środa, 5 czerwca 2013

57. Przetrwanie

SAGA MARZENIA
"Ser­ce oba­wia się cier­pień [...] 
Po­wiedz mu, że strach przed cier­pieniem jest straszniej­szy niż 
sa­mo cier­pienie. I że żad­ne ser­ce nie cier­piało nig­dy, 
gdy sięgało po swo­je marzenia."


Przytulała się tak do niego przez cały czas, ale nie czuła odwzajemnienia tego gestu. Przerażona powoli odwróciła wzrok na ukochanego, który tkwił bez ruchu z głową spuszczoną w dół. Jego oczy były lekko otwarte, a usta uchylone z których wylewała się krew tak samo jak z klatki piersiowej. W ogóle się nie ruszał, a także nie słyszała jego oddechu.
- Natsu? - zapytała cicho próbując spojrzeć mu w oczy i jedyne co zobaczyła to zieleń zaciemniona mgłą, one po prostu były martwe - Natsu!
Tym razem krzyczała, położyła go ostrożnie na plecach próbując wyczuć bicie serca i nic. Ale nie chciała w to wierzyć, on nie mógł umrzeć.

Znów widząc jego bladą twarz, martwe oczy, uchylone usta, zakrwawione ciało i nie wyczuwając bicia serca, poczułam że zostaję sama. Pochłaniała mnie ciemność rozpaczy i samotności, znów zostaję sama. Jakby ten płomień który mnie ogrzewał gasł, tak szybko jak zapłonął. Zniknął.

Z jej brązowych oczu wylewały się łzy skapując na ciało chłopaka, Erza widząc to zaprzestała walki i od razu podbiegła do przyjaciół. Widząc łzy blondwłosej przeczuwała, że stało się najgorsze.
- Lucy nie płacz...on żyje - próbowała ją pocieszyć Scarlet. Po chwili przyłożyła dłonie do jego klatki piersiowej i wykonując pojedyncze naciski. Ale nie uzyskała tym niczego, chłopak leżał tuż przed nią po prostu martwy. Dłonie Tytanii skąpane były w szkarłatnej krwi koloru jej włosów, teraz uświadomiła sobie coś bardzo ważnego, że znów traci bliską jej osobę i nie może nic zrobić.
- On umarł, prawda? - zapytała drżącym głosem Lucy. Scarlet nie potrafiąc nic odpowiedzieć zamknęła jedynie oczy spuszczając głowę w dół.


*  *  *

Czemu jest tak ciemno? Gdzie ja jestem? Tu jest tak zimno
Był w całkowitej puste, ani ścian ani podłogi, tylko czarna przestrzeń w okół niego. Jego ciało było odrętwiałe, w ogóle nie mógł się ruszać. Jedyne co było słychać to pojedyncze krople krwi skapujące echem na tą pustkę. Nie miał sił na nic.
- Natsu - usłyszał melodyjny głos kobiety, bardzo znajomy, ale nie przejął się tym jego powieki stawały się co raz cięższe, chciał już po prostu zamknąć oczy. Ale nagle dostrzegł jakby złotą poświatę i poczuł przyjemne ciepło.
- Kto tu jest? - zapytał prawie niesłyszalnym głosem.
- Naprawdę nie poznajesz własnej mamy? - zaśmiała się kobieta, na co chłopak rozszerzył oczy, które zaszkliły się od łez.
- Mamo, co ty tutaj robisz? 
- Przyszłam z tobą porozmawiać i powiedzieć, że się zawiodłam. Nie możesz się tak poddawać, jesteś młody i masz jeszcze dużo do zrobienia
Poinformowała siadając obok niego i z uwagą przyglądając się jego twarzy.
- Udało im się wygrać życie, ja przegrałem z przeznaczeniem
- Natsu nie po to tłukłam się z twoim tatą, żebyś teraz tak mówił. Igneel by się nigdy nie poddał i ty też nie możesz, masz przeżyć bo jak nie to sprawię ci takie lanie że nie siądziesz przez tydzień i guzik mnie obchodzi ile masz lat
Oburzyła się różowowłosa nadymając policzki i krzyżując dłonie na piersi, na co Salamander wybuchł głośnym śmiechem, mimo iż nie mógł nawet obrócić głowy aby ją zobaczyć, czuł jej obecność i ciepło - z czego się śmiejesz?
- Chyba wiem po kim mam charakter
- No to musisz ludziom nieźle załazić za skórę skoro masz mój charakter, ale mam nadzieję, że nie jesteś sam - odparła chichocząc. Jedyne czego nie mogła znieść to ta różnica czasu, pamiętała jak trzymała malutkiego noworodka na rękach, który jedynie słodko się uśmiechał, a teraz ma przed sobą dorosłego chłopaka, który już dawno ją przerósł. Przypominał jej Igneela, wyraźne rysy twarzy, dzikie oczy, białe kły i umięśnione ciało. 
- Igneel opowiedział mi co się wydarzyło i ja chciałem ci coś powiedzieć, na temat tego co sama mi mówiłaś. Staram się być uczciwy, ale czasem trzeba kłamać, jestem odważny jakby na to patrzeć, to niczego się nie boję. Może nie uwierzysz, ale mam mnóstwo przyjaciół, na których mogę polegać, cały czas trenuję aby być silniejszym. Co do pieniędzy, w sumie i tak nic nie mam, więc nie mam co wydawać. Kieruje się własnymi poglądami, nie zważam na innych i dążę do wyznaczonego celu, a co najważniejsze...pokochałem naprawdę wspaniałą dziewczynę, prawdę mówiąc trochę ciebie przypomina, co prawda z czasem urządzi mi niezłe piekło, ale...kocham ją całym sercem i zrobię wszystko by ją chronić. I to ja chciałem podziękować za to, że kochałaś mnie od początku
Hana słysząc te słowa nie powstrzymała krystalicznych łez, które spływały po jej zaróżowionych policzkach, ciemność w około zaczęła się wypełniać światłem a w okół nich wirowały pojedyncze płatki wiśni, oboje czuli przyjemne ciepło ogarniające ich ciała i dusze. Czarnooka uśmiechnęła się ocierając wilgotny policzek.
- Od zawsze marzyłam żeby z tobą porozmawiać, ale ten czas się już kończy
- Jak to...przecież
- Nie umarłeś, twoja mała przyjaciółka cały czas cię uzdrawia, a ty jesteś w miejscu pomiędzy życiem a śmiercią, w nicości
Smoczy Zabójca słysząc to zaniemówił, ale wywołało to u niego pewną radość
- Cieszę się, że masz tak wspaniałe życie więc prowadź je dalej, mam prośbę kiedy już się obudzisz powiedz tacie, że go kocham i jakbyś kiedyś miał czas pojedź do Yuri i przekaż Elie, że w moim starym pokoju za obrazem ukryty jest naszyjnik, który powinnam dać jej na urodziny, więc ty jej go daj i przeproś ode mnie że was zostawiłam. Pamiętaj, że ja zawsze jestem przy tobie, Natsu...kiedy byłeś mały śpiewałam ci kołysankę, chciałbyś ją usłyszeć ostatni raz?
- Nie pamiętam jej, więc uznajmy to za pierwszy raz
Zaśmiał się czując jak już powoli może poruszać ciałem, więc lekko odwrócił głowę widząc postać Hany, która przypominała mu piękny obraz. Różowowłosa zamknęła oczy i zaczęła śpiewać, a jej melodyjny głos wypełniał ciepłem ten świat, w którym się znajdowali, a jej ciało zaczęła powoli znikać.

I wtedy chłopiec pogrążył się w głębokim śnie ciężko oddychając
Gorący oddech, niczym popiół spod płomieni, jeden po drugim.

Mamo chciałbym ci jeszcze tyle opowiedzieć. O niej



 Wzbiera i zalewa ukochaną twarz. Tysiące słów ulatujących z ziemi.
W pewną noc, kiedy twe srebrne oczy zadrżały.

O nim


Świecąc jasno oznajmiły, że się narodziłeś.
Setki tysięcy miesięcy i lat, nie ważne jak wiele modlitw powróciło na ziemię.

A w szczególności o niej


Powinieneś się modlić, proszę...
Okaż temu dziecku miłość, podaj dłoń i ucałuj

Ale sam do końca nie jestem pewien czy wiem o nich wszystko, ale wiem jedno, że chcę być z nimi nadal. Dziękuję ci, mamo
Po ostatnich słowach piosenki jej ciało całkowicie znikło w złotym poblasku, na sam koniec ukazała czarne oczy z czułością patrząc na syna, mimo wszystko jej głos nadal niósł się na cały świat, jakby rozwiewał go ciepły wiatr chcąc aby każdy poczuł to niesamowite uczucie miłości. Dragneel zamknął oczy a kąciki jego ust wygięły się delikatnie ku górze, czekając aż się obudzi. 
*  *  *

- To działa, tętno wraca do normy! - wykrzyczała Mira siedząc obok leczącej chłopaka Wendy, otworzył delikatnie powieki widząc rozmazany obraz przyjaciół, nie byli już w piekle a w gildii. Przekręcił lekko głowę w bok chcąc zobaczyć gdzie jest jego ukochana i wtedy poczuł, że jego głowa nie leży na podłodze a na czymś ciepłym, powoli przeniósł wzrok ku górze widząc zapłakaną twarz blondwłosej. Chciał się ruszyć, ale dosłownie każda komórka ciała odmawiała mu posłuszeństwa. Znów oczy zaczęły mu się same zamykać.
- Co się dzieje? - panikowała Lisanna, natomiast Heartfilia siedziała cicho ujmując twarz różowowłosego w drżące dłonie. Wendy udało się trochę wyleczyć Salamandra, ale mimo wszystko jego rany były bardzo poważne. Brama do piekieł została zamknięta, a wszyscy powrócili cali i zdrowi. Niestety Ren i Risa nie mogli z nimi wrócić, gdyż musieli zrobić porządek w tamtym świecie. 
- Będzie z nim dobrze? - zadała kolejne pytanie Erza.
- Myślę, że tak ale teraz musi dużo odpoczywać, a przede wszystkim nie walczyć bo nadal serce jest uszkodzone - poinformowała Marvell w miarę spokojnie. Smoczy Zabójca próbował podnieść rękę aby sięgnąć do policzka ukochanej i z ledwością, ale udało mu się, dziewczyna czując jego ciepłą dłoń uśmiechnęła się i chwyciła ją, aby nie spadła, ponieważ już czuła jak jego ręka powoli zsuwa się.
- Przepraszam Lucy... - wyszeptał ochrypłym głosem. To wyglądało dokładnie jak w wizji Carli i jej śnie, co ją przeraziło - za to, że mogłem cię zostawić
Wizja ukazuje zazwyczaj jedynie kawałki jakiś scen, może teraz o to chodziło, ale jeśli tak to skąd jego grób? Może jednak udało im się oszukać przeznaczenie. Nie była pewna niczego, ale teraz wiedziała że on żyje. Mocniej opatuliła go swoimi drobnymi ramionami i wtuliła w siebie bezwładne ciało. Bolało go to, ale był to przyjemny ból. Itami wychylając się delikatnie zza nóg Kurushiniego widząc różowowłosego natychmiast do niego podbiegła.
- Na-chan! - wykrzyczała przytulając się do niego, chłopak ledwo podniósł ręce o objął dziewczyny lekko je przytulając. Trwali tak przez pięć minut, ale w końcu blondwłose odsunęły się. Dragneel nieudolnie próbował usiąść,  Gray widząc że jego przyjaciel nie daje sam sobie rady, postanowił mu pomóc.
- Ostrożnie - pouczył w sumie samego siebie z uwagą podnosząc Smoczego Zabójcę i zarzucając sobie jego rękę za kark. Głowa Salamandra opadła bezwładnie na dół tak samo jak druga ręka. Z ledwością utrzymywał się na nogach, mimo to wciąż słyszał cicho grającą kołysankę.

W jednej chwili żyjemy, w zaś drugiej umieramy. Życie jest zabójcą, a człowiek jego najłatwiejszym celem. Trzyma palec na spuście, aby tylko w odpowiednim momencie wypalić strzał. Jednakże...na tym bezdusznym świecie istnieje magia, która chroni nas przed tym, przed całkowitą zagładą.

- Wracajmy do domu - powiedziała Lucy podchodząc do ukochanego i zarzucając sobie jego drugą rękę za kark, razem podążyli do domu.


*  *  *

- Gdzie ta mała smarkula?!
Dziewczyna z długimi, jasnymi włosami siedziała zamknięta w szafie zasłaniając usta dłońmi, a jej fioletowe oczy szkliły się od łez. Z ledwością powstrzymywała łkanie i ogarniający ją strach. Modliła się, aby jej nie znaleźli skoro i tak została sama. W całym domu leżały martwe ciała oblane krwią, jej mama, tata i starszy brat, a nawet kot. Nikogo nie oszczędzili, jak człowiek może zabijać człowieka? Ludzie nie mający serca ani duszy pozbawią życia każdego bez sumienia. Słyszała ich kroki i szorstkie głosy. 
Bum...bum
Weszli do pokoju gdzie się znajdowała, zacisnęła mocno powieki a po jej policzkach i małych dłoniach pociekły krystaliczne łzy bólu. POMOCY! Krzyczała w myślach, jakby chciała wierzyć że w jednym momencie ktoś wejdzie i pomoże jej, błąd, wtedy zabiją i jego. 
Bum...bum
Stoją tuż obok szafy, a jej ciało trzęsie się jak opętane, łzy ciekną po brudnych od krwi policzkach a umysł jest w stanie rozpadu. Gdzie jest jej przyszłość? Tak się właśnie kończy życie? Przecież ma marzenia, które chce spełnić. Usłyszała przekręcanie klamki i uchylające się powoli drzwi. To koniec.
- Mam ją! - powiadomił wyciągając rękę ku dziewczynce, lecz ta szybko unikając tego wybiegła z pokoju, kiedy była prawie w drzwiach, ten drugi zasłonił jej drogę, nie wiedząc co dalej pobiegła do piwnicy. Nawet nie zapalając światła zbiegła po schodach chowając się za jedną z półek, jedyne co oświetlało całe pomieszczenie to lekkie światło przedostające się przez okna. 
- Gdzieś tu musi być!
- Dałeś jej uciec, a z resztą. I tak ją zabijemy
Zacisnęła mocniej powieki, a dłonią oparła się o podłogę i wtedy coś wyczuła, dotykała czegoś twardego i zimnego. Powoli podniosła ową rzecz i zaciskając ją mocno wychyliła głowę zza ukrycia.
Świat jest pułapką, w którą złapie się każdy. Życie to gra, w której trzeba walczyć o swoje, prawda jest taka że w tym świecie...
Usłyszała ich kroki jak schodzą po schodach, więc wybiegając zza kryjówki pociągnęła za spust trafiając wprost w głowę napastnika, który upadł turlając się ze schodów i po chwili leżąc tuż pod jej nogami, szkarłatna krew jaka rozlewała się teraz po całym domu, nie była problemem. Z wilgotnymi od łez policzkami i zaczerwienionymi od płaczu oczami przykładając palcem na spust ruszyła w stronę kolejnego przeciwnika, nie mogła wybaczyć im tego co zrobili jej rodzinie, przez nich została sama. Zacisnęła zęby wymierzając cel.
...przetrwają najsilniejsi
Słychać było kolejny strzał, a szkarłatna ciecz trysła brudząc ścianę i obraz szczęśliwej kiedyś rodziny. Dobrze ujęte "kiedyś", teraz z nich wszystkich została tylko jedna piętnastoletnia dziewczyna walcząca o przetrwanie.

*  *  *

Lucy siedziała na krześle czytając jakąś książkę, zaś Natsu leżał nieprzytomny w łóżku, blondwłosa bardzo się o niego martwiła i nie chciała spuszczać chłopaka nawet na krok. W końcu dopiero co uniknął śmierci. Co prawda martwiła się o niego i to niesamowicie, wychyliła wzrok zza książki spoglądając na ukochanego, na jego twarzy wymalowany był spokój, powoli wstała i podeszła do niego odgarniając opadającą na oczy różową grzywkę, wtedy dostrzegła że powieki delikatnie chylą się ku górze ukazując zielone tęczówki.
- Lucy... - wyszeptał mając jeszcze rozmazany obraz.
- Hej, jak się czujesz? - zapytała troskliwie, kąciki jego ust uchyliły się delikatnie ku górze, oparł się łokciami o podłoże próbując usiąść. 
- Już dobrze - odparł siadając na przeciw blondwłosej, przetarł zaspane oczy dłonią zaciśnięta w pięść i ziewnął głośno - rany, ale jestem głodny
Westchnął wzdychając, Heartfilia słysząc to zachichotała i wstała kierując się ku lodówce, wyjęła z niej sporych rozmiarów kurczaka i położyła na stole. Zobaczyła jak Smoczy Zabójca wstaje na miękkich nogach, musiał się podpierać o łóżko, półkę i ścianę. W końcu doszedł do stołu siadając na krześle i oblizując się głośno.
- ITADAKIMASU! - wykrzyczał zabierając się za jedzenie, nawet nie zdążył zjeść jednego kęsa a już brał kolejnego. Jeśli można było to nazwać kęsami, już po chwili na talerzu były jedynie kości.


*  *  *

Erza siedziała wygodnie na wielkim łóżku polerując swój miecz, miała na sobie jedynie halkę służącą jej w tej chwili za pidżamę, na jej ustach gościł szczery uśmiech.  Była naprawdę szczęśliwa z tego, że wszystko się w końcu jakoś ułożyło. Usłyszała ciche kroki, nie musiała odwracać wzroku aby wiedzieć kto idzie. 
- Jak tam? - zapytał Jellal opierając się o drzwi.
- Dobrze, i dobrze że to wszystko się skończyło - odparła ścierając resztki krwi z błyszczącego już ostrza - na jakiś czas...chwila spokoju co?
- No, w sumie racja wykorzystajmy to - dodał podchodząc powolnym krokiem do Scarlet. Złapał miecz jaki trzymała w ręku i odłożył go na bok, dziewczyna uchwyciła jego policzki w zgrabne dłonie, czując ciężar jego ciała na sobie.

+18

Złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku, Scarlet oplotła swoje nogi wokół bioder ukochanego przez co jej halka osunęła się ukazując skrawek kobaltowych majtek. Zza okna wpadał srebrny blask słońca oświetlający ich ciała. Nie zaprzestając się całować Tytania złapała koszulkę Fernandesa, którą pomógł jej ściągnąć, jej pidżama zsunęła się do góry ukazując płaski brzuch kobiety. Przejechała paznokciami po jego plecach czując jak napinają się jego mięśnie, szybko zamieniła się z nim miejscami siedząc na niebieskowłosym. Chwycił jej biodra przesuwając wyżej halkę aż w końcu ściągnął ją widząc okazałe piersi czerwonowłosej. Pogładził jej ramiona zalane szkarłatnymi włosami, powoli przechodząc w stronę obojczyka, dziewczyna dysząc ciężko znów pochyliła się bliżej niego, a on złapał jej piersi gładząc je okrężnymi ruchami, czuła na swojej twarzy jego słodki oddech. Drugą ręką złapał jej bieliznę i zaczął je powoli zsuwać, kiedy znów jej usta zagościły na jego. Wymieniali się namiętnymi pocałunkami, nie chcąc przestawać. Dłońmi rozczochrała niebieskie włosy, a jej majtki leżały gdzieś na podłodze. Nie chcąc pozostawać dłużna ukochanemu zwinnym ruchem zdjęła bokserki chłopaka całując jego podbrzusze, językiem przejechała po jego torsie, chwilę dysząc przy jego szyi i po chwili przygryzając płatek ucha. Przycisnął jej ciało mocniej do siebie i zamieniając ich miejscami oboje zaczęli rytmicznie poruszać biodrami.Z ust Tytanii słychać było ciche pojękiwania, a na ich ciałach pojawiły się kropelki potu. Mocno złapała jego włosy i wpiła swoje usta w jego, czując ten słodki smak pocałunku ukochanego. Na tą chwilę oboje czekali od dawna, ten czas był tylko ich. Łóżko trzęsło się razem z nimi w przód i w tył. Pościel była porozrzucana po całym łożu, pokój wypełniony był światłem księżyca i ich ciężkim dyszeniem. I znów Fernandes leżał na plecach mrucząc z przyjemności, Scarlet trzymała jego biodra całując podbrzusze, schodząc co raz niżej. Nawet nie zauważył kiedy jej twarz znalazła się tuż przed jego, a piersi stykały się z jego klatką, obserwował je przez chwile, łapiąc za nie, gładząc biodra aż w końcu ściskając pośladki ukochanej. Westchnęła głośno znów łącząc swój język z jego, czuła jak jest w niej i nie chciała tego zaprzestawać.
Chcę więcej, chcę go całego
Powtarzała sobie w myślach, oderwali się od siebie dysząc ciężko, a na ich ustach zagościły uśmiechy. Aksamitnie pogłaskał jej długie włosy wpatrując się w błyszczące, brązowe oczy. Przybliżył się do jej szyi przejeżdżając po nim językiem, w końcu złapał jej sutek w usta bawiąc się nim, przygryzając, okrężnymi ruchami dotykając językiem. Tytania przeniosła rękę wzdłuż jego ciała i haratając paznokciami okolice członka. Przeturlała się, leżąc obok niego, widziała uśmiech na jego twarzy i zrelaksowane czarne oczy. Trzymał w ręce kosmyk jej szkarłatnych włosów bawiąc się nimi delikatnie. Leżeli nadzy na wielkim łożu relaksując się tą chwilą ze sobą.
- Kocham cię - wyszeptał czule.


Spletli swoje palce w dłoniach, Scarlet zamknęła oczy zasypiając, natomiast niebieskowłosy jeszcze przez chwilę oglądał jej spokojną twarz.

*  *  *

- Przecież jeszcze nie możesz chodzić na misje! 
Wykrzyczała Heartfilia ze wściekłością patrząc na Salamandra, który stał z plecakiem na plecach a obok jego nogi stał Happy lekko przerażony.
- Muszę zarobić, a z resztą nic mi nie jest!
Odkrzyknął poirytowany zachowaniem ukochanej. Blondwłosa chciała chociaż pojechać z nim, ale w ona musiała zostać z Itami, która jak na złość rozchorowała się. Dziewczynka leżała przestraszona w łóżku zakrywając się kołdrą, a jej czarne oczy szkliły się od łez. Lucy nie wytrzymując otwartą dłonią uderzyła w policzek ukochanego, tak że jego głowa przekręciła się w bok i tak już została, gdzie chłopak głucho wpatrywał się w podłogę.
- Dlaczego? - zapytał nie zmieniając pozycji. Dziewczyna zacisnęła mocno dłonie w pięści i także spojrzała na podłogę, po chwili zaciskając powieki.
- Zapominasz, że nie musisz wszystkiego robić sam
Powiedziała drżącym głosem, za chwilę czując niesamowite ciepło ogarniające jej ciało i silne ramiona opatulające drobne ciało magini. Różowowłosy przytulił ją do siebie z lekkim uśmiechem na ustach.
- Wrócę, to łatwa robota, nie będzie żadnych walk. Wrócę nim się obejrzysz
- Obyś miał rację - wyszeptała odwzajemniając uścisk.
Po kilku minutach Dragneel wyszedł kierując się w stronę stacji.

*  *  *

Długowłosa dziewczyna siedziała na dachu jakiegoś budynku, mając na plecach karabin, a na sobie potarganą sukienkę i bluzkę, które splamione były krwią. W jej oczach można było dostrzec smutek i determinację, tak naprawdę obserwowała pewien budynek i wychodzących z niego ludzi. Wstała a jej włosy rozwiewał chłodny wiatr, wyciągnęła rękę po broń zaciskając ją mocno.
Na tym świecie przetrwają najsilniejsi, dlatego zabiję morderców. Zabiję ich aby przetrwać w tym pięknym, aczkolwiek okrutnym świecie.
______________________________________________________________


BA DUM! Udało mi się dodać, to cud bo mam masakre z poprawianiem ocen, chociaż nie są w cale takie złe. A więc było dawno obiecane Jerza +18 i mam nadzieję że wam się podobało. Nowa saga i nowa bohaterka, myślę że to też was zainteresowało. Rozdział dedykuję An Tsuki, która jest chyba największą fanką Jerzy jaką znam. Komentujcie i czekajmy na wakacje! :3



12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Natsu oszukał przeznaczenie!
      Huuuura! Ja to na miejscu Lucy to bym mu jeszcze drugiego kurczaka podstawiła pod nos ^^
      Niech się chłopak naje, a co! xD
      Jestem taka dumna z niego ;P
      Mmmm.. Gerza widzę poszła na całość <3 Miodzio ;P
      I ta postać na końcu.. ojj mam złe przeczucia co do niej ;/..
      ale to czekam na kolejny rozdział! i to bardzo niecierpliwie ;)

      Buźka Kochana, weny! ;*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. JERZA JERZA JERZA ^^ ^^ ^^ ^^ ^^
      M: Doprowadziłaś do tego że An, skacze po pokoju z radości >.<' Nie mogę jej powstrzymać więc dlatego, ja jej druga "lepsza" połowa to skomentuję :D Teraz już rozumiem po co ci był ten kolor...teraz kobaltowy będzie mi się kojarzył tylko z jednym xD Sama scenka +18... e...no...etto... *cała czerwona ucieka w kąt*
      A: Dobra już wróciłam. Pisze krótko, bo muszę robić komiks do projektu. ZAJEBISTY *przepraszam za wyrażenie* ROZDZIAŁ :3 A ta dziewczyna z karabinem... miałam przed oczami Annikę, bogowie wiedzą dlaczego xD A co do początkowej sceny zajeżdża Naruciakiem, ale kogo to obchodzi xD Kocham♥
      P.S. Meredis wcale nie jesteś lepszą połową, tylko mroczniejszą >.< do tego uwielbiającą +18 jak się okazuje... xD

      Usuń
  3. JERZAAAAA ! < 3 Świetny rozdzialik, świetny nie powiem ;3
    Ale ta scena końcowa Nalu taka kawaii :3 Jak ją przytulił, o boże aż mnie ciarki przeszły, jakbym była Lucy. ;33 Czekam na więcej i ślę dużo weny :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaa !! Bomba jak zwykle :D Czekam na nastepny i życzę weny :* I bym miała prożbę czy byś mogła jakoś rozpromować str. ktora prowadze z FT --->https://www.facebook.com/FairyTailMoimSwiatem i 2 https://www.facebook.com/LeceNaCiebieJakNaTeletubisiowyKrem . Serdzecznie dziękuje i z nie cierpiwością czekam na next rodzialik :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Natsu żyje ! Jupi :D EKSTRA rożdział ! Życzę weny czekam na następny rożdział :* Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochanie przeczytałam to wczoraj chyba o północy, albo coś koło tego, ale z telefonu ciężko było skomentować. Więc robię to dzisiaj, choć z ciężkim bólem serca, bo nie byłam pierwsza. A nawet nie wiesz, jak czekałam na ten rozdział. :< Po przeczytaniu tego rozdziału pójdę się wychłostać, a teraz do rzeczy, czyt. opinii :D.
    Yaaaaa. Takie długie, aż mi serce stanęło z podniecenia. <3 Ba, to nie tylko długie, jakie bogate w treść! Z każdym rozdziałem coraz bardziej zakochuję się w Twoim opowiadaniu.
    Wbrew tego co sądziłam po naszej rozmowie na gadu Natsu żyje! On naprawdę przeżył. Dziękuję Ci za to. Mogę cię wyściskać, wycałować [?] za to! Naprawdę, jestem bardzo wdzięczna. :33
    Moment, kiedy on się przebudził na kolanach Lucy- płakałam jak głupia. :C
    Spotkanie Natsu z matką - najlepszy fragment w tym rozdziale. Tak pięknie to pisałaś, tyle uczuć tak zamieściłaś. Tak to sprytnie napisałaś, że powstało rozczulające spotkanie. Porozmawiali co nieco, Hana zaśpiewała mu kołysankę ~ ale najważniejsze to, że różowo-włosy wreszcie poznał matkę :)))))). Podobał mi się jego monolog- na temat niego samego <3.
    I to, kiedy Hana znikała, takie smutne :C. A ta nowa bohaterka- to mnie zaskoczyła jak nigdy. Jej przeszłość jest dosyć drastyczna, dlatego ciekawi mnie jej obecny charakter, jak i ona sama. :O
    Na dokładkę +18 - które tak uwielbiam w Twoim wykonaniu. Pomijam sam fakt, że wyszła moja strona zboczeństwa.
    Cały rozdział piękny ! Taka cisza przed burzą, co ? :)
    Weny malutka, weny! Dużo dużo i oby nigdy nie znikła. <3
    Tulę mocno Alex-chan :*********

    OdpowiedzUsuń
  7. Spotkanie Natsu i Hany... rany boskie kobieto co ty ze mną wyczyniasz xD To było piękne :{
    W epickim stylu zakończyłaś tą sage, na prawdę wplątywanie w fabułe "złotych myśli" wychodzi Ci wspaniale, wszystko staje się takie bardziej poruszające...
    Wyobrażając sobie tą dziewczynkę w szafie czułam się jak ona sama, biedna... Nawet mi żal nie było jak kropnęła tamtych gości, zasłużyli sobie :P
    Biedny Natsu chce zarobić na rodzine, a on z liścia dostaje xD. Nie powinna ;c Ale to on mógł zostać w domu, a Lucy na misje bo ona też miała rację. I czemu ja mam przeczucie, że Natsu właśnie na tej pozornie spokojnej misji spotka dziewczynkę z karabinem? :D
    Jerza - i już moje oczy świeciły się jak latarnia hahaha :D
    Na serio super Ci wyszedł ten rozdział, jak zwykle z resztą. Życzę Ci dużo weny, przesyłam buziaki i do następnego moja droga! :***

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja cię kiedyś za te hentai zabije. . . ;_; Rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zabijaj jej Wika!!! Musi dokończyć historię!!! A wtedy rób co chcesz :D (Żarcik :P)

    OdpowiedzUsuń