niedziela, 24 lutego 2013

41. 'Nie porównuj do człowieka'

SAGA: MODLITWA
"Ten kto zwróci człowiekowi zagubioną przez niego modlitwę,
da mu to, co dla niego najwartościowsze
i największe."




- Zmówiłeś paciorek?


- Nic się nie zmieniłeś. - Zaśmiał się Salamander.

- A ty tak. Gdzie ten malutki aniołek Natsu? - Zadał pytanie Fraud badając różowowłosego wzrokiem. Nareszcie mógł z nim rozmawiać jak równy z równym.
- Odleciał do nieba. - Odparł drwiąco.
- Malutki aniołek Natsu? - Powtórzyła zdziwiona Lucy.
- O a to kto? Nowa zdobycz? - Odezwał się mężczyzna podchodząc do blondwłosej, lecz nagle zatrzymała go silna ręka Dragneela. - Rozumiem, nie dotykać tak? - Zaśmiał się Fraud.
- Kiedyś to ty byłeś myśliwym, a inni zwierzyną. Rolę się teraz zamienią. - Powiedział głębokim głosem.
- Oooo...ktoś tu się stawia. - Zaśmiał się. - Lepiej uważaj jeśli nie chcesz skończyć jak ostatnio. - Zagroził mu, ale po chwili poczuł mocny cios w twarz, który powalił go na ziemię, lecz po chwili wstał. Zobaczył palącą się pięść Salamandra.
- Nie tylko ciebie nazywają potworem. - Powiedział dumny. Wszyscy spoglądali na tą scenę z uśmiechem, no prawie wszyscy. Po za członkami gildii, którzy dołączyli do niej po tym wydarzeniu. 
- Fraud...twoja gęba nic się nie zmieniła. Nadal jest ohydna jak u węża. - Odezwała się Scarlet podchodząc do starego znajomego.
- Erza...Erza Scarlet wypiękniałaś. - Skomplementował ją. - A gdzie Mira?
- Witaj. - Oparła białowłosa spokojnie. Czerwonooki spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale po chwili znów na jego ustach pojawił się uśmiech.
- Co ci się stało? A gdzie ten potwór Mirajane? Czy to przez to, że Lisanna umarła? Tak wiem wszystko. - Zapewnił.
- Lisanna żyje, trzeciorzędny cieniasie. - Powiedział różowowłosy trzymając skrzyżowane ręce na piersi, ten spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Zdarzył się cud i powstała z martwych? - zaśmiał się.
- Umarli nie powracają do żywych. Nie wiesz wszystkiego, nadal jesteś kłamcą, oszustem i mordercą. - Dodał Smoczy Zabójca.
- Widzę, że się wyrobiłeś, młody. Chyba muszę zacząć traktować cię poważniej, nareszcie jesteś coś wart. Natsu-Salamander. O tobie to głośno na całym świecie. Muszę ci powiedzieć... - Siadł wygodnie na ławce i rozłożył ręce na boki kładąc je na oparciu. - Że jestem z ciebie dumny. Rozwalasz miasta, kościoły, świątynie, palisz wszystko co na twojej drodze. Mścisz się, podążasz ścieżką nienawiści. Wszędzie wciskasz swój nos z ciekawości. A ostatnio słyszałem, że zabiłeś człowieka. A wiesz, że to wszystko prowadzi do jednego miejsca? Do piekła młody, trafisz tam gdzie ja. - Mówił dumny mag.
- Nie szkodzi, lubię jak jest gorąco. A po za tym...jeden człowiek, który zabił tysiące. Poniosło mnie. Nie mogłem tego cofnąć. Masz rację zabiłem, ale nie człowieka, tylko potwora. - Poprawił go Dragneel.
- Nie pozwolisz sobie jak kiedyś. Trochę to smutne, że dzieci tak szybko dorastają, ale widzę że wcale nie jesteś taki niepokonany jak mówią. Kto cię tak urządził? Mów sprawianie ci bólu to moja działka.
- Acnologia. - Odpowiedział stanowczo, Fraud aż otworzył szerzej oczy i usta ze zdziwienia, ale po chwili znów się uśmiechnął.
- Przegrałeś. - Stwierdził, ale po chwili usłyszał głośny i psychopatyczny śmiech Salamandra, wszyscy spojrzeli na niego przerażeni, po za Fraudem, któremu to się podobało. Różowowłosy zasłonił sobie oczy jedną ręką i śmiał się co raz głośniej, był straszniejszy niż zwykle.
- Wygrałem. Co ty na to, pieprzony kryminalisto?
- Kto jest kryminalistą ten jest kryminalistą, ale to nie za mną wiszą listy gończe, z napisem "żywy lub martwy". Płacą za ciebie 655.000.000 jenów, a cena cały czas idzie w górę. Zazdroszczę ci. - Podał chłopakowi list kończy z jego zdjęciem, ten wziął go zdziwiony. - Trochę straszne to zdjęcie nie uważasz?



- Chcesz kasy za mnie? - Zapytał zdezorientowany.

- Nie. Chce ci dać radę jako dobry przyjaciel. - Oparł ręce o kolana i spojrzał poważnym wzrokiem na chłopaka. - Uważaj. Wiem, że jesteś już na to wszystko napalony, ale niektórzy to całkowite świry, bez wahania cie zabiją. I to nie będzie czysta gra, lepiej trzymaj głowę na karku, bo mogą ci ją uciąć. - Dragneel przełknął głośno ślinę, a po jego plecach przeszedł chłodny dreszcz. - Słyszałem, że wybierasz się na wschód. Tam jest najgorzej. Jadę w tym samym kierunku, mam niezałatwione sprawy. Pojedziemy razem. - Zaproponował Fraud.
- Zastanowię się. Dzięki za ostrzeżenie, ale potrafię o siebie zadbać.
- Nie wątpię w to. - Powiedział spokojnie. - Ale wiesz. - Dodał już wyluzowanym i głośniejszym tonem. - Nie najlepiej zrobiłeś paradując z takimi ranami. Nie bolicie nic? W końcu byłeś w szpitalu Cracker'a, a tam...z resztą wiesz
- Ta. Też to zauważyłeś? - Zapytał ciekawy.
- Trudno coś takiego przeoczyć. - Odparł.
- Nie zostawię tak tego. - Powiedział stanowczo. Wszyscy spoglądali to na Frauda to na Natsu, nie wiedzieli o co im chodzi, ale oni tak. Dragneel zaczął iść w stronę wyjścia, Grzesznik spojrzał na niego.
- E, młody! Trzymaj. - Rzucił w jego stronę pistolet, a ten go złapał zdziwiony. - Lepiej nic nie pal, będziesz miał gorzej przerypane.
- Uważasz mnie za głupiego? - Odrzucił bronią w znajomego, a ten ją złapał i uśmiechnął się szyderczo.
- Teraz już nie. Bystry jesteś. - Odparł.
- Ktoś nam powie o co chodzi?! - Gray nie wytrzymał napięcia.
- Nieśmiertelność. - Powiedział Salamander, lecz do nikogo to nie dotarło, Fraud westchnął i zaczął tłumaczyć.
- Ten cały szpital jest zmyłką. Cracker jest jedynie zwykłym kłamcą i przestępcą. Nie leczy ludzi, wręcz przeciwnie zabija ich, tamto miejsce to piekło. Wy się nie domyślilście, ale młody...
- Trudno przeoczyć odór trupów. - Wszyscy się przerazili.
- Prosto jest otruć ludzi, nie czują bólu. Ale później wysysa z nich całą krew i miesza z jakąś substancją, po czym to wypija. Niby proste, ale trzeba do tego dużo roboty i jaj. 
- Krew, dusza i Etherion. - Erza, Gray i Lucy słysząc ostatnie słowo otworzyli szeroko oczy, myśleli że to znikło wraz z wieżą Niebios, a tutaj przeradza się w najgorszy koszmar.
- Skąd wiesz, że to Etherion? - Zapytał Fraud.
- Ponieważ sam go jadłem. Od razu go wyczułem. Wtedy...ten palący ból w gardle. Nie mogłem oddychać, ale zaraz po tym poczułem ogromny przyrost mocy, jednak mimo wszystko to jest trucizna. - Powiedział stanowczo.
- Naprawdę jesteś potworem. - Stwierdził dumny czarnowłosy. 
- Nie myśl sobie, że zapomnieliśmy o przeszłości. - Dodał poważnym tonem.
- Ty na pewno nie. Czemu nikomu nie chcesz powiedzieć jak jest naprawdę? -  Zapytał spoglądając na Smoczego Zabójcę.
- O co ci chodzi? - Zadała kolejne pytanie Tytania.
- Nikomu nic nigdy nie mówisz co? 
- Zamknij się. - Wysyczał powoli panikując.
- O co tyle hałasu? Nie udawaj twardego. - Dopowiedział poważnym tonem. Zawsze obserwował Natsu, ponieważ od samego początku wiedział że skrywa się w nim niewyobrażalna moc, jednak te wspomnienia nie były nawet dla kogoś takiego jak on przyjemne. - Zawsze wszystkich podnosisz na duchu, mimo tego że jesteś o krok od załamania. Bronisz, ponieważ nie chcesz mieć długu, nie chcesz żeby coś im się stało. Działasz sam, ponieważ myślisz że jesteś zdany na siebie i nikomu nie wolno ufać. Uśmiechasz się szeroko i udajesz głupiego, ale kiedy jesteś sam, to gdzie ten uśmiech? Użalasz się nad sobą jak trzyletnie dziecko. Czy nie szukasz ukojenia i wyładowania w walkach? - Mówił co raz głośniej aby nawet jemu przemówić do rozsądku, że nie wolno udawać tego kim się nie jest. - Czy nie jest tak, że udajesz kogoś kim nie jesteś skrywając uczucia? - To ostatnie zdanie wypowiedział cicho.
- Natsu, to prawda? - Zapytała Lisanna.
- Ja...
- Jesteśmy tacy sami. - Stwierdził Fraud, Dragneel spojrzał na niego oszołomiony, nie mógł w to uwierzyć, ale po chwili wziął się w garść.
- Nie jesteśmy, ja nigdy nie zdradziłbym swoich przyjaciół.
- Czemu nazywasz ich przyjaciółmi skoro ani jednemu nie wierzysz? Przyznaj to. Jesteśmy tacy sami. Oni są ludźmi, a my czymś więcej. Mamy potęgę i siłę. Myślisz, że normalny człowiek mógłby żyć z przebitym płucem? Nie, ty żyjesz, ponieważ jesteś kim więcej. Masz smoczy organizm, rozumiesz? Ale i tak nie powiesz im prawdy co?
- Prawdy o czym? - Zapytała przerażona Mira.
- Ile będziesz ukrywał ból? - Zapytał poważnie. Dragneel już tego nie wytrzymywał zacisnął dłonie w pięści, a jego oczy był szeroko otwarte z przerażenia, na jego czole pojawiły się kropelki potu, a oddech stał się cięższy. - Wystarczy trochę cię zdenerwować, a twój organizm pada.
- Powiedziałem. Zamknij mordę! - Wykrzyczał, po czym zaczął kaszleć krwią i upadł na kolana, opierając dłonie o podłogę, wpatrując się w nią głucho. 
- O tym mówię. Cracker wcale cię nie wyleczył, a pogorszył twój stan. - Dodał.
- Natsu-san! - Wendy podbiegła do niego, a jej dłonie otoczyła niebiańska aura, po czym przyłożyła je do ciała Salamandra. Po chwili usłyszała cichy śmiech różowowłosego, wyszczerzył swoje białe kły, spojrzał na Frauda.
- Sprytnie. - Odparł wstając. Wszyscy spojrzeli na nich ze zdziwieniem.
- Tak to już jest. Może tego nie chcesz, ale jesteś podobny do mnie. Może nie taki sam, ale jesteś potworem. - Powiedział zadowolony.
- Przestań, Natsu jest... - Zaczęła Cana.
- Nie traktujcie go jak człowieka! - Krzyknął i znów się uśmiechnął. - Nie jest nim, jest czymś lepszym. - Czarnowłosy wstał i podszedł do Ognistego Smoczego Zabójcy wyciągając ku niemu rękę. - To jak będzie? - Zapytał, Dragneel spojrzał na niego. Ta chwila była przepełniona niepewnością i strachem, ale nie różowowłosego, a każdego innego. Bali się, że przyjmie propozycję. Ich serce biły tak mocno, jakby miały wyskoczyć z piersi.
- Zgoda. - Podał mu swoją dłoń. Wszyscy zamarli z przerażenia, ale co mogli zrobić, zabronić mu? I tak by nie posłuchał, lecz nagle do gildii wszedł Makarov, nie był zadowolony z tego, że widzi Grzesznika.
- Co ty tu robisz? - W jego głosie było czuć wściekłość.
- Odwiedzam znajomych, a z resztą powiedziałem,  że wrócę. - Odparł pomagając wstać Salamandrowi. Mistrz spojrzał na nich zdziwiony. - Zdziwiony co? Młody się wyrobił, wiedziałem że kiedyś wyrośnie na ludzi. Co ja mówię. Na potwora. Pożyczam go na trochę. - Oznajmił.
- Nie pozwalam. - Zaprzeczył Makarov.
- Spokojnie dziadku, sam się zgodziłem. I tak miałem jechać, a on wybiera się w tym samym kierunku. Oboje mamy sprawy do załatwienia. - Tłumaczył się Dragneel. Lucy nie wiedziała co powiedzieć, Fraud klepnął chłopaka w plecy. Teraz byli tego samego wzrostu, nie to co kiedyś.
- No zbieraj się! Jutro jedziemy. A i ubierz się inaczej. - Różowowłosy spojrzał na niego zdziwiony. - Doskonale wiedzą jak wyglądasz, a tak jeszcze bardziej zwrócisz na siebie uwagę. Lepiej mnie posłuchaj. - Zaczął iść w stronę wyjścia. - A nadal masz chorobę lokomocyjną? - Zapytał nie odwracając się.
- Tak, a co? 
- Pozbądź się jej. - Zaśmiał się po czym wyszedł, Dragneel spoglądał w jego stronę zdziwiony.
- Jak ja mam się twoim zdaniem pozbyć choroby lokomocyjnej?! - Krzyknął zdenerwowany.
- Jesteś sprytny, wymyśl coś! - Odkrzyknął mu.
- Ale nie jestem cudotwórcą. - Westchnął, po czy, sam ruszył w stronę drzwi. - Chodź Lucy. - Powiedział idąc przed siebie. Ona szybko do niego podbiegła i razem poszli w stronę jej domu, gdzie była Itami.
Przez całą drogę nikt się nie odezwał, Heartfilia chciała coś powiedzieć, ale nie wiedząc czemu bała się. Weszli do domu po cichu, ponieważ byli pewni że Itami śpi. Lucy poszła do kuchni, a Dragneel udał się do pokoju by sprawdzić czy dziewczynka śpi, ale nie było jej w łóżku. Nagle poczuł ogromny ból w łydce, krzyknął i prawie podleciał do góry. Spojrzał na dół, a tu okazało się że złotowłosa wbiła swoje małe zęby w jego skórę.
- Natsu co się stało? - Zapytała magini, ale kiedy ujrzała te scenę zaczęła się głośno śmiać i płakać ze śmiechu, trzymała się za brzuch, ponieważ aż ją bolał.
- Co w tym śmiesznego?! - Wykrzyczał chłopak próbując odciągnąć Itami.
- Ugryzła cię w nogę! - Wyśmiała go, różowowłosy odciągnął dziewczynkę od siebie i posadził ją na łóżku masując obolałe miejsce. Blondwłosa nadal śmiała się z niego w niebo głosy.
- Niech ciebie tak udziabie zobaczymy czy będzie ci wesoło! - Naburmuszył się.
- Znowu mnie zostawiłeś Na-chan! To była kara. - Yurusu pokazała mu język. Dragneel jedynie westchnął i poszedł w stronę łazienki, Heartfilia nadal się śmiała tym razem leżąc już na podłodze.
- No weź! - Oburzył się Smoczy Zabójca. Wszedł do pomieszczenia oparł się rękami o umywalkę i spojrzał w lustro. Teraz chodziły mu po głowie wszystkie słowa jakie wypowiedział Fraud, o nim. Skąd on to wiedział? Mimo wszystko nie miał zamiaru się zastanawiać, to było trochę śmieszne. Będzie współpracował z kimś kto zdradził jego gildię, ale nie traktuje go jak wroga. Kiedyś nie wiedział czemu, ale to właśnie on był dla niego wzorem, chciał być taki jak on. Udało się, ale osiągnięty cel wcale nie jest taki zadowalający. Starał się o tym nie myśleć, ale nie potrafił zbyt głęboko zaszyło się w jego podświadomości, nie wiedział jedynie czy był to koszmar, czy też sen. Wykąpał się i zastanawiał jak ubrać żeby go tak łatwo nie rozpoznano, ale w końcu wybrał. Ubrał zielone spodnie, białą podkoszulkę, czerwone buty, a na ręce miał bransoletkę i zawiązaną czerwoną chustę, natomiast na szyi zamiast szalika miał zawieszone gogle podobne jak EdoNatsu, a nadgarstek lewej ręki zawiązany bandażem (jakby co to bez szalika) szalik schował do plecaka, tak samo jak inne ubrania i swoje podstawowe. Skoro musiał ubrać się
inaczej, żeby ludzie go tak łatwo nie rozpoznali i nie próbowali zabić, postanowił posłuchać starego przyjaciela. Tylko nadal nie wiedział o co chodziło z chorobą lokomocyjną, wyszedł z łazienki, a dziewczyn spojrzały na niego zdziwione.
- Jednak jedziesz? - Zapytała smutno Lucy. Podszedł do niej i położył dłoń na policzku, po czym uśmiechnął się.
- To nie będzie trwało długo, wrócę. - Oznajmił przytulając ją do siebie. Chociaż wiedział, że teraz powinien odpoczywać, nie chciał stracić takiej okazji, oczywiście bandaże na torsie na wszelki wypadek zachował. Podszedł do Itami i położył jej rękę na złotych włosach, lecz ona mocno się do niego przytuliła. Zdziwiony odwzajemnił uścisk. - Wiem że nie lubisz być sama, ale będzie z tobą Lucy, a ja za niedługo wrócę. - Pocieszył ją.
- A twoje rany? - Zadała pytanie blondwłosa.
- Nic mi nie będzie. Taką mam nadzieję. - Powiedział niepewnie, próbując przekonać sam siebie. Pocałował Heartfilie namiętnie na pożegnanie i wybiegł z domu, kierując się w stronę mieszkania Wendy. Niebo stało się granatowe, nie było na nim gwiazd, lecz wielki, srebny księżyc otoczony chmurami. W końcu był na miejscu, zapukał energicznie do drzwi, gdzie otworzyła mu zaspana Marvell.
- Wendy, potrzebuję czegoś na chorobę lokomocyjną, musi starczyć na dłużej. - Dziewczynka poszła gdzieś, lecz po chwili wróciła z saszetką, którą podała przyjacielowi.
- To takie jakby tabletki. Jedna wystarczy na 48 godzin. - Poinformowała.
...

Pobiegł na miejsce gdzie miał się spotkać z Fraudem. Czekał przed gildią, obok niego stały dwa motory, z czego na jednym się opierał. Uśmiechnął się szyderczo i spojrzał na Salamandra.
- Gotowy? - Zapytał zadowolony.
- Jedziemy tym czymś? Ja nie potrafię prowadzić. - Ostrzegł.
- Nie szkodzi, nauczysz się. To fajne. - Zapewnił.
- A gdzie jedziemy tak dokładniej?
- Do piekła, mam tam niezałatwione sprawy. - Na jego ustach zagościł uśmiech, Dragneel odwzajemnił go i uderzył pięścią w otwartą dłoń.
- Napaliłem się.
BUM ! Skończone, jej ostatnio mnie coś wena nie opuszcza, to chyba dobrze. Ehhh...strasznie polubiłam Frauda, więc będzie jeszcze go dużo. Zadziwiłam was co? Nareszcie mi się udało. Czytajcie bloga którego wam poleciłam, to dla mnie ważne i komentujcie, w końcu poprawicie tym komuś humor. Postaram się aby było ciekawie na tej ich wyprawie, no i ... hmmm... no nic więcej nie mam do powiedzenia. SAYONARA !

5 komentarzy:

  1. Ten szpital to ... to.... to wft?! xD Masakra, tego się kompletnie nie spodziewałam. I Natsu coś się bardzo tajemniczy robi, a Fraud niestety trochę stracił w moich oczach, niby jest ok, niby chciał pomóc, ale coś mi w nim nie pasi - może zbytnia pewność siebie... No nic, jestem ciekawa jak potoczy się wyprawa, a co do tego rozdziału wszedł super :D (jak zawsze:*)

    OdpowiedzUsuń
  2. O_o fajny rozdział :) Albo nie , zajebisty! ^^
    Patrzalam na zdjecie Natsu na zielonym tle a raczej obrazek Natsu i od razu przypomniala mi sie mojka tapeta z telefonu O_o dobrze miec ten obrazek zawsze przy sobie :3 POzdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdzie jedziemy? Do piekła
    Az sobie musiałam "Highway to hell" puścić :) Niezła akcja się rozwija, wątek ze szpitalem cudny - ciekawe jak to rozegrasz. Fraud z każdym zdaniem jest coraz lepszy, uwielbiam tę postać. Rozdział wyszedł, jak zwykle, świetnie. Już sobie wyobrażam minę Lucy, gdy Natsu będzie z tego wracał tak samo poobijany jak zawsze - będzie się musiała biedna przyzwyczaić :>

    OdpowiedzUsuń
  4. W tej scence z uziabaniem to zachowywałam się jak Lucy, też leżałam na podłodzie i się śmiałam :D Rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń