wypuścił powoli powietrze z ust chowając się w domu, po czym położył się na łóżku, po paru sekundach zasypiając.
* * *
- O Lu-chan jak tam Natsu po walce? - Zapytała Levy podbiegając do przyjaciółki, przy czym zostawiając Gajeela samego przy stole. Podczas jej nieobeności delikatnie przysunął się do książki i zerkał do niej co parę sekund i tak nic nie rozumiejąc ze starożytnych runów.
- Jak bardzo jej się nudzi? - Zapytał sam siebie krzyżując ręce na piersi. Oparł ciężar ciała na oparciu ławki, powracając do swojej buntowniczej postawy.
- Teraz poszedł spać, jest zmęczony. - Odpowiedziała równie szczęśliwa, jednak wewnątrz duszy tlił się gdzieś cień smutku.
- A jak jego rany? - Zadała kolejne pytanie Mira przechodząc obok z tacą zapełnioną kuflami, zalanymi bursztynowym płynem.
- Wyleczył je. - Odpowiedziała niepewnie, wątpiąc częściowo w swe własne słowa. Starsza Staruss słysząc to otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia a taca o mało nie upadła, ze szklanym hukiem na drewnianą podłogę. Wszyscy magowie klasy S znali tę zakazaną magię bijącą żarem krwawego m o r d u. Mag, który odkrył w sobie tą moc, prędzej czy później kończył w bolesnych objęciach śmierci. Białowłosa zwróciła wzrok ku Tytanii, a słoneczny uśmiech, którym witała każdego znikł niczym wspomnienie, wtem na demonicznej twarzy zagościła dawno zapomniana powaga.
- Erza słyszałaś to? - Zapytała cicho.
- Tak, i tego właśnie się obawiałam. - Odpowiedziała Scarlet przymrużając powieki, zacisnęła pięści, odziane w srebrzystą zbroję wojowniczki.
- Dziadku i co teraz? Natsu... - Zaczął Laxus też martwiąc się o los Dragneela, mimo zła jakie wyrządził, byli przyjaciółmi.
- Ma zakaz używania tego zaklęcia! - W głosie staruszka rozbrzmiał rozkaz, a równocześnie przerażanie. Przed czym? Przed losem.
Powietrze stało się ciężkie, a atmosfera nabrała napięcia i powagi.
Heartfilia słysząc to przełknęła głośniej ślinę, zaciskając usta w wąską linię.
- Lucy, musisz go pilnować. Jeśli nadal będzie tego używał umrze.
W tym momencie cały jej świat popadł w ruinę. Wpatrywała się bez ruchu w mistrza Fairy Tail, jakby te słowa nie dotarły do jej kruchej świadomości. Delikatnie uchylone usta wypuszczały ciepłe powietrze z ust, a czekoladowe tęczówki szukały sensu w otaczającym obrazie świadomości.
Nie chciała oglądać ostatniego wystąpienia ś m i e r c i.
* * *
Itami weszła do otwartego jak zwykle domu Salamandra cicho stąpając po podłodze, rozejrzała się dookoła nie czując obecności nikogo. Zajrzała do kuchni, pokoju, jednak nic. Dopiero po paru sekundach mignął jej przed oczami kawałek czegoś różowego. Kierując się owym złudzeniem podeszła bliżej łóżka spoglądając na śpiącego Dragneela. Wdrapała się powoli na posłanie, dreptając do różowowłosego. Leżał na boku, a jego lekko uchylone usta pozwalały wypuszczać gorące powietrze wypełniające płuca smoka. Jej policzki przybrały słodkiego rumieńcu, a kąciki ust wygięły sie delikatnie ku górze.
Wzięła do rączek koc przykrywając półnagie ciało Smoczego Zabójcy, musnęła wargami ciepły policzek siadając obok maga.
- Śpij dobrze, Na-chan.
Oznajmiła wesoło obserwując zdjęcie przedstawiające Natsu i Lucy, gdzie wyglądali na szczęśliwych i beztroskich. Ona dopiero teraz mogła posmakować słodkiego dzieciństwa i cieszyć się życiem.
Dla niej słowo dziękuję nie było oddaniem uczuć. Nie miała pojęcia jak mogłaby to okazać, tę euforię, radość, szczęście.
Nikłe skrzypnięcie łóżka obudziło ją z zadumy, przez co zwróciła wzrok ku Salamandrowi. Przewrócił się na plecy, ani na chwilę nie otwierając oczu.
Wydawał się taki spokojny i beztroski.
Jakby nie krył ż a d n e j tajemnicy.
* * *
- I co takiego ci powiedział? - Zapytała ciekawska Levy.
- Że dla niego jestem najsilniejsza
Erza słysząc to uśmiechnęła się delikatnie, zapominając czasem że Natsu ma też swoje łagodne, czułe strony.
- Posiadasz pewną siłę w sercu, której nie mam ja. - Zacytowała słowa różowowłosego, głębiej zastanawiając się nad ich sensem.
- To słodkie. - Skomentowała Mira stojąc za blatem.
- Jednak nie wszystko rozumiem. - Dodała Hertfilia.
- A czego tu nie rozumieć? - Zadał pytanie Makarov poważnym tonem.
- Siła której nie posiada nawet on?
- Masz czyste serce, bez ani krzty zła. To twoja siła, siła uczuć.
Lucy przyłożyła dłoń gdzie jest serce wydawało rytmiczne uderzenia, poczuła tlące się z tamtego miejsca ciepło i magię. Wygięła kąciki ust delikatnie ku górze, słowa mistrza dodały jej pewnej determinacji, jednak.
- A czy on nie ma czystego serca?
Mistrz Fairy Tail westchnął cicho, zastanawiając się nad odpowiedzią. Pytania o Natsu zawsz były najtrudniejsze, mimo wszystko o nim wiedział jak na mniej tak samo jak każdy. Ten chłopak jest tajemnicą.
- Widzisz Lucy...Natsu jest tylko w połowie dobry i mówię to teraz do was wszystkich. Nie mogę chować prawdy.
- Jak to w połowie? - Zdziwił się Gray.
- Nienawiść, złość, zemsta tym się właśnie kieruje, patrząc w jego oczy możecie zobaczyć chęć mordu. On jest jak sadysta, psychopata chcący "dobrze się zabawić" ze swoimi ofiarami.
- Przecież nie jest taki.
- Ponieważ to ukrywa, nigdy nie pokaże wam swojego prawdziwego ja.
Strzał prosto w dziesiątki serc wypełniających gildlię wypełnił przestrzeń szkarłatnym rozczarowaniem. Mimo 11 lat znajomości, nie znali go.
- Ale dlaczego nie chce ujawnić prawdziwego siebie?
Zadała ciche pytanie Lisanna załamana faktem, iż przyjaciel, którego znała od dzieciństwa okazywał być się kimś innym. Osoba, którą....była dla niej obca.
- Strach. - Jedno słowo zadudniło w ich uszach będąc wytłumaczeniem na błąkające się pytania. Jak to jest żyć w kłamstwie? Tajemnice, kłamstwa, ból i smutek. - Właśnie z tego składa się ten zwariowany świat. Otoczony złocistym blaskiem magii posiada swą m r o c z n ą stronę.
* * *
Uchylił delikatnie powieki, a jasne światło lampy uderzyło w jego wzrok niczym pocisk wystrzelony w serce człowieka. Zamrugał kilka razy przecierając dłonią oczy, powoli usiadł rozglądając się dookoła. Słońce zdążyło zajść pozostawiając po sobie jedynie pomarańczowe smugi, wpadające w ocean granatu. Spojrzał na zegarek, gdzie wskazówki pokazywały 20:38.
- Tak długo spałem? - Zapytał sam siebie leniwie wstając z posłania. Zastały mu się wszystkie kości po tym odpoczynku. Rozciągał się na różne sposoby, słysząc charakterystyczne "trzaskanie". Jęknął cicho przeczesując palcami włosy, które po chwili i tak wróciły do swego "artystycznego nieładu".
Nagle rozległ się dźwięk spadającego sztućca, który od razu rozbudził chłopaka, a ten poszedł do kuchni zobaczyć co się dzieje.
Itami stała na krześle próbując wyciągnąć coś z górnej szafki, różowowłosy rozbawiony podszedł do niej opierając się o blat, równocześnie zapomniał że jest jedynie w samych spodniach.
- O! Na-chan obudziłeś się. - Zawołała uradowana jego widokiem, Smoczy Zabójca odwzajemnił ten gest ukazując białe kły.
- Czego tam tak szukasz? - Zapytał krzyżując ręce na piersi. Na policzkach Yurusu zagościł słodki rumieniec.
- Ciasteczek. - Odpowiedziała nieśmiało, na co Salamander zachichotał sięgając ręką po smakołyki i podając je dziewczynce.
- Smacznego. - Dodał kładąc jej rękę na złociste włosy.
Spojrzał na swoje odbicie, nienawidził osoby która zawsze w nim widniała. To naprawdę był on? Ten wrak człowieka?
Przetarł dłońmi twarz, obserwując zieleń tęczówek. Raz były czarne, raz zielone, chociaż ostatnio straciły swój blask, niezależnie od tego jaki przybierały kolor. Stopniowo stawały sie martwe, zupełnie jak on.
- Coś się stało Na-chan? - Zapytała chrupiąc czekoladowe ciastko, zupełnie jak mały króliczek marchewkę, po prostu była słodka. Jednak w jej oczach widniał smutek na widok stanu Dragneela, cieszył się że mimo wszystko nie była świadoma wszystkiego co się działo.
I znów chwycił za sceniczną maskę z uśmiechem, zakrywając nią swe prawdziwe oblicze. Stanął przed kurtyną, wychodząc na scenę. Nie rozbrzmiały oklaski, cisza oplątała jego posturę a struny głosowe rozpoczęły kwestię.
- Nie. Wszystko w porządku, po prostu chyba się starzeję.
Westchnął jakby rozbawiony tym faktem.
- A ile ty masz lat? - Zapytała ciekawa.
- Za niedługo stuknie mi dwudziestka, jestem starszy od twojego brata cztery lata. - Odpowiedział wyciągając z szafy pierwszą lepszą bluzkę.
- Jesteś stary. - Po raz pierwszy mu dogryzła...słownie. Doskonale pamiętał moment, kiedy chcąc wyjść na misję z Fraudem ugryzła go w nogę, a Lucy roześmiana leżała na podłodze.
Wówczas miał w sobie to życie.
- Zobaczymy co ty powiesz mając tyle lat. - Odpowiedział.
- Ja zawszę będę taka jaka jestem. - Dodała zadowolona.
- O matko co ja bym za to dał, żeby być takim małym. No ale niestety, nie ma tak dobrze. Świat jest okrutny.
To doskonale zataiła w swojej podświadomości. Jak na tak małą dziewczynkę doznała wiele bólu, zbyt wiele.
Ale tak właśnie brzmiało jej imię - Itami.
Tak jak jego oznacza lato tak ona przypieczętowana jest bólem
* * *
Lucy wracała z gildii rozmyślając o wszystkim czego się dowiedziała. Jej życie staje się co raz bardziej skomplikowane, a ona błądzi po ciemnym labiryncie zagubienia. Niebo przybrało ciemny granat, przyozdobiony kilkoma gwiazdami. Puszyste, szare chmury przysłaniały piękny widok a księżyc był ledwie widoczny przez gęstą mgłę. Na jej jasnej skórze widniały ciarki, które przeszywały jej ciało co jakiś czas od mocniejszego wiatru, opatulającego jej posturę.
W świetle lampy dojrzała jakby cień, lecz nikogo kto mógłby go rzucać. Przystanęła na parę sekund z niewiedzą czy przyspieszyć czy też zwolnić kroku.
Muśnięcie materiałem...
Odwróciła się napięcie chąc ujrzeć sprawcę, jednak nikogo nie było. Zacisnęła usta w wąską linię oplatając się ramionami.
Ciepły oddech na karku...
I znów nikogo za nią nie było. Całe jej ciało zostało sparaliżowane strachem, nieświadomością. Chciała już sięgnąć po klucze aby się bronić jednak...
- Mam cię. - Męski głos szepnął jej do ucha.
...było za p ó ź n o.
A oto kolejny rozdział specjalnie dla was, myślałam że tego nie napiszę a jednak udało się. Teraz rozpoczyna się prawdziwa akcja sagi. Widzę, że mam co raz więcej obserwatorów i morda mi się cieszy na to. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Pozdrowienia dla was!
Pierwsza !
OdpowiedzUsuńCzemu ... mówiłaś ,że nie będę płakać i co .?!
UsuńJest m sutno ..
BOSKI ROZDZIAŁ !!!!!!!!!
Zresztą jak zwykle ;* Za dużo Ci nie napiszę bo nie lubię pisać na tablecie ... ale ty i tak wiesz ,że Cie kocham ;*
Weny i miłości !
Druga !!
OdpowiedzUsuńo mało się nie popłakałam !!
Biedny Natsu .:(
Rozdział boski ,cudowny ,genialny .
Co tu dużo mówić zabrakło mi słów !<3
Czekam na kolejny rozdział .Oby pojawił się jak najszybciej .Bo normalnie eksploduję !!! .
Mizutami :Ja też nie mogę się doczekać!!<3
Wcięłaś mi się !
Mizutami :Musiała ,też chcę parę słów od siebie
Ale ..Nic już nie napisze bo normalnie wybuchnę płaczem .
Weny życzę !! <3
Pozdrawiam !
A to niby ja jestem wredna... Grrr...
OdpowiedzUsuńKOŃCZYĆ W TAKIM MOMeENIE?! "Zabić Cię to mało..." <- Kojarzysz może to zdanie? xD Bo jakby je już gdzieś widziałam...
Ale co do rozdziału~
Natsu perfekcyjny aktor. Kto wie, może za niedługo również tą czynność opanuję w perfekcji? Tak teraz zauważyłam... Jestem jak Natsu. Wszystko tłumię w sobie. To mnie niszczy od środka i boli, lecz tego nie okażę. Uśmiech jako najlepsz przykrywka na wszystko. Już za dobrze znam to uczucie. Tak więc wiem co czujesz Natsu.
Taka słodka itami... Weź podziel się ciastkiem! U mnie w domu nie ma nic słodkiego a mi się nie chce ubierać D:
Coś czuję, że prędzej czy później Natsu albo umrze, albo wyjawi wszystkim swoją tajemnicę. Bardziej obstawiam pierwszą opcję. Ale Natsu umrzesz, a co ze mną?! D: Zostanę w pół sierotą, czy raczej nie powstanę?! Ach, to moje rozkminy... Jednak i tak wiem, że znając wielką NatsuSalamander ona coś odwali. Coś takiego... BUM! JEBUT!
Już czuję tą k r e w wiszącą w powietrzu~
Tą ś m i e r ć~
Ach... Już się doczekać nie mogę ♥
Ślę w e n ę~ :3
Tak btw. Fajnie się tak o d d z i e l a xD
Rozpłakałam się, znowu.
OdpowiedzUsuńNatsu- aktor. Niestety też znam to uczucie.
Ale ja wszystkie swoje uczucia na kartę przelewam. Natsu tobie też to polecam.
Przynajmniej nie wybuchniesz.
Czemu?!
Czemu skończyaś w TAKIM momencie?!
Ktoś tu porywa Lucy a ty kończysz.
Itami jest taaaka słodka. Taki dzieciak to skarb xd
I jeszcze ma ciasteczka!!
U mnie to tylko jakieś batony z Lidla xd
Ale mnie przeraziły słowa mistrza " On jest jak sadysta, psychopata chcący "dobrze się zabawić" ze swoimi ofiarami"
Wreszcie akcja!
Już nie mogłam się jej doczekać!!
Myślę,co ja gadam, mam nadzieję że będzie dużo krwi :D
Mei ♥
Ocena rozdziału 5/5
OdpowiedzUsuńVery good rozdział. Ciekawa akcja. Nie moe się doczekać kontynuacji
J-jak to? ;-; Tak bardzo smutne... Przeczytałam ten rozdział i uświadomiłam sobie, jak wielkie mam braki w pisaniu. Notatka z wyższych sfer :< Oczywiście to same komplementy. Ale jak to Lucy porwana? Jak to Natsu może umrzeć? Czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńBędąc wymagającą... to dziwne, że niby tylko dziadek zna prawdziwą naturę Natsu. W końcu taka Lucy, która powinna znać go lepiej i głupia nie jest powinna też to zauważyć. Albo magowie klasy S,... Ale cieszę się, że wyjaśniło się z tą magią Salamandra, myślałam, że dłużej będę musiała czekać :P
OdpowiedzUsuńItami jest naprawdę przesłodka, a Lucynka została... porwana? Czemu mnie to cieszy? xD Pewnie dlatego, że szykuje się gruba akcja ^.^
Jak mogłaś zakończyć w takim momencie? J A K? ._. Jesteś okrutna.
OdpowiedzUsuńNie mogę czytać o cierpiącym Salamandrze. Wszystko tłumi w sobie, każde uczucie i emocje skrywa głęboko we wnętrzu i nie pozwala im wyjść na wierzch. Głupek! Tym swoim fałszywym uśmiechem za daleko nie zajdzie.
Nienawiść, złość, zemsta tym się właśnie kieruje, patrząc w jego oczy możecie zobaczyć chęć mordu. On jest jak sadysta, psychopata chcący "dobrze się zabawić" ze swoimi ofiarami ~ słowa Mistrza mnie mocno zaskoczyły.
To nie wróży nic dobrego >.< Uwielbiam jak Itami mówi : "Na-chan", to takie słodkie, ona i Salamander momentami zachowują się jak rodzina. I to niewinne - szukam ciasteczek ...
Lece dalej. ^^
"- Znienawidziłabyś mnie, gdybym powiedział ci całą prawdę" - ale jaka jest prawda??? Czy opiszesz kiedyś co się działo przed jego siedemnastymi urodzinami??? Jestem bardzo tego ciekawa!!!
OdpowiedzUsuńO matko!!! A co to za magia??? Ja nie chcę, by Natsu umierał!!!
I jeszcze ta jego mroczna strona!!! Ja tam bym chciała ją poznać :D.
A Itami jest słodziutka, nie ma co :). Totalnie do schrupania :D
Aaaaaaaaaaaaaaa!!! Lucy uprowadzona!!! Matko kochana!!! Ale się świetnie robi!!! I w ogóle ten opis osoby, której nie ma :). Coś wspaniałego!!!