Nie spodziewała się tych słów, lecz mimo wszystko spowodowały one uczucie ciepła i radość, zupełnie niespodziewanie wyznał jej miłość, odwzajemnił jej uczucia. Za każdym razem kiedy chciała to zrobić coś przeszkadzało, czuła jednocześnie niesamowite szczęście i strach, przed śmiercią. Czy właśnie teraz musieli umierać, teraz kiedy już wiedzieli co do siebie czują ? Jednak to była prawda, bajki nie istnieją, smok który zakochał się w księżniczce a ona w nim, może ta miłość nie jest im dana, nie ma szczęśliwych zakończeń, jest tylko życie, realne życie. Ale jednak czuła otuchę, ponieważ mogła umrzeć przy jego boku, w jego objęciach, czując jego ciepło, może to były ostatnie słowa jakie od niego usłyszała, ale były tak piękne jak tęczowy kwiat.
- Też cię kocham. - Wyszeptała chowając głowę w jego klatce piersiowej, różowowłosy uśmiechnął się, czekali na ostateczny cios, który miał zakończyć ich życie, ale nie miłość, która będzie wieczna. Oczekiwali bólu i końca, który nie nastał, spojrzeli przed siebie, ujrzeli niesamowity blask i ogromną tarczę stworzoną z ognia, podążali wzrokiem poszukując źródła mocy, zatrzymał się na Dragneelu obejmującego Heartfillie, otaczały go płomienie, które nie parzyły dziewczyny, wręcz przeciwnie czuła przyjemne ciepło.
- Feniks? - Zdziwił się Salamander patrząc na siebie.
- Nie! Nie możesz tego użyć! Przecież możesz zginąć, a ja nie chcę żebyś...
Jej głos się załamywał pod szklistymi łzami wypływającymi z brązowych oczu, obserwujących Smoczego Zabójcę ze smutkiem. On lekko się uśmiechnął.
- To może być nasza szansa na zwycięstwo, inaczej wszyscy zginiemy. Uratuję nas i dam szansę na lepsze jutro. - Pocałował ją w czoło. Nie bał się śmierci, nie bał się zginąć w obronie najbliższych, wiedziała teraz na pewno, że jego serce jest wielkie i gorące jak ich miłość. Na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech obnażający białe kły. Bała się, że już nigdy więcej go nie ujrzy, ale nie traciła nadziei. Ruszył na przeciwnika, jego ciało zapłonęło, szlachetnym ogniem pochodzącym od Feniksa.
- Atak Skrzydłem Ognistego Smoka!
Uderzył w mężczyznę, tym samym wyrzucając go po za gildię.
- Co to ma być. Powstrzymał mój najpotężniejszy atak. Skąd nagle taki przyrost mocy? - Mówił przerażony patrząc w stronę rozwścieczonego Dragneela idącego w jego stronę.
- Szkarłatny Lotos: Oślepiające Ostrze Feniksa!
Rozpalił swoje ciało płomieniem, szarżując przeciwnika w jednym, ostatecznym ataku, mimo tak potężnego ataku jego przeciwnik nadal utrzymywał się na nogach, lecz z ledwością. Na ustach Salamandra pojawił się złowieszczy uśmiech.
- Grzmot Ognistego Smoka! - zgromadził dwa żywioły w ustach, po chwili wypuszczając je z ogromną siłą na przeciwnika. Pojawił się gigantyczny iskrzący promień, produkujący niezliczone pokłady energii, która może przebyć długie dystanse. Po tym ataku jego wróg padł pokonany na ziemię.
Nagle przed nim pojawił się szczupła kobieta w kruczoczarnych włosach sięgających do pasa i krwistoczerwonych oczach o lisim spojrzeniu.
- Jeszcze ja - powiedziała spokojnym głosem.
- Kim jesteś? - Zapytał różowowłosy.
- Twoimi koszmarami. - Odparła, zdziwił się jej odpowiedzią, ale po chwili wszystko zrozumiał, to przez nią widział te wszystkie straszne rzeczy, zacisnął dłonie w pięści, rozpalił je i ruszył na przeciwniczkę. - To co, znów pobawimy się w złe sny?
Użyła swojej magii, która okazała się bezużyteczna, przeraziła się.
- Potwór. - Wyszeptała patrząc na maga ognia. Zaśmiał się psychopatycznie, wszyscy oglądali te walkę z uwagą i nadzieja na wygraną.
- Połączył moc Feniksa z ostateczną techniką Smoczego Zabójcy. - Odezwał się Makarov. Spojrzeli na niego po czym znów na Natsu, stał on nad ciałem kobiety. Nagle oboje przeciwnicy zniknęli.
- Wygrał? - Zapytał zdziwiony Gray.
- Niesamowite. - Zachwycała się Erza. W jednym momencie cała moc zaczęła opuszczać ciało Salamandra, ogień stworzył postać Feniksa, który stał się realny.
- Co to ma być? - Zadała pytanie Cana.
Różowowłosy spojrzał na zwierzę nieprzytomnym wzrokiem.
- Dziękuję ci za uratowanie mnie. W końcu się udało, czekałam na ciebie przez te wszystkie lata. - Usłyszeli głos kobiety pochodzący z ognistego stworzenia, które po chwili odleciało wysoko do nieba.
- Prawdziwy Feniks. - Odezwała się zaskoczona Levy.
Heartfillia biegła w stronę chłopaka, odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął, mocno go przytuliła rzucając się na niego, tak że zachwiali się niebezpiecznie. Czuła jak magia opuszcza jego organizm, przestraszona spojrzała na jego twarz, chciała coś powiedzieć, ale Salamander nie pozwolił jej na to całując ją. Wplątał palce w jej blond włosy, chwytając delikatnie za kark, a drugą ręką obejmując w pasie. Lucy przyłożyła swoją dłoń do jego rozgrzanej klatki piersiowej.
Czuli się jak w niebie, dla nich ta chwila mogłaby trwać wiecznie, bez końca. Właśnie teraz ich serce biły jednym rytmem, najpiękniejsza gwiazda zaświeciła anielskim blaskiem, a smok opuścił swą kryjówkę wzbijając się wysoko w niebo, by dosięgnąć gwiazd, by dosięgnąć księżniczki. Bajka nie zawsze musi mieć księcia, czas zmienić powtarzającą się historię. Księżniczka o blond włosach i dwóch brązowych oczach świecących jak gwiazdy i chłopak o rozczochranych różowych włosach, dzikich zielonych oczach, białych kłach z mocami smoka, jego organiźmie. Wydaje się to dziwne, ale stworzyli własną historię, zupełnie odmienną, ukazującą prawdę o tym, że każdy ma prawo do miłości. Czuła jego ciepło, odsunęli od siebie usta, powoli otworzyli oczy i spojrzeli na siebie.
- Kocham cię, Luce. - Wyszeptał ściskając usta w wąską linię. Silny wiatr rozwiał różowe kosmyki pozwalając by przysłoniły zielone tęczówki. W końcu uchylił wargi wyznając to obciążało jego serce. - Wcześniej nie potrafiłem znaleźć jakiejkolwiek szczęśliwszej drogi, ale teraz wiem na pewno że jest tylko jedna. Ta prowadząca do ciebie. Bałem się to powiedzieć, bałem się odrzucenia i zniszczenia naszej przyjaźni. Ale...kocham cię. - Powiedział patrząc w jej oczy, w których pojawiły się ciepłe łzy spływające po zaróżowionych policzkach. Otarł je wierzchem dłoni, przybliżając usta do jej ucha, wyszeptał. - Powiem ci sekret. Jest coś czego się boję. Boję się, że nie będę w stanie cię ochronić. - Dziewczyna zarumieniła się a na jej ustach pojawił się uśmiech. - Dlaczego płaczesz? - Zapytał zdezorientowany.
- Bo jestem szczęśliwa, że jesteś przy mnie, bo mnie kochasz tak samo jak ja ciebie. Nic nie poradzę na to, że nie mogę przestać się uśmiechać.
Ruszyli w stronę gildii, Dragneel zatrzymał się na chwilę i spojrzał na miejsce gdzie wcześniej leżeli jego wrogowie.
- Nienawiść zaślepia oczy, ale jestem pewien, że odnajdziecie dobro. Nikt nie jest zły, to nasz wybór kim się staniemy. - Po tych słowach odwrócił się i ruszył dalej. W pewnym momencie z jego strun głosowych wydobył się cichy śmiech, a oczy spojrzały w błękitne niebo.
- Widziałeś to Igneel? Zakochałem się. - Szepnął na sam koniec.
Podszedł do niego Kurushini, z siostrzyczką na rękach.
- Dziękuję ci. - Uśmiechnął się.
- Powiedziałem że was obronię, zawsze dotrzymuję obietnicy. Teraz już nic wam nie przeszkodzi w normalnym życiu. - Odwzajemnił uśmiech ukazując białe uzębienie, kiedy stanęli na progu gildii usłyszeli słowa Salamandra, które wprost wstrząsnęły Kurushinim. - Ból i cierpienie można wybaczyć.
- Skąd wiedziałeś? - Otworzył szerzej oczy zadając ledwo słyszalne pytanie.
- Każda rzecz na tym świecie ma w sobie coś dobrego. Przynajmniej tak myślę. - Chłopak wygiął kąciki ust ku górze tworząc tym samym słodki uśmiech. Itami oznacza ból, zaś Kurushimi cierpienie. Natsu wymawiając tamte słowa miał na myśli Yurusu co oznacza wybaczyć, właśnie tak brzmiało ich nazwisko.
- Natsu pobawisz się kiedyś ze mną? - Zapytała złotowłosa zciszonym głosem.
- Jeśli się jeszcze spotkamy.
- Nie idziesz z nami? - Na jej drobną twarzyczkę wpłynął smutek.
- Tu jest mój dom, moi przyjaciele. Ale jeśli nasze drogi znów się skrzyżują obiecuję, że spełnię twoje życzenie. Masz moje słowo, Itami.
Znów ukazał swój szeroki i szczery uśmiech. Dziewczynka wyciągnęła przed siebie ręce, na co czarnowłosy podał swoją siostrę różowowłosemu, aby ta mogła mocno się w niego wtulić
- Ciepło. - Powiedziała radosna. Salamander oddał ją przyjacielowi, po czym wyszli i ruszyli drogą, którą sami sobie wyznaczą. To był szczęśliwy widok.
Nogi lekko się pod nim ugięły, przez co upadł na kolana. Dookoła wszyscy opatrywali swoje rany, a te cięższe leczyła Wendy. Nikt na niego nie spojrzał, ale to był dla niego ogromny plus. On po prostu był bliski granicy.
- Nie mam już siły. - Powiedział do siebie opierając ręce o podłogę i ciężko dysząc. Blondwłosa widząc to szybko do niego podbiegła.
- Co się dzieje? - Zapytała spanikowana - Wendy! - Zawołała granatowowłosą
- Natsu trzymaj się.
Dziewczynka podbiegła do przyjaciół i natychmiast zaczęła leczyć Dragneela.
- I jak? - Zadała pytanie Lucy, lecz nie otrzymała odpowiedzi. Znów poczuła narastające napięcie i strach. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli użyje mocy Feniksa może umrzeć. Ale i tak nie zważał na konsekwencje, Heartfillia chciała teraz tylko jednego - usłyszeć tylko trzy słowa.
- Wszystko będzie dobrze. - Odpowiedziała na jej wcześniejsze pytanie Marvell. Podziękowała przyjaciółce i pomogła chłopakowi wstać. Miała nadzieję, że teraz wszystko będzie dobrze. Ale to były tylko złudne marzenia.
Drzwi otworzyły się z niemałych hukiem, podczas gdy w nich stanęło kliku mężczyzn. Wszystkie oczy zwróciły się ku nim.
- Szukamy Natsu Dragneela. - Powiedział jeden.
- To ja.
- Jesteś aresztowany za złamanie prawa.
Lucy otworzyła szeroko oczy i przytrzymała mocniej Smoczego Zabójcę, nie chciała by kto kolwiek teraz go jej zabrał.
- Co takiego? - Zapytał Fullbuster.
- Za uwolnienie wszystkich smoków i zniszczenie ponad połowy miasta. Pójdziesz z nami.
Blondwłosa mocno ściskała Salamandra, nie chcąc oddać. Nikt go nie zabierze, w końcu jest jednym z nich, jest członkiem Fairy Tail.
Czym będzie Fairy Tail bez Natsu?
A więc tak po pierwsze AYE ! Udało mi się w końcu napisać ten rozdział.
Mam nadzieję że wam się podoba, opinię proszę w komentarzach, jakieś propozycje na akcje mile widziane :3
Z tym aresztowaniem na koniec to mnie zaskoczyłaś...nigdy nie ma spokoju, ale to przecież cała magia Fairy Tail :D
OdpowiedzUsuńKurde no! Znowu to samo!
OdpowiedzUsuń1. Yasha mnie wyprzedziła
2. Głupie jasełka
3. Oczywiście Era musi wpaść z wizytą!
To oznacza wojnę
Zapomniałabym¡ Rozdział cuuudny!
Ja się zastanawiam... Gdzie się podział mój komentarz... Na pewno gdzieś tu był! A kij z tym. Skomentuje jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńCzytam twojego bloga już od tygodnia i uważam, że piszesz fantastycznie! Po prostu mam ochotę czytać przez całe życie twoje opowiadania :P
Z niecierpliwością czekam na więcej!
Buziaczki :*
"Księżniczka o blond włosach i dwóch brązowych oczach" a ja myślałam że ludzi mjają tylko jedno oko O.O sorrry musiałam xD rozwaliło mnie to :D i w ogóle cały ten tekst Natsu, którego nie będę cytować bo za długi, tak mnie rozczulił, że uznałam iż ostatnio na moim blogu nie było niczego rozczulającego ;-; muszę coś napisać, żeby ludzi płakali *-*
OdpowiedzUsuńEch, rzygać mis się chciało, jak mówili o swoich uczuciach. . . Jak wspominałam wcześniej, nie lubię zbytniego romantyzmu. . . A rozdział. . . Może być ;)
OdpowiedzUsuńChyba sobie jaja robisz człowieku nade mną. To było świetne może z tym całym poematem romantyzmu nie podobne do Natsu ale piękne. Świetny rozdział. Nie ma to jak przeczytać 21 rozdziałów w Jeden dzień xD.
OdpowiedzUsuńkissssss extra, poprawiłaś mi humor, wiesz co, ale z Natsu mądrale zrobiłaś, te jego słówka... no nie zakochałam się w nim, no niby też jestem blondynką, oj nieważne...
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
no na to czekałem piękna scena natsu i lucy tak trzymaj :)
OdpowiedzUsuńKurde, ale Natsu stał się rozmowny!!! Naprawdę dojrzał i zmężniał :D. U nich nigdy nie może być spokojnie, prawda??? Jak nie ataki ze strony innych, to aresztowania i takie tam :P
OdpowiedzUsuńSerio? Kiedy w końcu zniknęło zagrożenie (jakże szybko i niespodziewanie), to teraz aresztowany? No ja chyba zwariuje @.@ ... Taka ładna scenka, już tu mi się ich dzieci widza, a tu kaboom i ARESZTOWANY!! No jakby pierwszy raz coś Fairy Tail zniszczyło.
OdpowiedzUsuń