sobota, 8 czerwca 2013

58. Zmysł mordercy

- Hej Natsu, jesteś pewien że dobrze się czujesz? Blady jesteś. - Powiadomił go Happy ze zmartwieniem w głosie. Podróż minęła im dość szybko, teraz musieli dotrzeć do zleceniodawcy i rozpocząć misję. Co prawda nadal był osłabiony, a z czasem oddychanie sprawiało mu trudności, ale nie chciał tego nikomu mówić, a w szczególności nie chciał martwić Lucy. W końcu co może mu się stać? Nigdy nie martwił się takimi rzeczami.
- Dobra to gdzie to było? - Zapytał stając na środku uliczki i rozglądając się dookoła. Nabrał powietrza do ust i powoli wypuścił tak, że jego różowa grzywa która aktualnie przysłaniała mu oczy powiała do góry odsłaniając czoło chłopaka. Tak szybko szedł na stację, że kompletnie o tym zapomniał. Po chwili wyciągnął z kieszeni zlecenie i przeczytał je uważnie, a raczej jak najszybciej przeleciał wzrokiem po literach chcąc odnaleźć adres. Ale jedyne co znalazł to nazwę gdzie znajdował sie zleceniodawca, nazwa którą przeczytał naprawdę go zdzwiła, bo nie brzmiała jak coś dobrego. Musiał się kogoś o to zapytać inaczej będzie tak błądził bez końca. Zatrzymał się przy jakimś stoisku z jedzeniem, ale po raz pierwszy nie po to, aby zjeść, ale i tak nie miał pieniędzy. 
- Ano... - Zaczął patrząc na mężczyznę przy stoisku.
- Tak słucham? - Oparł sprzedawca wycierając szklankę.
- Gdzie mogę znaleźć Sensukirā? - Zapytał zerkając na kartkę, mężczyźnie z przerażenia upadła szklanka tłukąc się, a jego oczy wypełniał strach. Salamander zupełnie tego nie rozumiał. Mimo wszystko nieznajomy wytłumaczył mu gdzie i jak ma iść. Różowowłosy podziękował i poszedł w wyznaczoną stronę, nadal zastanawiając się nad jednym.
Sensukirā... - Zaczął przez chwilę trzymając grzywkę aby nie opadała mu na oczy, Exceed spojrzał na niego lekko zdziwiony. - Czyli Zmysł mordercy, mam złe przeczucia.
- Natsu pamiętasz co mówiła Wendy? Nie możesz jeszcze walczyć, twoje serce nadal jest poważnie uszkodzone. - Pouczył go Happy patrząc na zabandażowany tors chłopaka, a miejsce gdzie było serce przesiąknęło krwią.
- Jeśli chodzi o życie ludzi, naprawdę ważne jest to co z moim sercem?
Zapytał poważnie, kotek aż przystanął ze zdziwienia, jego przyjaciel zmienił się, już nie był tym dawnym sobą. Nie wiedział dokładnie przez co to się stało, ale miał pewne domysły. Historia o jego matce, poznanie ojca, może ta cała sprawa z piekłem, wszystko mogło go zmienić. Teraz jeszcze bardziej zważał na bezpieczeństwo przyjaciół i życie ludzi, a w szczególności chronił Lucy.
Lecz niestety przez to wszystko zaniedbywał samego siebie. Widać było po nim, że nie czuł się najlepiej. Nadal blada skóra, obolałe ciało i podkrążone oczy, z czasem jego oddech zdawał się cięższy jakby samo mówienie sprawiało mu ogromny ból. Ale i tak się do tego nie przyzna.
...

W końcu stanęli przed niezbyt dużym budynkiem, który co prawda bardziej przypominał opuszczony dom niż miejsce interesów. Niepewnie nacisnął klamkę, a drzwi zaskrzypiały podczas otwierania, było tam naprawdę ciemno.
- Jest tu kto? - Zapytał rozglądając się na boki. Nagle coś huknęło mu tuż obok głowy robiąc dziurę w ścianie i ucinając mu przy tym kilka włosów. 
- Kim jesteś? - Zapytała dziewczyna w długich włosach i fioletowych oczach.
- Natsu Dragneel z Fairy Tail. - Oznajmił pokazując znak gildii, nieznajoma opuściła pistolet ze spokojem patrząc na chłopaka.
- Mizutani Fukashi, twój zleceniodawca. - Odparła.

*  *  *
OCZAMI LUCY

- Natsu pamiętasz jak dałeś mi ten naszyjnik? Tak bardzo mi ciebie przypomina, ten ogień w nim - nadal płonie. Już tyle czasu minęło, ale nadal mi ciebie brakuje, co prawda pogodziłam się z tym, ponieważ nie zwrócę ci życia, ani nikt inny. Pewnie dziwnie wyglądam rozmawiając z grobem, jak jakaś wariatka, ale ty siedzisz na przeciwko mnie co?
Znów z nim rozmawiałam, minęło już prawie dwa lata a ja nadal do niego przychodzę co najmniej raz w tygodniu, sprzątam tu, kładę kwiaty, a przede wszystkim rozmawiam z nim. Szkoda, że nie słyszę odpowiedzi. Chciałabym usłyszeć jego głos, śmiech, poczuć oddech, cokolwiek, aby wiedzieć, że jest. Siedziałam na trawie opowiadając wszystko co się dzieje. 
Każdy szedł do przodu, ale nie ja. Ja stałam w miejscu odkąd go nie ma. Na pewno przy mnie czuwał, ale nie czułam jego obecności, jego ciepła, to najbardziej bolało.
- Cieszę się że cię poznałam. - Uśmiechnęłam się ciepło. 
Usłyszałam melodię i przepiękny głos kobiety dochodzący znikąd. Wiatr rozwiewał moje włosy, a powietrze stało się przyjemnie ciepłe. 

I wtedy chłopiec pogrążył się w głębokim śnie ciężko oddychając
Gorący oddech, niczym popiół spod płomieni, jeden po drugim
Wzbiera i zalewa ukochaną twarz. Tysiące słów ulatujących z ziemi
W pewną noc, kiedy twe srebrne oczy zadrżały
Świecąc jasno oznajmiły, że się narodziłeś
Setki tysięcy miesięcy i lat, nie ważne jak wiele modlitw powróciło na ziemię
Powinieneś się modlić, proszę...
Okaż temu dziecku miłość, podaj dłoń i ucałuj


Tak pięknego głosu nie słyszałam już dawno, to jak kołysanka usypiająca cierpienie i smutek, łagodząca nieprzenikniony ból. 
Obok grobu zobaczyłam piękną kobietę, o różowych włosach, opalonej skórze i czarnych oczach. Lekko uchylała usta symbolizowały iż to właśnie ona śpiewała tą pieśń. Była naprawdę piękna, jakbym wcześniej o niej słyszała, skądś ją znała. Ale skąd? 

Chciałam jej dotknąć, ale moja ręka jedynie przeszła przez smukłe ciało. Była duszą, nieżywym ciałem tak samo jak on. Mimo wszystko nadal milczałam, wciąż słuchając piosenki - nie chciałam tego przerywać.
- Mój syn umarł szczęśliwy, dziękuję.
Powiedziała kobieta nie odwracając się w moją stronę, teraz zrozumiałam ta melodyjna dusza to była Hana, mama Natsu. Dziękowała mi? 
Ona też umarła bardzo młodo, zaraz po urodzeniu syna, ale to nie była jej wina po prostu chroniła tych których kochała. Natsu czy ty naprawdę umarłeś szczęśliwy? I teraz przypomniałam sobie.  Kiedy trzymałam jego bezwładne ciało w ramionach, jego oczy były delikatnie uchylone ukazując martwą zieleń, grzywka opadła na czoło a usta wypowiedziały słowa "przepraszam". Ale on powiedział coś jeszcze, wtedy kąciki ust uchyliły się lekko ku górze, tworząc tym samym jego cudowny uśmiech, wtedy powiedział te słowa.
Bez ciebie byłbym nikim, dziękuję. Dziękuję, że pozwoliłaś mi zacząć wszystko od początku. 
Słowa które wypowiedział przy ostatnim tchnieniu. Umarł z uśmiechem. 
Nim się spostrzegłam ona zniknęła pozostawiając po sobie melodię.
15 sierpień 790 roku, dwa lata od dnia kiedy umarłeś, a także dzień w którym miałeś urodziny. Ile to już? Dwadzieścia jeden lat, gdybyś obudził się obok mnie złożyłabym na twych ustach gorący pocałunek i powiedziała Wszystkiego najlepszego. Kiedy pojechałbyś na misję, ja przywitałabym cię słowami Witaj w domu. Kiedy miałbyś chwilę słabości dodałabym ci otuchy mówiąc Wierzę w ciebie. Ale to już nie możliwe, od dwóch lat budzę się codziennie z nadzieją że ty jednak żyjesz, ale wtedy otwieram oczy, czuję pustkę i zimno, ponieważ nie ma mnie kto objąć gorącymi ramionami. A mimo to wciąż żyję ze względu na ciebie. To jest prawdziwa miłość?
Odwróciłam się plecami do grobu i zaczęłam iść w stronę wyjścia. Znów wiatr rozwiał me włosy w różne strony, dzięki czemu mogłam poczuć przyjemne ciepło. Powoli obejrzałam się w tamtą stronę i wtedy cię zobaczyłam.
Siedziałeś na tym kamiennym pomniku z szerokim uśmiechem na ustach machając do mnie na pożegnanie.
- Hej Lucy, za niedługo znów porozmawiamy, prawda?
Zawołałeś tak beztrosko, jakby to dla ciebie nic nie znaczyło. Ale nie mogłam powstrzymać uśmiechu, także ci odmachałam kiwając głową w geście zgody.
- Bez ciebie byłbym nikim.
Zobaczyłam łzę skapującą z twojego policzka, odbiła się echem od kamiennej płyty pozostawiając na niej mokrą plamkę.



Dusza ma ciało, a nie ciało duszę. Bez niej bylibyśmy zwykłymi lalkami, marionetkami bez uczuć i osobowości. Ta łza symbolizuje, że jednak żyjesz. Ja też kiedyś umrę, a wtedy ponownie się spotkamy składając sobie nawzajem namiętny pocałunek, tylko musisz poczekać. Ten czas szybko nie nadejdzie.

NARRATOR

Otworzyła opuchnięte od łez oczy, czując jak policzki wciąż są wilgotne od łez. Rozejrzała się po pokoju, nie było go, ale tym razem wiedziała że to był sen.
- Lu dlaczego płaczesz? - Zapytała stojąca przed nią Itami, opatulona kocykiem. Podeszła bliżej dziewczyny i położyła swoją dłoń na jej policzku.
- Nie, nic to po prostu zły sen. A ty jesteś chora, wracamy do łóżka już.
Odparła Heartfilia biorąc małą Yurusu na ręce i na powrót kładąc, po czym poszła zaparzyć jej herbatę. Cały czas w jej głowie grała melodia kołysanki.
Tak, racja. Dusza ma ciało, a nie ciało duszę. Nawet kiedy umrzemy nadal jesteśmy żywi, nigdy nie będziemy martwi. Nie można zabić duszy, ale jaki byłby ten świat bez ciał z duszami? 

*  *  *

- Co mam zrobić?! - Wykrzyczał rozwścieczony usłyszanymi przed chwilą słowami. Dziewczyna siedziała ze spokojem wymalowanym na twarzy.
- Za-mor-do-wać ich. - Powiedziała cichutko sylabami, chłopak zaciskał mocno zęby a jego ciało drżało ze złości. Jak miał wykonać coś takiego?
- Nie, ja obiecałem sobie że...ja...po tym co się ostatnio działo...ja nie...nie zabiję nikogo więcej! - Zaprotestował nie potrafiąc dobrać odpowiednich słów.
Happy wpatrywał się w to wszystko po raz pierwszy siedząc cicho, widział jak jego przyjaciel boi się tego wszystkiego, oddech stawał się szybszy i nieregularny, ciało drżało a wspomnienia powracały.
- Więc dlaczego przyjąłeś zlecenie? - Zapytała trzymając dłonie położone na udach, jej opanowanie i spokój wręcz przerażały.
- Nie było nic napisane o mordowaniu ludzi!
- A co jeśli ci ludzie zabili innych? - Zadała kolejne pytanie.
- Nie mogę tego zrobić.
- Więc ja zabije ciebie.
Powiadomiła go wyciągając pistolet i kierując broń w stronę różowowłosego, usłyszeli jak odblokowuje spust i kładzie palec na spuście.
- Co ty robisz? - Zapytał robiąc krok w tył.
- Albo ty zabijasz innych albo inni zabijają ciebie, Dragneel-kun.
Jej głos był nadzwyczaj spokojny. Serce zaczęło mu bić jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi, zupełnie nie wiedział co robić.
- Natsu. - Powiedział cicho Happy z paniką w głosie.

*  *  *

Lucy siedziała kuchni pijąc kawę i czytając książkę, wierzyła w swojego ukochanego, a mimo to martwiła się.
Jednakże ciało jest odzwierciedleniem duszy i człowiek widzi tylko ciało, jeśli zginie ta marionetka, człowiek nie jest w stanie dostrzec tego wnętrza. Innymi słowy w ten sposób traci kogoś ważnego.
Nagle upuściła filiżankę na podłogę, przez co ta stłukła się, a kawa zalazła kilka stron książki, szybko zerwała się z miejsca kierując się do wyjścia.
- Itami muszę wyjść.
Rozkazała biegnąc przed siebie co raz szybciej i szybciej.
...

Z hukiem otworzyła drzwi gildii,przez co wzrok wszystkich padł na nią.
- Mam złe przeczucia co do Natsu.
Oznajmiła dysząc ciężko, dom chłopaka był po drugiej stronie Magnolii a ona przybiegła tu sprintem. Co prawda każdy miał złe przeczucia, przywiązanie do drugiej osoby powoduje pewien instynkt.
- Waren czy moglibyśmy się z nim skontaktować?
- Spróbuję, ale bądźcie cicho.
Poprosił skupiając się aby połączyć umysły wszystkim z umysłem Natsu i porozmawiać z nim, chwilę musieli czekać, ale w końcu udało się.
- Natsu słyszysz nas? - Zapytała Erza z powagą, ale nie otrzymali odpowiedzi.
Żartujesz tak? T-ty nie...
Usłyszeli jego głos, ale słowa wcale nie były skierowane do nich, słyszeli jak się jąkał, jak drżał ze strachu, ale nie usłyszeli końca zdania, a jedynie huk.

*  *  *

- Żartujesz tak? T-ty nie...
Zaczął z paniką w głosie, nie mógł w to uwierzyć.
- Żegnaj, Dragneel-kun.
Wyszeptała naciskając na spust, po czym było słychać jedynie huk. Kula z ogromną prędkością przeszyła część jego ciała na wylot. Jedyne co poczuł to ból w okolicach głowy. Upadł na ziemię, która zaczęła tonąć w jego krwi. Wyraz twarzy dziewczyny nie zmienił się, a jedynie przeszła obok różowowłosego brudząc buty w szkarłatnej cieczy. Happy podleciał do przyjaciela z przerażeniem patrząc na okropną, śmiertelną ranę. 
- Tylko nie to. Natsu...
Gomen że krótki ale koniecznie muszę zakończyć w tym momencie. Zabije cie mnie, wiem, ale no cóż. A więc tak one-shot IgneelxHana dodany. Mam pytanie. Chcecie aby Natsu miał talent do śpiewania? Bo tańczyć nie umie. A jeśli chodzi o Mizutani wszystko będzie wytłumaczone w następnym rozdziale no i zerknicie sobie na zakładkę postacie po za nową coś tam jeszcze się pojawiło.
I drugie:
KONKURS NR.2
Zasady tak jak w poprzednim, ilość gwiazdek odpowiada ilości liter ten kto pierwszy zgadnie wszystkie postacie wygrywa. Do wyboru wybrany pairing z FT, jaki kolwiek, lub pairing z bloga, ewentualnie postacie z bloga możecie...no stworzyć własny na tego one-shota. 
Postacie damskie:
Pierwszoplanowa: **** *******
Drugoplanowa: **** ********
Epizodyczna: ***** *********
POWODZENIA!

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. JA CIĘ UDUSZĘ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ._.
      Wrr, przy końcówce wyrywałam sobie włosy ze złości. Co ty kobieto ze mną wyrabiasz? :D Wiesz jak mi teraz serce szybko bije? Czy przeżyje- to pytanie kłębi mi się w głowie, a ja jak na złość nie znam odpowiedzi. Z rozdział na rozdział mnie coraz bardziej zaskakujesz, wiesz? Ale i tak Cię uwielbiam i Twoje pomysły zresztą również no i wierzę w to, że jeszcze Salamander pożyje, prawda?
      Ten sen Lucy znowu jak realny- no kurde, ja już powoli nie nadążam :x tutaj smucę się, że to już koniec, a potem bam, że to sen!
      Uff, na szczęście. :3
      Nie lubię tej nowej bohaterki! :) Ale może zmienię o niej zdanie z czasem...
      Kochanie, życzę Ci dużo weny i błagam, nie uśmiercaj naszego Natsu :*.
      Tulę cieplutko <33

      Usuń
  2. Pierwszoplanowa: Erza Scarlet
    Drugoplanowa: Cana Alberona
    Epizodyczna: Mavis Vermilion :P

    Wow. Natsu musi kogoś zabić, a sam ma tarapaty. BAKA! Trzeba było nie iść na misję! Albo zabrać Gray'a albo Erzę. Ale ty : NIEEEE! Musisz pokazać swoją dojrzałość! Tfu! Facet bez skrupułów. Jak ja takich nie lubię.
    Lucy... Ale masz zajebiste sny. Też chce takie *w* Bo od kilku dni mi się śni to samo i chcę coś nowego!
    Zamień się, plisss!
    Rozdział cuuudny jak zawsze.

    Sayonara!

    Ps. Przepraszam, że rzadko komentuję, ale taki mam nawyk. Czytać, ale nie komentować ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, ale powiedz, że Natsu nie zginął, przecież nie może! Biedna Lucynka by się załamała przecież, on nie może umrzeć :OO Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i ślę wenę! :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko pospiesz sie bo nie moge sie doczekac nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle wygrać :3
    58 rozdziałów w 2 noce -3-
    Zajebiście piszesz ;3
    Świetny rozdział. Natsu nie może umrzeć , bo.. bo.. BO NIE! ;-;
    Czekam na kolejny :D mam nadzieję, że napiszesz jak najszybciej -3-
    Życzę weny i zapraszam do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. .... Ty na prawdę lubisz się znęcać nad Natsu xD. Wciąż coś mu robisz :C
    A sen Lucy, trochę podobny już miała, ale to że śniła jej się Hana i te końcowe słowa chłopaka przed śmiercią (w tym śnie- którym mam nadzieję się nie spełni)... cudo :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaa! Natsuś!!! ;( Jeśli go zabijesz nie wybaczę ci! (chyba, że w jakiś magiczny sposób ożyje xd)

    ~Wika

    OdpowiedzUsuń
  8. Wonderful!!! Ale jak mogłaś zabić Natsu, co???

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiecznie jest nieżywy, zaczyna myśleć że jest nieśmiertelny!

    OdpowiedzUsuń