środa, 10 kwietnia 2013

47. Ojciec i Syn

Wszyscy byli zmęczeni całym dniem na plaży. Lucy siedziała w domu ukochanego czytając książkę, natomiast Natsu leżał na dachu z rękami opartymi za głową patrząc się w oblane granatem niebo, przyozdobione jedynie srebrnymi gwiazdami, księżyc schowany był wśród szarych chmur, które nadawały tej nocy pewną tajemniczość.
- Muszę pokazać na co mnie stać, nie zawiodę cię, tato.
Powiedział sam do siebie z lekkim uśmiechem na twarzy, mimo wszystko bał się powiedzieć do Igneela "tato" wiedział, że za niedługo odejdzie. Nie było sensu we wzmacnianiu więzi, która jest jak pajęcza nić. Blondwłosa zaczęła się martwić długą nieobecnością Dragneela, więc postanowiła to sprawdzić. Wyjrzała przez okno, ni stąd ni zowąd zaczęło padać, gęsty deszcz spadał na ziemię, dziewczyna widząc to szybko chwyciła jedną z bluz różowowłosego, która wisiała w szafie po czym wzięła jeszcze jedną dla niego. Założyła kaptur i kozaki, po czym wyszła z domu. Do ręki szybko chwyciła parasol i rozłożyła go, duże krople deszczu odbijały się od niego spływając strumyczkami po jego bokach.
- Natsu! Kurde, gdzie on jest? 
Rozglądała się na wszystkie strony, lecz nigdzie go nie widziała. Postanowiła sprawdzić w gildii, kurczowo trzymała przy sobie drugą bluzę, aby chłopak mógł ją założyć suchą. Ulice były puste, w końcu była noc, ale w gildii nadal paliło się światło, więc bez wahania weszła do budynku. Było w nim tylko kilka osób, a mianowicie Erza, Mira, Juvia, Gray, Jellal, Levy i Gajeel, a także Elfman i Macarov. Spojrzeli na nią z lekkim zdziwieniem.
- Był tu Natsu? 
Zapytała otrzepując parasol z wody. 
- Nie, a co ty robisz o tak później porze na dworze. I czemu masz na sobie męską bluzę i drugą męską bluzę? 
Zadała pytanie zaciekawiona Erza.
- To bluzy Natsu, nie ma go w domu, jak wyszedł po tym jak wróciliśmy z plaży tak do teraz nie wrócił, a strasznie pada, więc martwię się o niego. Wzięłam na szybko bluzę żeby coś na siebie nałożyć, bo jestem teraz u niego no i dla niego wzięłam żeby założył, ale nigdzie nie mogę go znaleźć i myślałam, że może tu będzie. Nie domyślacie się gdzie może być?
- No nie za bardzo, nie martw się za niedługo pewnie wróci. 
- Tak, Gray-sama ma rację Lucy, wracaj do domu bo się przeziębisz.
Uśmiechnęła się Loxar pocieszając przyjaciółkę, ta odwzajemniła uśmiech.
- Może macie rację. No to do jutra, dobranoc.
Po tych słowach opuściła pomieszczenie na powrót rozkładając parasol. Nie lubiła takiej pogody, na niebie zaczęły pojawiać się błyskawice, którym towarzyszyły głośne grzmoty, czyli to czego się bała. Szła co raz szybciej, aby jak najprędzej dojść do domu. Nagle zauważyła jakąś postać powoli spacerującą wśród ciężkich kropli deszczu z rękami włożonymi do kieszeni. Dopiero po chwili dokładniej zauważyła różowe włosy i szalik, było naprawdę ciemno. Podbiegła do chłopaka.
- Natsu, czy ty oszalałeś? W taką pogodę spaceruj...co...co się stało?
Wydukała widząc twarz ukochanego. Była cała poobijana, miał rozciętą wargę z której sączyła się krew, prawe oko było podbite, natomiast na skroni widniało płytkie przecięcie. Szkarłatny płyn rozmywał się po jego twarzy wraz z deszczem.
- Nic takiego, po prostu wdałem się w bójkę.
Oznajmił obojętnie patrząc lekko nieprzytomnym wzrokiem na ukochaną, podniosła parasol wyżej żeby deszcz nie moczył już różowowłosego. 
- Później mi to wyjaśnisz...załóż bluzę i chodźmy do domu.
- Jak chcesz.
Powiedział zakładając bluzę, po czym ruszyli powoli w stronę domu, Dragneel widząc że ukochanej jest zimno objął ją ramieniem i przysunął do siebie. Już mniej kulał, ale mimo to nadal miał ranę. Znów zabrzmiał głośny huk grzmotu, jakby piorun uderzył tuż obok nich. Lucy wystraszona odskoczyła na różowowłosego, ten przytulił ją do siebie idąc dalej, czuła się pewniej w jego ramionach.
W końcu dotarli do domu, blondwłosa natychmiast wbiegła do łazienki, aby zmienić ubrania na suche. Natomiast Dragneel siadł na krześle, splatając palce rąk i opierając o nie czoło. Magini Gwiezdnych Duchów widząc to zmartwiła się.
- Natsu...powiedz co się stało. 
Poprosiła kucając przed ukochanym. Ten zaczął mówić nie podnosząc wzroku.
- Ludzie są okropni, chcą cię zabić tylko dlatego że coś im w tobie nie pasuje.
- Nie rozumiem do końca.
- Poszedłem do baru. wszystko było dobrze, tylko czterem gościom którzy byli napakowani jak Elfman i Laxus razem wzięci, coś im się we mnie nie podobało. Nie wiem czy moje różowe włosy, czy mój strój, wygląd nie wiem. Ale tak nagle podeszli do mnie i zaczęli okładać pięściami. Nie mogłem użyć magii, ale tak czy tak ich pokonałem, ale...nienawidzę takich ludzi.
- Natsu... - Wyszeptała patrząc na różowowłosego, po czym mocno go przytuliła mimo iż był cały mokry od deszczu, teraz jej to nie przeszkadzało. Chłopak zdziwił się kiedy poczuł jej uścisk, lecz zaraz go odwzajemnił, delikatnie niemal z wahaniem
- Dla mnie jesteś idealny. -  Dodała przeczesując palcami jego włosy. Na jego ustach wymalował się gorący uśmiech, który tak kochała.

*  *  *

Lucy obudziła się rano wtulona w pierś Salamandra, słyszała jego ciche chrapanie, a mimo to spokojną twarz, na której nadal widniały rany. Dotknęła delikatnie jego posiniaczonego oka, po czym ucałowała w rozciętą wargę. Próbowała wstać, tak aby go nie zbudzić, nie wierzyła że to zaszło aż tak daleko. Niedawno byli jedynie przyjaciółmi, a teraz spali, tuląc się w jednym łóżku. Udało jej się wyślizgnąć nie budząc ukochanego, miała na sobie jego bluzkę, znów. Poszła do kuchni nastawiając wody na kawę i uprzątając kilka rzeczy z podłogi. Podeszła do Dragneela, który już zdążył rozłożyć się na całym łóżku. Kołdra leżała na ziemi, więc postanowiła ją podnieść, kiedy chciała przykryć różowowłosego zauważyła na jego biodrze sporą bliznę, zdziwiło ją to, że wcześniej jej nie zauważyła. Podeszła bliżej i delikatnie przejechała opuszkami palców po bliźnie. Chłopak delikatnie się poruszył, a ona oddaliła lekko wystraszona. 
- Skąd ta blizna? - Zapytała sama siebie zaciekawiona.
- Lucy, co ty robisz Natsu? - zadał pytanie zaspany Happy.
- Nie wiesz skąd on ma tą bliznę? 
- Wiem, ale...musisz się zapytać Natsu. Nie lubi tego wspominać.
Odparł przecierając oczka łapkami. Heartfilia nie zadawał już więcej pytań, jedynie poszła w stronę kuchni, przykrywając różowowłosego. Kiedyś się go o to zapyta, ale nie teraz. Ma na to czas, teraz dzieje się zbyt wiele, skoro on ma szansę aby teraz odpocząć to ona nie ma zamiaru tego przerywać.  Wzięła do ręki kubek z kawą i usiadła przy stoliku czytając książkę. 
Po 30 minutach usłyszała ciche pomrukiwanie, odwróciła wzrok w stronę ukochanego, przeciągał się powoli otwierając oczy. Usiadł patrząc przez chwilę na zamknięte drzwi wejściowe.
- Dzień dobry, wyspałeś się? 
Zapytała spoglądając w jego stronę, ten uśmiechnął się delikatnie wstając, ale kiedy postawił pierwszy krok po zejściu z łóżka, poczuł przeszywający jego nogę ból i kurczowo złapał się za nią, sycząc z bólu. Heartfilia przestraszona podbiegła do Dragneel'a kucając obok niego.
- Mówiłam uważaj na tą nogę, już by się zagoiła. A właściwie to czemu nie poszedłeś z tym do Wendy? 
Skarciła go pomagając wstać. Chłopak kulejąc podszedł do stolika i usiadł przy nim.
- Wiem, pójdę. A z resztą muszę być w pełni sił, będę walczył z Igneelem i mam zamiar go pokonać!
- Nie musisz krzyczeć. Proszę.
Powiedziała podając Salamandrowi kubek kawy. Chciała się zapytać różowowłosego o bliznę, ale kiedy tylko otworzyła usta, nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Na jej szczęście Smoczy Zabójca tego nie usłyszał. 
- Umm...muszę iść z tą nogą do Wendy, bo boli jak cholera
- Może lepiej ja po nią pójdę, a ty odpoczywaj - zaproponowała.
- Nie, nie musisz, jakoś dam radę, chyba. Za chwilę się ubiorę i pójdziemy
- Natsu...naprawdę chcesz walczyć z Igneelem? Przecież to twój ojciec.
- Muszę mu pokazać, że...że mogę go przewyższyć. Jestem w stanie to zrobić, przynajmniej mam taką nadzieję, ale równocześnie boję się
- Czego?
- Że znów stracę nad sobą kontrolę.
W jednej chwili na jego twarzy pojawiło się zmartwienie, lecz mimo wszystko Lucy wierzyła, że nie jest on zły, miał szansę by to udowodnić. Udało mu się zdobyć przyjaźń i zaufanie wielu ludzi, nie ma zamiaru zmieniać swojego zdania.

*  *  *

Weszli do budynku Fairy Tail z uśmiechami na ustach, takimi jakie gościły na twarzy każdego członka gildii. Natsu już ledwo mógł chodzić z powodu nogi, Lucy próbowała mu pomóc, aby nie przemęczał się. Gray widząc jak jego przyjaciela męczy samo chodzenie, podszedł do niego, zarzucając jego ramię za swoją szyję i pomagając iść. 
- Nie musisz mi pomagać,
Oznajmił różowowłosy, mimo wszystko przyjmując pomoc maga lodu.
- Uwierz, że muszę, przecież ty ledwo chodzisz. 
- Ta, w sumie Lucy miała rację, że mogłem uważać na tą nogę. Wendy!
- Co się stało Natsu-san?
- Mam mały problem z nogą, dałoby się to uleczyć?
- Niech pan usiądzie, proszę pokazać tą nogę
Chłopak usiadł odwijając bandaż, Marvell widząc ranę trochę się przestraszyła, ale po chwili zaczęła badać, aby sprawdzić co się tak właściwie stało.
- A co się stało? 
Zapytała nasiąkając biały materiał wodą utlenioną, przykładając go do rany różowowłosego, który zasyczał z bólu. Większość gildii spojrzała na dwójkę magów, a szczególną uwagę zwróciła Heartfilia.
- No po prostu obudziłem się i spadłem z hamaku. No i zahaczyłem nogą o wystający gwóźdź, a jest bardzo źle?
- Dam radę to wyleczyć, ale to jest bardzo głęboka rana. Jeszcze trochę i przecięło by mięsień, a wtedy, krótką mówiąc koniec. Może trochę boleć.
- Dobra, dziękuję za pomoc.
Ukazał swoje biały kły, na co granatowowłosa również odparła uśmiechem. Natarła swoje dłonie specjalną recepturą i otoczyła je niebiańską aurą. Po chwili przykładając do rannej nogi chłopaka. Ten kurczowo złapał się brzegu stołu i zacisnął mocno zęby, powstrzymując krzyk. Blondwłosa odwróciła się, aby nie musieć na to patrzeć i powróciła do rozmowy z Levy.
Po 30 minutach skończyła leczenie.
- Już, niech pan jeszcze z godzinę odpocznie i wszystko już będzie dobrze.
- Postaram się , dziękuję.
Niebiańska smoczyca odeszła od Salamandra w stronę Romeo. Ten nadal siedział opierając się o krzesło i odchylając głowę do tyłu. Pociągnął kilka razy nosem, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Już się napaliłem. - Wyszeptał  zwracając wzrok w stronę drzwi. Po chwili do gildii wszedł Igneel stanowczym krokiem, nim się spostrzegł otrzymał mocny cios w twarz, który posłał go tuż pod drzwi budynku. Wszyscy spojrzeli lekko przerażeni na Smoczego Zabójcę.
- Już chcesz zaczynać? 
Zapytał ocierając z krwi kącik ust. Dragneel wyciągnął przed siebie rękę zapalając na swoich palcach ogień, które utworzyły napis. 
- Zaczynamy zabawę.Salamander zapalając swoją pięść ruszył na przeciwnika, lecz kiedy chciał zadać cios jego dłoń została złapana, a on sam odleciał w tył robiąc salto i lądując na nogach. Nie zaprzestając znów atakował. W jednym momencie jego twarz znalazła się tuż przed twarzą Igneela, kopnął go w brzuch, tak że ten zgiął się w pół.
- Niemożliwe, Natsu pokonuje Igneela. - Powiedziała z nie do wierzeniem Cana.
- Nie, to dopiero początek. Poczekajcie. - Powiadomił ich Makarov z szyderczym uśmiechem na ustach. Różowowłosy nabrał powietrza do płuc.
- Ryk Ognistego Smoka! - z jego ust wyleciała ogromna fala ognia wprost na czerwonowłosego. Zasłonił się rękami, sam po chwili atakując. Złapał chłopaka za włosy, uderzając twarzą o ziemię, a następnie rzucając nim tak mocno, że przeleciał przez ścianę, wylatując na dwór. Chciał się podnieść, lecz nie było mu to dane. "Smok" łapiąc chłopaka za szyję zadał mu cios pięścią w policzek, złapał za nogę i cisnął nim o ziemię, nie zaprzestając na powrót zacisnął dłoń uderzając Salamandra, lecz cios został powstrzymany. Różowowłosy chciał podciąć mu nogi, lecz przeciwnik szybko podskoczył, niespodziewanie nadleciał kolejny cios. Ognista pięść uderzyła od dołu w szczękę zielonookiego, nie chcąc pozostawać dłużnym zamachnął nogą, aby zranić Dragneela, co okazało się nieudane. Odbił się jedną ręką od ziemi, lądując bezpiecznie na ziemi, mimo wszystko na jego twarzy wymalowany był uśmiech zadowolenia, tak samo jak na twarz jego ojca. Dwóch przeciwników ruszyło na siebie z prędkością światła, zderzając ze sobą swoje pięści, na wskutek czego powstał ogromny wybuch ognia. W powietrzu zgromadził się dym, w jednym momencie wyłoniły się z niego dwie postacie, jedyne co było widać to ogień zderzający się ze sobą co kilka sekund. To była niesamowita wymiana ciosów, za moment oboje wylądowali na ziemi mierząc się wzrokiem. Ciało Salamandra pokrył ogień z migającymi błyskawicami, co zdziwiło Ognistego Smoka. 
- Pięść Ognistego Smoka Piorunów! - Zgromadził energię wokół swojej pięści celując nią w przeciwnika, przez co został porażony prądem. Nie zatrzymując się kopnął go z pół obrotu, Igneel zaczął jakby strzelać w syna ognistymi pociskami, których unikał niemal z łatwością, robiąc przy tym różne akrobacje. Natsu przytrzymał swojego przeciwnika ogniem, po czym cisnął nim na odległość. Czerwonowłosemu w końcu udało się wymierzyć cios w Smoczego Zabójcę, złapał chłopaka za ramiona kopiąc go w brzuch, tak że wypluł krew plamiąc przy tym spaloną już trawę. 
- Szkarłatny Lotos: Pięść Ognistego Smoka! - Salamamder korzystając z okazji, że jest blisko przeciwnika zapalił swoją pięść szybko atakując przeciwnika, gdzie każdy cios powodował eksplozję. Zielonooki haratając plecami po ziemi i robiąc przy tym spory, podłużny krater w ziemi.
- Tylko tyle potrafisz? - Prowokował syna powoli wstając.
- Potrafię o wiele więcej! - Wykrzyczał odziewając swoją pięść w ogień i celując w przeciwnika, ten złapał ją, ale właśnie o to mu chodziło. Drugą dłonią cisnął wprost w żebra Ognistego Smoka, sprawiając że zgiął się z bólu. Dragneel przyjął pozę jak dzikie zwierzę ukazując białe kły, które dodały temu obrazowi pewnego charakteru. 
- Pazur Ognistego Smoka! - Zapalił swoją stopę uderzając na powrót w "smoka", jego odrzucił w tył a sam robiąc sprawną akrobację w powietrzu i lądując bezpiecznie na ziemi. Wszyscy członkowie Fairy Tail z zaciekawieniem oglądali odbywającą się walkę ze zdumieniem patrząc na sprawność ataków. Igneel podbiegł do chłopaka łapiąc go za szyję ciskając o ziemię, po czym mocno nadepnął  na jego brzuch, tak że chłopak wypluł krew. 
- To okrutne - Oznajmiła Lisanna z przerażeniem patrząc na walkę
- Tak, ale dla nich ta walka jest ważna, przyglądajmy się uważnie.
Odparła Erza z lekkim uśmiechem, nie spuszczając wzroku z akcji. Czerwonowłosy zionął ogniem wprost na Salamandra, lecz ten zgromadził w ustach żywioły ognia i błyskawic, po czym wypuścił ją z ogromną siłę w stronę przeciwnika. Na wskutek czego pojawił się ogromny iskrzący promień, produkujący niezliczone pokłady energii, która może przebyć ogromne dystanse. Dwa ryki zderzyły się, lecz płomień Smoczego Zabójcy okazał się silniejszy, zaczął pochłaniać ogień "smoka", a ogromna fala mocy co raz bardziej zbliżała się do Igneel'a, aż w końcu dotarła do celu. Jedyne co uratowało go przed spłonięciem to, to że sam włada płomieniami. 
Upadł na kolana bez ani grama mocy, co oznaczało wygraną Dragneela.
- Tak właśnie uczeń przerósł mistrza, w tym wypadku syn przerósł ojca. Jestem z ciebie dumny, Natsu. - Oznajmił uśmiechając się. Dragneel odwzajemnił uśmiech podając rękę ojcu, aby pomóc mu wstać, ten przyjął pomocną dłoń.
- Chciałem ci pokazać, że mimo wszystko mogę stać się silniejszy. Starałem się i trenowałem, aby osiągnąć cel. Teraz został mi tylko jeden.
- Jaki?
- Ranga S, muszę ją zdobyć.
- Kiedyś zdobędziesz, wierzę w ciebie.
Odparł kładąc synowi dłoń na głowę, dawno nie czuł czegoś takiego. Może i był już dorosły, ale wewnątrz nadal był dzieckiem, które potrzebowało rodzicielskiego ciepła. Igneel poczuł ból w okolicy żeber i złapał się za bolące miejsce.
- Wendy, pomogłabyś? Chyba go trochę połamałem.
Westchnął drapiąc się w tył głowy, trochę zakłopotany.
- Byłeś niesamowity.
Do Salamandra podbiegła Lucy wtulając się w niego, jej zaróżowione policzki były wilgotne od łez, chłopak zauważył to.
- Dlaczego płakałaś? 
- Bo...nie lubię jak walczysz, jak jesteś ranny. 
- Lucy...będę walczył tak czy tak, dla ciebie. Chcę żebyś była bezpieczna.
Heartfilia zaśmiała się równocześnie płacząc, tym razem ze szczęścia. Otarła łzy i delikatnie uderzyła pięścią w klatkę piersiową różowowłosego.
- Głupek. - Smoczy Zabójca słysząc to także się zaśmiał. Usiedli przy barze, a blondwłosa poprosiła, aby Mira podała jej wodę i jakiś materiał. Zaczęła delikatnie obmywać twarz ukochanego z krwi, jego oko nie było podbite, ale na wardze nadal widniało przecięcie. Mimo wszystko nie był ranny, może trochę zmęczony.
- Kasa mi się kończy, ehh...jakaś misja by się przydała. - Westchnął, po czym wstał podchodząc do tablicy ze zleceniami. Nagle podeszła do niego Wendy, na jej twarzyczce nie było słodkiego uśmiechu, a determinacja.
- Natsu-san... - Zaczęła niepewnie. Salamander spojrzał w jej stronę.
- O co chodzi? 
- Trenuj mnie. Proszę, pomóż mi stać się silniejszą, pomóż mi stać się Smoczym Zabójcą, który potrafi walczyć o swoje!
No no no nie myślałam, że uda mi się dodać ten rozdział, bardzo starałam się jeśli chodzi o walkę. Bardziej stosowałam się na waszych komentarzach niż na ankiecie. Nie możecie się doczekać rozdziału 50 co? Zboczuchy XD No, ale tak czy tak teraz taki pomysł mi do głowy wpadł i myślę że was zaciekawi. Co ja to jeszcze, a no tak chciałam podziękować Beata Metallicana, ponieważ bardzo pozytywnie komentuje moje posty i widzę, że jej się podoba no i jako chyba jedyna skomentowała pierwsze rozdziały co wywołało u mnie szeroki uśmiech, oczywiście wszystkich was uwielbiam. Beata masz zrytą banię z tego co widzę, ale za to cię lubię.

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Coś niesamowitego!
      Ta walka Igneel vs. Natsu, no po prostu świetna! xD
      Nic dodać nic ująć ^^
      Czytam tego bloga od dłuższego czasu i zastanawiam się, jak to możliwe, że nie dodaję tu komentarzy..
      Nadrobię w trakcie kolejnych rozdziałów xD
      No to życzę Ci dużo dużo duuużo inspiracji i czasu ^^
      Buziaki, zapraszam też do mnie ;) :*

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, super! Świetna walka i, tak jak myślałam, wygrał Natsu :D
    Podniosłaś swój poziom, piszesz już dużo lepiej :3 Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzia za dedyka ;)
    Pojedynek Natsu vs. Igneel - świetne! Czułam się tak, jakbym sama to obserwowała, super ci to wyszło ;D
    Taak, nie możemy się doczekać 50 rozdziału ^^ Ostatnio zaobserwowałam przyrost zboczuszków na fanficach Fairy Tail, aż miło popatrzeć ^^
    Zmieniłaś nazwę bloga ;* Trudno mi powiedzieć, czy poprzednia, czy ta nazwa jest lepsza, w każdym razie podoba mi się ;) Weny ci życzę w ogromnych ilościach.. Żeby szybko minął czas do rozdziału 50, mwahah :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Natsu :O 50 rozdział c; Dotrwałąś!! c; no cóż stawiałąm że Igneel wygra ;o ale tak jak kiedyś ktośpowiedział w komie na ftnakama : Natsu i ekpia zawsze wygrywają i to do przewidzenia i nudne anime jak ktoś oglądał blicza to to jest to samo . Polecam Naruto.
    Zapamietalam to do konca zycia ;o ogladalam wtedy tylko ft i blicza ;o
    No , coz ktos mial troche racji c;
    siwetny rozdzial pzodrawiam c;

    OdpowiedzUsuń
  6. E tam, ja się ciesze że Natsu wygrał nawet jeśli miałoby to być przewidywalne (choć dla mnie walka trzymała w napięciu i przed czytaniem nie miałam pojęcia jak to się skończy). Rozdział super, początek dość zabawny no i .. NaLuowaty xD <3 A potem bardzo trzymający w napięciu. I jeszcze ta Wendy na koniec, strasznie mnie zaskoczyła :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wybacz, ze dopiero teraz komentuje ale byłam troszkę zalatana i brakowało mi czasu >.< ! A co do rozdziału :
    Hihi ^^ Początek wręcz zajebisty ! Mmmm plaża ; O Też chce ! No i tak jak powiedziała Yasha-chan ... zabawny no i NaLuowaty XD To lubię ! <3 A walka bardzo mnie wciągnęła O.o Nie myślałam, ze można tak zajebiscie opisać ich walke :D JESTEŚ MOIM WZOREM ! *Kłania się do stup*
    Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i mam nadzieje na więcej +18 XD buźka ;* WENY ~ !

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz znalazłam czas, by skomentować Twój rozdział. Przeczytałam go dwa dni temu w nocy i myślałam, że zostawiłam komentarz. Dzisiaj patrzę i nie ma :c Przepraszam za to.
    Ach nawet nie wiesz jaki miałam szeroki uśmiech na twarzy, kiedy czytałam opisaną walkę. :) Nieźle ci wychodzi opisywanie bitew, piszesz precyzyjnie je, więc łatwo sobie je wyobrazić. Do samego końca trzymałaś nas w niepewności i napięciu, a końcowa wygrana mnie zaskoczyła.
    No, no, Natsu już taki silny- nie mogłam w to uwierzyć :D
    Bardzo, ale to bardzo dziękuję, że oprócz samej walki wstawiłaś też momenty NaLu *rumieniec*
    Weny, dużo weny :33
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    ~Mini Aika

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak widać nie mam szczęścia do zgadywania ^___^ Obstawiałam, że wygra Igneel, ale bywa ;D Jak zawsze świetny rozdział, doskonale opisujesz wszysktie sceny, jak Ty to robisz? I dlaczego ja tak nie umiem? O.o heheh xD Na koniec, z moją magiczną mocą, ślę Ci wenę! ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Super *.* Natsu będzie trenował Wendy?! Nie wyobrażam sobie, żeby mówiła do niego Narsu-sensei O.o

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna walka!!! I Natsu jako nauczyciel!!! Cud, miód, malina :D

    OdpowiedzUsuń