sobota, 11 maja 2013

Lord DragneelxLucy: Taniec śmierci

"No to śmierć go złapała za słowo i przyt­rzy­mała, 
zbyt moc­no, by mógł zaprotes­to­wać,
 i pop­ro­wadziła go do tańca, w tan­go białe i zim­ne jak kość"



Lucy przechodziła ulicami Magnolii, które oświetlały pomarańczowe promienie słońca, brakowało jej ukochanego. W pewnym sensie go miała, jego ciało ale nie umysł, nie było tego Natsu. Ale czyżby zaczęła coś czuć do jego innej strony? Sama tego wszystkiego nie rozumiała, ale kiedy wtedy go pocałowała, czuła ogarniające ją ciepło i niepokój, rozkosz ale i przerażenie. Zamiast iść do swojego domu, nadal spacerowała. 

Z daleka zobaczyła opuszczony dom, a z jego wnętrza dochodziła cicha i spokojna muzyka, w którą z łatwością się wczuwałeś, a jedyne czego ci brakowało to partner, z którym możesz ruszyć w taniec. Z ciekawości ruszyła w stronę budynku, niepewnym krokiem przekroczyła próg budowli, poczuła ciepłe uczucie magii, jakby przeszła przez jakąś barierę, ale nie wnikała. Nadal słyszała muzykę, ale nie widziała jej źródła. Rozejrzała się dookoła ostrożnie stawiając każdy krok. Nagle przed jej oczyma pojawił się różowowłosy chłopak w czarnym garniturze, ręce trzymając za plecami. Z szyderczym uśmiechem podszedł do dziewczyny i wyciągnął ku niej dłoń.
- Zatańczysz ze mną? - Zapytał lekko się schylając, blondwłosa nie rozumiała całej tej sytuacji. Jakby znikąd na jej ciele pojawiła się różowo-czerwona suknia, włosy miała spięte w koka, gdzie luźne kosmyki blond włosów spływały na jej ramiona. Kreacja odsłaniała jej drobne ramiona, wyglądała jak księżniczka, wyciągnięta z wieży. Ale to nie rycerz ją uratował.



Mimo wszystko podała mu swoją rękę z gracją delikatnie utykając na nogach. Poczuła jak jego gorące ręce obejmują ją w talii, zaś ona ułożyła swoje na jego ramionach, drugie dłonie spletli palcami trzymając delikatnie na boku. Spoglądali sobie w oczy, widząc ten blask życia. Kiedy włączyła się piosenka rytmicznymi ruchami zaczęli się poruszać, wstępując do tańca.



Ich ruchy zgrywały się spokojnym i melodyjnym rytmem. Poruszali się po całej sali, mimo iż był to stary i opuszczony budynek, ten jeden pokój był pałacem. Brylantowy żyrandol wisiał na samym jego środku rzucając jasne promienie światła na ich postacie, na całej podłodze rozłożony był czerwony dywan a ściany oblane beżem i przyozdobione karmazynowymi wstęgami. Czuła jak dotyka jej ciała z wahaniem, aby nie sprawić bólu. Obrócił ją podnosząc rękę do góry, na co piękna kreacja zafalowała jak kwiat na wietrze, po czym z powrotem przyciągnął Heartfilie do siebie podziwiając błyszczące jak gwiazdy, brązowe oczy. Kiedy ona stawiała swoje stopy do przodu, jego kroki chyliły się ku tyłowi. Płynęli po całej sali kołysząc się w rytm muzyki, powoli przybliżył swoją twarz do jej, tak że dzieliło ich kilka milimetrów. Nie opierała się, chciała czuć jego gorący oddech muskający jej skórę, chciała widzieć zielone oczy wypełnione miłością do niej. Dlaczego tę miłość widziała także u niego? Po chwili ich usta złączyły się w lekkim pocałunku, nie wahając się odwzajemniła go z równą namiętnością. Z wahaniem muskał jej wargi, jakby była najdroższym skarbem, który miał zaraz zniknąć. 

Więc zamknij oczy, noc szerzy się. 
Przygryzam zamarznięte wargi, przysuwam moje ramię do twego.
Zamykam z w nicości twe skargi.
Nie chcę już w głowie trzymać tego. 

Usłyszała słowa piosenki, do której poruszali się rytmicznie, a także tak samo jak ich języki, które złączone w tańcu, symbolizowały pocałunek. Zamknęła oczy wczuwając się w żar jego ciała, w budynku było zimno, ale dzięki niemu nie miała dreszczów, przysunęła się bliżej do chłopaka stykając się z nim klatkami piersiowymi. Zapomniała chwilowo o tym, że to on wyrządził tyle cierpienia jej przyjaciołom, że to on sam ją rani, że w pewnym sensie to nawet nie jest jej ukochany, ale było zbyt cudownie aby to przerwać. 

Tak cudowny widok ten, który widzieliśmy ukazał śnieżny pocałunek.
Nie chcę mówić żegnaj do ciebie, nie w ten sposób.
Podarunek, który zna na całym świecie tyle osób.
Nie zapomnij...

Powoli odsunęli od siebie twarze głęboko i rozkoszą spoglądając w oczy. Ciepło rozchodziło się po jej ciele, a serce biło niesamowicie szybko, jakby miało wyskoczyć z jej piersi. Ujął jej podbródek w gorącą dłoń i uniósł ku górze jeszcze raz muskając słodkie wargi magini. 
W jednym momencie beżowe ściany zmieniły się w poniszczone, zakrwawione mury mimo wszystko przyozdobione pochodniami w kształcie węży. Podłoga nadal pozostawała czerwona, ale dopiero teraz dziewczyna zauważyła że tak naprawdę była to krew, cała podłoga była wielką kałużą krwi. Przerażona rozglądała się wokół siebie, nawet nie zdając sobie sprawy kiedy jej drżące ciało wtuliło się w tors Dragneela, a jego silne ramiona oplotły jej kruche posturę. Końce jasno różowej sukni zabarwiły się krwistą czerwienią, mimo wszystko muzyka nadal leciała w tle.
- Nie przestawaj tańczyć i nie patrz w oczy bestii.
O co mu chodziło? W pewnym sensie czuła, że to co on mówi jest słuszne. Odwróciła się znów w jego stronę, mimo wszystko nie spojrzała w jego oczy. Nadal tańczyli, a ona błądziła wzrokiem po jego klatce piersiowej, policzkach, ustach robiła wszystko aby uniknąć zielonych tęczówek. To było pewnego rodzaju zadanie, nie mogła przestać tańczyć bo utopi się w krwi, nie może spojrzeć bestii w oczy bo stanie się jedynie wspomnieniem. 

Miałam sen, przerażający sen.
Dlatego próbowałam cię objąć, mimo że się tu brak.
Poszukuję komfortu, który oferuje, jeszcze tylko raz.
Bądź ze mną, zawsze i wszędzie, by pozbyć się tych przerażających zjaw.

Znów usłyszała melodyjny głos dziewczyny śpiewające owe słowa piosenki. Tak jakby te melodie miały nuty jej życia, to co się teraz dzieje. Ostrożnie stawiała każdy krok, delikatnie stąpała po aksamitnej kałuży szkarłatnej cieczy, po której zaczęły dryfować kawałki czarnych piór.

Nie chcę cię już stracić.
Chcę się upewnić, że jesteś ze mną.
Po to, by móc pewnego dnia zauważyć tę chwilę błędu. 

Wpatrywała się w jego tors, powoli podnosząc wzrok na szyję z blizną.
Bum...bum
Jej serce biło głośno i gwałtownie, wahając się dalej patrzyła co raz wyżej. Teraz widziała jego podbródek i usta wychylone w delikatnym uśmiechu.
Bum...bum
Ujrzała zielone tęczówki chłopaka, nic się nie stało. Przynajmniej tak myślała, w jednym momencie ściany zaczęły się kruszyć i trząść, z krwi wyłaniały się obrzydliwe demony z kłami i pazurami, a on stał przytulając ją do siebie. Nie chciała go opuszczać, ale musiała uciekać. Wystraszona wyszarpała się z jego uścisku biegnąc przed siebie, szkarłatna ciecz chlapała na wszystkie strony, dobiegła do drzwi próbując je otworzyć. Szarpała za klamkę, waliła w nie pięściami i nic. Szczelnie zamknięte wrota więziły ją w wieży. Nie tracąc czasu biegła dalej w korytarz, wąski i ciemny rozciągał się w przód bez końca. Chciała wyciągnąć klucze, ale nie miała ich. Jedyne co jej pozostało to ucieczka. Przed nią pojawił się ogromny stwór z czarną skórą, zwierzęcymi kłami i pazurami, zaparło jej dech w piersiach. Nie mogła wydać z siebie ani jednego dźwięku, nie krzyczała, a uciekała w drugą stronę, walcząc o życie. Zobaczyła jakieś drzwi, czym prędzej do nich podbiegła, udało się i....
Znów była w budynku, w pułapce bez wyjścia. Oparła się o ścianę cała trzęsąc, poczuła dotyk, szybko odskoczyła na przeciwną stronę.
- Nie bój się, chcę ci pomóc.
Poinformował ją poważnym tonem. 
- Nie da się stąd wyjść, to pułapka. - Oznajmiła.
- To gra, teraz to oni rozdają karty, ale ja też chcę grać.
Uznał rozglądając się w okół siebie, nagle podłoga zaczęła niebezpiecznie drżeć i powoli kruszyć jakby była ze styropianu. Po chwili czuła jak upada w dół jej ciało i suknia tańcowały na wietrze. Jej kok rozpadł się a blodnwłosy chwytały ciężkie powietrze mordu, zamknęła oczy czekając na ból.


Gdy wiatr w twoich włosach czyni cię taką piękną...



Usłyszała ostatnie słowa piosenki a po chwili poczuła przyjemne ciepło ogarniające jej ciało i silne ramiona, nie musiała podnosić wzroku aby wiedzieć kto to taki. Wtuliła się w jego gorący tors, a kąciki jej ust wygięły się delikatnie ku górze ukazując słodki uśmiech.

Kiedy ukochana osoba obejmuje cie i czujesz jak wasze ciała dzieli kilka milimetrów strach i rozpacz odchodząc w niepamięć, a ty nie myślisz o niczym jak o nim. Teraz ja tak mam, nie boję się umrzeć, jeśli jesteś obok mnie. Na sam koniec mogę być razem z tobą, więc odejdźmy razem. Ale na sam koniec, proszę złączmy usta w pocałunku tak ciepłym jak twoje ciało.
Te słowa były jej myślami, zdawało się jakby spadali bez końca, ale w końcu uderzyli w taflę gęstej krwi, nie było twardej gleby a niekończące się morze szkarłatnej cieczy. Teraz oboje wtuleni w siebie tonęli w jej odmętach, nie otwierając oczu zbliżyli do siebie usta ostatni raz czując smak metalicznej krwi wymieszanej ze słodkością i ciepłem warg.

*  *  *

Otworzyła oczy od razu szybko siadając, dyszała ciężko zaciskając dłonie na różowej pościeli. 
- To był tylko sen...
Wyszeptała spoglądając na wychodzące powoli słońce, mimo wszystko na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Ale piękny sen, dlatego że ty tam byłeś. 
Dodała z powrotem układając się do snu, to było naprawdę piękne i przerażające zarazem. Morze krwi w którym utonęli było zgrozą, ale jego ciepłe ciało było ukojeniem. Znów zasnęła myśląc o nim z uśmiechem.

*  *  *

Chłopak siedział na dachu opuszczonego budynku w czarnym garniturze zabarwionym od krwi, obserwował wychodzące słońce na którym zobaczył postać blondwłosej dziewczyny w pięknej sukni, wciąż czując ich rytmiczne ruchy tańca. Kojąca muzyka nadal leciała cicho w tle, na co on uśmiechnął się lekko ocierając szkarłatną ciecz z kącika ust. 
Wstał odwracając się plecami do pięknego słońca, a z jego ust wydobyły się ostatnie słowa w tonie głębokiego szeptu.
- Dziękuję za uroczy taniec, Lucy.
Oto mój drugi one-shot specjalnie napisany dla Mini Aika. Mam nadzieję, że ci się podoba, bo wiem że polubiłaś ten oto pairing. Taka niespodzianka bo dodałam go dzień wcześniej. Na razie nie mam weny co do dalszego ciągu sagi :3 Może zorganizuje mały konkursik, a zwycięzca wygra one-shot napisany specjalnie dla niego z wybranym pairingiem. Konkurs będzie na końcu kolejnego rozdziału z sagi.

13 komentarzy:

  1. Pierwsza! XD
    One-shot super! To było piękne <3
    Ja teraz zupełnie nie mam weny twórczej, od jakiegoś miesiąca nic nie napisałam xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhu, konkursik ^^. Aż mnie zaciekawiłaś ;3
    Ale życzę dużo weny, żeby szybko wróciła!!!
    Co do one-shota.. wow, zaszalałaś ;D Tak myślałam, że to będzie sen ale końcówką mnie zaskoczyłaś! No i ten taniec, a potem taki horror... Wyszło super!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana ! :*
    To mi niespodziankę zrobiłaś. Myślałam, że dodasz jutro jak będziesz miała czas, a to już dzisiaj. Dziękuję Ci za to. :* :)
    Wyszło fenomenalnie! Tak romantycznie, a jednocześnie z elementami grozy i horroru. <3
    Lepiej nie mogłabym sobie tego wyobrazić.
    Ten taniec, ten pocałunek, to ich tonięcie we krwi, ta czułość i bliskość, aaaaaa, rozpływam się. :* :*
    Lucy myślała, że to sen, a to jednak działo się naprawdę.
    Kyaaaaa. jestem taka szczęśliwa.
    To jest cudo cudo cudo!<33
    Jeszcze ta muzyka w tle, te fragmenty piosenki, co idealnie komponowały się z sytuacją.
    Ta delikatność w gestach i słowach. Po prostu rewelacja. :)
    Dziękuję Ci za coś tak wspaniałego. ;*
    Czy mi się podoba?! To jest zajebiste. :))
    Weny Ci życzę, bo w końcu już obgryzam paznokcie z podekscytowania na kolejny rozdział.
    Ale moje serce szybko bije, a policzki są czerwone C:.
    Lucyx Lord Dragneel = mój ostatnio ulub. pairing <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny oneshoot! ^____^ Taniec śmierci, który dla Lucynki był snem, okazał się prawdziwy! *o* Słodko, pięknie i strasznie! :D

    Ślę wenę! ;33

    OdpowiedzUsuń
  5. Kyaaaaaa ! ONESHOOCIK ! < 3 Wyszło fantastycznie ! :*** Taniec śmierci ... boże jakie boskie zaczabiste pomysły !
    Ale nie wiedzieć czemu to na początku już wiedziała, ze to sen xd No ale końcówką zaskoczyłaś ;-; :D
    Kawaiiii ! *_*
    Pozdrowionka i weny życzę ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialne! Bez dwóch zdań~! Jesteś wprost boska z tymi pomysłami xD
    Oneshot bez zarzutów! No niech mnie piekło pochłonie, gdybym coś tu napisała negatywnego w tym temacie ^^

    Krótko, ale to co najważniejsze jest napisane xD
    Inspiracji! Czasu! Buuuźka! :*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bosko, dopiero mam czas komentować... Kochana to było genialne, po prostu genialne. Muzyka piękna tłumaczenie fajnie się czytało, morze krwi ach co tu mówić uwielbiam krew wiec to duży plus. Weny o i Konkurs jak, gzie, kiedy ja się pytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepszy one-shoot jaki kiedykolwiek czytałam... Genialny, taki... taki inny, taki oryginalny. Nawet nie umiem opisać jego zajebistości...

    OdpowiedzUsuń
  9. wow, genialnie piszesz :O
    wpadłam tutaj prowadzona zwykłą ciekawością i jak zobaczyłam ilość rozdziałów, to stwierdziłam, że najpierw muszę sprawdzić, czy opłaca się czytać, a tu taka niespodzianka...
    piękny one-shot. może jestem nie w temacie, ale obiecuję poprawę! nadrobię wszystkie rozdziały, bo czuję, że warto!
    zabieram się do czytania ;)
    pozdrawiam, Sasha

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne!!! Tylko tyle jestem w stanie powiedzieć. Aż się wzruszyłam :).

    OdpowiedzUsuń
  11. lalalala to jest piękne , jeden z najlepszych one shot jakie czytałam lalala :)

    Pozdrawiam
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  12. Trochę w innym tonie, trochę grozy i siły uczucia. Jakby Natsu był w rzeczywistości, taki jak w tym oneshocie, to miałby więcej fanek :D. Tutaj jego charakter, z połączeniu z poważnym głosem jego Seiyuu? *Q*
    Lucy, ty szczęściaro >.>~!

    Tak w ogóle uwielbiam twoje wplątanie tekstów piosenek, czy cytatów w rozdziały. Uwielbiam piękne pisanie, a kiedy dodajesz mu jeszcze uroku trafioną poezją? Mrau *q*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie umiem opisać tego tylko jednym słowem: UROCZE, urocze, urocze, urocze po prostu takie mega UROCZE!!!
    ShiroNightmare - zgadzam się z tb w 99% <3
    Jeśli w mandze Natsu byłby taki jak tu, to bym się chyba rozpłynęła xD Kocham tego idiotę, ale gdyby nagle stał się taki poważny, szarmancki i inteligentny to też bym (czasami) nie pogardziła <3 Ale wtedy na pewno nie spotkałby Lucy... bo jeśli tak zacząć od początku, to spotkali się przez przypadek, bo Natsu był głodny (tak, tak właśnie zaczynają się wielkie romanse xD) i Lucy zaprosiła go na jedzenie, a później on ją uratował przed jakimś tam złym kolesiem (i oczywiście zniszczył pół miasta xD). Chodzi mi o to, że gdyby był taki opanowany, to na pewno nie skończyłby głodując i nie poznałby w ten sposób Lucy, a jeśli tak to na pewno szło by za nim stado dziewczyn (kto nie kocha Natsu) i któraś z fanek na pewno zaproponowałaby mu wspólny posiłek - w ten sposób nie doszłoby do ich spotkania [NatsuxLucy], a poza tym cała manga straciłaby na humorze bez jego "idiotyzmów" xD

    OdpowiedzUsuń