wtorek, 24 grudnia 2013

78. Tajemnica

Czy tak właśnie wygląda wolność? Bolesna, przepełniona cierpieniem, łzami i krzykiem. Nie tego chciał, jednak może to posłużyć jako kara za chciwość. Moc nie jest wszystkim czego powinien pragnąć młody chłopak, ważne są uczucia, których on chciał się pozbyć za wszelką cenę.
Teraz cierp w męczarniach plugawy demonie, bo twoje grzechy nigdy nie zostaną odpuszczone
Tak jak powiada pewna legenda, dawno zapomniana przez ludzi, jednak wciąż krążąca wokół magicznego świata. Przepełnia serca mrokiem i łzami, które mimowolnie spływają po zakrwawionych policzkach. Legenda, która przepowiada przyszłość, która trwa od lat i będzie wciąż trwać aż po wsze czasy. Jednak jeśli jest człowiek godny poświęcić swe życie aby to skończyć, może to uczynić, ale jego grzechy pozostaną z nim napiętnowane w piekle.
A gdy czerwony demon spotka kwiecistą kobietę ta zaśpiewa mu pieśń niosącą się przez cały kraj aż dotrze do skamieniałego serca budząc uczucia
Jego głos był tak bardzo ochrypnięty a jednak nie mógł przerwać tego wszystkiego, to było po za jego siły. Nie chciał walczyć, to zbyt wiele go kosztowało, nie potrafił znieść tego cierpienia.
Zło niesione w duszy smoka zasieje nowe ziarno w sercu dziecka, a ono z wiekiem będzie cierpiało co raz bardziej, aż w końcu wyda krwawe plony
Zacisnął mocno zęby widząc rozmazane kałuże krwi należące do niego. Uścisk na włosach delikatnie się rozluźnił wraz z jego siłą. 
Będzie cierpiał błagając o koniec, aż w końcu ulegnie
Opadał z sił, to był koniec tych męczarni. Ciche kapanie rozbrzmiewało głuchym echem docierając w pewnym momencie do jego uszu. Przełknął ślinę czując piekący ból zdartych strun głosowych. Grzywka zasłoniła jego oczy, podczas gdy włosy posklejały się od ciemnoczerwonej cieczy otaczającej jego ciało. Uchylił delikatnie usta ukazując skrawek kłów, po których spływały malutkie drobinki szkarłatnego koloru włosów pewnej wojowniczki.
A piekło odpowie mu z pogardą wciągając w swe otchłanie grzeszną duszę
Chłodne skrawki wody zaciemniały glebę obmywając go z krwi, uspokajający deszcz, może właśnie tego było mu trzeba. Ten cały ból wciąż trwał, ale on zaczął go ... lubić. Nie przeszkadzał mu, mógł iść dalej, po Lucy. Puścił swoje włosy pozwalając by ręce opadły luźno wzdłuż jego ciała. Podniósł się do klęczkek zadzierając głowę ku górze. Takie przyjemne uczucie, zimna woda ostudzała te wszystkie cierpienia. 
Może to cud, może to Bóg lub dobra wróżka koloru złota
Nie potrafił nic mówić, wygiął jedynie kąciki ust w smutnym uśmiechu zamykając oczy na parę sekund, mimo tego iż wciąż boli wygrał walkę ze samym sobą, a to jedyna przeszkoda w życiu. Człowiek jest słaby, kiedy nie może wygrać walki z samym sobą, pokonać swojego JA.
Wyciągnie rękę w głębiny zła, miłością ratując demona
Wstał na chwiejnych nogach podchodząc powoli do Akiry, który nerwowo chciał się odsunąć od maga. Jednak ten nie pozwolił na to.
- Zaprowadź mnie do Lucy. - Wychrypiał ledwo słyszalnie. Honoyoshi powoli wstał mierząc wzrokiem Smoczego Zabójcę. Wiedział, że teraz miałby szansę wygrać z Salamandrem. Przełknął głośniej ślinę zaciskając dłonie w pięści, musiał to zrobić, w końcu dostał rozkaz od Kuro. Zebrał powoli ogień wokół swojego ciała uderzając z całej siły o zakrwawioną kość policzkową chłopaka, ten upadł z hukiem na ziemię. Tak bardzo nie chciał wstawać, chciał leżeć i przestać odczuwać ten okropny ból dosięgający każdej komórki jego ciała. Gdyby tylko Lucy nie groziło niebezpieczeństwo....
Czy teraz miał okazję go pokonać? Pewnym krokiem ruszył przed siebie chwytając różowowłosego za szyję i podnosząc do góry. Dragneel zacisnął mocno zęby czując jak nie może złapać powietrza. Złapał dłońmi przedramię Akiry jakkolwiek próbując rozluźnić uścisk. Bolało jeszcze bardziej, a on nie potrafił tego zatrzymać. Co takiego zrobił? Za jakie grzechy? Ślina spłynęła z kącika ust, a obraz przed jego oczyma zaczął się ściemniać. Potrzebował ognia, choć trochę ognia żeby wróciły mu siły. Choć trochę...
Palce Honoyoshiego wbiły się w krtań zapełniając gardło krwią. Łapczywie próbował zasięgnąć powietrza, na darmo.
- Mówiłem, że wygram. - Pewność siebie tak perfidnych ludzi. Chłopak otoczył swoją dłoń płomieniami, a Natsu w końcu dostał swą szansę. Powoli, acz skutecznie zaczął nabierać gorącego żywiołu do płuc, który wypełniał go jakże przyjemnym ciepłem. Złapał dłonią przedramię czerwonowłosego ściskając je co raz mocniej, aż w końcu usłyszał trzask łamanej kości.
- Powiedziałem zaprowadź mnie do Lucy. - Jego głos był groźny i wrogi, a oczy błyszczały nienawiścią i determinacją. Chłopak puścił Salamandra odsuwając się krok w tył. Przymrużył oczy zaciskając mocno zęby. - Powtórzę po raz ostatni, jeśli nie odpowiesz.
- To co? - Zapytał  drwiąco. Różowowłosy momentalnie znalazł się przy nim, uśmiechnął się złowieszczo ukazując białe kły i szepnął:
- Urwę ci łeb. - Dokończył, a fioletowookiego przeszył dreszcz - rozumiesz?
Chciał uderzyć Smoczego Zabójcę w brzuch, ale ten złapał jego pięść ściskając mocno i rzucając chłopakiem o ziemię. - Ostrzegałem 


* * *

- Co tak słabo Kuro-chan? - Puściła mu przysłowiowe "oczko" pokazując trochę języka. Chłopak prychnął pod nosem otrzepując rękaw z tynku. Lucy stała z tyłu z uśmiechem na ustach ściskając w dłoni dwa klucze.
- Skąd masz 13 kluczy? - Zapytał spokojnie ścierając krew z kącika ust.
- Mam jeszcze kilka srebrnych no i diamentowy. - Dodała dumna. - Ale nie powinieneś się tym interesować. - Teraz chodziło tylko o Natsu. Doragon zacisnął mocno zęby odwracając się do magini plecami, denerwowało ją to co raz bardziej. Nie była aż tak słaba żeby ją ignorować!
- Nie mam zamiaru cię zabijać, chodzi mi jedynie o niego. 
- Więc czemu mówiłeś o mocy i mojej i Natsu? - Blefował?
- Już mam twoją moc. - Oznajmił jak zwykle spokojnym tonem. Dziewczyna słysząc to otworzyła szerzej oczy wstrzymując niespokojny oddech. 
- Kiedy ty. - Zaczęła, jednak nie dał jej dokończyć.
- Wystarczył mi moment, z resztą siądź i się nie odzywaj. - Tego było za wiele. Dlaczego tak bardzo się wywyższał, jakby był...królem? Idamara chciała wykonać kolejny atak, kiedy Lucy milcząco posłała ją z powrotem do świata Gwiednych Duchów. Coś jej tu nie pasowało.
- Czarny smok.  - Powiedziała stanowczo mierząc wzrokiem brązowowłosego, który stanął bez ruchu nasłuchując dalej, a samemu nic się nie odzywając.
- Znasz Acnologię prawda? - Takie rzeczy szły jej najlepiej, zagadki przy których trzeba myśleć. Chociaż jedyną tajemnicą jaką samej nie udało jej się rozwiązać był Dragneel, który sam wyjawił jej prawdę.
Odpowiedzią na jej pytanie było przerażające milczenie Doragona.
- Uważasz się za jakiegoś króla? - Zapytała z pogardą. Kuro otworzył szerzej oczy w sekundzie znajdując się przy blondwłosej mocno ścisnął jej drobną szyję, dziewczyny zacisnęła zęby przymykając jedno oko.
- Zamknij się suko. - Wycharczał ściskając co raz mocniej.
Ciepły ogień rozbłysnął chwilą w całym pomieszczeniu, kolejne co było słychać to huk rzucanego na ziemię, martwego ciała. Nad zakrwawioną ofiarą stał Salamander trzymając w dłoni głowę Akiry, gdzie sączyła się ciemnoczerwona ciecz spływając po jego białych spodniach, aż na ziemię. Lucy widząc to zaniemówiła, czy to był ten Natsu, którego kochała? 
Zlizał z ust słodką krew, jego źrenice były przerażająco małe, a zielone tęczówki wyrażały jedynie nienawiść i rządzę mordu. Puścił "zdobycz" pozwalając aby upadła obok swojej dalszej części. Spojrzał na Doragona i duszoną przez niego Lucy. Był taki zimny, bez uczuć, niczym krwiożercza bestia pragnąca rozszarpywać swe ofiary, bawić się nimi, ciesząc się bólem.


- Puszczaj ją. - Nawet ton jego głosu, był niski, ochrypnięty owinięty grozą. Niebieskooki puścił Heartfilię zdejmując swoją skórzaną przepaskę.
- Teraz zobaczysz, dlaczego on powinien zginąć. Tak jak mówiłem to demon, który pragnie jedynie rozlewu krwi. Nie kochasz go, to tylko złudzenie. On właśnie taki ma być, pociągający, przystojny żebyś go pragnęła. Ale to nie miłość, nie martw się. Kochasz kogoś innego, lub dopiero pokochasz.
Nie, nie mogła wierzyć w te słowa, kochała go, kocha i będzie kochać. Nie jest żadnym demonem, jest zwykłym magiem, jest Natsu, którego kocha. 
- Stul pysk, śmieciu. - Tak wiele pogardy, śmiechu, zła. Nie wyczuwalne były od niego inne emocje, strach, uśmiech, miłość, współczucie. Żadna z emocji obrazująca zwykłego człowieka. Jakby stał się kimś innym, jakby ktoś kogo nienawidziła a równocześnie kochała powrócił - nie bój się, uratuję cię Luce
Nie to był on, Natsu. W tym zdaniu rozbrzmiał skrawek ciepłego uczucia. Wygięła kąciki ust delikatnie ku górze zaciskając mocniej klucze, mimo wszystko ona też będzie walczyć, kiedy zabraknie mu sił stanie w walce za niego, kiedy nie będzie mógł iść weźmie go pod ramię i pomoże, kiedy jego magia się skończy ona użyje swojej, kiedy zabraknie mu powietrza w płucach pomoże mu napełnić je tlenem, kiedy jego serce przestanie bić, odda mu swoje. Nikt nie wmówi jej, że to nie jest miłość. Kocha Natsu i wierzy w niego, od samego początku i będzie wierzyć do samego końca. Skrzyła się w jej sercu nadzieja, że on wcale nie zginie, w końcu przepowiednia nie jest już ważna po ostatniej rozmowie z nim, kiedy dowiedziała się prawdy. Ta odwieczna zagadka, o której wiadomości nie zawiera żadna księga jest właśnie Natsu. Ale była dumna, ponieważ w połowie jest już jej, w tej dobrej połowie. 
...

Szkarłatna krew trysnęła na jej pobladłą skórę, a różowowłosy upał nieopodal dysząc ciężko. Mimo wszelkich pozorów Kuro był silny, był na zbyt wysokim poziome aby mogli dać mu radę. Nie mogła patrzeć na kolejne rany Salamandra, ale on za każdym razem wstawał walcząc dalej. Znów zapominał o konsekwencjach, znów ignorował przekroczenie możliwości. 
Wypluł sporą ilość ciemnoczerwonej cieczy trzymając dłoń w miejscu gdzie jego serce wydaje głośnie i szybkie uderzenia. Doragon trzymał w swojej dłoni miecz stworzony z niebieskiego ognia, mieszającego się z kruczą czernią.
- Takie właśnie są konsekwencje ranienia swego ciała własną mocą, to koniec nie rozumiesz? Jesteś za słaby żeby ją uratować, uratować kogokolwiek. Sam doprowadzasz do swej śmierci.
Oznajmił podchodząc do chłopaka spokojnym krokiem, jednak ten nie odpowiedział ani nie zmartwił się tymi słowami, w końcu to były tylko puste litery złożone w zdanie. Chciało mu się śmiać, drwić z bólu i głupoty.
- Natsu już wystarczy, on cie naprawdę zabije.
Wypowiedziała drżącym głosem. Jednak nie przejął się tym. Jego poranioną twarz pokrywała szkarłatna krew, a ciało odmówiło posłuszeństwa.  Nie mógł nawet drgnąć, a mimo to wciąż próbował walczyć. Teraz zależało mu jedynie na Lucy, na jej dobru. W tak krótki czas, stracił zbyt wiele krwi, nie mógł nawet uciec przed płonącym ostrzem, które przeszyło jego umięśniony brzuch. Heartfilia widząc to wciągnęła głośno powietrze powstrzymując krzyk, jednak on wciąż się nie poddał. Gołymi rękoma chwycił broń wyciągając ją z siebie, a krew skapywała na podłogę tworząc co raz większe plamy bitwy. Wygiął kąciki ust delikatnie ku górze, przymrużając powieki.
- Znasz prawdę. - Wyszeptał do blondwłosej. - Ja umarłem już dawno.
Nie mogła zapomnieć tamtej rozmowy, niektóre sprawy wciąż nie mieściły się w jej głowie, może rzeczywiście powinna mu uwierzyć i zaufać. 
W końcu obiecał, że przeżyje.


* * *

Leżałam opatulona jego gorącym ramieniem, opierając głowę o unoszącą się regularnie klatkę piersiową, wczuwałam się w rytm zdrowego serca. Moje usta wciąż wygięte były w uśmiechu, na samą myśl wszystkich dobrych wydarzeń mających miejsce w te kilka godzin. Zyskałam nową, niesamowitą moc, on odzyskał rękę wraz z uśmiechem i wigorem, no i...spędziliśmy naprawdę miłe chwile, których mam nadzieję nikt nie słyszał. Chłopak wpatrywał się w obraz z piękna dziewczyną tańcząca wokół oblanego światłem, okalającym złocisty las, fortepianu. A przepiękna baletnica była cichą muzyką grającą wraz z szumem liści.
- Twoja mama nie obraziłaby się że no wiesz, zrobiliśmy TO w jej łóżku. - Postanowiłam przerwać ciszę dość błahym pytaniem, które równocześnie wywoływało u mnie ciarki na niewiadomą reakcji różwowłosego.
- No co ty, sama robiła to z Igneelem. - Zaśmiał się, a z mego serca spadł ciężki kamień. Kochałam ten jego chichot. 
Przez te wszystkie miesiące naszego związku bardzo spoważniał, stał się bardziej męski i pociągający. Kocham go, kocham najbardziej na świecie i nigdy tego nie cofnę. Nie wobrażam sobie życia bez niego, kocham go.
- Czemu nie mówisz do niego tato? - Kolejne pytanie, przez które nie usłyszałam tego śmiechu. Ale chciałam to wiedzieć, przecież to był jego ojciec więc czy to nie dziwne, że zwraca się do niego po imieniu?
- Po tylu latach nie potrafię, wciąż nie mogę uwierzyć że jest moim ojcem. - Dlaczego w tej chwili miałam wrażenie że coś przede mną ukrywa? Oparłam się na ramieniu spoglądając na jego zamyśloną twarz. Czasem dziwnie to brzmi. - Zamyślony Natsu. - Ale on spoważniał. Na jego twarzy zawsze błąkał się cień tajemnicy, którą zawsze chciałam poznać. Kocham cię i chcę wiedzieć wszystko! Dlaczego on nie przejął się przepowiednią związaną z jego śmiercią skoro za niedługo skończy dwadzieścia lat i umrze. Zawsze kiedy o tym myślałam bolesne ukłucie ściskało moje serce.
- Natsu...ile ty masz tak naprawdę lat? - Zapytałam pewnie. Patrzył na mnie zakłopotany uśmiechając się delikatnie, znów chciał uciec od rozmowy. Ale ja mu nie pozwolę, nie uciekniesz ode mnie kochany, choćbym miała cię do tego łóżka przywiązać, wyciągnę z ciebie prawdę.
- O co ci chodzi? 
- Wiem, że nie masz dziewiętnastu lat, tak tylko powiedziałeś w gildii, no ile? - Powtórzyłam pytanie. Przecież nie mógł być aż tak stary, prawda? Wypuścił powoli powietrze z ust, w końcu to powie. Znałam te gesty, zawsze kiedy miał powiedzieć coś co ukrywał, zamykał oczy na parę sekund, wypuszczał powoli powietrze i mówił co leżało na jego gorącym sercu.
- Wtedy skończyłem dwadzieścia jeden, ale niech to zostanie między nami.
- Czemu? - Przecież to żadna tajemnica.
- Czułbym się staro. - Zaczął się śmiać , a ja przekręciłam się leżąc na jego brzuchu, wciąż przykryta kołdrą. Pocałowałam go w czubek nosa uśmiechając się.
- Chodzę z takim staruszkiem. - Zażartowałam udawanie szukając i denerwując go zmarszczkami, których w ogóle nie było. 
- A ja z taką małolatą. - Oddał pięknym za nadobne. Śmiejąc się pocałowałam go namiętnie w usta, co on oddał to z piekielnym żarem który wręcz ubóstwiałam. Jest mój, czy ma dziewiętnaście czy dwadzieścia jeden lat, wciąż jest moim Natsu. Wplątałam palce w jego ułożone w artystyczny nieład , różowe włosy i delikatnie przeczesywałam, nie spuszczając wzroku z zielonych tęczówek, które potrafiły przeszyć całkowicie moją duszę odnajdując się w jej najciemniejszych zakamarkach. Musnęłam wargami rozgrzane czoło Smoczego Zabójcy zadając kolejne pytanie w ciągu tych paru minut. On był jedną wielką zagadką, więc co innego mi pozostało jak szukać odpowiedzi na tysiące pytań.
- Dlaczego im nie powiesz swojego prawdziwego wieku?
- Jestem starszy nawet od Erzy, a Gray to by się załamał. - Odpowiedział żartem, tak bardzo się cieszyłam, że to nie stało się poważną rozmową.
- Więc co z...przepowiednią o twojej śmierci?
Tej odpowiedzi bałam się najbardziej, jednak coś z tyłu głowy szeptało mi że to nie będzie nic złego, wręcz przeciwnie - coś dobrego. Różwowłosy uśmiechnął się delikatnie odgarniając pasmo moich włosów za ucho. 
- Wygląda na to, że nie umrę tak szybko. - Jednak mówiąc to spostrzegłam błąkający się smutek na jego jakże przystojnej twarzy. W sumie teraz wszystko było jasne, dlaczego był taki męski. Wciąż trochę do mnie nie dociera że jest starszy od Graya, od Erzy ode mnie o 3 lata. Jednak, jest.
- Co się stało? - Zapytałam całując go w kącik ust.
- Tak wiele o mnie nie wiesz. - Sam wypowiedział to zdanie. Gładził moje ramię otulając swoim cudownym żarem.
- Więc mi opowiedz. - Chcę wiedzieć wszystko, nie bądź tajemnicą.
- Co chcesz wiedzieć? - Ten poważny ton.
- Wszystko. Prawdziwa data urodzenia, jaki jesteś naprawdę, czy coś wydarzyło się wcześniej co jest związanego z przepowiednią. Może ulubiony kolor, pora roku, zajęcie.
Wiele pytań, ale czy na każde otrzymam odpowiedź?
- 16 sierpień 763. - Jedna odpowiedź, którą muszę zapamiętać.
- Podajesz się za kogoś innego?
- Jestem dość poważny, bywają momenty kiedy lubię się powygłupiać, pożartować, pośmiać, ale nie jestem do tego przyzwyczajony.
- Jak to nie jesteś przyzwyczajony? - Jaka jest twoja przeszłość?
- W mojej przeszłości, kiedy Igneel zniknął, kiedy wyjeżdżałem na misje, połowa pobytu w Magnolii nie były czasem radości. 
Oh mój biedny różowy, co ty musiałeś wycierpieć?
- Ulubiony kolor? 
- Patrzę na niego teraz. - Romantyczne, ale to nie odpowiedź.
- Pora roku?
- Tak jak moje imię, lato. - Czego mogłam się spodziewać.
- Czy wydarzyło się coś związanego z przepowiednią?
Zacisnął usta w wąską linię na parę sekund zamykając oczy, czyli jednak.
- Kiedy miałem 19 lat po śmierci Lisanny, wyruszyłem na misję, gdzie pokonał mnie pewien człowiek zamykając w niewoli wysysającej ze mnie życie. Pewnego dnia znudziłem mu się, więc....
Widziałam jak ciężko przechodzi mu to przez gardło jednak musiałam to wiedzieć. Zrobię dla niego wszystko, byle by poznać prawdę. Mam nadzieję, że ten okropny człowiek nie żyje. Wykrztuś to!
-...zabił mnie. - Zamarłam.



No to ok, liczy się to jako prezent gwiazdkowy czy nie bardzo? He he. Mam nadzieję, że was nieco zainteresowałam, cała historia będzie opowiedziana w kolejnym rozdziale, mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. 
No więc z okazji świąt życzę wszystkiego dobrego, pijanego sylwestra, dobrych potraw na wigilijnym stole, wesołej atmosfery, wymarzonych prezentów i tak dalej!  Mogłabym wymienać całymi dniami i nocami, ale wiecie że po prostu chcę wam życzyć 


WESOŁYCH ŚWIĄT!

4 komentarze:

  1. Ohayo!

    Chciałabym Ci życzyć jak najwięcej mang, oglądania anime, konwentów, meet'ów, yaoi, yuri, doujinshi, cosplay'ów, jakiegoś bisha (XD), wyjazdu do Japonii (czy gdzie tam sobie chcesz), wspaniałych prezentów (np. mang ^w^), udanych świąt, świetnego sylwestra i czego tylko sobie życzysz.

    Rozdział jest cudny ♥
    Zakochałam się... jeszcze ten Natsu, awwwww....
    Nie wytrzymam do następnego rozdziału, no nie dam rady :c.
    Z niecierpliwością oraz ciekawością czekam na kolejny...

    Pozdrawiam
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciebie to kochana powinnam przeprosić najmocniej ze wszystkich.

    Czytam bloga na bieżąco, jestem zachwycona obecną jak i całą fabułą opowiadania, z niecierpliwością czekam na kolejne, ale jakoś nie komentowałam, a wiem jak to motywuje i jest ważne. Naprawdę strasznie chcę cię przeprosić, kochana.

    Przepraszam!

    Obiecuję, nie, ja to na pewno będę robić, od teraz wszystkie rozdziały będę komentować tak jak robiłam to dawniej. Przyznam, że był czas gdzie nigdzie nie komentowałam, mało co czytałam, po prostu potrzebował takiej przerwy od opowiadań. Teraz chęć mi wróciła, a twój blog jest wśród moich ulubionych, więc będzie pierwszy do komentowania!

    Cały rozdział czytałam jak na szpilkach. Ta rozmowa z Kuro, zachowanie Salamandra i ta ich rozmowa. Natsu kiedyś umarł ... strasznie mnie to zaciekawiło i zaintrygowało... Ja już chcę kolejny rozdział <3!

    Kochana, życzę Ci dużo weny, spóźnionego wszystkiego dobrego na nowy rok, spełnienia marzeń i wszystkiego, czego sobie życzysz <33
    Pozdrawiam
    i na koniec przepraszam... :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wspaniały ale kiedy będzie nowy ? ten był na wigilie to już sporo czasu minęło :) kurde tak jest zawsze gdy coś jest fajnego to trzeba na to długo czekać no wiesz o co mi chodzi :D i liczę na jakaś scenę natsu i lucy +18 . życzę ci weny i pisz to szybciej hah :) PS: fajnie się czyta to jak natsu zwierza się lucy a ona to rozumie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział!!! Ta walka, wzrok Natsu, rozmowa w łóżku Hany - wszystko opisałaś cudownie i z ogromnym wyczuciem!!! Uwielbiam Twojego bloga!!! Powtarzam to po raz wtóry!!! Inni mogą się schować, bo Ty masz niepowtarzalne i wspaniałe pomysły :D. Może nie przeczytałam wielu blogu o FT, ale jak na razie Twój zupełnie mnie porwał i położył na łopatki, bez możliwości obrony!!! Kocham go!!!

    OdpowiedzUsuń