sobota, 29 czerwca 2013

61. Diamentowy klucz

Podróż minęła im w miarę szybko, teraz Lucy, Natsu, Gray, Erza, Happy i Mizutani szli w stronę Yuri. Salamander wciąż wpatrywał się w swoje kroki, Tytania szła dumna przed siebie, Fullbuster co chwila rozglądał się na boki podziwiając spokojny krajobraz wioski, Heartfilia kątem oka zerkała na ukochanego widząc jedynie smutek na jego twarzy, spojrzała trochę niżej i ujrzała miejsce gdzie niegdyś była jego prawa ręka. Natomiast Fukashi bacznie trzymała rękę na broni, aby w razie niebezpieczeństwa móc się obronić. Nagle przed różowowłosym wyskoczyła mała dziewczynka z liliowymi włosami i szerokim uśmiechem na buzi, przytulając się do jego nogi.
- Braciszek Natsu wrócił! - Ucieszyła się z całego serca.
- No cześć Midori. W końcu obiecałem że wrócę. - Próbował wymusić lekki uśmiech, ale powstał z tego jakiś krzywy grymas. Dopiero po chwili dziewczynka dostrzegła, że chłopak nie ma ręki, przez co momentalnie zasmuciła się a w jej oczach wymalowało się przerażenie. - Jest Elie?
Zapytał z powagą na co liliowłosa delikatnie pokiwała główką i chwytając chłopaka za lewą dłoń pociągnęła za sobą w stronę domu. Reszta magów także ruszyła w tamtą stronę nie mówiąc ani słowa.
Różowowłosy zapukał delikatnie do drzwi czekając aż ktoś im otworzy i rzeczywiście tak się stało, kobieta z brązowymi włosami, którą dobrze znał ukazała się tuż przed nim z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Natsu? Po co wróciłeś? I co się stało?
Zapytała zdziwiona i równocześnie przerażona.
- Cześć Elie. Powiedzmy że Hana mnie tu przysłała.
Oznajmił wpatrując się w twarz kobiety, wciąż pamiętał o prośbie swojej matki. Brązowowłosa uśmiechnęła się i odeszła krok w tył, tym samym wpuszczając magów do swojego domu.
...


Siedzieli przy stole trzymając kubki z herbatą lub kawą.

- No więc Natsu co się stało że nie masz ręki? - Zapytała wprost na co chłopak momentalnie posmutniał nie potrafiąc nic powiedzieć. Erza widząc to sama postanowiła zabrać głos.
- Fairy Tail jako gildia ma wielu wrogów i nigdy nie wiadomo kto stanie się ofiarą, niestety niektórzy ludzie zemszczą się ceną niewinnych. Natsu został zaatakowany chociaż i tak jest w fatalnym stanie, ale kiedy mówiliśmy mu żeby został w domu nie słuchał. I teraz szukamy sposobu, aby odzyskać jego rękę. - Wytłumaczyła spokojnie. Elie dokładnie przysłuchiwała się słowom szkarłatnowłosej, czasem spoglądając na Salamandra, który powoli wstał na co wszyscy zwrócili w jego stronę swój wzrok.
- Elie czy jest tu nadal pokój mamy?
- Tak, chciałbyś tam wejść? - Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Tak. - Kobieta wstała i zaprowadziła Smoczego Zabójcę do pokoju różowowłosej, nie był zbyt duży ale przytulny. Ściany były ozdobione drewnianymi panelami, na których wisiało kilka zdjęć, chłopak przybliżył się do każdego z nich i uważnie obejrzał. Na jednym był Igneel z szerokim uśmiechem ukazującym białe kły, na drugim młoda Elie wraz z Haną, obie były rozpromienione szczęściem i radością życia, zaś na trzecim dojrzał swych rodziców, tyle że różowowłosa miała dość duży brzuch do którego przytulony był czerwonowłosy, chłopak podniósł lewą rękę i delikatnie pogładził opuszkami palców fotografię, a kąciki jego ust delikatnie wygięły się ku górze, ale zaraz znów powrócił do oglądania pomieszczenia. Na podłodze rozłożony był ciemnozielony dywan ze złotymi, fikuśnymi kwiatami. Na jednej ścianie przybita była półka na której leżały stare książki opowiadające o przeróżnych przygodach, a także o magii. Sufit był dość nisko, ponieważ dziewczyna mieszkała na strychu, więc na nim zawieszone były wciąż świecące się lampki, obok jednoosobowego łóżka stał sporych rozmiarów w kolorach żółci i brązu, globus i mały stoliczek z postawioną na nim lampką nocną. Wtedy dojrzał obok łoża średni obraz, który przedstawiał środek lasu, ze smukłymi drzewami wśród których postawiony był przepiękny fortepian, obok którego rozlewała się zacieniona liśćmi woda, a przez to wszystko przedzierało się złociste światło słońca zmieszanego z magią, obok instrumentu tańczyła jakaś blodnwłosa dziewczyna w lekkoróżowej sukience, zupełnie bosa. Salamander delikatnie odchylił arcydzieło ale nic za nim nie znalazł, więc całkiem je ściągnął i wtedy zobaczył powieszony na gwoździu naszyjnik, który miał dość nietypowy kształt. Schował wisiorek do kieszeni na powrót odstawiając obraz na miejsce. Nadal czuł zapach swoje mamy, ta woń przypominała mu aromat kwiatów wymieszany ze słodkim zapachem magii, to było ukojeniem dla jego nosa. Jeszcze raz podszedł do zdjęć, chwilowo zapomniał o wszystkich zmartwieniach, tak bardzo cieszyły go uśmiechy jego rodziców. Słyszał z dołu rozmowy przyjaciół z Elie, czuł że Midori siedzi tam z nimi, ale cichutko. Kiedy tak przyglądał się fotografiom dojrzał że na jednej z nich jest coś napisane, więc zdjął ją ze ściany i zerknął na tył, czytając zapisane tam słowa.


Patrząc na nocne niebo

i patrząc na piękne gwiazdy
Chciałabym żebyś był tu ze mną
Myślę o tobie teraz
Ja naprawdę chcę cię widzieć


Te słowa napisane były na tyle zdjęcia Igneela, różowowłosy domyślił się, że chodziło o to, iż czasem smok musiał odejść a dziewczyna za nim tęskniła, nawet bardziej od niego. Te słowa były słowami piosenki.

- Natsu żyjesz tam?! - Usłyszał głos Graya, który otrząsnął go z zadumy, nic nie odpowiadając zszedł na dół zamykając drzwi pokoju.
- I co znalazłeś to czego szukałeś? - zapytała Elie, na co chłopak sięgnął ręką do kieszeni i wyciągnął z niej wskazany naszyjnik, kobieta widząc go okazała zdziwienie a równocześnie zaskoczenie. 
- Hana, znaczy moja mama powiedziała że chciała ci to dać w dniu twoich urodzin. Chciała też przeprosić, że nas zostawiła.
- Skąd to wiesz?
- Rozmawiałem z nią. 
- Jak to? - Zapytała zdziwiona, a równocześnie przerażona.
- Byłem w świecie między życiem i śmiercią. Spotkałem ją.
Powiadomił ze smutnym uśmiechem podając naszyjnik brązowowłosej, która przez chwilę go trzymając i podziwiając na powrót mu podała, co niesamowicie zdziwiło chłopaka, tak samo jak kształt wisiorka. Wyglądał jak przezroczysty klucz tyle, że ze złocistą, estetyczną gwiazdą na górze.
- To nie jest naszyjnik, to klucz Maga Gwiezdnych Duchów.
Oznajmiła spokojnie, na co magowie otworzyli szerzej oczy ze zdziwienia, a w szczególności Heartfilia.
- Jak to klucz maga Gwiezdnych Duchów? - Wydukała blondwłosa.
- Skąd niby...zaraz, zaraz...z tego co wiem kluczy jest trzynaście, znaczy złotych i kilka srebrnych które nie służą do walki, a ten jest diamentowy.
Powiedział Salamander przypominając sobie słowa ukochanej, kiedy po raz pierwszy tłumaczyła mu tajemnice swojej magii.Wymienił z przyjaciółmi kilka znaczących spojrzeń po czym znów wrócili do rozmowy z Elie.
- Ten klucz można łączyć z innymi, to zwiększa moc maga, czyli innymi słowy to należy do ciebie...Lucy
Powiadomiła podając klucz blodnwłosej, przecież nie mówiła jej jaką magią się posługuje, więc skąd zaczerpnęła tą wiedzę? Mimo wszystko przyjęła podarunek z drżącą dłonią, po czym wyciągnęła pąk złotych kluczy i przypięła do nich nowy, w tym momencie czuła się wyjątkowa. 
...

Nawet nie zauważyli kiedy te wszystkie rozmowy zajęły im resztę wieczoru, Elie opowiadała o Hanie i Igneelu, o małym Natsu o wszystkim co się wydarzyło, ale mimo wszystko wciąż nie zapominali po co tu przyjechali, aby pomóc swojemu przyjacielowi odzyskać rękę.
- Pewnie jesteście już zmęczeni, chodźcie wskażę wam łóżka.
Powiadomiła wstając. Erza spała w pokoju wraz z Midori, Gray sam chciał spać na kanapie, a nie zajmować miejsce Elie, natomiast Natsu i Lucy spali w pokoju Hany.
- Luce, cieszysz się z nowej mocy? - Zapytał cicho patrząc w sufit.
- Boję się, ale może dzięki temu będę mogła cię obronić.
- Nie powinnaś mnie chronić, tylko ja ciebie. Wszystko powinno być inne.
Wyszeptał odwracając twarz ku ukochanej, która delikatnie pogładziła jego rozgrzany policzek opuszkami palców a kąciki jej ust wygięły się lekko ku górze, tworząc czuły uśmiech.
- Mama mówiła mi, że trzeba chronić to co się kocha.
Powiedziała cicho przypominając sobie słowa ukochanej matki, którą zawsze kochała i podziwiała, ale i tak miała więcej szczęścia niż Salamander. Ona przynajmniej swoją mamę poznała. 
...

OCZAMI LUCY

Dawno już nie odwiedzałam grobu Natsu, czuję się z tym źle, ale jakoś nie potrafię ostatnio tam przychodzić, kiedy tam jestem jeszcze bardziej odczuwam jego brak. Ostatnio nic mi się nie chce, mimo iż już tyle minęło od jego śmierci nie potrafię tego do siebie przyjąć. Ale domyślam się, że mało kto tam przychodzi więc słabo zadbany jest grób. 
W końcu zebrałam się w sobie i powolnym krokiem ruszyłam w stronę cmentarza. Z daleka było widać biały szal owinięty wokół kamiennej płyty nagrobka, za każdym krokiem w przód co raz wyraźniej widziałam ten napis:


NATSU DRAGNEEL
~*~
768-788


Naprawdę już tyle minęło odkąd go nie ma? To już trzy lub dwa lata, a ja czuję jakby to była cała wieczność. Może teraz mielibyśmy dziecko albo chociaż bylibyśmy obok siebie, a tymczasem straciliśmy tę możliwość. Zawsze mówił, że będzie żył bez względu na wszystko, dla mnie. Ale umarł - został zabity.
Przetarłam kamienną płytę i poprawiłam szal, na sam widok tego wszystkiego czułam ucisk grubego sznura na sercu a w moich oczach zbierały się łzy.
- Hej Lucy, dawno nie rozmawialiśmy. Czemu tak długo cię nie było?
Jak mogłeś, tak beztrosko się uśmiechać i pytać o to? Może rzeczywiście to ja przesadzałam, minęło kilka lat a ja zachowuję się jak dziecko. Chociaż z drugiej strony zawsze chciałam zadać mu jedno pytanie.
- Przepraszam że nie przychodziłam, ale naprawdę brakuje mi ciebie i nie potrafię się z tym pogodzić. Chciałam ci zadać pytanie. Co ty byś zrobił gdybym to ja umarła?
Oczekiwałam nie wiadomo jakiej odpowiedzi, widziałam po nim, że to pytanie go zdziwiło a jednocześnie zasmuciło, ale czego można było się spodziewać? Wypaliłam z tym od tak, jak gdyby nigdy nic.
- Nie wiem, ale...nie potrafiłbym sobie wyobrazić życia bez ciebie i nie zdziwiłbym się gdybym popełnił samobójstwo
- Co? Dlaczego byś to zrobił? Przecież mnie powiedziałeś abym żyła
- Tak, ty masz żyć. Ja...dopiero kiedy ciebie spotkałem stałem się kimś, kiedy byś znikła znów byłbym nikim
Nie wierzyłam w to co właśnie usłyszałam, aż tak mnie kochał. Czyli ja muszę spełnić jego życzenie, uśmiechnę się i będę żyła.
- Żałuję, że nie mogę powiedzieć ci witaj w domu...
Wyszeptałam patrząc na jego postać, kiedy wróciłby z misji, powitałabym go właśnie tymi słowami ze szczerym uśmiechem na ustach.
- Żałuję, że nie mogę powiedzieć wróciłem...
Te słowa mnie wzruszyły, naprawdę był kochany. Delikatnie wyciągnęłam dłoń ku niemu, a on zrobił to samo i lekko styknęliśmy się opuszkami palców. Nie poczułam tego, ale jakby złoty pył uniósł się w powietrzu z jego niewidzialnego ciała, po moim policzku spłynęła krystaliczna łza.
- Nawet nie czuję twojego dotyku - wyszeptałam odsuwając od niego swoją rękę, ten ból był nie do opisania, kiedy widziałam ale nie czułam. Sprawiało to równocześnie ból i radość, świat jest po prostu okrutny aczkolwiek piękny. Nagle jego ciało zaświeciło się złocistym światłem, spojrzał na swoje ręce z których błyszczący pył zaczął zlewać się z powietrzem. Każda dusza prędzej czy później znika z tego świata, kiedy istnienie uzna że nie ma nic na tej ziemi co ją trzyma. Przyłożył swoją rozgrzaną dłoń do mojego policzka, a ja poczułam ten cudowny żar za którym tak tęskniłam, w moich brązowych oczach zaszkliły się słone łzy, sama nie wiem dlaczego płakałam. Jego stopy już całkiem znikły, przysunął się do mnie i mocno objął, poczułam jakby znów żył, żar ciała, oddech a nawet bicie serca. A tak naprawdę odchodził, ale satysfakcja że trafi w cudowne miejsce była ukojeniem. Złączyliśmy swoje usta w namiętnym pocałunku, który doskonale oddał nasze uczucie. Uśmiechnęłam się równocześnie płacząc, on był już prawie przezroczysty. O to tylko chodziło? Aby powiedział że żałuje, że nie może powiedzieć "wróciłem"? Mimo wszystko nie chce żeby odchodził, chcę widzieć chociaż jego duszę. Trzymałam jego znikające ręce, na które skapywały ciepłe łzy.
- Lucy, żałuję że nie mogę powiedzieć wróciłem, żałuję że teraz cię zostawiam. Ale zapewniam cię, że kiedyś jeszcze się zobaczymy, a w tedy to ja powiem ci witaj w domu. A teraz żegnaj, pamiętaj...kocham cię
Wypowiedział te słowa z taką czułością tym głębokim głosem, który kochałam. 
- A ja odpowiem ci wróciłam, dziękuję ci że byłeś ze mną, że bez względu na wszystko chroniłeś mnie, dziękuję za wszystko...kocham cię...Natsu
Wyszeptałam, po tych słowach zobaczyłam szeroki uśmiech na jego ustach i mokre łzy skapujące na kamienną płytę grobu, jego ciało stało się jedynie złotym pyłem który owinął moje ciało, nawet szalik zmył się z powietrzem, tak samo jak on, od zawsze był jego częścią. Ostatnie słowa wypowiedziałam do niego z uśmiechem i łzami. Czułam jeszcze jego ciepło, tą cudowną obecność potomka smoka. Klęczałam przed jego grobem patrząc na ten napis: Natsu Dragneel. 



Minęły dwa lata odkąd umarłeś, minęły cztery lata odkąd się poznaliśmy. To ty dałeś mi przyjaciół i pomogłeś spełnić marzenia. Bez względu na wszystko zawsze będę tęsknić, ale i tak jestem szczęśliwa że odszedłeś z uśmiechem.
Kim tak właściwie był dla mnie Natsu Dragneel? Sławnym Salamandrem? Wrogiem? Idolem? Nie, nie i nie. Był dla mnie całym światem, osobą którą kocham i nigdy nie zapomnę. Może i teraz znikł, ale zawsze będzie w moim sercu. Stałeś się dla mnie bohaterem, którego potrzebowałam. Byłeś moim smokiem, z którym szybowałam po niebie mogąc sięgnąć gwiazd.
- Nigdy nie zapomnę, że byłam w tobie zakochana
Na nagrobku zaczął pojawiać się napis złotymi literami:
Bez ciebie byłbym nikim, Lucy
To były jego słowa, które powiedział mi kiedyś.
Uśmiechnij się i żyj dalej, rozpostrzyj swoje skrzydła chwytając wiatr, wzbij się wysoko po za chmury, aby sięgnąć gwiazd.
...

NARRATOR

Znów obudziła się z wilgotnymi od łez policzkami, odwróciła delikatnie wzrok i napotkała śpiącego Salamandra. Miał lekko uchylone usta i pochrapywał, leżał na prawym boku, więc nie było zbytnio widać braku ręki, jeszcze ze względu na to iż był przykryty kołdrą. Delikatnie pogładziła jego rozgrzany policzek, po czym cicho wstając zeszła na dół do kuchni. Czuła się trochę dziwnie w domu obcej osoby, aczkolwiek kiedyś mieszkała tu mama jej ukochanego. Wzięła do ręki szklankę, po czym wypełniła ją wodą, z której upiła łyk.
- Zły sen? - usłyszała głos Elie, więc odwróciła się patrząc na kobietę.
- Tak jakby, ale wygląda na to że ostatni - wyszeptała przypominając sobie znikające ciało Dragneela i złoty pył zlewający się z powietrzem.
- A co ci się śniło?
- Cały czas śni mi się śmierć Natsu, widziałam jak umiera. Krwawił, a ja trzymałam jego martwe ciało widząc zamglone oczy, lekko uchylone usta nie słysząc bicia serca ani oddechu 
- Tyle? Czy śniło ci się coś jeszcze?
- Tak. Później był pogrzeb, czułam taką pustkę i żal, modliłam się o to aby żył. I wtedy jakby minął rok i stałam nad jego grobem, rozmawiałam z nim w dzień jego urodzin. Opowiadałam mu o wszystkim i kiedy już miałam iść on...przytulił mnie i powiedział, "dziękuję ci, Lucy". Nie wiem za co dziękował ale nie mogłam powstrzymać łez, jak za każdym razem. I wtedy się obudziłam
Mówiąc to przypominała sobie wszystkie szczegóły ze snu, czuła ten smutek, żal, samotność, uścisk w sercu. Sen który wydawał się jawą.
- Mówiłaś, że to się już chyba skończyło, dlaczego tak...
- Później znów siedziałam nad grobem i mówiłam do niego, aż usłyszałam piosenkę i zobaczyłam postać Hany która śpiewała piękną piosenkę i podziękowała mi że dzięki mnie jej syn mógł umrzeć szczęśliwy. I wtedy przypomniałam sobie fragment kiedy umierał powiedział "Dziękuję za miłość i szczęście, bez ciebie byłbym nikim". I znów kiedy chciałam iść on pojawił się i zapytał kiedy znów porozmawiamy, tak beztrosko. I wtedy dodał "bez ciebie byłbym nikim" a na kamienną płytę spadła łza, uśmiechnęłam się i obudziłam. Kolejny sen i poszłam nad jego grób po długiej nieobecności i znów się pojawił mówiąc "hej Lucy dawno nie rozmawialiśmy" jakby tęsknił. I zapytałam się go co by zrobił gdybym to ja umarła, odpowiedział że prawdopodobnie nie wytrzymałby tego i popełnił samobójstwo podczas gdy kazał mi żyć. Nagle zaczął znikać, jego ciało świeciło się złotym blaskiem jak gwiazdy. Pocałował mnie, czułam ciepło, dotyk a on znikał zlewając się z powietrzem. Przeprosił mówiąc kocham cię, odparłam "ja także cię kocham", zobaczyłam uśmiech a on znikł jakby nigdy nie istniał, ale żył w moim sercu
Na samo wspomnienie o tych wydarzeniach po jej policzkach ciekły krystaliczne łzy, a głos drżał ze strachu. Nie rozumiała na czym to wszystko polegało, ale bała się czym może się stać.
- Nie bez powodu śniło ci się to wszystko...
- Jak to? - zapytała zdziwiona.
- Teraz jego los zależy od ciebie, tak samo jak odzyskanie ręki
Powiedziała ze śmiertelną powagą, aż na skórze blondwłosej pojawiła się gęsia skórka, a ciało zadrżało delikatnie pod wpływem napięcia. 
- Moje życie zawsze zależało od niej...
Obie usłyszały cichy aczkolwiek dobrze znany im głos, odwróciły powoli wzrok patrząc na różowowłosego chłopaka, nie miał na sobie bluzki,a jego klatka piersiowa owinięta była bandażem wraz z prawym ramieniem. 
- Coś się stało, że się obudziłeś? - zapytała troskliwie Elie. Salamander podszedł do nich przyglądając się ukochanej, jej policzki były wciąż wilgotne, a oczy czerwone i opuchnięte od płaczu. Nie odpowiedział na pytanie brązowowłosej a podszedł do magini i objął ją ramieniem najmocniej jak mógł, zdziwiona odwzajemniła uścisk i niepewnie dotknęła miejsca gdzie niegdyś była jego ręka, zmrużyła powieki dłonią przejeżdżając po rozgrzanych plecach i stanęła na biodrze, drugą ręką musnęła klatkę piersiową 
Bum...bum...
Czuła ciepło ciała, bicie serca i oddech. Był przy niej i wcale nie zniknął, nie stał się złotym pyłem, a objął ją ramieniem udowadniając że żyje. To było prawdą, że jego życie zawsze zależało od niej. Jak długo jedno serce będzie bić, tak długo drugie dotrzyma mu rytmu, do momentu kiedy muzyka przestanie grać. Elie przyglądała się temu z lekkim uśmiechem wymalowanym na ustach, tak bardzo przypominali jej Hanę i Igneela. To było jak historia, która na zawsze będzie kontynuowana, smutna aczkolwiek piękna. Jedno umrze zbyt wcześnie, zaś drugie będzie żyć właśnie dla niego. Wiedziała, że sny Lucy nie są zwykłym wytworem jej umysłu. Mówi się, że sny to obrazy których niegdyś doświadczyliśmy, a jej sny to obrazy, których dopiero doświadczy. Mimo wszystko nie chciała jej tego mówić, tak wybrało przeznaczenie. Kiedy spoglądała na Natsu nie mogła uwierzyć, że jest już dorosły. Przypomniał jej się cudowny moment z historiii Hany.

* * *

- O rany ale ty już masz wielki brzuch - powiedziała brązowowłosa dziewczyna delikatnie dotykając dłonią sporego brzucha czarnookiej.
- Tak, Natsu dość szybko rośnie - zaśmiała się, bardzo tęskniła za Igneelem minęło 6 miesięcy, a on nadal nie wracał, a pragnęła tego by był przy niej w momencie przyjścia ich dziecka na świat.
- Martwisz się kiedy wróci Igneel prawda? - zapytała troskliwie.
- Tak, to już 8 miesiąc ciąży chciałabym żeby...przytulił się do mnie
Odparła gładząc sporych rozmiarów brzuch, w jednym momencie poczuła lekkie kopnięcie, na jej policzkach pojawiły się rumieńce, a oczy zalśniły - hej spokojnie Natsu, tata za niedługo wróci
Pocieszała samą siebie, nie mogła się doczekać kiedy jej synek przyjdzie na świat, często starała go sobie wyobrazić. Według niej podobny był do Igneela, trochę głupio by było gdyby chłopiec posiadał różowe włosy. 
...
Następnego dnia rano różowowłosa składała pranie w swoim pokoju cicho nucąc jakąś piosenkę, poczuła lekki powiew wiatru zerkła na otwarte okno z lekkim zdziwieniem i wróciła do poprzedniej czynności. Poczuła ciepłe ramiona obejmujące ją i gorący oddech drażniący jej kark. 
- Witaj w domu - wyszeptała nie odwracając się.
- Wróciłem - odparł całując jej ramię i wtedy dostrzegł w jak zaawansowanej ciąży jest jego ukochana, niepewnym krokiem podszedł z przodu i rozgrzaną dłonią musnął jej brzuch - hej Natsu - powiedział cicho, Hana uśmiechnęła się delikatnie widząc czułość czerwonowłosego, który po chwili z wahaniem przytulając się do nienarodzonego syna, położyła dłoń na jego głowie o głaskając zamknęła oczy ciesząc się tą chwilą.
- Kiedy się urodzi? - zapytał zniecierpliwiony. 
- Za jakiś miesiąc, chociaż chyba już chce wyjść - zażartowała
- Nie mogę w to uwierzyć - wyszeptał wciąż tuląc się do ukochanej.
- W co? - zapytała zdziwiona.
- Że coś tak wspaniałego dzieje się w moim życiu - odpowiedział zamykając oczy i wczuwając się w delikatne bicie serca synka.

*  *  *

Byli w środku pięknego lasu, stąpali po fioletowej trawie na której mieniły się tysiącami barw przepiękne kwiaty, w okół których latały złociste pyłki a drzewa przypominające wierzby świeciły się jak niebieskie światełka. Nie mogli nacieszyć się tak pięknym widokiem, Lucy co chwilę obracała głowę podziwiając piękny krajobraz, którego w życiu nie widziała. 
- Piękne miejsce, takie magiczne - wyszeptała blondwłosa łapiąc do ręki wirujący złoty pył, który w jednym momencie przypominał jej sen. Więc natychmiast go wypuściła chcąc o tym zapomnieć.
- A za razem niebezpieczne, żeby dostać się tam pokonajcie magów wody - oznajmiła Elie wskazując na wyglądającą dość zwyczajnie jaskinię, tak jak wcześniej mówiła znajduję się tam pewna kobieta, którą każdy uważa za przeklętą i niebezpieczną, ale zrobią wszystko by odzyskać rękę przyjaciela. Usłyszeli szelest liści i poczuli obecność innych, Erza wyciągnęła swój błyszczący miecz, Mizutani w obie dłonie chwyciła pistolety, Gray zacisnął dłonie w pięści, a Lucy położyła rękę na kluczach, aby w każdej chwili móc do nich sięgnąć, kazali Natsu nie walczyć, ale on i tak zrobi swoje. 
- No wychodźcie! - wykrzyczał Gray niecierpliwiąc się. Z różnych stron wyskoczyło na nich kilku mężczyzn wyglądających w miarę zwyczajnie. 
- Podmiana: Zbroja Królowej Mórz! 
Scarlet przyodziała zbroję, która wyglądem upodabnia ją do morskiego stworzenia i zmniejsza siłę wodnego ataku o 50%
- Otwórz się, Bramo Nosicielki Wody: Aquarius!
Lucy wyciągając jeden ze złotych kluczy przyzwała wodnika, który był jednym z najsilniejszych Gwiezdnych Duchów, ale miała pewne minusy.
- Znowu przyzwałaś mnie w czasie randki...
Powiedziała zirytowana groźnym wzrokiem patrząc na blondwłosą.
- Atakuj a nie! - zdenerwowała się magini.
- Co powiedziałaś? 
-  Przepraszam - odparła przestraszona. Przyjaciele tak samo jak wrogowie patrząc na to zabrakło im słów, ale po chwili wrócili do ataków. Jeden z nich ruszył na Tytanię z zamiarem ataku, kiedy zamachnęła mieczem aby wymierzyć cios jej przeciwnik zmienił się w wodę, ale nie przewidział mocy szkarłatnowłosej. Wodnym cięciem ostrza przecięła swojego wroga w pół, jego ciało znów stało się normalne, a krew rozlała się na fioletowej trawie. Drugi ruszył na Heartfilię, a ta modliła się jedynie aby duch jej posłuchał. Niebieskowłosa uwolniła strumień dużych baniek, które wiele razy uderzały w przeciwnika ze znaczną siłą, ich przeciwnicy nie byli tak silni jak sądzili, więc szło im to w miarę szybko. Gray nie musiał się dużo starać ponieważ gdy jakiś strumień cieczy zbliżał się w jego stronę natychmiast go zamrażał i rozsypywał na małe kawałeczki, Mizutani widząc że magowie dają sobie radę niewiele się wysilała, jedynie podczas kiedy jeden z wrogów był w normalnej postaci strzeliła wprost w jego kark, powodując natychmiastową śmierć. Gorzej miał Dragneel, nie miał jednej ręki a woda natychmiast gasiła ogień. 
- Ogień jest bezużyteczny nie rozumiesz? - zaśmiał się jeden z przeciwników uderzając Salamandra z taką siłą, że odleciał kilka metrów w tył i mocno uderzył w drzewo robiąc w nim spore wgniecenie. Heartfilia widząc to zdenerwowała się i zacisnęła mocniej klucz wodnika, przypomniała sobie o nowej zdobyczy. Chwyciła ją do ręki i przykładając jeden klucz do drugiego, wokół nich pojawił się złoty blask, a klucze połączyły się tworząc jeden. Niby był złoty ale i przezroczysty, a na górze był znak wodnika wygrawerowany z diamentu, Aquarius poczuła jak wzrasta jej moc i zdziwiona spojrzała na Lucy, widziała wściekłość i determinację wymalowaną na jej twarzy. Nikt nie będzie krzywdził jej ukochanego, obiecała że go obroni.
- Wiązka Wody! - wykrzyczała na co niebieskowłosa uwolniła strumień wody o dużym ciśnieniu ze swojej urny, który poleciał na pewną odległość i trafił w cel. Kilu przeciwników uderzyło o ostre skały tym samym nabijając się na nie, a szkarłatna krew rozlała się wokół nich, ten atak nigdy nie był tak potężny. Teraz ciśnienie wody sprawiło że na ich ciałach powstały liczne rany, a niektórym poodrywało kończyny lub całkowicie przebiło. Za nią pojawił się inny, który chciał zadać cios, ale w ostatniej chwili poczuła i zobaczyła gorący ogień, chłopak uderzył napastnika powalając go na ziemię.
- On odzyskał rękę, ale czemu ona... - zaczął zdziwiony Gray.
- Przyjrzyj się lepiej, ona nie jest prawdziwa - oznajmiła Fukashi, wtedy dostrzegli że prawa ręka chłopaka, jest stworzona z ognia. Dłoń zaciskał w pięść po kolei, co raz mocniej uderzając w przeciwnika, kiedy ten chciał zmienić się w wodę uderzenie sprawiało że zaczynał parować, zaś kiedy był w normalnej postaci tworzyły się poważne oparzenia. Blondwłosa nie mając zamiaru pozostać bezczynna znów nakazała Aqarius atakować, ciecz jaką się broniła była ostra niczym miecz, a ciśnienie niesamowicie silne.
Zyskując nową moc, chcesz jak najszybciej się jej nauczyć, tracąc coś chcesz to jak najszybciej odzyskać. Determinacja i wiara-to jest potrzebne do osiągnięcia celu. Ale trzeba liczyć się z podjęciem ryzyka.
Powiedziała sobie w głowie zadając ostateczny cios przeciwnikom, który dosłownie ich zabił, po czym kazała wodnikowi zniknąć. Klucz znów się rozłączyły, a ona już nie czuła tej niesamowitej mocy. 
- Lucy to było super! - pochwalił ją różowołosy nadal mając stworzoną z ognia rękę, chciała jej dotknąć ale coś ją powstrzymywało. 
- Jak...co to ma być? - zapytał zdezorientowany Fullbuster wskazując na rękę przyjaciela, ten spojrzał na nią i uśmiechnął się.
- Nie wiem jak to zrobiłem
Zaśmiał się drapiąc tył głowy, mag lodu westchnął nie mając już nic do powiedzenia. Wyostrzone zmysły Smoczego Zabójcy wyczuły że ktoś się zbliża.
- Kto zakłóca mój spokój? - z jaskini wyszła kobieta z dość ponętnym biustem, długimi, kręconymi blond włosami, czarnymi, zmysłowymi oczami i pieprzykiem pod lewym okiem dodającym jej uroku - czego chcecie?
Zapytała widząc magów, skrzyżowała dłonie na piersi.
- Chcieliśmy abyś pomogła nam odzyskać rękę przyjaciela
Poinformowała Erza wskazując na Dragneela, kobieta złapała za jego płonącą rękę i mocno ścisnęła sprawiając że po prostu zniknęła. 
- Jestem Idamara - przedstawiła się z uśmiechem na ustach. Weszli do jaskini, w której zawsze przesiadywała kobieta. W środku bardziej przypominała luksusowy pokój niż kamienny schowek. Wielkie łoże z baldachimem, barek, tyle że na nim nie było alkoholu, a magiczne mikstury i wiele wiele więcej luksusu. Idamara wzięła do ręki coś w rodzaju miecza, od którego wprost emanuowała mroczna energia.
- Co to? - zapytała Mizutani.
- Jeśli chcesz aby zwrócić mu rękę, pierw przebij go tym mieczem
Oznajmiła zadowolona podając broń Lucy, która przyjęła ją drżącą dłonią.
- Szybciutko, nie mamy czasu - pospieszała ją. Heartfilia przestraszona podeszła do ukochanego i spojrzała na jego uśmiechniętą twarz.
- Nie bój się, wszystko będzie dobrze, to tylko jeden ruch
Magini nic więcej nie mówiąc zamknęła oczy i z całej siły wbiła ostrze w serce Dragneela, usłyszała jego krzyk i śmiech czarnookiej, z ciała różowowłosego zaczęła wydobywać się mroczna magia, a oczy zaszły czernią.
- Nie tylko ja jestem przeklęta - zaśmiała się Idamara.
________________________________________________________________


Starałam się aby był długi. Średnio wyszło, zaciekawieni niech przeczytają rozdział "Tytania vs Salamander" trochę urozmaiciłam ich walkę. Dzisiaj bez zamulania i życzę wesołych wakacji myszki.
A Sunna za niedługo myślę że pojawi się twoja nagroda.

13 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Rozdział cudowny ^^ Aczkolwiek zaczynają mnie niepokoić te sny Lucy. I ogólnie cała ta sytuacja O.O
      Matko, mam nadzieję, że Natsu to wytrzyma .__.
      Wszystko pięknie opisane i wgl *-*
      Życzę weny! ^^

      Usuń
  2. O wow!
    Zajebisty rozdział!
    A ta końcówka powala na kolana normalnie xD
    Coś pięknego ;*
    Ehh a ten sen Lucy to po prostu.. ahh normalnie taka scena jak w 'Uwierz w ducha'.. wzruszyłam się kurczę T.T ma ktoś chusteczkę?
    Czekam na dużo dużo więcej, bo ta Idamara mnie strasznie zaintrygowała.. ;>

    Weny Kochana, duuużo weny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej jestem 3 (lepsze to niż nic xd)
    No to wiadomo że nota jest boska (to nie podlega wątpliwości) :D
    Ten sen naszej Lucy *.* Magia sama w sobie *.*
    No to ten ehm...

    Pozdrawiam i życzę weny ^.^ !!

    OdpowiedzUsuń
  4. JA PIERDZIELE. Czyli Natsu jest przeklęty Lucy jest przeklęta? WSZYSCY SĄ PRZEKLĘCI! xD

    Szczerze mówiąc prawie się popłakałam jak czytałam sen Lucy. Jedyne co odciągnęło mnie od płaczu to koleżanka z którą siedziałam bo nie lubię pokazywać łez xDD Jak mogłaś skończyć w takim momencie ? :CC Czekam na następny rozdział < 33 i ślę wenę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie miałam kompa przez 2tyg. Było tyle zaległości a teraz Natsu może umrzeć :( Ja nie chce ,żeby on umierał :'( !!
    Na pocieszenie moge prosić o one-shot NaLu Bardzo Proszę :)
    Ps. Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że możesz prosić o one-shota NaLu, ale powiedz mi o jakiej tematyce np. horror, komedia itd. Będzie drugi w kolejce bo aktulanie jestem w trakcie pisania one-shota Gruvia. Ale twój będzie kolejny :D

      Usuń
    2. Ojeju bardzo dziękuje :) A byś mogła spróbować połączyć romans z komedią ? A jak nie to ja chce nie spodzianke ale z NaLu jeszcze raz dziękuje :**

      Usuń
  6. Ha, ha suuuuuper, nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Pisz je częściej! :D

    ~Wika

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcicałam skomentować dwa rozdziały w jednym komentarzu, ale ty komentujesz u mnie każdy jak leci po kolei - nie będę więc iść na łatwizne, o nie :D Odwdzięcze się tym samym :P Tym bardziej, że jest co komentować.
    Scena, w której Natsu znalazł się w pokoju Hany strasznie mnie rozczuliła. Przez Ciebie taki mi żal chłopaka, że nie wiem :C Wciąż bez tej ręki...
    Naszyjnik diamentowym kluczem? O.o No nieźle, coś dla Lucyny ^.^ Nie dziwie się, że poczuła się wyjątkowo :3
    No i potem jak sobie zasypiają... I znowu ten sen. Rzeczywiście wyglądał na ostatni, ale jak zwykle był cholernie smutny i poruszający! A potem jak Lucyna opowiadała te swoje sny i jak Natsu im przerwał (tu też zaskoczenie ^.^).. nie no super :D To jak ją przytulił (jedną ręką -.- ), wyobraziłam sobie jak musiała sie dziewczyna wtedy czuć - jak ma się koszmar, i to jeszcze taki to w takich chwilach ma się tą pewność, że to był tylko sen :) Od razu się lepiej robi człowiekowi na duszy (bo mam nadzieje, że te sny się nie spełnią).

    - Nie bez powodu śniło ci się to wszystko...
    - Jak to? - zapytała zdziwiona.
    - Teraz jego los zależy od ciebie, tak samo jak odzyskanie ręki
    - Moje życie zawsze zależało od niej...

    No tu to można się rozpłynąć normalnie xD


    Wzmianki o Hanie i Igneelu chyba nigdy mi się nie znudzą, to normalnie czysta magia :DDD

    Na koniec zaserwowałaś nam trochę ciekawej walki,diamentowy klucz ma całkiem niezłe zastosowanie ;> Gray najlepiej, wszystko mroził xD Najlepsza jednak ognista ręka Natsu - świetny pomysł :D

    I ja wiedziałam, wiedziałam, że jak Lucy go przebije tym mieczem to będzie źle! Takim babom się nie ufa -.- Jeszcze widać gołym okiem, że miecz jakiś lewy był :P

    Dobra, lece skomentować kolejny rozdział :* A ten był super ^.^

    OdpowiedzUsuń
  8. Skarbie, obiecałam, że nadrobię do końca tego tygodnia, więc o to zaczynam nadrabianie! Muszę wszystko skomentować! Postaram się to zrobić w miarę sprawnie i tak długo, aby wynagrodzić Ci, że tak późno to robię! :))))))
    Opisałaś odwiedziny Elie w naprawdę piękny sposób. Zrobiło się tak nostalgicznie i sentymentalnie za razem. Cudownie opisałaś zwierzenia Dragneel'a. A moment, kiedy odwiedził pokój Hany był fenomenalny! Naprawdę kawał dobrej roboty, kobitko *.*
    Niemalże widziałam oczami i odczuwałam wszystkimi zmysłami tamtą scenę. Łza zakręciła mi się w oku i nie chciała zniknąć! Powrót do przeszłości, o ile można to tak ująć, odwiedzanie i poznawanie życia rodzicielki - wspaniałe, aż się rozczuliłam.
    Pomysł z tym prezentem, tym, że naszyjnik okazał się kluczem, no po prostu coś wspaniałego! Oryginalne, nietuzinkowe, niezwykłe, jednym słowem mówiąc. Zastosowanie diamentowego klucza również zajebiste. :***** Zaskoczyłaś mnie tym jak nigdy. Gratulacje pomysłowości :))))! BRAWO
    Sen Lucy jak zwykle strasznie bolesny i ja go również silnie przeżyłam jak sama blondynka. Aczkolwiek, pomimo że to koszmar, to chyba można go uznać za szczęśliwy. Przynajmniej końcówka snu była w niewielkim stopniu zbliżona do happy endu. No bo śmierć Salamandra nie można nazwać szczęściem -,-
    Tak strasznie spodobał mi się jeden cytat, że aż pozwolę sobie go zacytować *.*

    Nie bez powodu śniło ci się to wszystko...
    - Jak to? - zapytała zdziwiona.
    - Teraz jego los zależy od ciebie, tak samo jak odzyskanie ręki

    No kobieto, to coś wspaniałego! Spętałaś ich przez nić przeznaczenia. To los ich wybrał i złączył na wieczność. No po prostu to magiczne! Kocham Cię za to :***

    Nóż, kurcze, ten sen tak mnie poruszył ... Ale przynajmniej wydawał się, a przynajmniej wyglądał na ostatni. Ale po głębszym zastanowieniu się nie ma tam krzty radości, a cały przesiąknięty jest smutkiem.
    Natsu przytulił Lucy - tak wyjątkowa chwila i tak niezwykle wzruszająca.
    Potem ciekawa walka, utrzymana z nutą napięcia. Nikt nie pobije Gray'a, który wszystko potrafi tylko zamrażać :D .
    Jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! Tyle pytań i brak odpowiedzi.
    Co się stanie z różowo-włosym ? Oby było dobrze!
    Kochana weny! :*****
    P.S Coraz lepiej i piękniej, i bardziej magicznie opisujesz uczucia bohaterów! :)
    Kłaniam się nisko, Mini

    OdpowiedzUsuń
  9. Znowu przez Ciebie płaczę!!! Te sny Lucy są takie smutne... O matko!!! Chusteczki, szybko!!!

    OdpowiedzUsuń