Kiedy weszli do gildii zauważyli, że wszyscy są smutni.
- Co się stało? - Zapytała Lucy z szalikiem Natsu na szyi.
- Skąd masz ten szalik? - Zapytała Lisanna.
- Kiedy wracaliśmy do domu, po prostu przywiało go na naszą łódkę. - Stwierdziła smutno.
-
Ale to szalik Natsu. - Młodsza siostra Mirajane myślała już, że stało
się najgorsze, że jej przyjaciel umarł, w jej oczach pojawiły się łzy i
szybko przytuliła się do blondwłosej koleżanki. - On nie umarł prawda?
- Nie wiem. A właściwie to czemu wszyscy jesteście tacy smutni?
- Ktoś chce zaatakować naszą gildię. - Powiedział Makarov.
- To trzeba coś zrobić. - Stwierdził Gray.
-
Wiemy, ale będzie trudno, chcą użyć broni, która nie sposób
powstrzymać. Ale zastanawia mnie jedno jeśli chcą ją aktywować,
potrzebny im do tego mag ognia, więc... - Mirajane urwała, otworzyła
szeroko oczy.
- Mają Natsu. - Dokończyła Erza.
- Niemożliwe, Natsu nie dałby się tak łatwo złapać! - Zaprzeczył Happy.
* * *
-
Dobra może na początek naślijmy na nich kogoś żeby się trochę zmęczyli,
a dopiero później odpalmy broń. Nareszcie zniszczę Fairy Tail. - Śmiał się
mężczyzna w kapturze. Natsu słysząc to otworzył szeroko oczy, nie miał
już sił, zabrał z niego całą magiczną moc.
- Ty... - Powiedział
ze spuszczona głową. - Powiedziałeś, że zostawisz ich w spokoju, jeśli pójdę z tobą to dotrzymasz tej cholernej obietnicy! - Zaczął krzyczeć, ile
powietrza miał w płucach. - Jeśli tego nie zrobisz...
- To co?
Nic mi nie możesz zrobić, jesteś bezsilny i za słaby. Więc pogódź się z
tym, że to dzięki tobie twoi przyjaciele, gildia znikną z powierzchni
świata, a ty będziesz mógł na to popatrzeć. - Przerwał mu nieznajomy.
Natsu gotował się ze złości zaczął cały płonąć, czuł przyrost magii.
- Zabije cię! - Zerwał łańcuchy i ruszył w stronę gildii, na pomoc przyjaciołom.
- Jednak to prawda co mówią. - Powiedział do siebie mężczyzna z uśmiechem na twarzy.
* * *
-
Szykujcie się. - Krzyknęła Erza do reszty przyjaciół szykując się do
ataku. Stanął przed nimi wielki potwór, emanowała od niego mroczna
energia, miał już zadać im cios, kiedy nagle zobaczyli ogień i
przewracającego się przeciwnika, zaraz po tym usłyszeli głos, głos
Natsu, zrobiło im się lżej na sercu wiedząc, że żyje.
- Powiedziałem, zostaw moich przyjaciół. - był wściekły, jego ciało otaczał ogień, wszyscy
przysłuchiwali się słowom Dragneela, byli w szoku. Uderzał po kolei,
wróg nawet nie miał szans żeby się bronić, wszystko działo się tak
szybko.
- Ryk Ognistego Smoka! - krzyknął a jego ust wyleciała
fala ognia wprost na potwora ten przewrócił się bez ruchu, cała gildia
się temu przyglądała, wiedzieli że Natsu jest silny, ale nie mieli
pojęcia, że aż tak. Stał odwrócony do nich plecami, zaczął iść przed
siebie.
- Jeśli nie potrafisz dotrzymać obietnicy, to miej odwagę postawić się tu przede mną i walczyć, ponieś konsekwencje swojego błędu.
Nauczę cię jak dotrzymać danego słowa. - Mężczyzna
usłyszał te słowa, a uśmiech z jego twarzy nie znikał, zaczął mówić tak,
aby cała Magnolia mogła go usłyszeć.
- Będę z tobą walczyć, jeśli zdołasz pokonać własną moc. - Powiedział ze spokojem w głosie i aktywował działo.
- Natsu, to jest zbyt potężne. - Ostrzegała go Scarlet.
-
Odsuńcie się, powstrzymam to. Jeśli nie dam rady, jestem do niczego. - Nadal stał do nich plecami, na jego
twarzy namalowana była wściekłość, nie miał zamiaru przegrać. Zrobili to
co kazał, każdy wiedział, że kłótnia z nim teraz nic nie da. Wielka
kula mocy leciała w ich stronę była ogromna, kula ognia, ale nie tylko
było coś w niej jeszcze, coś mrocznego. Natsu stał, czekając, aż zbliży
się do niego, tak się stało, jego ogień rozpalił się jeszcze mocniej i
uderzył w pocisk. Wszyscy tylko przyglądali się
sytuacji, ujrzeli błysk i kulę zderzającą się z ciałem różowowłosego,
przerazili się.
- Widzę, że dodałeś coś do mojego ognia, nie wiem
co to, ale kiedy już się najadłem jestem pełen sił
Pochłonął całą moc, był zadowolony, czuł że wygrywa.
Pochłonął całą moc, był zadowolony, czuł że wygrywa.
- Zapłacisz mi za to Salamandrze! - Natsu zaczął się z
niego śmiać, ale nie tym przyjemnym śmiechem, lecz przerażającym,
członkowie gildii dostawali gęsiej skórki.
- Jesteś zwykłym tchórzem. Nienawidzę tych, którzy żyją kosztem innych.
Jego przyjaciele nie wiedzieli co robić był zarazem
imponujący, ale i przerażający. Jego ciało znów otoczył płomień, tak
potężny, że mimo iż stali kilkanaście metrów od niego czuli tę moc,
czuli ten żar. Na jego ciele zaczęły pojawiać się łuski.
- Igneel
mam nadzieję, że widzisz moją moc. - Powiedział cicho do siebie. Przed
nim pojawiła się zakapturzona postać, chłopak obnażył swoje kły, jego
oczy wyrażały wściekłość.
- Pokaż co potrafisz, sprawdzę czy naprawdę jesteś synem ognistego smoka.
Przygotował się do walki.
Przygotował się do walki.
-
Jak chcesz, nie będę cię oszczędzał. - Ruszył na niego Salamander. Ich
ruchy były płynne. Mężczyzna uderzył czarną magią w Natsu, a ten
odleciał wysoko do góry, po czym spadł pod nogi Makarova, przez chwilę
leżał bez ruchu. Wystraszyli się.
- Tego nie mógł przeżyć, jaka
szkoda. - Zaśmiał się przeciwnik. Po chwili usłyszeli kolejny śmiech był
to śmiech Dragneela. Jego ciało znów się zapaliło i zaczął wstawać.
Mężczyzna otworzył szeroko oczy.
- To naprawdę bolało. Aż się cały napaliłem. - Kiedy Gildarts to zobaczył, kąciki jego ust wygięły się delikatnie ku górze.
- Ale jak?! - Cały czas przerażony nie spuszczał wzroku z Salamandra. - Jesteś potworem!
- Bingo. - Zaczął biec w jego stronę po czym mocno uderzył w
twarz, tak że jego kaptur po prostu spłonął i zostały z niego strzępy.
Zobaczyli jego twarz, ale była im zupełnie obca, Natsu nie zwracając na
to uwagi zaatakował po raz kolejny, a ten odleciał kilkanaście metrów dalej. Podszedł do przeciwnika i podniósł go do
góry, jego rękę otoczyła czarna magia, włożył ją wprost do miejsca
gdzie znajdowało się serce. Różowowłosy poczuł ból, ale nie puścił
mężczyzny. Nagle wszyscy ujrzeli, jakby wyjmował z jego ciała ogień.
-
Skoro twoja magia bierze się z serca, to ją sobie z tamtąd zabiorę! -
Krzyczał dalej wyciągając moc z ciała Dragneela, chłopak puścił go i
upadł na kolana, przeciwnik złapał go za włosy, uśmiechając się
szyderczo.
- Już nie jesteś taki pewny siebie co? - Zapytał zadowolony.
- To jeszcze nie koniec. - Powiedział to krztusząc się, złapał mężczyznę
za rękę i sprawił, że ten puścił, powoli wstał, nad jego ciałem pojawił
się obraz smoka, smoka stworzonego z ognia. Całe jego ciało pokryte
było łuskami, ruszył w stronę przeciwnika zadając ostateczny cios.
- Co to jest?! - Nie mogła uwierzyć w to co widziała Lucy.
- Prawdziwy Smoczy Zabójca. - Odpowiedział jej Gildarts.
Świetny rozdział, aż się napaliłam :D
OdpowiedzUsuńMega,mega,mega!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuń" <3" and " Genialne."
OdpowiedzUsuńJoke xD! Nie no rozdział to był akurat zaskakujący, bo nie myślałam, że wykorzystać chce Natsu do zniszczenia Fairy Tail. A tak w ogóle co to za typ? Pojawiał się w śnie Natsu, a okazuje się, że on go nie zna... Widać, że jest nim zainteresowany i dużo o nim wie, więc kto to kurna mać @.@!?
+ Dobrze, że Natsu się wyrwał, nie pasuje mu taka uległość, skopie mu dupe i nie pozwoli na skrzywdzenie jego przyjaciół.
No genialne było a można liczyć na jakieś one-shot?
OdpowiedzUsuń