piątek, 7 grudnia 2012

14. Tytania vs Salamander

- To już dzisiaj. - Wszyscy, którzy chcieli zobaczyć wspaniałą walkę dwóch potężnych magów zebrali się na dużym placu w środku Magnolii, każdy się denerwował, był zachwycony i przerażony. Erza stała już na polu walki, ale nie było tam Dragneela, czekali z niecierpliwieniem.
- Gdzie on jest? Stchórzył? - Zadał pytanie Gray. Nagle przed Scarlet pojawił się jej przeciwnik, nadleciał z góry uderzając pięścią w ziemię, robiąc przy tym hałas i lekkie wgniecenie. Uśmiechnął się. Między nimi pojawił się Makarov, podniósł rękę do góry.
- Wszystkie ruchy dozwolone. - Opuścił ją i szybko wycofał, Natsu cały się zapalił żywym ogniem.



- Podmiana: Zbroja Płomiennej Cesarzowej!

Scarlet odziała się w zbroję z budowy podobną do smoka, w ręku trzymała potężny miecz, a jej szkarłatne włosy związane były w dwa kucyki. Przez tą moc, ogień Salamandra będzie słabszy o połowę.
- Napaliłem się. - Powiedział głębokim głosem i ruszył wprost na przeciwniczkę.
- Najlepsza walka właśnie się rozpoczyna. Dwóch potężnych magów. Tytania kontra Salamander. - Mówił z uśmiechem na ustach Makarov przyglądając się wszystkiemu z uwagą, tak samo jak każdy. Ich ruchy były płynne, unikali swoich ciosów, nie przestawając uderzać. Lucy ściskała mocno ręcę w pięści, nie chiała tej walki, nie chciała widzieć jak dwaj przyjaciele walczą ze sobą, ale nie mogła nic zrobić. 
- Atak Skrzydłem Ognistego Smoka! 
Krzyknął Smoczy Zabójca tym samym zadając cios swej przeciwniczce, na jego twarzy zagościł lekki uśmiech, który obnażył jego białe kły. Erza wylądowała na nogach, ale nie dało się ukryć, że została zraniona, natomiast Natsu nie miał ani jednego zadrapania. Nie tracąc czasu schylił się próbując podciąć nogi przeciwniczki, ale ta szybko podskoczyła robiąc salto kopnęła różowowłosego w podbródek, na co ten przeturlał się po ziemi szybko wstając odwrócił się na rękach przyjmując pozycję jak dzikie zwierzę. Zaczął biec, na co Scarlet zamachnęła mocno mieczem z nadzieją że trafi Smoczego Zabójce, który podskakując na parę sekund stanął na mieczu na powrót się od niego odbijając i ściskając szkarłatne włosy Tytanii sprawił iż wygięła się w tył zaciskając mocno zęby, nie zaprzestając stopą uderzył w plecy magini, sprawiając tym samym że z całej siły uderzyła o posadzkę, a on sam trzymał kilka jej włosów w dłoni. Wypuścił je na wiatr z ledwością unikając ostrej broni, która przecięła jego policzek, ale nie spodziewał się że Scarlet niezauważenie podbiegnie blisko niego i dłonią odzianą w zbroję uderzy wprost w jego umięśniony brzuch, na co zakaszlał krwią zderzając się z pobliskim budynkiem. Ten pojedynek był niesamowity i pełen napięcia. Jest to walka, która będzie toczyć się tak długo, póki nie zostanie przerwana, póki nikt się nie podda. Dwóch najsilniejszych magów walczących przeciw sobie, dwóch oddanych przyjaciół, dwóch członków Fairy Tail. Smoczy Zabójca kontra Mag w zbroi. Każdy przeżywa niekończący się pojedynek wewnątrz swojej duszy, który ma rozegrać kim będziemy, który ma wyznaczyć nam ścieżki życia. Smok przeciwko rycerzowi, to nie jest bajka, nie wiadomo jak się skończy, wielki znak zapytania. Zielone oczy, oczy smoka i ogień, który jest gorący tak bardzo, że nie możesz go dotknąć bo się oparzysz, a równocześnie tak ciepły, że już nigdy nie zaznasz zimna, legendarne płomienie uczuć. Szkarłatne włosy, tak piękne jak wschód słońca, który każdy pragnie zobaczyć i wola walki, która sprawia że twoja siła rośnie. Kobieta w zbroi równie piękna jak kwiat, równie silna jak stal. Każdy się zastanawia jak się skończy ta walka, nikt nie wie, oni sami także. Oto pytanie na które odpowiedź otrzymasz, jeśli przetrwasz podczas oglądania tego pojedynku: Kto wygra smok czy rycerz ? Erza z całej siły uderzyła w przeciwnika, zasłonił się krzyżując ręce przez co miecz wbił się w skórę, a krew pobrudziła ziemię, ale nie zwracał na to większej uwagi, a dalej ruszył na dziewczynę. Nikt z nich nie przegrywał ani nie wygrywał. Tłumu nie ubywało, wręcz przeciwnie było coraz więcej i więcej. Emocje rosły w każdej minucie, sekundzie. Scarlet ponownie uderzyła w różowowłosego powodując przy tym jego upadek, zaczął wstawać przy czym splunął krwią, Lucy zasłoniła sobie oczy, bała się, bała się tego jak to wszystko może się skończyć. Poczuła czyjąś rękę na ramieniu, obróciła się i ujrzała Graya. Martwił się tak samo, dwóch jego przyjaciół walczyło, można by rzec na śmierć i życie. Tym razem Dragneel zaczął przegrywać, Erza cały czas go atakowała, na polu bitwy wszędzie była krew. Leżał bez ruchu, Tytania chciała zadać ostateczny cios, kiedy coś ją zatrzymało, mianowicie jej miecz, chłopak złapał go gołą ręką, zaczęła kapać czerwona ciecz i spływać po broni w stronę Scarlet. W oczach blondwłosej pojawiły się łzy.
- Jeszcze nie skończyłem. - Powiedział pod nosem Dragneel. - Dawaj.
Wyciągnął dłoń, a jego palce zapaliły się tworząc napis "Come on", po czym uśmiechnął się mimo iż już ledwo już stał na nogach, ale mimo tego nie poddawał się. Obrał sobie cel "Pokonać Tytanie" i ma zamiar tego dokonać, to właśnie była jego nadzieja, która nigdy nie gasła. Erzie także brakowało tchu. Po kolejnej godzinie brakowało mu magii, zacisnął dłonie w pięści.
- Muszę to wygrać. Resztki magicznej mocy wycelowane w Erze, jeśli się uda wygram. - Całe jego ciało zapaliło się i spojrzał na przeciwniczkę .
- Ostrze Rogu Ognistego Smoka! - Krzyknął i ruszył w stronę Scarlet tym samy zadając cios, który ją powalił, leżała na ziemi wciąż oddychając, ale już nie zdolna do walki, straciła magiczną moc,a jej magiczna zbroja zniknęła zmieniając się w codzienną, uśmiechnęła się. Między nimi znów pojawił się Makarov, pierw spoglądając na Erze, a następnie na Dragneela, podniósł rękę którą wskazał na chłopaka.
- Zwycięzca Natsu Dragneel! - Wszyscy zaczęli klaskać, uśmiechną się i podszedł do czerwonowłosej wyciągając ku niej rękę, ona chwyciła pomocną dłoń i wstała. Różowołosy cały czas krwawił, miał wiele ran zadanych ostrym mieczem, magicznym mieczem.
- Dziękuję za dobrą walkę, jesteś niesamowicie silna.
- Jesteś ode mnie silniejszy, też dziękuję za wspaniałą walkę. - Odwzajemniła uśmiech. Lucy stała z szeroko otwartymi oczami, tak samo jak i cała reszta.
- On pokonał...
- Erze. - Dokończył Fullbuster. Pobiegli szybko w ich stronę. Reszta ludzi wybrała się do swoich domów. Natomiast członkowie Fairy Tail obkrążyli dwójkę magów.
- To nie możliwe Erza dałaś mu fory! - Krzyczała z nie do wierzeniem Bisca.
- Nie, walczyłam całą moją mocą, nie oszczędzałam go, kiedy już miałam zadać ostateczny cios obronił się. - Odpowiedziała zadowolona spoglądając na różowowłosego.
- Wracajmy wszyscy do domu, na pewno chcą odpocząć. - Powiedziała Mira, tak też każdy zrobił. Natsu wraz z Happym udali się do swojego domu.
- Natsu byłeś niesamowity, pokonałeś Erze! - Zachwycał się kotek.
- Tak! Jestem wspaniały nie? 
Także się uśmiechnął, ale nie miał już sił, cudem doszedł do domu.
- Aye! Idę do kuchni. - Wykrzyczał kot, udał się tam gdzie powiedział. Dragneel spoglądał chwilę w odchodzącego Happy' ego. Obraz zaczął mu się zamazywać, a nogi ugięły, upadł z hukiem na podłogę. Kot szybko wbiegł do pokoju i ujrzał leżącego różowowłosego na ziemi, podszedł i zaczął nim potrząsać, ale on ani drgnął. Zauważył, że wokół niego pojawia się krew. Zaczął płakać, zanim wyleciał szukać pomocy spojrzał na przyjaciela i zauważył uśmiech na jego twarzy.
"Nie mam już magicznej mocy, ale cieszę się, że mi się udało" pomyślał, po czym całkowicie stracił kontakt ze światem.

*  *  *

- Mówię wam po raz setny, użyłam całej mojej mocy, on naprawdę wygrał! -Powtórzyła się zdenerwowana Erza.
- Wasz problem polega na tym, że w niego nie wierzycie i nie wiecie jaką skrywa moc. - Dodał Glidarts, nagle drzwi otworzył się z głośnym trzaśnięciem, a w nich pojawił się zapłakany Happy, wszyscy spojrzeli na niego zaniepokojeni. Lucy, Gray, Wendy i Erza podbiegli do niego.
- Natsu, on... - Nie zdążył dokończyć gdyż cała czwórka szybko ruszyła w stronę domu Dragneela. 
Dotarli tam szybko, otworzyli drzwi i ujrzeli leżącego chłopaka, na podłodze w kałuży krwi, Lucy widząc to zasłoniła sobie usta i starała się powstrzymać łzy.
- O nie... - Wyszeptała.
- Uleczę go! - Powiedziała Wendy i podbiegła do chłopaka, ale przerwała jej Carla.
- Nie możesz! Dopiero co uzdrowiłaś Erze, zużyłaś dużo mocy, jeśli jeszcze jego będziesz uzdrawiać twojemu życiu będzie grozić niebezpieczeństwo! 
- To ty nie rozumiesz! Jemu grozi niebezpieczeństwo. Ocalę go, tyle dla mnie zrobił! - Sprzeciwiała się granatowowłosa, poczuła czyjąś rękę na ramieniu, po chwili usłyszała głos.
- Ona ma racje. Nie możesz zrobić czegoś co jest w stanie cie zabić, daj spokój. Dam radę. - Odwróciła się i ujrzała Dragneela, siedział i lekko się uśmiechał - nic mi nie będzie. Jestem wystarczająco silny.
- Natsu. - Powiedziała do siebie Lucy, przytulając się do chłopaka.
- Hej tulisz się jakbyś mnie wieki nie widziała. - Zaśmiał się. Dziewczyna puściła go z uścisku, spojrzała na swoje ubranie, było brudne od krwi, ale nie jej, tylko jej przyjaciela.
- Musimy ci chociaż opatrzyć te rany. - Stwierdziła zmartwiona.
- Jeśli wtedy będziesz się lepiej czuła. - Westchnął. Wendy wyciągła bandaże i razem z blondwłosą zaczęły opatrywać rany różowowłosego, ale przed tym poszedł się umyć, aby zmyć brud i oczyścić rany.
- Wyglądasz jak mumia, młotku. - Zażartował Gray.
- Ale zwycięska mumia, frajerze. - Odpowiedział także się śmiejąc.
- Tak, jesteś niesamowity. - Dodała Erza.
- Wygląda na to, że nie zraniłem cię za bardzo.
- Zraniłeś i to porządnie. Dzięki Wendy teraz stoję, a nie leżę w łóżku.
- Nie mogę uwierzyć, że wygrałeś z Erzą zapałko. - Oburzył się Gray
- Zaraz. Skoro wygrałem z Erzą, wyzwę teraz Gilartsa ! Może z nim też wygram - wykrzyknął.
- Nie aż tak dobry. - Odpowiedziała zirytowana Scarlet.
- Ale z nim też kiedyś wygram. Chce się stać najsilniejszym magiem w Fairy Tail.  
Powiedział zaciskając dłonie w pięści, Tytania spojrzała na niego i uśmiechnęła się. "Kiedyś tego dokonasz, jesteś jednym z najlepszych"

*  *  *


- A więc Tytania walczyła z Salamandrem. I kto wygrał? - Zadał pytanie surowy męski głos, wszędzie panował mrok, chłód. Czuć było zło i śmierć, miejsce przypominające Tartar, prowadziło do zguby.

- Salamander. - Odpowiedziała kobieta w długich czarnych włosach sięgających do pasa i oczach czerwonych jak krew. Mężczyzna słysząc jej odpowiedź uśmiechną się.
- Więc jego moc za niedługo należeć będzie do mnie. - Zaśmiał się. - Tytania kontra Salamander zawsze chciałem wiedzieć jak zakończy się taka walka. - Po tych słowach odszedł w mrok, rozpłynął się w otchłaniach czarnej magii. Walka, która zakończyła się zwycięstwem smoka, mimo jej końca nadal trwa. To co się wydarzyło jest dopiero początkiem prawdziwego starcia, które miało się wydarzyć już niebawem. Szeroki uśmiech na jego twarzy, każdy go lubił, ale nie mógł trwać wiecznie, nie wiedział co go czeka, nikt nie wiedział. Był potężny, wspaniała magia, którą ktoś zamierza mu odebrać. Nadszedł czas by się przekonać jak naprawdę jest silny, ile jest w stanie znieść, jak gorący jest jego ogień.

5 komentarzy:

  1. Nie mogę się powstrzymać ! Muszę to teraz ocenić ! Świetne ! Jej ... Wspaniałe . Nic dodać , nic ująć . Ide czytać dalej ! NIe obiejdzie się bez ostatniego koma ! <3 :* :) :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna walka :D "Tak! Jestem najlepszy, nie?" no tak, bardzo niska samoocena, zupełnie jak ja xD a to zakończenie....brrr. starszne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, no muszę powiedzieć, ze to było świetne! Przeczytałam wszystkie wcześniejsze rozdziały, ale dopiero teraz komentuje (wcześniej nie wiedziałam, że można dodawać z anonima, bo ja nie mam konta google :P), a kiedy Natsu wygrał miałam ochotę się wydrzeć na cały dom ,,Yatta!!!", ale przypomniałam sobie, że tata jest w domu ._. Tak, czy tak, świetne, od teraz będę komentować każdy rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniale!!! Natsu wygrał!!! Ciary mnie przeszły jak przeczytałam koniec.

    OdpowiedzUsuń
  5. Natsu wygrał... skłamałabym jakbym powiedziała, że się tego nie spodziewałam. Ty go naprawdę lubisz i to widać, bo robisz z niego cholernie silnego i ciągle Gildarts czy Erza powtarzają, że jest silny i go nie doceniają, bo on jeszcze nie użył potencjału. Co jak co, wiadomo, że każdy ma potencjał, albo zbytnio się nim jarają xD. I tak najlepsze było jak zaczął się cieszyć z wygranej i stwierdził, że wyzwie Gildartsa na pojedynek, a Erza od razu go uziemiła , że nie jest" aż tak silny" XD. Przydałoby się teraz coś lekkiego, żeby emocje trochę opadły, bo się ludzie wykończą z tego ciągłego napięcia :)

    OdpowiedzUsuń