czwartek, 14 lutego 2013

NatsuxLucy: Walentynki

"Wspom­nienia upiększają życie, 
ale tyl­ko zdol­ność za­pomi­nania czy­ni je znośnymi"



Lucy otworzyła powoli oczy ukazując światu brązowe tęczówki, czuła ciepłą rękę Dragneel'a obejmującą jej brzuch, odwróciła głowę w jego stronę. Był pogrążony w głębokim i przyjemnym śnie, w tym momencie był niesamowicie spokojny, a zarówno słodki. Zarumieniła się spoglądając na niego i delikatnie uśmiechnęła gładząc rozgrzany policzek ukochanego. Gdy poczuł jej drobne dłonie muskające jego skórę, niemal z wahaniem, otworzył oczy, a ich spojrzenia spotkały się.

- Czemu mi się tak przyglądasz? - Zapytał trochę zdziwiony.
- Zastanawiam się, czy pamiętasz jeszcze moją pierwszą noc spędzoną tutaj? 
- Trudno tego zapomnieć - Zaśmiał się. Heartfilia zamknęła oczy i zaczęła wspominać tamten dzień.

* * *

14 luty, dzień którego Lucy nienawidziła najbardziej. Chociaż ten rok, był pasmem najwspanialszych wspomnień jakich doznała, ten dzień nadal należał do jednej z przeklętych dat. W tym roku zamiast puszystego śniegu, z nieba padał zimny deszcz sprawiając że ten dzień był jeszcze bardziej smutny. Gildia była tego dnia równie pełna jak zawsze. Wszyscy uwijali się niczym pszczoły w ulu, nie zwracając uwagi na to jaki jest dzień. Jeśli się go HUCZNIE nie świętuje - to go nie ma. To właśnie było Fairy Tail. 
- Cześć, jest tu gdzieś Cana? - Zapytała z nadzieją.
- Z tego co wiem dzisiaj siedzi w domu. - Odparła z uśmiechem Mira.
- Dzięki, ja lecę. - Po tych słowach opuściła budynek, kierując się w stronę domu Alberony.
Dobrze, że to tak blisko. Gdybym musiała przejść jeszcze jedną uliczkę, umarłabym z zimna pomyślała, dochodząc pod dom Cany.
- Kto śmie się dobijać do mnie o tak wczesnej porze?! Jeśli to ty GILDARTS, to wiedz, że dalej jestem na ciebie obrażona i na pewno ci nie otworzę! - Usłyszała Lucy, pukając do drzwi.
- To ja, Lucy.
Usłyszała dźwięk przekręcanego klucza i po chwili w drzwiach ukazała się postać Alberony.
- Przyszłaś się upić, tak?
- Taaa... Skąd wiedziałaś?
- Wiesz są walentynki, a to ty całkiem niedawno skarżyłaś się, że nie masz chłopaka. Zaczekaj chwilkę, ubiorę się i idziemy się nachlać.
- A nie będziemy u ciebie?
- Chciałabym, ale niestety, ojciec zarekwirował mi cały zapas sake. Uznał, że niby za dużo piję i że przez to zapiję się kiedyś na śmierć. Okrutnik.
- Już teraz rozumiem o co chodziło z tym, że go nie wpuścisz.
- Tak, właśnie o to.
Cana zamknęła za sobą drzwi i wyszła z Lucy na podwórze. Gdy ruszyły przed siebie Heartfilia zapytała:
- A tak właściwie, to dokąd idziemy?
- Słyszałaś o tym, że najtrudniej znaleźć to, co ma się przed nosem? Mój sekretny zapas jest ukryty w domu Gildartsa.
- BĘDZIEMY PIĆ U GILDARTSA??!!
- Tak. Teraz go nie ma, bo wyjechał wczoraj do sąsiedniego miasteczka. Wróci za dwa dni.
Po chwili oczom dziewczyn ukazała się stara chatka. Cana wyciągnęła spod wycieraczki klucz i otworzyła drzwi. Te zaskrzypiały upiornie, ukazując zakurzone wnętrze.
- Ech... Nigdy nie posprząta. - Westchnęła Cana. - Natsu bierze z niego przykład, jak zawsze.
Podeszła do kominka i oderwała płytkę tuż nad nim. Była za nią dziura wypełniona butelkami.
Kilka godzin później, Lucy i Cana już nieźle wstawione trochę oprzytomniały.
- Eee..Luigi, trza to posprzątać. Jak przyjdzie Gildarts, *hyc* to się nieźle wkur*hyc*rzy. - Cana czkała jak opętana.
- Masz całkowitą rację, Canarts (połączenie imion Cana i Gildarts :3) trzeba, trzeba. - Lucy "Luigi" z bananem na twarzy zataczała się po pokoju. Wspólnymi siłami schowały resztki sake do tajnej skrytki Cany, a puste butelki zapakowały do worka i schowały do kanapy.
- Luigi, a gdzie ty teraz idziesz, do domu? Zanieść cię?
- Dz-dzięki Canarts, dojdę sama. - Lucy potknęła się i w ostatniej chwili złapała się drzwi.
- Okeeeej, to narka. - Cana wyszła popijając sake.
- Zimno tu, a do domu mam kawałek. - Lucy myślała na głos, próbując zapiąć kurtkę i jednocześnie ustać na nogach. - Kto tu mieszka najbliżej...? Wiem! Natsu! Tak, właśnie, pójdę do Natsu. Skoro on może przychodzić do mnie, to ja mogę przyjść do niego. - I z taką myślą, Heartfilia ruszyła przed siebie, podtrzymując się co chwilę jakiegoś drzewka i czkając radośnie.
Po dwóch upadkach i trzydziestu czterech potknięciach blondwłosa stanęła przed domem Smoczego Zabójcy. Podniosła rękę by zapukać, jednak zaraz ją opuściła.
- Skoro on wchodzi bez pukania to ja też *hyc* mogę! - Zdecydowanie nacisnęła klamkę i popchnęła drzwi. Tyle że nie były one zamknięte i Lucy wylądowała na podłodze. - No tak, mogłam się tego *hyc* spodziewać.
Z wysiłkiem podniosła się i spojrzała przez okno. 
- Skoro słońce już zachodzi, to czy nie powinien być już w domu? Więc czemu go jeszcze tu nie ma? A właściwie kto go tam wie...to je Natsu, nikt nie wie gdzie on się szlaja. - Usiadła na podłodze. - Pewnie siedzi u mnie. Trudno! Dzisiaj ja tu zostaje i nic mnie nie obchodzi czy przyjdzie, czy nie!
Kilka minut później "Luigi" nie wytrzymała presji i zasnęła.

*

Obudziły ją promienie słońca i mocny zapach kawy. Otworzyła oczy i zobaczyła nieznajome wnętrze.
- Gdzie...gdzie ja jestem? - Spróbowała wstać i prawie spadła z hamaka.
- Lucy, wstałaś już?! - Usłyszała czyjś głos, a po chwili drzwi naprzeciwko otworzyły się i z pokoju, który prawdopodobnie był łazienką, wyszedł Dragneel. Lucy spojrzała na niego w pierwszej chwili nie kojarząc na kogo patrzy i pomyślała: Jeejku! Co to za przystojniak? Wprost ocieka seksem...
Jednak po chwili oprzytomniała i wiedziała, że stoi przed nią Salamander w samym ręczniku i jeszcze mokrymi włosami. Heartfillia zasłoniła ręką usta. Nie powiedziałam tego głośno, prawda? Pomyślała, ale nagły ruch spowodował silny ból głowy i ta myśl szybko wyparowała. Lucy jęknęła głośno. 



- Chcesz kawy? - Spytał chłopak, który zdążył zniknąć z jej pola widzenia i pojawić się w nim znowu, trzymając w rękach tacę z dwoma kubkami gorącej kawy i talerzem rogalików.

- Chętnie... - Heartfillia obróciła się i zsunęła nogi z posłania. Wraz z nogami, zsunął się koc, ukazując biało czarną bieliznę. Blondynka zrobiła się czerwona. Spojrzała na różowowłosego z przerażeniem. Dragneel widząc jej minę (i bieliznę) zarumienił się i zaczął się tłumaczyć.
- Nie patrz tak na mnie! Jak tu przyszedłem to już byłaś rozebrana!
- CO?! - Lucy była coraz bardziej zszokowana. Co ona wczoraj robiła?
Natsu westchnął.
- Byłem u ciebie wczoraj. Jak nie wróciłaś do domu zacząłem się trochę martwić i poszedłem do gildii. Na miejscu Mira powiedziała mi, że rano szukałaś Cany, więc pewnie u niej jesteś. Uspokoiłem się i wróciłem tutaj. Nieźle się wystraszyłem, gdy cię tu znalazłem. I to w takim stroju. Ale po chwili przypomniałem sobie, że rano szukałaś Cany i fakt iż leżałaś tutaj prawie nago złączyły się w całość i zrozumiałem, że pewnie się upiłyście. No to położyłem cię tutaj, a ja spałem na kanapie.
W tym momencie otworzyły się inne drzwi, a do pokoju przydreptał mały, niebieski kotek.
- Dzieńdoberek...! - Happy przetarł łapką oczka i spojrzał na magów. Po chwili oczy mu się powiększyły (co wydawało się już niemożliwe XD) i zaczął cofać się do drzwi wyjściowych. - Przepraszam, nie chciałem wam przeszkadzać... Poczekam w gildii... - i wyskoczył na dwór. Po chwili usłyszeli jak podśpiewuje: Natsu i Lucy, Natsu i Lucy, oni się llllllllllllllubią!
Magowie wpatrywali się w drzwi zza którymi zniknął Exceed.
- Wiesz, co? Mo-może się pospieszmy zanim stanie się coś... hmmm.... coś... no to co wymyśli Happy. - Lucy wstała z hamaka i zaczęła się ubierać. Czuła się już lepiej, ale głowa nadal ją bolała. 
- Więcej nie piję z Caną - Pomyślała.
- O czym tam mruczysz?
- O niczym, o niczym! - Odwróciła się przez ramię - Natsu ubierz się w końcu! - Wykrzyknęła do chłopaka, który rozłożył się na kanapie i gapił się na nią z szerokim uśmiechem.
- No dobrze, dobrze, zagapiłem się. - Dragneel wstał i ściągnął ręcznik. Heartfillia zasłoniła rękoma oczy i odwróciła się.
- Nie przy mnie, idioto!
- Yyy..? Ahh.. sorki. - Usłyszała kroki i szelest. Po chwili już ubrany różowowłosy stanął przed nią i wziął jej ręce z twarzy. - To co, idziemy?! - I nie czekając na odpowiedź pociągnął blondynkę w stronę gildii.

* * *


- Właśnie Lucy, przypomniałem sobie coś o co miałem cię zapytać.

Głos Natsu wyrwał ją z zadumy.
- Taaak...?
- Czy naprawdę ociekam seksem? 
Dragneel wyszczerzył w uśmiechu swoje białe kły.
- SŁYSZAŁEŚ TOOO?!!
Taki tam rozdzialik na walentynki mało romantyczny, acz śmieszny odbiegający od wydarzeń z bieżących rozdziałów (ślepota natsu XD). Nie przepadam za tym świętem, ale w czwartki są nowe odcinki Naruto, więc warto żyć :3 Dobra nie będę spamować własnego postu. Przy tym rozdzialiku pomagała (baaardzo pomagała) mi moja kochana kuzyneczka która chciała mnie pogryźć jak chwytałam klawiaturę, więc mogłam tylko mówić. Cieszcie się że żyję, nie wiem kiedy będzie kolejny, postaram się szybko. Jak zawsze ocenki w komentarzach i pozdrowionka myszki :3 Od kuzynki (ERZA!) też :D Nigdy więcej nie pisze z nią rozdziałów bo stracę rękę jak Ed (Full Metal Alchemist ;*)

22 komentarze:

  1. Mwahaha :D Świetne to było,szczególnie ten komentarz Lucy, który usłyszał Natsu ;)Dobra, czekam na kolejny rozdział, taki kawaii :> Pisz szybko ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha końcówka najlepsza :D Serio mega pozytywny rozdzialik i to chyba jeden z lepszych jakie napisałaś :* Przeczytałam to już wczoraj ale nie miałam już sił pisać komentarzu :( Pozdrawiam no i zakochanych walentynek ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się ... ze śmiechu! Ten ostatni dialog mnie rozwalił! :D Nie mogę się doczekać, jak Natsu bd mógł znowu widzieć!

    Pozdrawiam i czekam na więcej!

    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. A więc: mi tam się rozdział bardzo podoba więc nie rozumiem czemu miałabym cię jechać quzyneczko :D szczególnie że koncepcja pod tytułem: "Upita Lucy idzie do Natsu" jest moja, co nie powinno być dzziwne XD . No jedyne co mi się nie podoba to ten kawałek: "(baaardzo pomagała) mi moja kochana kuzyneczka która chciała mnie pogryźć jak chwytałam klawiaturę, więc mogłam tylko mówić XD " brzmi jakbym była pięcioletnią kuzynką która nie dopuszcza cię do kompa bo chce się pobawić! Pamiętaj że jestem 10 miesięcy starsza i że pisałam właściwie 7/8 tego rozdziału dlatego nie chciałam cię wpuścić. Tak fajnie się go pisało... <3 *aaaacccchhhhh* No a teraz spróbuję wymyślić ten rozdział "Gazille + Levy" bo trzeba ci będzie czymś pospamować jak już będziesz miała to wspaniałe 10000 odwiedzinek! A zostało już tylko 910, więc muszę się pospieszyć :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award ! Zapraszam : http://nalumojeopowiadanie.blogspot.com/ . Buziaczki ;****

    OdpowiedzUsuń
  6. O_O Czytałam urywkami ale fajny rozdział :) Pozdraiwaam ^^
    Mam nadzieję że zajrzysz do mnie w wolnym czasie dałam nowe rozdziały :)
    wgfairytail.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny rozdzialik ^^
    Końcowy dialog mnie rozwalił xd
    Wogóle masz świetnego bloga (mimo, że co pare rozdziałów się rozklejam ._.)
    Życzę weny.



    OdpowiedzUsuń
  8. Oni się llllllllllubią xd Happy najlepszy xd Końcówka suuuuuuper xd

    ~Wika

    OdpowiedzUsuń
  9. ja pier. Notka świetna, ale to ostatnie mnie rozwaliło!

    OdpowiedzUsuń
  10. ja pier. Notka świetna, ale to ostatnie mnie rozwaliło!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hehe pytanie Natsu było rozwalająca, Ichigo!!
    Ichigo: Czego nie widziałeś że śpie ?!
    Nie no wiem ale czy ja na prawde ociekam seksem ?
    Ichigo:*burak* matko zapytaj sie Lucy a nie mnie czcesz żeby mnie za gejawziel
    No dobra mytu gadugadu a nota świetna

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak Natsu ty zawsze ociekasz seksem. 8 dni w tygodniu, 25 godzin na dobe i 356\357 dni w roku xD ( tak mówi mój nauyciel chemi xd)

    ~ Pozdrawia
    Beatrice

    OdpowiedzUsuń
  13. To je dobre panocku :). Ale się uśmiałam :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebiste!!!!!! Myślałam że mi brzuch pęknie ze śmiechu przy "czy ja na prawdę ociekam seksem?" To co piszesz nie ważne czy rozdziały bez których nie żyję czy one-shoty bez których również nie żyję jest świetne, umieram bez twojego bloga.
    Hinata-san (=~=)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zajebiste!!!!!! Myślałam że mi brzuch pęknie ze śmiechu przy "czy ja na prawdę ociekam seksem?" To co piszesz nie ważne czy rozdziały bez których nie żyję czy one-shoty bez których również nie żyję jest świetne, umieram bez twojego bloga.
    Hinata-san (=~=)

    OdpowiedzUsuń
  16. Te znaki = to są rumience a nie oczy (koleżanka się pomyliła i myślała że jestem zniesmaczona)
    Ciągle Hinata-san

    OdpowiedzUsuń
  17. Hahahaha! Cofam to smęcie! Ten oneshot był nieziemski, normalnie się zakochałam! Całą akcje widziałam przed oczami, jakbym film oglądała xD! Zabawnie i przyjemnie było, do tego rozwalająca końcówka :D! Częściej chce widzieć tę komedię! ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Hahahaha xD "Naprawdę ociekam seksem?" Ta końcówka xD Nie mogę! Twoje opowiadania są boskie <3 Zgadam się z ShiroNightmare - czytając to wszystko sobie wyobrażałam xD Tak to dziwnie brzmi, ale było bosko! Piszesz świetnie <3 KC ;****

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetna historia.. czytam ją już chyba czwarty raz i nadal tak samo chce mi się śmiać.. :)
    Fajnie gdybyś napisała dalszy ciąg tego shota.. :)

    OdpowiedzUsuń
  20. hehe xd teraz ja ociekam ze śmiechu opowiadanie bombowe aż śmiać się chce

    OdpowiedzUsuń
  21. Śmiałam się od początku do końca ^^. Najlepsze : tekst happego i tekst Natsu XDDD

    OdpowiedzUsuń