sobota, 23 lutego 2013

40. Grzesznik

Nagle jego oczy otworzyły się ukazując światu zielone tęczówki.

Obraz miał lekko zamazany, zupełnie nie wiedział gdzie jest, rozejrzał się po pokoju i dopiero wtedy dostrzegł, że jest podłączony do przeróżnej aparatury szpitalnej, że jest w szpitalu. Chciał usiąść, ale jakby każda komórka jego ciała odmawiała mu posłuszeństwa. Po wielu próbach udało mu się, chciał wstać, ale w tym samym momencie poczuł ogromny ból, po czym zaczął kaszleć, a z jego ust wypływała szkarłatna krew, plamiąca białą pościel. Do pomieszczenia wbiegła pielęgniarka i natychmiast kazała mu się położyć z powrotem. 
- Nie możesz jeszcze wstawać. Spędzisz tutaj jeszcze z dwa, trzy tygodnie Powiadomiła go, chłopak słysząc to zerwał się na równe nogi.
- Co?! Nie mogę tyle...
- Jak chcesz dyskutować to nie ze mną a z lekarzem.
- Chętnie z nim porozmawiam - stwierdził krzyżując ręce na piersi. Kobieta poszła po doktora, a ten za pięć minut był na miejscu.
- Coś się stało...Natsu? - powiedział po chwili zastanowienia.
- Chcę stąd wyjść, teraz - oznajmił stanowczo. 
- Nie możesz, nadal jesteś bardzo osłabiony i w każdej chwili...
- Nie obchodzi mnie to! Chcę wyjść! - zaczął krzyczeć, co było pierwszą oznaką, że wraca do zdrowia. Lecz po dwu godzinnej dyskusji z mężczyzną, nic mu to nie dało, ale i tak nie miał zamiaru zostawać tam ani chwili dłużej. Odpiął się od wszystkich sprzętów i zawiązał szalik na szyi. Miał na sobie białe spodnie i czarne sandały, a po za tym całe jego ciało owinięte było bandażami. Zamknął drzwi i jeszcze zastawił je łóżkiem, po czym szybko wyskoczył przez okno, nie było zbyt wysoko, więc nie miał z tym większych problemów, ale i tak nogi lekko mu się ugięły. Szybko pobiegł w stronę domu Lucy.
Pielęgniarka chciała wejść do sali na której leżał różowowłosy, ale nie mogła otworzyć drzwi. Ochroniarze dopiero je otworzyli, kiedy zauważyła że wszystko jest porozrzucane wystraszyła się, ale po chwili dojrzała kartkę leżącą na krześle, obok którego jeszcze niedawno stało łóżko, było na niej napisane:

''Dzięki za wszystko i w ogóle, ale nie usiedzę na miejscu dłużej. Z tym pytaniem czy mogę wyjść, nie potrzebuje zgody, i tak bym zrobił co chciałem. Miłego dnia wam życzę i nie miej cie mi tego za złe, ale te wasze sprzęty trochę mnie wkurzały i nie wytrzymałem.
                                                          Salamander''

Dopiero teraz zauważyła, że z całej aparatury się dymi i jest w kawałkach, więc jak najszybciej pobiegła do dyrektora szpitala. 

*  *  * 

Lucy wracała z zakupów, trzymała w dłoniach dwie reklamówki wypełnione jedzeniem i ubraniami dla Itami, na jej ustach nie było uśmiechu, lecz smutek. Z trudem powstrzymywała gorzkie łzy, przed nawilżeniem jej zaróżowionych policzków. Jej rany już się zagoiły, lecz nie te na sercu. Cały czas myślała o swoim ukochanym, który jak myślała leży nieprzytomny w szpitalu widząc jedynie pustkę, ale myśli człowieka są błędne. Weszła powoli do swojego domu, wiedziała że czeka tu na nią Itami z szerokim uśmiechem na małej buzi. Poszła do kuchni odłożyć reklamówki, kiedy kątem oka dojrzała skrawek różowych włosów, odwróciła się automatycznie, lecz nikogo tam nie było. I znów myśli człowieka są błędne, składa swoje wyobrażenia w jedno, myśląc że do siebie pasują, ale nie jest to rzeczywistość. Poczuła jak ktoś obejmuje ją w pasie a na karku poczuła gorący oddech, który doskonale znała.
- Natsu... - wyszeptała drżącym głosem bojąc się odwrócić, bała się że to wszystko jest zaledwie pięknym snem, a ona nie chciała się budzić.
- Przepraszam 
Usłyszała jego głęboki i spokojny głos. Do jej brązowych oczu napłynęły błyszczące łzy szczęścia, odwróciła się szybko w jego stronę, nie to chciała zobaczyć - chłopak był cały w bandażach, nadal ranny.
- Głupku...nie wyzdrowiałeś jeszcze - skarciła go szlochając.
- Tylko ty możesz uleczyć moją ranę na sercu - odparł delikatnie chwytając ją za podbródek i podnosząc lekko do góry.
- Ja...ja...ja cię kocham, myślisz że...ja chciałam coś wtedy powiedzieć, ale nie potrafiłam, nie wiem czemu...wybaczam ci, każdy popełnia błędy, a mnie za bardzo poniosło, ale obiecaj mi jedno...nigdy więcej mnie nie okłamiesz, w żadnej sprawie - mówiła pewnie spoglądając w jego zielone oczy, różowowłosy zacisnął usta w wąską linię, po czym odchylił głowę w bok.
- Obiecaj! - wykrzyczała, nie wiedząc czemu on milczy. A tak naprawdę, nie chciał tego obiecywać, ponieważ wiedział że to słowo złamie, prędzej czy później nie będzie w stanie wyjawić jej prawdy, zacisnęła dłonie w pięści i zaczęła lekko uderzać w klatkę piersiową Salamandra - czemu nie odpowiadasz?! Powiedz coś!
- Wybacz, nie mogę tego obiecać - wyszeptał chwytając jej dłonie.
- Dlaczego? - i znów odpowiedziała jej jedynie głucha cisza, nagle przypomniała jej się rozmowa z Dragneelem podczas misji - Natsu, czy ty...boisz się mi zaufać?
Lecz i tym razem nie odpowiedział.
- Na-chan! - do pokoju wbiegła Itami ze słodkim uśmiechem, Smoczy Zabójca spojrzał na nią i kucnął, a ta mocno go przytuliła. Położył dłoń na jej złotych włosach i uśmiechnął się delikatnie. Wziął dziewczynkę na ręce i wstał, spojrzenie jego i Heartfili spotkały się, oboje milczeli - pobawicie się ze mną?
- Pewnie - odpowiedziała wesoło Lucy. Oboje postanowili odłożyć tę rozmowę na później. Przez pół dnia bawili się z małą Yurusu, było wtedy wesoło, zdążyli na ten krótki czas zapomnieć o przytłaczającej rozmowie. Złotowłosa w końcu zasnęła na kolanach młodej magini, Dragneel widząc to mimowolnie uśmiechnął się. Wyglądały jak matka i córka, kiedy blondwłosa położyła spać dziewczynkę razem z ukochanym usiadła w kuchni.
- Natsu...czy my też będziemy mieć kiedyś dziecko? - zapytała cicho, chłopak zarumienił się i spojrzał na nią lekko zdziwiony, lecz mimo wszystko nie zdziwiło go to. Nadszedł czas, w którym dzieje się zbyt wiele, każdy dzień jest wielkim znakiem zapytania, życie czy śmierć?
- Nie znam się na tym, ale chyba pierwszy ślub, co nie? A z resztą po co teraz o tym myślisz, masz dopiero 17 lat, aż tak ci się śpieszy? - zażartował.
- Masz rację, po prostu, chciałabym żyć w prawdziwej rodzinie. Gdzie jest matka, ojciec i dziecko, wszyscy żyją długo i się kochają. Nikt nikogo nie musi nienawidzieć - wypowiadając to zacisnęła mocno powieki.
- Jak to jest? - zadał nagle pytanie różowowłosy.
- Ale co?
- Jak to jest...mieć rodzinę - znów zobaczył kobietę ze swojego snu, przypomniały mu się słowa tamtej kobiety, chodziło mu teraz po głowie tylko jedno imię-Hana.
- Natsu... - zaczęła niepewnie.
- Jak to jest...mieć dom i rodziców - teraz zdała sobie ze wszystkiego sprawę, przecież kiedy Igneel go wychowywał nie miał domu. A kiedy go zostawił, zostawił dziecko zdane na pastwę losu, które nigdy nie miało styczności z innym człowiekiem. Zagubione w wielkim mieście - przepraszam, ja...nie chciałem
- Nie masz za co, rozumiem - uspokoiła go.
- Heh. Jak dobrze wrócić do żywych - zaśmiał się.
- Nie powinieneś wracać do szpitala? Wciąż jesteś ranny, wiesz nikt by nie uciekał ze szpitala. Z reguły ludzi tam leczą - powiedziała lekko zirytowana, spojrzała na chłopaka lecz on jedynie uśmiechnął się psychopatycznie pokazując kły.
- Nie traktuj mnie jak człowieka - Lucy słysząc to otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia, nie wiedziała o co mu chodzi. 
- Ha! zaczynam mówić jak ten drań, Fraud - stwierdził opierając się łokciem na stole.
- Kto taki? - zadała kolejne pytanie.
- He he. A mówił że będzie sławny na cały świat. Fraud oszust, złodziej i morderca.
- Jak wygląda?
- Tak jak mu się zachce. 
- Co?!
- Heh. Jakby ci go tu opisać...hmmm... - na ustach Salamandra znów zagościł przerażający uśmiech - słyszałaś kiedyś 7 grzechów głównych?
- No tak, ale co to ma z tym wspólnego?
- On składał się głównie z tych grzechów. Pycha, chciwość, nieczystość, zazdrość, obrzarstwo, gniew, lenistwo. Robił co chciał. Dumny z siebie, nie ważne co zrobił, chciał wszystkiego i nigdy się nie zawahał aby to zdobyć, chciał umieć wszystko, jeśli ktoś potrafił to czego on nie, heh...od razu zazdrosny że on tak nie potrafi, jadł na okrągło i nigdy nie miał dość, całe życie zły na świat i leniwy, do roboty nigdy mu się nie spieszyło. Za to język miał cięty i całkiem nieźle walczył. Heh...ale w sumie sam nie jestem lepszy. 
- Używał jakieś magii?
- I to nie jednej - Heartfilia aż poczuła gęsią skórkę na ciele - lubił kraść twarze ludziom, lubił kraść moce magom, cały Fraud.
- Skąd znasz takiego człowieka?
- Obraziłby się na ciebie, zawsze powtarzał 'nie porównuj mnie do człowieka, ludzie są słabi, a ja mam moc' w tej sprawie nie kłamał. Ale...był kiedyś członkiem Fairy Tail, ale wypadł z gry - tłumaczył Dragneel.
- Co takiego zrobił? - dopytywała się zaciekawiona.
- To co wychodziło mu najlepiej...zgrzeszył. Okazało się że podszywał się pod kogo chciał i przekazywał najtajniejsze informacje, zabił wielu ludzi bez wyrzutów sumienia - blondwłosa przeraziła się - ale...trzeba mu przyznać, dobry jest
- O czym ty mówisz?!
- Lucy spokojnie. Wyleciał jak miałem 12 lat, niezłe wtedy od niego baty dostałem. Chciałbym zobaczyć jego minę teraz, jakbym mu ten uśmiech wykrzywił w drugą stronę - zaśmiał się.
- Straszny jesteś - odparła Heartfilia.
- Heh...nigdy nie zapomnę co powiedział, kiedy dziadziuś go wywalał.
- Co takiego?
- "Wrócę tutaj. Lepiej zmówcie paciorki przed przybyciem diabła"...ehh...wtedy byłem inny. Powiedział mi, że wyglądam jak słodki aniołek. Ciekaw jestem co by zrobił gdyby zobaczył teraz ten ogień prosto z piekła - przy ostatnim zdaniu zapalił swoją dłoń zginając ją w pięść. Lucy spoglądała na niego z lekkim zdziwieniem, wygląda na to, że jest kimś kogo powinno się nienawidzić, ale Salamander mówi o nim z pewnym zafascynowaniem.
- Może chodźmy do gildii?
- ŻEBY MNIE ZABILI I ZNOWU ZANIEŚLI DO SZPITALA?! Nie dzięki.
- Ale na pewno nic ci nie jest? - zapytała zmartwiona.
- Nie - zapewnił ją, i właśnie teraz złamałby obietnicę czego nie mógłby sobie wybaczyć. Dziewczyna na chwilę wyszła, a on podszedł do kranu, aby przepłukać sobie twarz, ale zanim zdążył to zrobić zakaszlał, a z jego ust wylała się krew, którą po chwili starł, żeby nie było dowodu.
- Może jednak chcesz iść?
- Ile razy będziesz mnie o to pytać?
- Do skutku.
- To chodź - powiedział idąc w stronę drzwi, ostatni raz spojrzał na śpiącą Itami i uśmiechnął się, była słodka. Szli w ciszy, większość ludzi spoglądała na niego i mówiła coś za plecami, rzeczywiście wyglądał dziwnie owinięty cały w bandaże jak mumia, ale to nie był powód żeby go obgadywać. Miał ochotę nakopać każdemu kto skomentował jego wygląd. Stanęli w końcu przed drzwiami gildii, chłopak początkowo nie chciał wejść, ale drzwi same się otworzyły, a w nich pojawiła się zła Erza,z resztą tak jak cała reszta.
- ZGŁUPIAŁEŚ?! - krzyknęła do niego.
- Nie, miałem dość faszerowania mnie lekarstwami - oburzył się.
- One są po to, żebyś wrócił do zdrowia idioto - dodał Gray.
- Ja się czuje po nich jeszcze gorzej, sam wyzdrowieje - zapewnił, jak na razie wszyscy odpuścili, ale nie mieli zamiaru zostawić tego tak jak on chciał. Siadł przy barze, a Mira podała mu drinka, Lucy rozmawiała z Levy, a Gray siedział przy stoliku z Juvią całując się 'Że niby ja i Lucy tak wyglądamy?' zadał sobie pytanie w myślach, po czym pokręcił przecząco głową. Nagle do budynku wszedł jakiś mężczyzna w średnim wieku, którego wszyscy widzieli pierwszy raz, po czym usiadł na stołku obok różowowłosego, ten uśmiechnął się ukazując białe kły.
- Kopę lat, co Fraud? - spojrzał na niego, oczy każdego rozszerzyły się ze zdziwienia, przybysz zaczął się zmieniać. Miał około 20 lat, czarne włosy, jasną cerę, po czym także uśmiechnął się szyderczo.
- Zmówiłeś paciorek?













______________________________________________________


TUTURURU! Nowy rozdział. He he he:3 Coś mnie naszło na nowego bohatera, ładny czyż nie? Nie przejmujcie się tym, ze na obrazku jest Natsu z Edolas, po prostu nie znalazłam innego obrazka z takim fajnym uśmieszkiem. Nie myślcie od razu że Fraud jest aż tak bardzo negatywną postacią, ponieważ w następnym rozdziale wszystko się okaże. Hmmm...ranny Natsu(coś czuję że już wyzdrowiał). Mam nadzieję że ciekawe bo mi się podoba i sama siebie zaciekawiłam XD
Opinie w komentarzach, może tu będzie więcej bo ostatni coś chyba nie specjalnie wam się podobał. Odpocznę chwilę od scen NaLu - ciut męczące się robią, ale spokojnie nie na długo. 

8 komentarzy:

  1. Hua hua.
    Już lubię tego Frauda. Dodaj jeszcze że ma harleya i słucha metalu, a Gajeel będzie miał konkurencję ;) Beata lubi takich chłopców, mm..
    *ludzie wokół niej robią krok w przeciwnym kierunku*
    Rozdział cudnie ci wyszedł, te pytanie Lucy o dziecko.. za tym może kryć się coś więcej :3 No nic, weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O_O Małe zdziwko ale no cóż :3 weny ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Hoho, Froud już mi przypadł do gustu :3 Ale akcja z ucieczką ze szpitala podobała mi się najbardziej :D I to już 40-ty rozdział... Ale to zleciało! I mam nadzieje, że będzie co najmniej dwa razy tyle :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział, ale zaleciało mi FMA xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nowy bohater!!! Ekstra!!!

    Ps. Patrzałki mnie bolą, ale muszę zobaczyć co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  6. skoro natsu ma teraz 19 lat a frou ok 20 to wywali go z gildi kiedy miał 13? bo skoro natsu miał w tedy 12 ;-;

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie ma to jak komentować dopiero teraz... heh. Ale znalazłam to opowiadanie i się zakochałam <3
    Miałam dać komentarz dopiero przy ostatnim z... istniejących rozdziałów, ale... Moje piękne oczęta ujrzały obrazki na koniec tego, przez co nie mogę się powstrzymać... GREED <3 Niaaaaah :3
    Wiedziałam ^-^

    Pozdrawiam... Nirai ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Lucynka ma grzeszne myśli. Dziecko w wieku 17 lat. Oszalała ><

    OdpowiedzUsuń