poniedziałek, 10 czerwca 2013

59. Znak na prawym ramieniu

Happy stał obok przyjaciela lekko go szturchając. Kałuża krwi co raz bardziej się powiększała, a chłopka w ogóle się nie ruszał. W oczach kotka pojawiły się łzy, które po chwili zaczęły wypływać strumieniami. Tak naprawdę nic nie mógł zrobić, wobec losu był bezsilny. 
- Happy... - usłyszał jego ledwo słyszalny głos, powoli usiadł przykładając dłoń do lewego oka i wtedy zamarł - jak to...
Nie mógł w to uwierzyć jego ciało znów zaczęło drżeć, spoza palców dłoni którą trzymał przy twarzy wyciekała krew.
Natsu słyszysz nas? 
Usłyszał głos w swojej głowie, na początku zupełnie nie wiedział co się dzieje, ale po chwili wszystko sobie uświadomił. 
- Tak słyszę - odparł już w miarę spokojnym głosem.
Nic ci nie jest? Słyszeliśmy jakiś huk
I teraz zupełnie nie wiedział co odpowiedzieć, skłamać czy mówić prawdę?
- Wszystko jest w porządku - skłamał wypuszczając powietrze z ust. Ciężko mu było spoglądać jedynie na prawe oko, ale co miał z tym zrobić. Musiał wytrzymać bez względu na wszystko - jest tam dziadek? - zapytał.
Tak jest....
- Przepraszam dziadku, że plamię dobre imię Fairy Tail ale nie dam rady wykonać tej misji, naprawdę...przepraszam - wyszeptał wstając. Wszystkich w gildii to zaskoczyło, ponieważ Salamander wykonywał każdą misję bez względu na to jak trudna ona była, a teraz co mu przeszkodziło?
Rozumiem, ale co się takiego stało, przecież zawsze każdą misję...
- Nie jestem w stanie zabijać ludzi!
Wykrzyczał uderzając ręką w ścianę, robiąc przy tym spore wgniecenie w niej.
Dobrze, więc wracaj do Magnolii
Powiedział staruszek opanowanym głosem
- Odkąd...zabiłem...wyrywając serce...ja...pamiętam wszystko co się działo kiedy...kiedy byłem w Piekle...
Słyszeli jak jego głos drży a szloch przerywa co jakiś czas, siedział na ziemi oparty bokiem o ścianę nadal trzymając dłoń przy ranie. 
- Ja...ja nie...Ja nie jestem mordercą!
Natsu spokojnie, wracaj już do domu
Powiedziała cichym głosem Heartfilia co uspokoiło różowowłosego.
- Dziękuję Lucy, za niedługo będę
Odparł uśmiechając się, po czym wstał kierując się w stronę wyjścia, chociaż nadal bolała go głowa od tej rany, która dość silnie krwawiła. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem a w jego ciało znów padło kilka strzałów. Jeden w nogę, przez co upadł na kolana, w rękę i w klatkę piersiową. Nadal był przytomny, ale ledwo utrzymywał się na nogach. I padł ostatni strzał, który pozbawił go przytomności, natomiast kiedy Happy chciał uciec zamknęli go w jakiejś przenośnej klatce. 
...

Obudził się w jakimś ciemnym i zimnym pomieszczeniu, jego ręce były mocno ściśnięte na nadgarstkach przez ostre łańcuchy odziane w kolce. Ale mimo wszystko na jego lewym oku był bandaż, który zatamował krwawienie. 
- Natsu obudziłeś się - ucieszył się Happy patrząc na przyjaciela. Ten spojrzał na niego nieprzytomnym wzrokiem, a na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Ejj..Happy znowu nas zamknęli, ale wiesz co wydostanę nas 
Powiadomił przyjaciela z uśmiechem, to jest prawdziwy dar, aby mimo niebezpieczeństwa móc się uśmiechnąć i znaleźć nadzieję na przeżycie.
- Natsu...dlaczego ten strzał cię nie zabił?
Zapytał niepewnie kotek nie spuszczając wzroku z zakrwawionej twarzy chłopaka, na której mimo wszystko gościł uśmiech.
- To była broń palna, nie wiem czemu ale mnie takie rzeczy nie zabiją
- Każdego by zabiło...
- Od kiedy według ciebie jestem taki jak wszyscy? Zawsze mówiłeś, że ja jestem kimś innym niż wszyscy, kimś więcej. Że nie łatwo mnie tak zabić, że ja to ja. Wątpisz we własne słowa?
Zadał pytanie spuszczając głowę w dół, kotek nie wiedział co odpowiedzieć. Dlaczego zadał mu takie pytanie? Naprawdę się zmienił, był jednocześnie i sobą i nie, ale może to jedynie kwestia czasu, musi po prostu ochłonąć. Jakby to w ogóle było możliwe, najgorsze dopiero przed nim. 
Do pomieszczenia wszedł mężczyzna z długimi, sięgającymi do ramion, granatowymi włosami i srebrnymi oczami, w których malowało się zło. Dragneel nie odezwał się ani słowem jednak próbował zignorować jego obecność, ale mężczyzna podszedł do niego chwytając za włosy i podnosząc głowę do góry.
- Wiesz dlaczego tu jesteś? - zapytał z uśmiechem, ale nie otrzymał odpowiedzi - ze względu na Makarova
- Co staruszek ci zrobił?! - wykrzyczał wściekły, mógł przeboleć tortury, ból, wszystko, ale nie coś co tyczyło się jego najbliższych.
- Jesteś z Fairy Tail, legendarny Salamander. Co mi zrobił się pytasz?! Powiem ci zanim dam nauczkę temu staruchowi. Black Swan tak nazywała się gildia, dopóki ten staruch nie zgłosił radzie, że działamy nielegalnie. Co prawda...to było kłamstwo, to była legalna gildia, a on nas zniszczył. Przez niego złapali kogoś kto był dla mnie ważny i odcięli mu nogę, gdzie miał znak gildii. Czekałem dziesięć lat na ten moment, kiedy będę mógł się zemścić
- Może miał powody, żeby was w ten sposób wydać
Wyszeptał spokojnym głosem, ale po chwili poczuł silny ból na policzku, gdzie przed chwilą uderzyła go pięść granatowowłosego, co i tak go nie ruszyło. W sumie nie wiele go teraz obchodziło co ma mu do powiedzenia wróg. Nagle przed nimi pojawił się ekran z Lacrimy, gdzie zobaczyli wszystkich członków Fairy Tail zebranych w gildii, tak samo jak oni widzieli ich. Spojrzeli na ekran ze zdziwieniem, niektórzy zamarli widząc przyjaciela.
- Gin Mana, czego ty chcesz? - zapytał Makarov ze złością.
- Witaj, ja? Chcę zemsty! Będę się mścił na tobie, poprzez twoich bliskich! 
Wykrzyczał wyciągając pistolet i wskazując nim na Smoczego Zabójcę, na twarzy którego można było dostrzec zażenowanie całą to sytuacją.
- Tak nie można! - sprzeciwiała się Lisanna, padł jeden strzał w ramię chłopaka, co go i tak nie ruszyło, nadal siedział z głową spuszczoną w dół. 
- Zabije go, przestrzelę mu łeb!
- Próbowali, patrz a żyję jeszcze. Zabawne co? - uśmiechnął się chłopak, co każdego zdziwiło, a także zobaczyli bandaż na jego lewym oku.
- Broń palna...no tak...to nie działa na Natsu - wyszeptała Levy, na co Gray uśmiechnął się wiedząc że jego przyjacielowi nic od tego nie będzie.
- A pamiętasz tego chłopaka, któremu odcięli nogę ze znakiem gildii?
-  Pamiętam - odpowiedział ze smutkiem staruszek.
- To był mój brat, a teraz przez ciebie jest kaleką. Zobaczmy...
Oskarżał go podchodząc powolnym krokiem do różowowłosego, po czym spojrzał na jego prawe ramię, gdzie znajdował się czerwony znak gildii, po czym odpiął od stalowych łańcuchów jego rękę. Wtedy chłopak szybkim ruchem wyrwał drugi łańcuch uwalniając lewą dłoń po czym wstał na równe nogi oddając pięknym za nadobne w twarz Gina, przez co jego głowa przekręciła się w bok, a na ziemię kapło kilka kropel krwi z jego nosa. 
- Ty...straże! - wykrzyknął przez co do więzienia wbiegło dwóch żołnierzy, którzy złapali Salamandra i przygwoździli do ściany, prawą rękę układając wzdłuż niej, aż widać było wszystkie żyły i napięte mięśnie. 
- Co ty chcesz zrobić?! - wykrzyczał Makarov z przerażeniem.
- Mój brat stracił kończynę gdzie miał znak gildii, odpłacę się tym samym
Oznajmił wyciągając miecz z pochwy, różowowłosy zaczął się szarpać ale nadaremno, jego oczy wypełnił strach a ciało drżało.
- Nie! Odejdź! Nie! Zostaw mnie! - krzyczał tak głośno, aż słychać było jak jego głos zaczyna chrypieć, a struny głosowe mocno drżały. I wtedy jakby w jednym momencie wszystko się zakończyło.
- Natsu! - wykrzyczała zapłakana Lucy, z resztą każdy z nich był tym przerażony, to nie tak miało być.
- I co jak to jest kiedy widzisz coś takiego?!
Krzyknął trzymając rękę chłopaka, którą po chwili rzucił pod jego nogi, różowowłosy wpatrywał się w to wszystko nie mogąc nic powiedzieć, przed nim leżała jego własna ręka, ręka ze znakiem gildii. Upadł na kolana lewą dłonią próbując zatamować krwawienie. Spuścił głowę w dół wydając z siebie głośny krzyk, który rozniósł się niemalże po całym mieście. Znów było słychać strzał i jeden z żołnierzy padł jak długi a  w okół niego pojawiła się kałuża krwi, kolejny strzał i drugi leżał. Nikt nie wiedział co się działo.
- Mówiła ci, albo ty zabijesz innych albo inni zabiją ciebie, Dragneel-kun - usłyszał ten przerażająco spokojny głos, to było po prostu niemożliwe.
- Mizutani, co ty tu robisz? - zapytał przestraszony powoli odwracając głowę w jej stronę. Ta spojrzała na niego znudzonym wzrokiem i wycelowała spust w niebieskowłosego, lecz ten nagle zniknął jakby stał się powietrzem. Fioletowooka schowała broń i wyciągnęła zgrabną dłoń ku niemu.
- Ci ludzie są źli, zabili moich rodziców, chodź pomogę ci - powiedziała łapiąc za zakrwawioną dłoń Dragneela, nie przejmując się iż szkarłatna ciecz brudzi także jej skórę. Smoczy Zabójca był mocno zmęczony, podkrążone oczy i duża utrata krwi, a mimo to stał na nogach.
- Poczekaj, jeszcze Happy - oznajmił podchodząc do klatki, tak jak myśleli lacrimowy ekran już zniknął. Nieudolnie próbował jedną ręką otworzyć kłódkę, w końcu wpadł na to, aby roztopić ją ogniem. Po czym Exceed wyleciał z zamknięcia tuląc się do klatki piersiowej chłopaka ze łzami ściekającymi po niebieskiej sierści, z przerażeniem spojrzał na miejsce gdzie powinna być prawa ręka chłopaka. Rozejrzał się i dojrzał ją leżącą gdzieś osobno na podłodze, nie miał jej w ogóle od ramienia, ponieważ tam był znak gildii. Różowowłosy przytulił delikatnie kotka zamykając oczy.
- Natsu... - zaczął Exceed szlochając.
- Wracajmy do domu Happy - odparł wstając, Mizutani czekała na niego przed budynkiem, kiedy miał już opuścić celę spojrzał na swoją rękę leżąca gdzieś pod ścianą i postanowił wziąć ją ze sobą jakby wierzył, że jeszcze można będzie to naprawić, po czym schował do jakiegoś worka. Wiedział, że musi znaleźć bandaż i owinąć nim ranę. Teraz nie potrafił wiele mówić, ani się uśmiechnąć ta sytuacja, była czymś co na zawsze zmieni jego życie. 
...


Wsiedli do pociągu, który jechał wprost do Magnolii. Usiedli na byle jakim przedziale, a Fukashi kazała zdjąć różowowłosemu kamizelkę i szalik, aby mogła owinąć to miejsce bandażem, chłopak siedział cicho nic nie mówiąc, a jedynie wpatrywał się głucho w podłogę. 

- Natsu wszystko dobrze? - zapytał Happy.
- Zadajesz głupie pytania, jak ma się czuć skoro stracił rękę? Teraz jest w fatalnym stanie, podczas którego nic do niego nie dociera
Odpowiedziała kończąc bandażować chłopaka, po czym podała mu szalik aby go na powrót ubrał, ale on i tak nie zareagował, więc sama mu go zawiesiła, ale kamizelki nie miała mu jak założyć, więc po prostu złożyła ją i dała kotkowi. Cały czas jechali w ciszy, Happy wpatrywał się w załamanego przyjaciela, który spoglądał w podłogę, natomiast jasnowłosa ze spokojem obserwowała krajobraz za oknem, Dragneel był tak nieobecny że zapomniał o chorobie lokomocyjnej (niemożliwe XD).
- Mizutani... - wyszeptał ledwo słyszalnym głosem Salamander.
- Tak? - zapytała zwracając wzrok na różowowłosego.
- Dlaczego mi pomogłaś? 
- Ponieważ...wyczułam w tobie coś interesującego
- Aha - odparł obojętnie, dla niego wszystko było teraz obojętne. Podniósł lewą rękę i dotknął zabandażowanego miejsca, naprawdę nie miał prawego ramienia. Przymrużył delikatnie powieki opierając głowę o szybę.
Więc tak kto się kończy? Próba oszukania przeznaczenia? 
Zadał pytanie sam sobie, jakby chciał uzyskać niewidzialną dotychczas odpowiedź, lekko uchylił usta z których wydobył się dźwięk kołysanki


I wtedy chłopiec pogrążył się w głębokim śnie ciężko oddychając

Cicha melodia grała w jego głowie a on zaczął śpiewać jej słowa tym ledwo słyszalnym głosem, Happy spojrzał na niego, a Fukashi wręcz przeciwnie, nadal siedziała mając odwróconą głowę w drugą stronę. Kotek nawet nie wiedział, że jego przyjaciel ma taki głos do śpiewania, taki melodyjny.
Gorący oddech, niczym popiół spod płomieni, jeden po drugim
...


Byli już na miejscu, pociąg zatrzymał się a konduktor oznajmił że są już w Magnolii, więc jasnowłosa wstała szykując się do wyjścia.

- Dragneel-kun jesteśmy na miejscu - powiedziała wyrywając chłopaka z zadumy, który także wstał z niechęcią wychodząc a kotek za nim. 
Szli ulicami miasta gdzie słychać było szepty ludzi, którzy byli zdziwieni widokiem potężnego Salamandra bez ręki, nagle Natsu zatrzymał się.
- Mizutani...czy mógłbym cię prosić o jakąś bluzę albo coś?
Zapytał cicho, nie chciał żeby aż tak był widoczny ten brak, dziewczyna nic nie odpowiadając poszła gdzieś na chwilę, po paru minutach wracając z czarną, zasuwaną bluzą z kapturem, którą pomogła mu włożyć na jedną rękę i położyć na prawe ramię żeby nie spadła, po czym ruszyli dalej w stronę gildii. Droga zajęła im z pięć minut, aż w końcu stanęli przed ogromnym budynkiem.
- Dlaczego nie wchodzisz? - zadała pytanie fioletowooka patrząc na stojącego w miejscu i spoglądającego na drzwi różowowłosego. 
- Nie mam prawa tam wchodzić, nie mam znaku gidii i splamiłem dobre imię Fairy Tail nie wykonując misji - odparł smutno.
- Nie duma, a uczucie czyni nas ludźmi - pocieszyła go idąc do przodu i chwytając za klamkę, drzwi otworzyły się a oni weszli do środka.
...

- Natsu! - wykrzyczała Lucy podbiegając do niego i mocno przytulając. Ale nie poczuła żeby chłopak odwzajemnił ten gest, on po prostu stał w ogóle się nie ruszając, nie miał na to siły. Poczuła że prawy rękaw bluzy jest pusty, jej brązowe oczy rozszerzyły się z przerażenia i spojrzała na twarz ukochanego.
Różowowłosy ominął ją i ruszył w stronę Wendy i kiedy stanął przed nią upadł na kolana, chyląc się tak nisko, że czołem prawie dotykał podłogi, przez co bluza spadła trzymając się jedynie na lewej ręce, wtedy każdy mógł dostrzec, że to co wtedy zobaczyli było prawdą.
- Wendy...błagam, pomóż mi odzyskać rękę
Poprosił drżącym głosem, dziewczynce zrobiło się smutno, ale nie mogła z tym nic zrobić, nie była aż tak dobra, a z resztą to byłoby wkroczenie na terytorium Boga, zakazany owoc, którego pragnie każdy mag.
- Przepraszam Natsu-san, ale nie potrafię. Mogę jedynie uleczyć pana oko
Oznajmiła klękając przy nim, aby uniósł głowę w górę, wtedy odwinęła bandaż przykładając dłoń do twarzy Salamandra, która otoczyła niebiańska aura. Na szczęście nie trwało to długo, a po tej ranie nie było ani śladu. 
- Dziękuję - powiedział cicho wstając, Marvell myślała, że poczuje na swojej głowie jego ciepłą dłoń tak jak miał w zwyczaju to robić, ale nic takiego się nie stało. On jedynie siadł przy barze patrząc się na blat.
- Chcesz coś do picia? - zapytała go Mira, a on pokręcił głową na nie. Nikt nie mógł patrzeć na ich przyjaciela w tak okropnym stanie. 
...


- Ano...dziękuję, że pomogłaś Natsu - podziękowała dziewczynie Lucy, ta spojrzała na nią spokojnym wzrokiem - jak masz na imię?

- Mizutani Fukashi - odparła znów odwracając wzrok, przypomniała sobie o worku, który cały czas nosiła. Złapała go i położyła na stole.
- Co to jest? - zadała pytanie Erza.
- Sami zobaczcie - powiadomiła znudzonym głosem, Gray niepewnie otworzył worek, z przerażenia otworzył szerzej oczy i cofnął się do tyłu.
- Co tam jest Gray-sama? - zapytała Juvia.
- J-jego ręka - odpowiedział przerażony. Loxar słysząc to zasłoniła sobie usta dłońmi i wtuliła w tors ukochanego, natomiast Erza i Lucy zaniemówiły.


Kwitnący dziki kwiecie, proszę powiedz mi

Dlaczego ludzie walczą i krzywdzą się nawzajem?

Usłyszeli cichy głos śpiewający te słowa, męski głos. Powoli odwrócili wzrok szukając źródła dźwięku, i wtedy dojrzeli Dragneela. Siedział przy barze ze spuszczonym wzrokiem lekko uchylając usta.


Dostojny kwitnący kwiecie

Co takiego widzisz ze swojej łąki
Dlaczego ludzie nie mogą sobie wybaczyć? 


Jego głos był naprawdę piękny, w sumie mówiąc nigdy nie słyszeli żeby chłopak śpiewał, a tu nagle okazuje się że ma on taki dar. Lecz więcej już nic nie zaśpiewać a zamilkł ze smutkiem wpatrując się w pusty blat. Nie potrafił teraz nic robić, nie mógł przeboleć że stracił rękę ze znakiem gildii. To tak jakby nie należał już do Fairy Tail. W jednym momencie do pomieszczenia wszedł Makarov ze smutkiem patrząc na różowowłosego, obwiniał się za to co się stało, że to przez niego chłopak stracił kończynę, ale w gruncie rzeczy było to bolesną prawdą. A najgorsze było to, że tego nie ma mu jak wynagrodzić. 

- Natsu, przepraszam to moja wina - powiedział zkruszonym głosem, Smoczy Zabójca spojrzał na niego i wymusił lekki uśmiech.
- Nie obwiniam nikogo, po prostu...tak się dzieje jeśli próbujesz oszukać przeznaczenie. Sam sobie jestem winien
Odparł spokojnym i głębokim głosem, to zdanie zaskoczyło mistrza. Powoli sięgnął do rany i przyłożył do niej lewą dłoń, jakby wierzył że to tylko sen a on za chwilę się obudzi i wszystko będzie w porządku. Ale niestety to nie było fikcją a okrutną rzeczywistością jaka musiała spotkać akurat jego. 
- Ale mimo to ja nadal... - dodał drżącym głosem mocniej ściskając zabandażowane miejsce - ...błagam pomóżcie mi ją odzyskać
Powiedział przez łzy, co zdziwiło każdego, on naprawdę po raz pierwszy poprosił ich o pomoc, ale prawdę mówiąc teraz jest bezsilny. Wziął bluzę ze stołka obok i nieudolnie próbował założyć ją na lewą rękę, aż każdemu robiło się smutno widząc jak musi się z tym męczyć. Kiedy miał już ją zdjąć poczuł jak ktoś mu pomaga, odwrócił lekko wzrok i ujrzał Heartfilię, zakładającą mu bluzę na prawe ramię.
- Dziękuję, Lucy - wyszeptał kiedy była tuż przed nim poprawiając kaptur bluzy. 
- Pamiętaj, że jesteśmy przyjaciółmi i zawsze ci pomożemy
Zapewniła go wskazując na towarzyszy z gildii, spojrzał na nich. Wszyscy uśmiechnęli się w jego stronę, znowu miał polegać na innych? Nic już nie mówiąc ruszył powolnym krokiem przed siebie, naprawdę chciało mu się płakać.
- Zapomniałam...Itami! - wykrzyczała blondwłosa biegnąc w stronę drzwi.
- Lucy... - usłyszała głos Makarova i spojrzała na niego - zaopiekuj się Natsu
Poprosił ze smutkiem, w końcu jego winą było kalectwo chłopaka. 
...


Heartfilia jak najszybciej dogoniła ukochanego i szła równo z nim, żadne z nich nic nie mówiło, w sumie nie mieli żadnych tematów. A co ona miała mu powiedzieć? Przykro mi że straciłeś rękę? Znów nic nie mogła zrobić, ani go ochronić, dlaczego to on zawsze mu cierpieć.

- Hej Natsu...cały czas jestem przy tobie i ci pomogę w każdej chwili
Oznajmiła delikatnie się uśmiechając, z nadzieją, że chłopak odwzajemni ten gest ale nic takiego się nie stało. Nadal szedł przed siebie ze smutną miną, dla niej to była najokrutniejsza rzecz, nie widząc jego wspaniałego uśmiechu. Przybliżyła się do niego i chwyciła jego lewą dłoń swoją, poczuła jak ściska lekko jej zgrabną rękę, dzięki czemu poczuła się pewniej. W końcu dotarli do domu, blondwłosa uchyliła drzwi wchodząc do środka, a Salamander za nią. Itami siedziała na łóżku pijąc herbatę, ale kiedy dostrzegła Smoczego Zabójcę, natychmiast rzuciła się biegiem w jego stronę z promiennym uśmiechem na twarzy, po czym mocno go przytuliła.
- Na-chan! Tęskniłam wiesz? - zawiadomiła go szczęśliwie, różowowłosy kucnął przy niej i przygarnął w swoją stronę lewą ręką, Yurusu zdziwiło to że nie wyczuła drugiego oblewającego ją ciepłem ramienia, dotknęła rękawa który okazał się pusty, nie wytrzymując zrzuciła mu bluzę widząc zabandażowane miejsce przesiąknięte krwią - co się stało? - zapytała przerażona.
- Przepraszam, zawiodłem - odparł ze smutkiem, a z jego oczu wyleciało kilka słonych łez kapiących na jej złote włosy, Heartfilia zacisnęła dłonie w pięści a usta złożyła w wąską linię, wierzyła że jest sposób aby mógł odzyskać rękę.
- Dobra Itami, wracaj do łóżka - rozkazał cicho wstając i kierując się do kuchni, był teraz bezsilny i bezużyteczny, jak miał walczyć i chronić Lucy?


Jak odzyskać coś co już straciliśmy, coś co jest nie do odtworzenia? Chciałabym znać odpowiedź na to pytanie, i będę dążyła do tego aby ją znaleźć. Choćby nie wiem co sprawię że on znów się uśmiechnie.

_______________________________________________________________



Coś ostatnio wena mnie nie opuszcza mimo iż jest co raz bardziej brutalna, błagam nie zabijajcie mnie za to x_x Stało się to przez emocje wywołane ostatnim chapterem FT (każdy wie co się tam stało) zawiodłam się na Mashimie i teraz jestem w dołku. Pocieszę was tym, że myślę nad sposobem odzyskania ręki Natsu, jakieś propozycje to śmiało piszcie.

A do Sunny proszę abyś wybrała pairing.

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Kochanie dlaczego nam to zrobiłaś. Nawet nie wiesz jak ja płacze, to takie smutne, naprawdę. Nie umiem pozbierać myśli, może to i tylko opowiadanie i kilka słów złożonych w rozdział, ale wywarło to na mnie takie wrażenie, że aż zaniemówiłam. Już sama nie wiem co myśleć. Czy chwalić Cię za przepiękny i wzruszający rozdział, czy zbesztać. Jednak wybieram pierwszą opcję- w gruncie rzeczy wierzę, że on jednak tą rękę odzyska. Płaczę i płaczę i płaczę, ale to chyba dobrze, prawda? To tylko pokazało jak idealnie to opisałaś. Niemal ja sama czułam ten ból. Szok, naprawdę chłopak nie wiedział co ze sobą zrobić, ale nie dziwię się. Wierzę, że Lucy mu pomoże. Ale i tak nie mogę przeboleć tego, że to jednak się wydarzyło. Naprawdę, smutne.
      Cóż mogę powiedzieć, miałam złe zdanie o bohaterce. Jednak pomogła Natsu, za co jestem jej wdzięczna.
      Co do sposobu odzyskania ręki mam, ale dosyć banalne. Bo wiesz jeśli coś zostało utracone, to można teoretycznie to przywrócić powracając do czasu, kiedy to, w tym ręka, była na swoim miejscu. Czyli prościej - magia podobna do Łuku Czasu, tyle że cofająca nie czas obiektów, ale ludzi, no i w tym ludzkich narządów, itp.
      Albo - chociaż tu też jest związane z czasem, np. wykorzystując tą teorię Zaćmienia, choć nie do końca- używając mocy kluczy przenieść się o parę godzin w tył, czy coś ;O. Ale to już taka bardziej naciągana teoria.
      Nie wiem czemu, ale chciałabym by to Lucy go uratowała. :C Takie moje ciche marzenie. Ale cóż.
      Alex-chan, zadziwiłaś mnie wysokim poziomem tego rozdziału, ale ja jednocześnie zasmuciłam się. Ale kij z moimi odczuciami, ważne, że Ci wyszło.
      Ale i tak nawiedzę Cię z tasakiem i będę Ci się śniła po nocach :3
      Weny, jeszcze więcej weny, a przede wszystkim pomysłu na przywrócenie ręki chłopakowi.
      Tulę mocno ;* <3

      Usuń
    2. Widzę, że nie jestem sama ; C Złapmy się za ręce i wznieśmy modły ...

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Weee jednak druga. Byłam kilka sekund w tyle. No to : co do rozdziału ...
      Ja ... ja po prostu ... nie wiem co powiedzieć. Nawet emotek mi się nie chce pisać. Jestem ... Smutna ? Nie ... raczej zdruzgotana ... Mimo tego, że czytałam to przy dość wesołej piosence lecz ze smutnym przekazem ... ja po prostu się rozkleiłam, i to kilka krotnie. Zatkało mnie ... Mam pustkę w głowie, a jednocześnie wiele pytań czekających na odpowiedz. Tak, wiem to dziwne.
      Mimo wszystko spodobał mi się pomysł. Tylko ... ja po prostu nadal płacze ! Nie mogę sobie tego wyobrazić ... Nie. Właśnie mogę i to jest straszne. Nie wiem co mam o tym myśleć. Tak, było to świetne, lecz ze wzgląd na twoje opisy ... i te pomysły ... to w jakiej sytuacji znajduje się Natsu ... Wybacz ale nie potrafie tego opisać. Bynajmniej dzisiaj nie będę spać po nocy ... Trauma do końca życia.
      Taaaa ... Mimo wszystko ... Genialne wrażenie, naprawdę.
      Wiedz, że nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. I to jeszcze bardziej niż zwykle.
      Tak to smutnawo wygląda bez emotek ... ale właśnie tak się teraz czuję.
      * Ogarnij się przecież to postać fikcyjna ! *
      Taaaa ... Ta postać wniosła wiele do mojego życia ... Uwierzcie mi.
      Nie będę się bardziej rozpisywać. Wybacz mi ale nie mam siły.
      Bynajmniej liczę, że się to szczęśliwie skończy ... I na pewno nie tylko ja.
      Buziaki i weny życzę kochana ... ; - ;

      Usuń
  3. Dlaczego mu to zrobiłaś? Powiedz mi błagam, że on odzyska tą rękę i wszystko będzie cacy! Bo inaczej nie wiem co Ci zrobię :O Kto by chronił Lucynkę? EJ ZARAZ! A przyjaciółka Makarova z lasu? może ona?... Noo dobra, kończę swoje marne wypociny i ślę dużo weny xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdzial. Powiem tyle moim zdaniem on odzyska reke.
    Moze ma w sobie tego tak jak by demona prawda ?
    wiec moze ten demon w srodku niego ma reke?
    Moze cos z tym nie wiem do konca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no, odrąbałaś mu rękę =.....{ Ale rozumiem jak się czułaś przez Mashime, wirze, że będzie dobrze, ale sama nie mogłam wyjść z szoku - ja przestałam na jakiś czas pisać bo miałam ochotę w swoim opowiadaniu każdego zamordować xD
    Fukashi na początku... masakra po prostu, ale potem okazała się tą dobrą, no proszę. I podoba mi się to, że teraz Natsu jednak jest zdołowany, że jednak prosi o pomoc, a nie zgrywa herosa. "Szczęście w nieszczęściu" że tak powiem :P
    Co do odzyskania ręki... może będą musieli ruszyć do jakiegoś maga, co potrafi zrobić takie rzeczy, ale za darmo oczywiście nie pomoże i będą musieli coś dla niego zrobić? Taka misja z Grayem, Erzą, Lucy i Happym jak dawniej, tylko z konkretniejszym celem no i oczywiście z Fukashi ; )

    OdpowiedzUsuń
  6. 334 mnie dobił...
    I teraz jeszcze Natsu bez ręki ? :c
    Tu ręka tam oko.. .____.
    Mam nadzieję, że szybko ją odzyska... ;-;
    Rozdział taki... Taki.. Przygnębiający ale też świetny. .-.
    No nic, życzę weny i czekam na kolejny rozdział :c

    OdpowiedzUsuń
  7. Natsu-chan?! ;( Biedny Natsu-chan. Rozdział świetny, jak zawsze ;) życzę weny ;) Nie mam za dużo do powiedzenia xd Mam nadzieję, że Natsu-chan odzyska rękę ;(

    ~Wika

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny blok :). może wejdziesz na mój :D http://anime-blog-spot.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. EJ! Kiedy następny rozdział?! Chce więcej ;(

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak mogłaś??? Przez Ciebie jest mi smutno... Resztę będę czytać jutro. Teraz moje patrzałki domagają się snu. Dobranoc!!!

    OdpowiedzUsuń