czwartek, 6 grudnia 2012

7. Smoczy Zabójca

Kiedy weszli do gildii zauważyli, że wszyscy są smutni.
- Co się stało? - Zapytała Lucy z szalikiem Natsu na szyi.
- Skąd masz ten szalik? - Zapytała Lisanna.
- Kiedy wracaliśmy do domu, po prostu przywiało go na naszą łódkę. - Stwierdziła smutno.
- Ale to szalik Natsu. - Młodsza siostra Mirajane myślała już, że stało się najgorsze, że jej przyjaciel umarł, w jej oczach pojawiły się łzy i szybko przytuliła się do blondwłosej koleżanki. - On nie umarł prawda?
- Nie wiem. A właściwie to czemu wszyscy jesteście tacy smutni?
- Ktoś chce zaatakować naszą gildię. - Powiedział Makarov.
- To trzeba coś zrobić. - Stwierdził Gray.
- Wiemy, ale będzie trudno, chcą użyć broni, która nie sposób powstrzymać. Ale zastanawia mnie jedno jeśli chcą ją aktywować, potrzebny im do tego mag ognia, więc... - Mirajane urwała, otworzyła szeroko oczy.
- Mają Natsu. - Dokończyła Erza.
- Niemożliwe, Natsu nie dałby się tak łatwo złapać! - Zaprzeczył Happy.  

 *  *  *

- Dobra może na początek naślijmy na nich kogoś żeby się trochę zmęczyli, a dopiero później odpalmy broń. Nareszcie zniszczę Fairy Tail. - Śmiał się mężczyzna w kapturze. Natsu słysząc to otworzył szeroko oczy, nie miał już sił, zabrał z niego całą magiczną moc.
- Ty... - Powiedział ze spuszczona głową. - Powiedziałeś, że zostawisz ich w spokoju, jeśli pójdę z tobą to dotrzymasz tej cholernej obietnicy! - Zaczął krzyczeć, ile powietrza miał w płucach. - Jeśli tego nie zrobisz...
- To co? Nic mi nie możesz zrobić, jesteś bezsilny i za słaby. Więc pogódź się z tym, że to dzięki tobie twoi przyjaciele, gildia znikną z powierzchni świata, a ty będziesz mógł na to popatrzeć. - Przerwał mu nieznajomy. Natsu gotował się ze złości zaczął cały płonąć, czuł przyrost magii.
- Zabije cię! - Zerwał łańcuchy i ruszył w stronę gildii, na pomoc przyjaciołom.
- Jednak to prawda co mówią. - Powiedział do siebie mężczyzna z uśmiechem na twarzy.

 *  *  *

- Szykujcie się. - Krzyknęła Erza do reszty przyjaciół szykując się do ataku. Stanął przed nimi wielki potwór, emanowała od niego mroczna energia, miał już zadać im cios, kiedy nagle zobaczyli ogień i przewracającego się przeciwnika, zaraz po tym usłyszeli głos, głos Natsu, zrobiło im się lżej na sercu wiedząc, że żyje.
- Powiedziałem, zostaw moich przyjaciół. - był wściekły, jego ciało otaczał ogień, wszyscy przysłuchiwali się słowom Dragneela, byli w szoku. Uderzał po kolei, wróg nawet nie miał szans żeby się bronić, wszystko działo się tak szybko.
- Ryk Ognistego Smoka! - krzyknął a jego ust wyleciała fala ognia wprost na potwora ten przewrócił się bez ruchu, cała gildia się temu przyglądała, wiedzieli że Natsu jest silny, ale nie mieli pojęcia, że aż tak. Stał odwrócony do nich plecami, zaczął iść przed siebie.

                               
- Jeśli nie potrafisz dotrzymać obietnicy, to miej odwagę postawić się tu przede mną i walczyć, ponieś konsekwencje swojego błędu. Nauczę cię jak dotrzymać danego słowa. - Mężczyzna usłyszał te słowa, a uśmiech z jego twarzy nie znikał, zaczął mówić tak, aby cała Magnolia mogła go usłyszeć.
- Będę z tobą walczyć, jeśli zdołasz pokonać własną moc. - Powiedział ze spokojem w głosie i aktywował działo.
- Natsu, to jest zbyt potężne. - Ostrzegała go Scarlet.
- Odsuńcie się, powstrzymam to. Jeśli nie dam rady, jestem do niczego. - Nadal stał do nich plecami, na jego twarzy namalowana była wściekłość, nie miał zamiaru przegrać. Zrobili to co kazał, każdy wiedział, że kłótnia z nim teraz nic nie da. Wielka kula mocy leciała w ich stronę była ogromna, kula ognia, ale nie tylko było coś w niej jeszcze, coś mrocznego. Natsu stał, czekając, aż zbliży się do niego, tak się stało, jego ogień rozpalił się jeszcze mocniej i uderzył w pocisk. Wszyscy tylko przyglądali się sytuacji, ujrzeli błysk i kulę zderzającą się z ciałem różowowłosego, przerazili się.
- Widzę, że dodałeś coś do mojego ognia, nie wiem co to, ale kiedy już się najadłem jestem pełen sił
Pochłonął całą moc, był zadowolony, czuł że wygrywa.
- Zapłacisz mi za to Salamandrze! - Natsu zaczął się z niego śmiać, ale nie tym przyjemnym śmiechem, lecz przerażającym, członkowie gildii dostawali gęsiej skórki.
- Jesteś zwykłym tchórzem. Nienawidzę tych, którzy żyją kosztem innych.
Jego przyjaciele nie wiedzieli co robić był zarazem imponujący, ale i przerażający. Jego ciało znów otoczył płomień, tak potężny, że mimo iż stali kilkanaście metrów od niego czuli tę moc, czuli ten żar. Na jego ciele zaczęły pojawiać się łuski.
- Igneel mam nadzieję, że widzisz moją moc. - Powiedział cicho do siebie. Przed nim pojawiła się zakapturzona postać, chłopak obnażył swoje kły, jego oczy wyrażały wściekłość.
- Pokaż co potrafisz, sprawdzę czy naprawdę jesteś synem ognistego smoka. 
Przygotował się do walki.
- Jak chcesz, nie będę cię oszczędzał. - Ruszył na niego Salamander. Ich ruchy były płynne. Mężczyzna uderzył czarną magią w Natsu, a ten odleciał wysoko do góry, po czym spadł pod nogi Makarova, przez chwilę leżał bez ruchu. Wystraszyli się.
- Tego nie mógł przeżyć, jaka szkoda. - Zaśmiał się przeciwnik. Po chwili usłyszeli kolejny śmiech był to śmiech Dragneela. Jego ciało znów się zapaliło i zaczął wstawać. Mężczyzna otworzył szeroko oczy.
- To naprawdę bolało. Aż się cały napaliłem. - Kiedy Gildarts to zobaczył, kąciki jego ust wygięły się delikatnie ku górze.
- Ale jak?! - Cały czas przerażony nie spuszczał wzroku z Salamandra. - Jesteś potworem!
- Bingo. - Zaczął biec w jego stronę po czym mocno uderzył w twarz, tak że jego kaptur po prostu spłonął i zostały z niego strzępy. Zobaczyli jego twarz, ale była im zupełnie obca, Natsu nie zwracając na to uwagi zaatakował po raz kolejny, a ten odleciał kilkanaście metrów dalej. Podszedł do przeciwnika i podniósł go do góry, jego rękę otoczyła czarna magia, włożył ją wprost do miejsca gdzie znajdowało się serce. Różowowłosy poczuł ból, ale nie puścił mężczyzny. Nagle wszyscy ujrzeli, jakby wyjmował z jego ciała ogień.
- Skoro twoja magia bierze się z serca, to ją sobie z tamtąd zabiorę! - Krzyczał dalej wyciągając moc z ciała Dragneela, chłopak puścił go i upadł na kolana, przeciwnik złapał go za włosy, uśmiechając się szyderczo.
- Już nie jesteś taki pewny siebie co? - Zapytał zadowolony.
- To jeszcze nie koniec. - Powiedział to krztusząc się, złapał mężczyznę za rękę i sprawił, że ten puścił, powoli wstał, nad jego ciałem pojawił się obraz smoka, smoka stworzonego z ognia. Całe jego ciało pokryte było łuskami, ruszył w stronę przeciwnika zadając ostateczny cios.
- Co to jest?! - Nie mogła uwierzyć w to co widziała Lucy.
- Prawdziwy Smoczy Zabójca. - Odpowiedział jej Gildarts.

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział, aż się napaliłam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega,mega,mega!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. " <3" and " Genialne."
    Joke xD! Nie no rozdział to był akurat zaskakujący, bo nie myślałam, że wykorzystać chce Natsu do zniszczenia Fairy Tail. A tak w ogóle co to za typ? Pojawiał się w śnie Natsu, a okazuje się, że on go nie zna... Widać, że jest nim zainteresowany i dużo o nim wie, więc kto to kurna mać @.@!?
    + Dobrze, że Natsu się wyrwał, nie pasuje mu taka uległość, skopie mu dupe i nie pozwoli na skrzywdzenie jego przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  4. No genialne było a można liczyć na jakieś one-shot?

    OdpowiedzUsuń