czwartek, 6 grudnia 2012

5. Słowa

Jeśli ten sen stanie się rzeczywistością, ona zniknie tak samo jak i my, nie mogę na to pozwolić. Będę bronił wszystkich do ostatniego tchu, tak długo póki ogień nie zgaśnie, póki wciąż czuję magię.
Złożył sam sobie obietnicę, której nie zamierza złamać, a jeśli tak się stanie, spotka go kara, którą sam sobie wymierzy. Siedział z fałszywym uśmiechem na twarzy, udając że nic się nie stało, ale rzeczywistości nie zmienisz, nie zmienisz swoich uczuć, nie zmienisz tego kim jesteś.
- Już rano? - Zapytał zdezorientowany.
- Tak, ale co się stało? - Nie odrywała się od tematu Lucy.
- No to trzeba ruszać dalej, długo macie zamiar tutaj tak siedzieć i się lenić, już wstajemy i idziemy dalej, z pewnością nie pozwolicie mi iść samemu, więc ruszać się, ja nie mam zamiaru teraz odpoczywać. - Zerwał się z miejsca i wyszedł z namiotu, pozostawiając swoich przyjaciół.
- Znów ten fałszywy uśmiech. - Powiedział Gray
- Jak to? - Zapytała blondynka.
- Nie znasz go może zbyt długo, ale my tak. Tym uśmiechem chciał odwrócić uwagę od zadawanych mu pytań i dalej będzie to robił. Po za tym widziałam, że jeszcze drżał. To było coś niedobrego, coś czego nawet on się bał. - Stwierdziła Erza z powagą na twarzy. Nie wiedzieli, że Dragneel słyszał każde słowo, które wypowiedzieli, posmutniał.
- Kłamstwo jest grzechem, ale prawda może sprawić ból wielu osobom, wolę popełnić grzech niż patrzeć jak cierpicie. - Wyszeptał sam do siebie. Przed oczyma znów stanął mu obraz snu, zobaczył mężczyznę, który zabił jego przyjaciół, szybko użył żelaznej pięści ognistego smoka, celował w przeciwnika, który wypełniał świat mrokiem i zabierał mu jego magię, przeciwnika który był fikcją. Uderzył pięścią w wielki głaz, a ten się rozkruszył. Trójka magów wybiegła z namiotu słysząc hałas i zobaczyła stojącego Smoczego Zabójcę z wyciągniętą pięścią przed siebie i leżącym pod nim rozkruszonym głazem, znów zaczął drżeć, upadł na kolana i oparł się rękami o ziemię, wpatrując się w nią. Jego oczy znów przepełniał strach, znów zobaczył to, czego najbardziej się bał.
- To kłamstwo to wszystko kłamstwo, to się nie stanie, nie chcę tego! - Nie zauważył swoich przyjaciół, którzy spoglądali na niego z przerażeniem, nie wiedzieli co się dzieje, Lucy zrobiła niepewny krok do przodu i ruszyła w stronę Salamandra, kócła przy nim po czym nic nie mówiąc przytuliła. Dziwiła się, nigdy nie widziała takiego Natsu, nigdy nie widziała, żeby czego kolwiek się bał, nie wiedziała o co chodzi. Różowowłosy przestał drżeć, z trudnością powstrzymywał łzy. Chwycił lekko ramiona Heartfilii i odsunął ją od siebie, na jego ustach pojawił się słaby uśmiech, nie było go stać na nic więcej, po tym co zobaczył miał wrażenie, że się zapada, że jest coraz bliżej dna.
- Chodźmy. - Wstał i otrzepał swoje kolana z kurzu. Ruszył przed siebie, a reszta za nim, szli w ciszy.
- Co się takiego stało, że... - Zaczęła Erza.
- Nie wasza sprawa. - Natsu wypowiedział te słowa ze złością, wiedział że nie były one miłe, bolało go to, ale nie mógł powiedzieć im prawdy
- Nie powinno was tu być.
Słowa, które ranią, nigdy nie powinny się narodzić.

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się z ostatnim cytatem...kotek, ja chyba zacznę sobie spisywać twoje cytaty :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuniu musze sie zgodzić w sprawie tych cytatów są boskie *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cytaty są cudowne!!! Zdradź mi, skąd je bierzesz???

    OdpowiedzUsuń
  4. Trochę za mądry ten Natsu, ale rozdział fajny, przyjemny. To jest jak to nazywam taka cisza przed burzą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Okej, początek zaliczyłam.
    Naprawdę podoba mi się twój styl pisania, choć jest taki ciężki nastrój. Tak wszystko poważne i nawet Natsu wydaje się nazbyt dojrzały. Jednak pomysł z wplątywaniem cytatów jest nie banalny. Końcówka także zachęca bardzo do zagłębienia się dalej, bo ma w sobie tajemnice :3
    No nic, biorę się za II część.

    OdpowiedzUsuń