niedziela, 7 kwietnia 2013

46. Prawda

SAGA: PRZESZŁOŚĆ
"Wydaje nam się, że przeszłość jest naszą własnością.
Otóż przeciwnie - to my jesteśmy jej własnością,
ponieważ nie jesteśmy w stanie dokonać w niej zmian,
ona natomiast wypełnia całość naszego istnienia."


- Co? To niemożliwe, Igneel jest smokiem - powiedział mierząc groźnym wzrokiem przybysza. Rzeczywiście zapach był identyczny, ale nie postać.
- To naprawdę ja, potrafię przybrać ludzką postać - odparł próbując przekonać swojego syna. Nie wiedział czemu mu nie wierzy, a może nie chciał wierzyć.
- Kłamiesz. Skoro potrafisz, dlaczego nie zmieniłeś się przy mnie, kiedy byłem jeszcze dzieckiem?! - zaczął krzyczeć, a jego zielone oczy szkliły się od łez. 
- Bałem się, że...
- Czy to prawda, że jestem twoim synem? - przerwał mu zadając pytanie, przy którym spoglądał w dół ze spuszczoną głową, zaciskając dłonie w pięści. 
- Tak, to prawda -  odpowiedział bojąc się spojrzeć w oczy syna, wyobrażał sobie jak bardzo musi go teraz nienawidzić. Kiedy otworzył usta, aby coś jeszcze powiedzieć poczuł ból na policzku, po chwili upadając z hukiem na ziemię. Salamander stał z zaciśniętymi mocno zębami, po jego policzkach spływały krystaliczne łzy. Igneel wstał i otarł krew zciekającą mu z nosa. 
- Dlaczego...dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Że jesteś moim ojcem? 
Jego głos drżał, a ręce delikatnie trzęsły z rozpaczy. Nie wiedział czy się cieszyć, że w końcu odnalazł swojego tatę, czy też nienawidzić go za kłamstwo. 
- Natsu ja.... - próbował się wytłumaczyć.
- Odejdź - powiedział cicho powstrzymując łkanie - ODEJDŹ! 
Wykrzyczał zapalając swoje pięści, lecz czerwonowłosy ani drgnął. Dragneel nie zastanawiając się ani chwili ruszył na niego z zamiarem zadania ciosu. Znów coś zaczęło zaślepiać jego serce nienawiścią i rozpaczą. Kiedy miał już uderzyć mężczyzna złapał jego nadgarstek, co zatrzymało jego pięść tuż przed twarzą.
Widział w oczach różowowłosego jakby panikę, chciał wyrwać się z jego ucisku, aby uderzyć po raz kolejny, ale jako ojciec nie pozwpli mu na to.
- Nie zostawię cię w takim stanie - powiadomił patrząc wprost na jego twarz, było trochę wyższy od Salamandra. Chłopak uspokoił się, czuł jak jego powieki stają się co raz cięższe, a nogi delikatnie się uginają. Jego organizm już powoli nie wytrzymał tego wszystkiego, był zbyt przemęczony. Zaczął osuwać się na ziemię, gdyby nie Igneel upadłby z głośnym hukiem. Czerwonowłosy wziął nieprzytomnego syna na ręce zastanawiając się gdzie go zanieść.


*  *  *

Erza wraz z Jellalem wracali do domu, kiedy ujrzeli z daleka mężczyznę trzymającego nieprzytomnego Dragneela na rękach. Scarlet zaczęła szybko biec w ich stronę. Igneel spojrzał na nią zdziwiony, po chwili zorientował się, że w tej chwili był dla niej wrogiem. Fernandes za prośbą ukochanej pobiegł do gildii.
Kansō: Kureha no Yoroi! - ciało Tytanii oblał złoty blask, który po chwili znikł ukazując na niej czarna zbroja ze skrzydłami nietoperza, jej szkarłatne włosy 
spięte były w kucyk, a w jej ręku gościł półtoraręczny miecz. Zbroja, która zwiększa niszczycielską moc - Zbroja Czarnego Skrzydła.



Ruszyła na przeciwnika z ostrym jak brzytwa mieczem chcąc ochronić swojego przyjaciela. Igneel cały czas stał trzymając różowowłosego na rękach. 
- Zaczekaj! - krzyknął cudem omijając ostrze, które ucięło mu końcówki włosów.
- Zostaw Natsu! Kim jesteś?! - odparła ponownie starając się uderzyć przeciwnika, lecz on złapał potężny miecz jedną ręką, która odziana była w ogień, natomiast Dragneela zarzucił przez ramię, aby nie został ranny. Scarlet widząc płomień, otworzyła szeroko oczy z niedowierzenia.
- Jestem Igneel, ojciec Natsu - powiadomił spokojnym tonem.
- Niemożliwe... - zaczęła odsuwać miecz od czerwonowłosego.
- Potrafię przybrać ludzką postać, ale mniejsza z tym. Kim ty jesteś?
- Erza Scarlet, przyjaciółka Natsu i członkini Fairy Tail.
- Rozumiem, miło poznać. Czy wiesz może gdzie mieszka? Chcę go zanieść do domu, żeby odpoczął. Wskażesz mi drogę? - zapytał już normalnie biorąc Salamandra na ręce, szkarłatnowłosa kiwnęła głową i podmieniła zbroję na codzienną, po czym ruszyła w kierunku domu Smoczego Zabójcy.
- Co się tak właściwie stało? Natsu jest w naprawdę kiepskim stanie.
- Sama nie do końca to rozumiem. Mistrz mówił, że jest coś we wnętrzu Natsu co chce z niego zrobić potwora, ostatnio stracił nad sobą kontrolę. On, był przerażający, był obcy.Cieszył się z tego, że czułam strach, w jego oczach był żądza mordu i krwi. Opanował się, ale mistrz musiał jakoś usunąć to z jego ciała, ale jedynym rozwiązaniem była jego śmierć, więc zrobił to.
- Zabił go? Przecież...
- Nie wiem, jakim cudem, ale żyje. Coś chce żeby żył, ale to że udało się to usunąć z jego ciała, nie oznacza że zniknęło z jego duszy. Mimo wszystko masz wspaniałego syna, jest kimś niesamowitym - ostatnie zdanie wypowiedziała z uśmiechem, różowowłosy był dla niej jak brat. Czasem czuła się jakby to on był starszy od niej, uratował ją kiedy straciła siły i nadzieję.
- Zostawiłem go kiedy mnie potrzebował, nienawidzi mnie - poinformował patrząc na twarz syna, wywoływało to u niego jednocześnie radość i smutek.
- Nie jest taki. Kocha cię, szukał cię cały czas przez 11 lat, nigdy nie przestawał wierzyć, mówił o tobie tylko to co dobre, jesteś jego siłą. Traktował cię jak ojca, nie pozwolił by ktoś splamił twoje dobre imię - pocieszyła go Tytania, Igneel słysząc te słowa zaniemówił, mimo tego jaką krzywdę mu wyrządził, zawsze go szanował, kogoś kto go zostawił na pastwę losu, na śmierć.
- To tutaj - wskazała na dom Salamandra, po czym uchyliła drzwi. Ujrzeli ogromny bałagan panujący w całym mieszkaniu.
- O matko - westchnął czerwonowłosy starając się w nic nie wdepnąć co było dość trudne w tych okolicznościach. Położył chłopaka na hamaku i przykrył kocem po cichu wychodząc. 


*  *  *

Lucy czekała na ukochanego siedząc przy stoliku i popijając herbatę. Martwiła się o niego, umówili się ponad godzinę temu. Często się spóźniał, ale nigdy aż tak. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej wyszła z domu w kierunku gildii, miała nadzieję, że tam go odnajdzie. Nie zdawała sobie sprawy z tego co zobaczy naprawdę.
- Oby nic mu nie było - powiedziała z nadzieją w głosie.

*  *  *

- Jaja sobie robisz? - zapytał zirytowany Gray patrząc na Igneela. 
- Nie, to naprawdę ja - powtórzył po raz kolejny już trochę tym zmęczony, ale nie mógł narzekać, ponieważ rzeczywiście trudno było w to uwierzyć. Nagle drzwi gildii otworzyły się, a w nich pojawiła się blondwłosa magini.
- Jest tu Natsu? - zapytała rozglądając się po pomieszczeniu i wtedy dostrzegła przybysza, który o dziwo był trochę podobny do Dragneela.
- Kim jesteś? - zapytała zdziwiona.
- Ja jestem... - nie dokończył, ponieważ drzwi otworzyły się z ogromnym hukiem.
- Igneel! - usłyszeli głos rozwścieczonego Salamandra, Heartfilia chciała do niego podejść ale zobaczyła tą złość na jego twarzy, więc odsunęła się. Podszedł do siedzącego na krześle czerwonowłosego i uderzył go pięścią w twarz.
- Natsu uspokój się! - krzyknęła Lisanna, lecz on zignorował ją.
- Przepraszam za to co zrobiłem - powiedział "smok" patrząc z żalem na syna. 
- Wiesz gdzie ja mam twoje przepraszam?! Zostawiłeś mnie! Zostawiłeś ośmiolatka, który nigdy nie widział prawdziwego świata, nie miał styczności z innym człowiekiem! Miałeś nadzieję, że umrę? Ale nie o to jestem wściekły. Jestem wściekły, bo nie raczyłeś mi nawet na sam koniec powiedzieć że jesteś moim ojcem! A ja... 
Jego głos załamał się, a z oczu zaczęły płynąć łzy, ale nikt tego nie zauważył, ponieważ różowowłosy spuścił głowę, zaciskając dłonie w pięści. Wszyscy spoglądali na tą sytuację z zaciekawieniem, ale i smutkiem.
- ...żyłem w kłamstwie, że moi rodzice mnie nie chcieli i zostawili, bez grama zainteresowania czy umrę czy nie. A dopiero teraz, dopiero po 19 latach dowiaduję się, że moja mama zginęła w mojej obronie, że chciała pokazać wszystkim że dobro i zło mogą żyć razem. Mimo iż urodziła demona, kochała mnie! Mówisz mi, że jesteś moim prawdziwym ojcem kiedy ja jestem już dorosły? Czemu nie powiedziałeś mi tego kiedy byłem dzieckiem, które potrzebowało rodzicielskiego ciepła? Wiesz ile razy płakałem, kiedy mnie zostawiłeś? Ale pewnego dnia powiedziałem sobie dość, lecz mimo wszystko mam do ciebie tylko jedno pytanie 
- Słucham...
- Kochałeś mamę skoro pozostawiłeś ją samą z demonem w łonie?
Podniósł głowę, patrząc na twarz ojca. Wtedy wszyscy zobaczyli słone łzy spływające bo jego policzkach. Zielonooki uderzył otwartą dłonią w twarz Smoczego Zabójcy, tak że jego głowa przekręciła się na bok już tak pozostając, patrzył głucho w podłogę nie mogąc nic powiedzieć. 
- Nadal ją kocham mimo iż nie żyje, tak samo kocham ciebie. Mam określony czas, aby być człowiekiem, dlatego nie mogłem być przy niej. Próbowałem ją uratować, ale była tak samo uparta jak ty. Nigdy nie mów, że żadnego z was nie kochałem, przypominasz tak bardzo Hane. Kiedy cię widziałem, miałem wrażenie jakby cały czas była tutaj, nie mogłem tego znieść. Wiem, że mnie nienawidzisz...
- Kto tak powiedział? - przerwał ojcu uśmiechając się. Ten spojrzał na niego zdziwiony. Zachciało mu się płakać, ale nie mógł na to pozwolić.
- Kto powiedział, że cię nienawidzę? Jesteś moim ojcem i nic tego nie zmieni. Mimo wszystko cieszę się, że w końcu poznałem prawdę. Nie mógłbym się na ciebie gniewać. Kochałeś mamę, a ona ciebie i to mi wystarczy. 
Na twarzy każdego pojawił się uśmiech.
- Zawsze chciałem ci coś powiedzieć - dodał różowowłosy, na co każdy spojrzał na niego z zaciekawieniem. Tym razem jego uśmiech stał się chytry.
- Co takiego? 
- Walcz ze mną i sprawdź czego mnie nauczyłeś. Co ty na to Igneel? 
- Z przyjemnością cię przetestuję.
- Jaki ojciec taki syn - westchnęła Mira. 
- Ale nie dzisiaj - oznajmił czerwonowłosy, na tę wieść mina Salamandra natychmiast zrzędła i zaczął się kłócić, jak na niego przystało.
- Niby dlaczego?!
- Bo nie.
- To nie jest żadna odpowiedź.
- Powiedziałem nie! - wykrzyczał Igneel.
- Stara sknera - zaklął pod nosem krzyżując ręce na piersi, lecz uśmiech nie znikał z jego twarzy. Ognisty Smok wiedział, że nie ma zbyt dużo czasu by nacieszyć się ludzką postacią przy synu, więc chciał spełnić to o co go prosił. Salamander usiadł przy stoliku masując nadal obolałą nogę, nie uważał na nią, więc nie zaczęła się goić. Lucy podeszła do ukochanego z lekkim uśmiechem.
- Bardzo boli? - zapytała troskliwie.
- Nie. Da się wytrzymać - odparł odwijając bandaż aby sprawdzić stan rany.
- To wygląda poważnie - oznajmiła trochę przerażona. Skóra chłopaka była głęboko rozcięta, wyglądało jakby coś się przerwało. Bandaż przesiąknięty był szkarłatną krwią, lecz różowowłosy nie zwracał na to zbytnio uwagi.
- Dobra, chodź odprowadzę cię do domu - zaproponował wstając, ciężar ciała starał się opierać na zdrowej nodze - a wiesz co mi się ostatnio podobało? 
Wyszeptał jej do ucha, dziewczyna na samą myśl o tym zarumieniła się i poczuła zalewającą ją falę ciepła. Rzeczywiście jej też się podobało, wtedy zapomniała o wszelkich zmartwieniach, ponieważ miała jego. 
- Ciii nikt nie musi wiedzieć - odparła równie cicho całując go w usta.
- O czym nie musimy wiedzieć? - wyskoczył z pytaniem Gray, tak że oboje magów przeszły ciarki, a na ich twarzy pojawił się szkarłatny rumieniec.
- Yyyy....o niczym...to nic takiego - jąkała się Heartfilia.
- Uuuu ... musiało się wydarzyć coś ciekawego - zaśmiała się chytrze Cana.
- No pochwal się Lucy - zachęcała ją Bisca.
 - Może Natsu się pochwali - zaproponował Fullbuster obejmując różowowłosego ramieniem. Lecz ten zignorował to starając się nie rumienić.
- ONI SIĘ KOPULOWALI! - krzyknął Happy podlatując nad wszystkich, każdy słysząc to wybuchnął głośnym śmiechem, Dragneel złapał kotka za ogon i ściągnął na dół. Exceed śmiał się zasłaniając mordkę łapkami.
- No no no młody, szacunek! - zaśmiał się Fraud klepiąc chłopaka w plecy. Natsu cały trząsł się ze złości, a Lucy stała oblewając się szkarłatnym rumieńcem.
- Mam pomysł, pojedźmy jutro wszyscy na plażę i odpocznijmy od tego wszystkiego co się ostatnio dzieje - zaproponowała Lisanna, na co wszyscy odparli głośnym 'TAK' i szerokim uśmiechem na twarzy. Salamander odwrócił się aby spojrzeć na ojca, ale jego już nie było. Uśmiechnął się lekko, mimo iż wiedział że jak na razie go nie zostawił to i tak czuł pewną obawę. 
- Czemu zawsze odchodzisz bez słowa? 
Zapytał smutno spoglądając na miejsce gdzie przed chwilą stał Igneel. Heartfilia widząc to zmartwiła się, ale po chwili zrozumiała o co chodzi. 
Wszyscy udali się do swoich domów z niecierpliwością czekając na kolejny dzień.


*  *  *

- NO TO ZABAWMY SIĘ! - wykrzyczał Makarov wchodząc na plaże wraz z resztą gildii. Wszyscy byli w strojach kąpielowych, a na ich postacie padały jasne promienie słońca. Było niesamowicie gorąco, ale błyszcząca woda, była przyjemnie chłodna. Idealne warunki na odpoczynek. 
Każdy rozłożył się z kocem wygodnie na pisaku. Lucy usiadła na ręczniku rozpuszczając blond włosy, różowowłosy wstał aby iść do wody, ale dziewczyna zatrzymała go.
- Gdzie ty idziesz? - zapytała trzymając go za rękę.
- Do wody, a co? - odparł lekko zdziwiony. 
- Natsu, twoja noga. Przez nią ledwo chodzisz, a woda jest słona, więc jak sól dostanie się do rany nie będzie za wesoło.
- Hej! Nic mi nie będzie, ale jak chcesz to mogę ją bardziej zabandażować.
- Daj, sama to zrobię bo ty nie potrafisz - zaśmiała się biorąc do ręki bandaż, chłopak usiadł patrząc na twarz ukochanej. Odwinęła stary bandaż, kiedy zobaczyła ranę przestraszyło ją to, ale kontynuowała. 
- No i gotowe, ale proszę cię. Uważaj - ostrzegała go.
- Spokojnie. A ty nie idziesz? 
- Nie, poopalam się - oparła kładąc się na brzuchu, Dragneel już nic nie odpowiadając poszedł do wody.
Wszyscy świetnie się bawili, w tle leciała jakaś muzyka. Itami bawiła się z Wendy i Romeo budując babki z piasku, Cana popijała sake, Levy rozwiązywała krzyżowkę, Gajeel próbował jej pomagać, ale nie zbyt mu to wychodziło. Natomiast Jellal smarował plecy Erzy olejkiem przeciwsłonecznym. 
Lucy leżała na kocu czując ciepłe promienie słońca oświetlające jej ciało. Uwielbiała ten stan, kiedy było spokojnie, bez żadnych walk, kiedy nie musiała się martwić o stratę przyjaciół, o to że już więcej nie zobaczy ukochanego. Nagle poczuła chłodne kropelki wody skapujące na jej skórę, co wywoływało u niej gęsią skórkę, lecz zaraz na jej karku zawiał ciepły oddech, otworzyła lekko oczy i ujrzała Dragneela. Był cały mokry od chłodnej wody, klęczał nad nią na czworaka z delikatnym uśmiechem na twarzy, który ona odwzajemniła.
- Uważaj bo się spalisz na tym słońcu - zażartował przybliżając swoją twarz do jej, blondwłosa ujęła swoją dłonią jego rozgrzany policzek.
- Ty uważaj na nogę - pouczyła go. Po chwili ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku, krótkim ale bardzo słodkim. Zaczął całować jej szyję uważając na złotą biżuterię, przygryzając ją delikatnie białymi kłami. Na co dziewczyna cicho zachichotała, wzrok całej gildii przeniósł się na dwójkę magów. 
- Czy oni myślą, że ich nie widać? - zapytał zirytowany Gray.
- Ciii...nie przerywajcie im, popatrzymy sobie - odezwał się Makarov (zbok XD) 
Różowowłosy przejechał delikatnie językiem bo szyi magini znów namiętnie ją całując, po chwili Lucy siedziała na brzuchu ukochanego opierając dłonie na jego ramionach, an jej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.
- Robi się ciekawie - zaśmiał się Wakaba.
Heartfilia zaczęła łaskotać Salamandra na co on wybuchł głośnym śmiechem, rozchodzącym się po całej plaży. Członkom gildii zrzedły miny.
- Kurde, a już myślałem, że będzie gorąca akcja - narzekał Makarov.
- Chyba to lepiej że przerwali - dodała Mira.
Natsu bolał już brzuch ze śmiechu, a w jego oczach były łzy. Z perspektywy Heartfilii było to zabawne, ale różowowłosy nie mógł już złapał oddechu.
- Proszę...przestań...nie...mogę...oddychać - wysapał Salamander.
- Hmmm...no dobra, ale przez tydzień będziesz gotować! 
- Dobra...dobra...zgoda, ale....PRZESTAŃ! 
Dziewczyna skończyła swoje "tortury", a Dragneel leżał dysząc ciężko.
- No i skończyli - oznajmił Gray. Makarov, Wakaba i Macao wydali jęk rozczarowania. Nagle ni stąd ni zowąd na Fullbustera skoczyła Juvia tym samym powalając chłopaka na piasek.
- Teraz my Gray-sama! - wykrzyczała zaczynając go łaskotać, lecz nie przyniosło to żadnego efektu.
- Ja nie mam łaskotek - powiadomił ją z szyderczym uśmiechem - a ty masz?
- Nie, nie Juvia nie ma! - sprzeciwiała się z lekką paniką. Mag lodu postanowił to sprawdzić mimo zapewnień dziewczyny, które jednak nie były prawdziwe.
Po chwili na całej plaży rozpoczęła się łaskotkowa bitwa.

*  *  *

Igneel siedział  w lesie wspominając momenty, kiedy uczył swojego syna magii Smoczych Zabójców, wtedy wydawał się bezbronny.
- Zobaczymy jak silny jesteś.
_____________________________________________________________

Hi hi :3 Łaskotkowa bitwa, dobry pomysł kiedyś taką zacznę. Rozdział myślę że wyszedł w miarę długi. Na blogu jak już widzieliście zamieszczona jest ankieta jak zakończy się walka Natsu i Igneela. Głosujcie jak najszybciej, abym mogła pisać kolejny rozdział. A tak dla chętnych: w komentarzach napiszcie jak wam się wydaje kto by wygrał i dlaczego. SAYONARA *__*

11 komentarzy:

  1. Pierwsza ^^ no(no tak byłam przecież przy tworzeniu, idiotka ze mnie XD)

    Świetny rozdział, choć Natsu ma wahania nastrojów niczym baba w ciąży XD a bitwa łaskotkowa *kłania się autorka XD* jest pomysłem genialnym i godnym podziwu. Oczywiście wygra ją Mira (hurehuehuehueehue *-*)

    A com do walki Natsu vs. Igneel, tak jak zagłosowałam, wygra Igneel. Sorry, ale nawet jeśli jest Smoczym Zabójcą, z tatusiem smoczkiem nie ma szans ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzialik świetny kłaniam się niczym bóstwu za bitwę na łaskotki
    Hiro: Natsu musi iść chyba do psycholago.
    Chyba ty. Ale rozdzialik świetny jak zawsze czekam z niecierpliwością na następny. I na tą bitwę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. ONI SIĘ KOPULOWALI! Inaczej tego Happy określić nie potrafił? xD Ale przynajmniej było to bardzo zabawne. Jak i cała wyprawa na plaże.. chociaż ten Natsu wstydu nie zna, tak przy wszystkich...
    Łaskotkowa wojna - nie znoszę łaskotek, ale za to kochał łaskotać innych ;D Fajna sprawa ^.^ I cieszę się, że jako tako Dragneel dogadał się z Igneelem. A co do walki myślę, że będzie bardzo wyrównana lecz w końcowym efekcie wyjdzie na to, że uczeń przerósł mistrza ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy rozdziali ! jej ! :D O.o obrót akcji niespodziewany :P Ten nasz Natsu ma straszne wahania emocjonalne :D Najpierw wrzeszczy i wyklina potem uśmiech i " atam nic się nie stało " :D No w sumie to do niego podobne :P A akcja Happego :
    - ONI SIE KOPULOWALI ! - Bezcenna *-*
    Co do walki Natsu vs Igneel ... to moim zdaniem powinien wygrać nasz Smoczy zabójca ^^ Zgadzam się z Yashą ... Uczeń przerósł mistrza :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę i WENY ŻYCZE ! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Happy mnie rozwalił xDDD
    Hm... Osobiście stawiam na remis, w końcu Igneel to smok, ale Natsu pokonał Acnologię... Głosuję na jaszczurkę (wiecie, "salamandra" to jaszczura xDD) :3
    Dodałam pierwszy krótki, testowy, rozdział fanfika o FT :D
    sory za spam ^^"
    chizuru-chama.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. super c;
    świetny rozdziałżyczę dużo weny i pozdrawiam c;

    OdpowiedzUsuń
  7. Szacun dla Happiego za pomyslowosc i wklad w rozwoj edukacyjny wspolnoty gildyjnej (wtf!?) xD
    Makao i Wakaba to poprostu pospolite zboki -,-
    Ale wojna na laskotki jest fajna, bo zawsze mozna cos wyludzic *.* *jej zryta makowka pochlonieta jest myslami o kinderkach, gorach kinderkow...*
    Co do walki Natsu vs. Igneel, to sadze, ze bedzie remis, gdyz cos im moze przerwac ( np. to cos zUego w duszy Salamandra) i nie dokoncza tej dlugo wyczekiwanej walki...

    Niech wena bedzie z Toba!

    Pozdrawiam,
    Pestraish

    OdpowiedzUsuń
  8. Kochana, przeczytałam całe Twoje opowiadanie i przyznam się, że nie wiem co powiedzieć . *uśmiech na twarzy*
    Momentami tak romantycznie, momentami miałam łezki w oczach, a jeszcze w innej chwili zawiało grozą. Podsumowując- wspaniale opisujesz uczucia bohaterów, można się w nie niemal wczuć. Co do fabuły- tego nie da się opisać słowami. Twoja wyobraźnia chyba nie zna granic :) Oddaj mi część :*
    Już nie mogę doczekać się walki Natsu z Igneelem. :)
    Niech Ci wena dopisuje.
    Pozdrawiam, Mini Aika

    OdpowiedzUsuń
  9. Kopara mi opadła kiedy przeczytałam co powiedział Happy... chwilę później turlałam się po podłodze xD co zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu ;P Rozdział świetny, mam nadzieję, że będzie jeszcze multum takich momentów ^^ A co do walki Natsu i Igneela, wiem, że już napisałaś następny post, ale zgaduję, że wygra ojczulek, mówiąc coś w stylu "musisz się jeszcze wiele nauczyć" xD dobra, lecę czytać następny rozdział! :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaa. . . To już wiem jak Igneel i Hana zrobili Natsu. . . xD Happy najlepszy ,,ONI SIĘ KOPULOWALI!" nie, no tarzałam się ze śmiechu po podłodze xD A potem jeszcze Makaov zbok jeden xD I jeszcze Juvia xD Twoje rozdziały nie trzymają się kupy, bo Natsu wcześniej spotkał Igneela i był szczęśliwy, a teraz jest na niego zły, bo go zostawił. . . A wg to rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Happy!!! Ty świntuszku!!! A Mistrz i reszta to stare zboczeńce :P

    OdpowiedzUsuń