- Dzień dobry - powiedziała spokojnym głosem patrząc w jego zielone oczy. Po krótkiej chwili zamiast usłyszeć odpowiedź, poczuła jego gorące wargi na swoich ustach. Lecz nie przeszkadzało jej to, wręcz przeciwnie. Oddała pocałunek z równą namiętnością. Nachylił się nad nią, tym samym sprawiając że magini na powrót leżała na miękkim łóżku, teraz pełnym wspomnień. Zaczęła chichotać, kiedy Dragneel zaczął całować jej szyję, ramiona, czoło i nos, celowo omijając usta. Nagle drzwi wejściowe uchyliły się, a w nich pojawił się niebieski kotek, widząc Natsu leżącego nad Lucy przyłożył łapki do mordki i podleciał do nich.
- Co wy robicie? - zapytał z uśmieszkiem i błyskiem w oku.
- My...no...ten teges - jąkał się różowowłosy.
- Llllllllubicie się - wymruczał zadowolony i trochę rozbawiony. Smoczy Zabójca zaśmiał się cicho i zszedł z Heartfilii, po czym zaczął zbierać jej ubrania z podłogi. Dziewczyna zauważyła, że chłopak kuleje na jedną nogę, która była zabandażowana. Podał jej rzeczy, aby się ubrała i pożyczył swoją bluzkę, ponieważ jej była roztargana.
- Bardzo boli cię ta noga? - zapytała, lecz nie otrzymała odpowiedzi. Martwiło ją to, dokładnie widziała tą głęboką ranę na nodze ukochanego. W jednym momencie przed jej oczyma zaistniał obraz, kiedy widziała jego krytyczny stan po walce z Acnologią, teraz dopiero zorientowała się, że nie było po nich ani śladu - a gdzie rany po tamtej walce?
- Zagoiły się - oparł przynosząc jej ciepłą herbatę, po czym zaczął sprzątać porozrzucane przez nich po pokoju rzeczy.
- Usiądź. Lepiej żebyś uważał na tą nogę - pouczyła go.
- Nic mi nie będzie, nawet mnie nie boli - odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach, lecz blondwłosa wiedziała że mijał się z prawdą. Wstała mając na sobie jeansową spódniczkę, do tego czarne kozaki i bluzkę Salamandra, która była na nią dość luźna. Natomiast on sam nadal był w samych bokserkach.
- Chodź do gildii - zaproponowała myjąc kubek. Różowowłosy ubrał się w swój codzienny strój i wyszli.
Ulice przepełnione były ludźmi, na których postacie padały jasne promienie słońca, które odbijały się w wodzie nadając jej wspaniały blask. Magowie szli, trzymając się za ręce, chłopak kulał na prawą nogę, więc w pewnym sensie Lucy była dla niego wsparciem. Weszli do gildii, lecz zamiast usłyszeć wesołych śmiechów, gwaru i bójek, zastali ciszę i smutek.
- Co się stało? - zapytała Heartfila.
- Gildia ma dług - odparł poważnym tonem Makarov.
- Ile? - zadała kolejne pytanie Dragneel.
- Pięćset milionów - odpowiedziała Erza spoglądając na przyjaciela, lecz ten nic nie odpowiedział. Wszyscy doskonale wiedzieli, że taka kwota pieniędzy to nie żart. Zastanawiając się co zrobić podszedł do tablicy ze zleceniami i dostrzegł list gończy z nim samym, który pokazał mu Fraud.
- Do kiedy? - w końcu otrząsnął się z zamyślenia.
- Dali nam trzy dni. Nie wyrobimy się, to jest nie możliwe - powiedział Jellal, Salamander podszedł do stołu przy którym wszyscy siedzieli i położył na nim ogłoszenie, chociaż sam nie wierzył w to co robi.
- Po co nam to pokazujesz? - zdziwił się Laxus.
- To jest rozwiązanie. Musicie wydać mnie policji - powiedział stanowczo, lecz na ten rozkaz w głowie każdego z nich zabrzmiało głośne "NIE" - sześćset pięćdziesiąt pięć milionów, to aż zanadto. Jellal ma rację, nie wyrobimy się z tym wszystkim w trzy dni, to poważna suma.
- Nie pozwolę na to! - buntowała się Heartfilia.
- Siedź cicho! - krzyknął zdenerwowany - czy wy nie rozumiecie?! Tu chodzi o naszą gildię, o Fairy Tail! Rada chce się nas pozbyć, dlatego dali nam trzy dni, a nie trzy miesiące! Tylko ja się pytam co my im takiego zrobiliśmy?! Dobra mamy negatywy, bo nie wiem...no przesadzamy, ale nikt nie jest idealny. Może i czasem przesadzamy, pijemy, bijemy się, a ja rozwalam wszystko co na mojej drodze, ale do jasnej cholery jesteśmy jedną z niewielu gildii, które mają honor i szacunek! Za chwilę pójdę tam i skopię im dupy, więc lepiej oddajcie mnie władzom zanim całkiem stracę nad sobą kontrolę!
- Nie wydamy przyjaciela! - sprzeciwił się Gray.
- Dla nich nie ważne czy jestem czyimś przyjacielem, czy ktoś mnie kocha, czy mam rodzinę czy nie. Dla nich jestem przestępcą - tłumaczył już spokojnym głosem. Jako jedyny ze wszystkich stał, opierając się dłońmi o blat stołu.
- Gdybyśmy wszyscy zabrali się za misje... - zaczęła Levy.
- Ehhh..wytłumaczę to jeszcze raz. Przeciętna misja trwa minimum dwa, trzy dni. Te tańsze misje, czy ty naprawdę myślisz że uzbieramy 500.000.000 w trzy dni? To nie są byle jakie pieniądze, albo oddajecie mnie policji, albo żegnamy się z gildią. Mam nadzieję, że podejmiecie właściwą decyzję. Dziadku, wiem że wiesz co trzeba zrobić - pouczył przyjaciół krzyżując ręce na piersi. Zaczęli dyskutować, więc chłopak chwycił krzesło i przyciągając do stołu, usiadł ponieważ noga nadal go bolała, a bandaż zdążył już przesiąknąć krwią.
- Natsu, nie denerwuj się, ale...rozumiem, że chciałbyś żebyśmy postąpili tak jak ty chcesz, ale nie możemy tego zrobić. Jakbym cię oddał, to tak jakbym oddał własne dziecko. A to jest wykluczone - poinformował mistrz gildii. Dragneel słysząc to odruchowo wstał, wywracając przy tym krzesło i uderzając pięścią w stół. Lucy wzdrygnęła się, lecz mimo wszystko milczała.
- Powariowaliście czy jesteście idiotami?! To jedyna szansa!
- Powiedzieliśmy nie! - wykrzyczała Erza
- Świetnie, przecież to tylko nasz dom - westchnął zabierając list gończy i opuszczając budynek. Widzieli jak poważnie kulał na jedną nogę, lecz nikt nie odważył się nic więcej powiedzieć.
- Zagoiły się - oparł przynosząc jej ciepłą herbatę, po czym zaczął sprzątać porozrzucane przez nich po pokoju rzeczy.
- Usiądź. Lepiej żebyś uważał na tą nogę - pouczyła go.
- Nic mi nie będzie, nawet mnie nie boli - odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach, lecz blondwłosa wiedziała że mijał się z prawdą. Wstała mając na sobie jeansową spódniczkę, do tego czarne kozaki i bluzkę Salamandra, która była na nią dość luźna. Natomiast on sam nadal był w samych bokserkach.
- Chodź do gildii - zaproponowała myjąc kubek. Różowowłosy ubrał się w swój codzienny strój i wyszli.
Ulice przepełnione były ludźmi, na których postacie padały jasne promienie słońca, które odbijały się w wodzie nadając jej wspaniały blask. Magowie szli, trzymając się za ręce, chłopak kulał na prawą nogę, więc w pewnym sensie Lucy była dla niego wsparciem. Weszli do gildii, lecz zamiast usłyszeć wesołych śmiechów, gwaru i bójek, zastali ciszę i smutek.
- Co się stało? - zapytała Heartfila.
- Gildia ma dług - odparł poważnym tonem Makarov.
- Ile? - zadała kolejne pytanie Dragneel.
- Pięćset milionów - odpowiedziała Erza spoglądając na przyjaciela, lecz ten nic nie odpowiedział. Wszyscy doskonale wiedzieli, że taka kwota pieniędzy to nie żart. Zastanawiając się co zrobić podszedł do tablicy ze zleceniami i dostrzegł list gończy z nim samym, który pokazał mu Fraud.
- Do kiedy? - w końcu otrząsnął się z zamyślenia.
- Dali nam trzy dni. Nie wyrobimy się, to jest nie możliwe - powiedział Jellal, Salamander podszedł do stołu przy którym wszyscy siedzieli i położył na nim ogłoszenie, chociaż sam nie wierzył w to co robi.
- Po co nam to pokazujesz? - zdziwił się Laxus.
- To jest rozwiązanie. Musicie wydać mnie policji - powiedział stanowczo, lecz na ten rozkaz w głowie każdego z nich zabrzmiało głośne "NIE" - sześćset pięćdziesiąt pięć milionów, to aż zanadto. Jellal ma rację, nie wyrobimy się z tym wszystkim w trzy dni, to poważna suma.
- Nie pozwolę na to! - buntowała się Heartfilia.
- Siedź cicho! - krzyknął zdenerwowany - czy wy nie rozumiecie?! Tu chodzi o naszą gildię, o Fairy Tail! Rada chce się nas pozbyć, dlatego dali nam trzy dni, a nie trzy miesiące! Tylko ja się pytam co my im takiego zrobiliśmy?! Dobra mamy negatywy, bo nie wiem...no przesadzamy, ale nikt nie jest idealny. Może i czasem przesadzamy, pijemy, bijemy się, a ja rozwalam wszystko co na mojej drodze, ale do jasnej cholery jesteśmy jedną z niewielu gildii, które mają honor i szacunek! Za chwilę pójdę tam i skopię im dupy, więc lepiej oddajcie mnie władzom zanim całkiem stracę nad sobą kontrolę!
- Nie wydamy przyjaciela! - sprzeciwił się Gray.
- Dla nich nie ważne czy jestem czyimś przyjacielem, czy ktoś mnie kocha, czy mam rodzinę czy nie. Dla nich jestem przestępcą - tłumaczył już spokojnym głosem. Jako jedyny ze wszystkich stał, opierając się dłońmi o blat stołu.
- Gdybyśmy wszyscy zabrali się za misje... - zaczęła Levy.
- Ehhh..wytłumaczę to jeszcze raz. Przeciętna misja trwa minimum dwa, trzy dni. Te tańsze misje, czy ty naprawdę myślisz że uzbieramy 500.000.000 w trzy dni? To nie są byle jakie pieniądze, albo oddajecie mnie policji, albo żegnamy się z gildią. Mam nadzieję, że podejmiecie właściwą decyzję. Dziadku, wiem że wiesz co trzeba zrobić - pouczył przyjaciół krzyżując ręce na piersi. Zaczęli dyskutować, więc chłopak chwycił krzesło i przyciągając do stołu, usiadł ponieważ noga nadal go bolała, a bandaż zdążył już przesiąknąć krwią.
- Natsu, nie denerwuj się, ale...rozumiem, że chciałbyś żebyśmy postąpili tak jak ty chcesz, ale nie możemy tego zrobić. Jakbym cię oddał, to tak jakbym oddał własne dziecko. A to jest wykluczone - poinformował mistrz gildii. Dragneel słysząc to odruchowo wstał, wywracając przy tym krzesło i uderzając pięścią w stół. Lucy wzdrygnęła się, lecz mimo wszystko milczała.
- Powariowaliście czy jesteście idiotami?! To jedyna szansa!
- Powiedzieliśmy nie! - wykrzyczała Erza
- Świetnie, przecież to tylko nasz dom - westchnął zabierając list gończy i opuszczając budynek. Widzieli jak poważnie kulał na jedną nogę, lecz nikt nie odważył się nic więcej powiedzieć.
* * *
Szedł rozwścieczony przed siebie, nie miał zamiaru tego tak zostawić. Chciał iść na policję, ale jemu nie zapłacą, kiedy wyda sam siebie, musiał znaleźć kogoś kto to zrobi i odda pieniądze gildii. Zobaczył przechodzącego Frauda, nie zastanawiając się ani chwili chwycił go za kołnierz od kurtki i zaczął ciągnąć za sobą.
- Co ty robisz? - zapytał zdziwiony czarnowłosy.
- Oddasz mnie policji, 500.000.000 dasz do Fairy Tail, 145.000.000 dla Lucy, a reszta dla ciebie, pasuje umowa? - poinformował zdeterminowany. Stanęli twarzą w twarz, Grzesznik spojrzał na niego.
- Debil - powiedział krótko.
- Nie pytam o opinie, ja cię o to nie proszę, ja ci karzę to zrobić
Wyciągnął w jego stronę dłoń z listem gończym. Ten szarpnął go za ręce i wykręcił do tyłu, sprawiając że chłopak jęknął z bólu. Wiedział, że teraz dyskusja z nim nic nie da, i mimo iż czuł się źle z tym co robi, chciał mu pomóc.
Szli przez miasto w ciszy, nie raz było słychać szepty ludzi, którzy wciąż spoglądali w ich stronę, doskonale wiedzieli kim jest różówowłosy. Czuli na sobie ich wzrok, lecz nie zwracali na to większej uwagi. Smoczy Zabójca szedł z lekko spuszczoną głową, ale i delikatnym uśmiechem na ustach. Nadal sam nie mógł uwierzyć w to co robi, ale było to dla przyjaciół i to się dla niego liczyło.
- Przyprowadziłem Salamandra - oznajmił Fraud wchodząc do budynku straży.
- Doskonale, za chwilę otrzymasz nagrodę - odparł policjant zakładając na nadgarstki Dragneela kajdanki i zabierając go ze sobą. Chłopak ostatni raz spojrzał na Grzesznika i uśmiechnął się.
- Dzięki, ufam że zrobisz to o co prosiłem - powiedział cicho. Czarnowłosy widział jedynie oddalającą się sylwetkę przyjaciela, pozostając cały czas w milczeniu. Nie miał mu już nic więcej do powiedzenia, lecz nie okazywał uczucia żalu czy też smutku, stał z twarzą wyrażająca lekki wyraz złości.
- Co ty robisz? - zapytał zdziwiony czarnowłosy.
- Oddasz mnie policji, 500.000.000 dasz do Fairy Tail, 145.000.000 dla Lucy, a reszta dla ciebie, pasuje umowa? - poinformował zdeterminowany. Stanęli twarzą w twarz, Grzesznik spojrzał na niego.
- Debil - powiedział krótko.
- Nie pytam o opinie, ja cię o to nie proszę, ja ci karzę to zrobić
Wyciągnął w jego stronę dłoń z listem gończym. Ten szarpnął go za ręce i wykręcił do tyłu, sprawiając że chłopak jęknął z bólu. Wiedział, że teraz dyskusja z nim nic nie da, i mimo iż czuł się źle z tym co robi, chciał mu pomóc.
Szli przez miasto w ciszy, nie raz było słychać szepty ludzi, którzy wciąż spoglądali w ich stronę, doskonale wiedzieli kim jest różówowłosy. Czuli na sobie ich wzrok, lecz nie zwracali na to większej uwagi. Smoczy Zabójca szedł z lekko spuszczoną głową, ale i delikatnym uśmiechem na ustach. Nadal sam nie mógł uwierzyć w to co robi, ale było to dla przyjaciół i to się dla niego liczyło.
- Przyprowadziłem Salamandra - oznajmił Fraud wchodząc do budynku straży.
- Doskonale, za chwilę otrzymasz nagrodę - odparł policjant zakładając na nadgarstki Dragneela kajdanki i zabierając go ze sobą. Chłopak ostatni raz spojrzał na Grzesznika i uśmiechnął się.
- Dzięki, ufam że zrobisz to o co prosiłem - powiedział cicho. Czarnowłosy widział jedynie oddalającą się sylwetkę przyjaciela, pozostając cały czas w milczeniu. Nie miał mu już nic więcej do powiedzenia, lecz nie okazywał uczucia żalu czy też smutku, stał z twarzą wyrażająca lekki wyraz złości.
Przyjął pieniądze i nic nie mówiąc opuścił budynek rozdzielając pieniądze na wyznaczone kwoty.
Wszedł do gildii, wzrok wszystkich padł na jego osobę, badając uważnie każdy jego krok, lecz on się tym nie przejmował. Położył na stół pieniądze, a drugą część podarował Lucy, ta zdziwiona przyjęła wyznaczoną przez Salamandra kwotę. Czarnowłosy czuł się winny, ze względu na to co zrobił, mimo iż wypełnił prośbę przyjaciela. Erza starał się wszystko ułożyć w jedną całość, to nie możliwe aby w tak krótkim czasie, zdobyć aż taką sumę pieniędzy. I wtedy zrozumiała-roziścieczona podbiegła do Grzesznika łapiąc go za kołnierz kurtki, przyciskając do ściany i przykładając ostry jak brzytwa, miecz di gardła.
- Gdzie on jest, gdzie jest Natsu?! - krzyczała mimo iż znajdował jej twarz znajdowała się dosłownie kilka centymetrów przed jego.
- Zrobiłem to co chciał - odparł zimno, nie wyrażając żadnych uczuć.
- Ty... - wycisnęła przez zaciśnięte zęby, lecz kiedy chciała już zadać mu cios mieczem, ktoś ją uprzedził. A mianowicie Gray, zaciśniętą mocno pięścią uderzył wprost w twarz Frauda, sprawiając że upadł na ziemię z hukiem.
- Zostawcie! - rozkazał Makarov poważnym tonem głosu. Magowie zaprzestali, nie sprzeciwiając się - dlaczego to zrobiłeś?
- Kłótnia z nim i tak nic nie dała, zrobił to dla was - odparł wstając, po czym ruszył w kierunku wyjścia - a i jeszcze coś - dodał zatrzymując się, znów wszyscy spojrzeli na niego z zaciekawieniem i złością - na sam koniec, uśmiechnął się.
Po tych słowach opuścił Fairy Tail, Heartfilia siedziała oszołomiona nie mogąc uwierzyć w to co się stało, znów jej ukochany ją zostawił. Ale mimo wszystko, mimo wątpliwości i strachu, jaki teraz ogarniał jej ciało, miała jeszcze nie gasnącą w niej nadzieję, ścisnęła mocno naszyjnik w kształcie serca i poczuła bijące od niego ciepło, wierzyła że on wróci. Zawsze wracał.
* * *
Dragneel stał z rękami zakutymi w kajdany i łańcuchy, uniesionymi ku górze. Był w ciemnym pomieszczeniu, gdzie kamienne ściany i podłoga, były brudne od krwi i przesiąknięte wilgocią. Jego wspomnienia znów powróciły, jakby historia znów się powtarzała, ale teraz był pewny że jego przyjaciele są bezpieczni, lecz mimo wszystko nie miał zamiaru tak długo zostać, wróci do nich. Prędzej czy później.
Nagle do pomieszczenia wszedł mężczyzna z średniej długości, szarymi włosami, fioletowymi oczami i blizną oszpecającą prawą część twarzy, na ręce miał jakby rękawiczkę przyodzianą w ostre kolce na kostkach.
- Natsu Dragneel, nareszcie - powiedział z szyderczym uśmiechem na ustach, podchodząc do różowowłosego, który podejrzanie badał go wzrokiem od stóp do głowy. Nie rozpoznawał ani jego twarzy, ani zapachu. Kiedy otworzył usta aby coś powiedzieć, mężczyzna uderzył go w twarz, sprawiając że chłopak splunął krwią, a na jego policzku pojawiły się przecięcia od kolców.
- Kim ty jesteś? - zapytał z zaciekawieniem ale i pewnym obrzydzeniem.
- No tak, nic dziwnego że mnie nie poznajesz, ale z chęcią ci odpowiem na to pytanie - odparł zadowolony z siebie, co Smoczego Zabójcę doprowadzało powoli do szału, ale nie mógł na razie nic zrobić. Wyciągnął z kieszeni zdjęcie, na którym ukazana była kobieta, w długich różowych jak kwiat wiśni włosach i czarnych, błyszczących oczach, Dragneel od razu rozpoznał tę postać.
- Moja mama - wyszeptał z niedowierzeniem.
- Jestem jej zabójcą - oznajmił chowając spowrotem fotografię, Salamander poczuł wzbierający się w nim gniew i rozpacz - skończysz tak samo jak ona
_______________________________________________________________
GOMENASAI ŻE TAKI KRÓTKI! Ale obiecuję że kolejny będzie o wiele dłuższy, nie miałam czasu aby dodać wcześniej. Więc stwierdziłam, że dodam ten chociaż jest krótki. No dobra widzę że podobało wam się moje +18. Yasha to z twojego bloga czerpałam inspirację (masz więcej takich scen, a ja wszystkie dokładnie przeczytałam) *___* Chcielibyście więcej takich scen? Opinie w komentarzach i wesołych świąt myszki :3
Pierwsza :D
OdpowiedzUsuńTo się porobiło... Ale to aż nieprawdopodobne co Natsu zrobił, bo w pewnym sensie i mimo, że dla dobra przyjaciół... poddał się. I nawet nie spróbował załatwić tego inaczej, to wręcz nie w jego stylu. Ale za to rozdział nabrał takiego głębszego smaczku hehehe :D
UsuńNo i tak, ja wiem, jestem zboczona i mam pełno +18stek xD Przynajmniej się przydały haha :D A czy chcemy więcej takich scen? No pewnie, jeszcze pytasz ^.^
Wracając, na końcówce aż się zdenerwowałam. Miałam ochotę rzucić się na tego zabójce jego matki i mu oczy wydrapać! I nawet nie wiesz jak się ciesze, że w końcu dodałaś nową notkę - stęskniłam się :3 Również Ci życzę wesołych świąt, smacznego jajka i do usłyszenia kochana :***
Druga.
OdpowiedzUsuńNatsu odał się w ręce władz nie wierzę. Wiem, że zrobił to dla dobra wszystkich ale nadal nie mogą w to uwierzyć
UsuńHiro: Zostawił Lucy po raz drugi jak jeszcze pojawił się zabójca jego matki, biedny Natsu
Masz rację Hiro biedny rozdział myślałam, że się popłaczę, ale powstrzymałam się.
Hiro: Nie mogę się doczekać następnego rozdziału mam nadzieje, że szybko dojdzie.
I weny dużo weny
No to ja jestem trzecia ! ^^ Nie wierze, że Natsu tak po po prostu oddał się w ręce władz. To nie w jego stylu ! No wsumie chociaż to dla dobra gildi wiec może jednak tak :D Mam nadzieje, że wszystko się ułoży ; c Teraz tylko czekać na kolejny rozdział :( Powodzenia i weny życze ! :*
OdpowiedzUsuńMwahahah rozdział świetny :3 Uwielbiam Frauda, jest taką fajną postacią :) Natsu w areszcie, spotyka się z zabójcą jego matki.. Hoho. Jestem tylko ciekawa dlaczego aż tak zależało temu facetowi na jego rodzinie. Jaki jest motyw? Beata bawi się w detektywa, gehee.
OdpowiedzUsuńCo do twojego pytania.. Cóż, wszyscy czekamy na te 18-tki, ja przynajmniej tak *-* Nie martw się, nie zryjesz nikomu psychiki (nie po paru ovach z Fairy Tail) Weny!
Super Rozdział! :* Weny i miłej wielkanocy c: Ukradłam ci godzinę czasu c:
OdpowiedzUsuńWIĘCEJ =18 XD boszzzz... byłabym pierwsza ale odcięto mi dostęp do świata na całe 4 dni. x.x No więc rozdział świetny, a jeśli Natsu się poddał, to ja już wiem, że szykuje się coś specjalnego. Szczególnie z zabójcą jego matki (a co z ojcem?! w grobie się przewraca ze smutku x.x) Czekam(y) z niecierpliwością! Twoje A. E. i M. :*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział *.* A co do pomysłu o +18. . . NIE! ! ! Takie sceny nie pasują do ,,Fairy Tail"! ! ! Więc grzecznie cię proszę, żebyś ich nie pisała ;_;
OdpowiedzUsuńO mamo!!! Czyli to właściwie nie wojsko, a jeden skorumpowany urzędnik chciał dopaść Natsu. Ale się porobiło!!!
OdpowiedzUsuń