Jeśli ten sen stanie się rzeczywistością, ona zniknie tak samo jak i
my, nie mogę na to pozwolić. Będę bronił wszystkich do ostatniego tchu,
tak długo póki ogień nie zgaśnie, póki wciąż czuję magię.
Złożył sam
sobie obietnicę, której nie zamierza złamać, a jeśli tak się stanie,
spotka go kara, którą sam sobie wymierzy. Siedział z fałszywym uśmiechem
na twarzy, udając że nic się nie stało, ale rzeczywistości nie
zmienisz, nie zmienisz swoich uczuć, nie zmienisz tego kim jesteś.
- Już rano? - Zapytał zdezorientowany.
- Tak, ale co się stało? - Nie odrywała się od tematu Lucy.
-
No to trzeba ruszać dalej, długo macie zamiar tutaj tak siedzieć i się
lenić, już wstajemy i idziemy dalej, z pewnością nie pozwolicie mi iść
samemu, więc ruszać się, ja nie mam zamiaru teraz odpoczywać. - Zerwał
się z miejsca i wyszedł z namiotu, pozostawiając swoich przyjaciół.
- Znów ten fałszywy uśmiech. - Powiedział Gray
- Jak to? - Zapytała blondynka.
-
Nie znasz go może zbyt długo, ale my tak. Tym uśmiechem chciał odwrócić
uwagę od zadawanych mu pytań i dalej będzie to robił. Po za tym
widziałam, że jeszcze drżał. To było coś niedobrego, coś czego nawet on się bał. - Stwierdziła Erza z powagą na twarzy. Nie wiedzieli, że
Dragneel słyszał każde słowo, które wypowiedzieli, posmutniał.
-
Kłamstwo jest grzechem, ale prawda może sprawić ból wielu osobom, wolę
popełnić grzech niż patrzeć jak cierpicie. - Wyszeptał sam
do siebie. Przed oczyma znów stanął mu obraz snu, zobaczył mężczyznę,
który zabił jego przyjaciół, szybko użył żelaznej pięści ognistego
smoka, celował w przeciwnika, który wypełniał świat mrokiem i zabierał
mu jego magię, przeciwnika który był fikcją. Uderzył pięścią w wielki
głaz, a ten się rozkruszył. Trójka magów wybiegła z namiotu słysząc
hałas i zobaczyła stojącego Smoczego Zabójcę z wyciągniętą pięścią przed
siebie i leżącym pod nim rozkruszonym głazem, znów zaczął drżeć, upadł
na kolana i oparł się rękami o ziemię, wpatrując się w nią. Jego oczy
znów przepełniał strach, znów zobaczył to, czego najbardziej się bał.
-
To kłamstwo to wszystko kłamstwo, to się nie stanie, nie chcę tego! -
Nie zauważył swoich przyjaciół, którzy spoglądali na niego z
przerażeniem, nie wiedzieli co się dzieje, Lucy zrobiła niepewny krok do
przodu i ruszyła w stronę Salamandra, kócła przy nim po czym nic nie
mówiąc przytuliła. Dziwiła się, nigdy nie widziała takiego Natsu, nigdy
nie widziała, żeby czego kolwiek się bał, nie wiedziała o co chodzi.
Różowowłosy przestał drżeć, z trudnością powstrzymywał łzy. Chwycił
lekko ramiona Heartfilii i odsunął ją od siebie, na jego ustach pojawił
się słaby uśmiech, nie było go stać na nic więcej, po tym co zobaczył
miał wrażenie, że się zapada, że jest coraz bliżej dna.
- Chodźmy. - Wstał i otrzepał swoje kolana z kurzu. Ruszył przed siebie, a reszta za nim, szli w ciszy.
- Co się takiego stało, że... - Zaczęła Erza.
-
Nie wasza sprawa. - Natsu wypowiedział te słowa ze złością, wiedział że
nie były one miłe, bolało go to, ale nie mógł powiedzieć im prawdy
- Nie
powinno was tu być.
Słowa, które ranią, nigdy nie powinny się narodzić.
Zgadzam się z ostatnim cytatem...kotek, ja chyba zacznę sobie spisywać twoje cytaty :3
OdpowiedzUsuńJezuniu musze sie zgodzić w sprawie tych cytatów są boskie *-*
OdpowiedzUsuńCytaty są cudowne!!! Zdradź mi, skąd je bierzesz???
OdpowiedzUsuńTrochę za mądry ten Natsu, ale rozdział fajny, przyjemny. To jest jak to nazywam taka cisza przed burzą :)
OdpowiedzUsuńOkej, początek zaliczyłam.
OdpowiedzUsuńNaprawdę podoba mi się twój styl pisania, choć jest taki ciężki nastrój. Tak wszystko poważne i nawet Natsu wydaje się nazbyt dojrzały. Jednak pomysł z wplątywaniem cytatów jest nie banalny. Końcówka także zachęca bardzo do zagłębienia się dalej, bo ma w sobie tajemnice :3
No nic, biorę się za II część.