piątek, 31 stycznia 2014

81. Łzy

Płomienie powoli opadały, a kałuża krwi wciąż się powiększała podpływając tuż do jej stóp, upuściła srebrzysty miecz, który z głuchym brzdękiem opadł w szkarłatną plamę, gdzie czarne kwiaty doskonale tworzyły harmonię. Otworzyła szerzej oczy, a jej źrenice zmniejszyły się na ten widok. 
- Nie...nie...nie! - Powtarzała wciąż drżącym głosem. Kuro upadł na ziemię zupełnie się nie ruszając, w jego brzuchu wydrążona była ogromna dziura, przez którą można było dostrzec dalszy krajobraz. Czarna, skórzana przepaska topiła się w ciemnoczerwonym płynie wraz z jego ciałem. Lazurowe oczy pozostały szeroko otwarte z przerażenia, jednak gdyby zajrzeć w ich głąb mogła dostrzec ukojenie i spokój duszy. Ale nie to ją przeraziło...
Nad nim stał Natsu na miękkich nogach, jego ciało po prostu parowało, nie było na nim miejsca nieoszpeconego przez obrzydliwe rany. Powieki miał przymrużone, tak że częściowo przysłaniały puste, zielone tęczówki. Ręce opuścił bezwładnie wzdłuż ciała patrząc na martwego przeciwnika, po czym wypuścił powoli powietrze z ust czując doskwierający ból. Odwrócił delikatnie głowę w stronę blondwłosej wyginając kąciki ust ku górze.
- Wygraliśmy, Luce. - Oznajmił opadając na kolana, wszystkie siły z niego ulatywały, ale przynajmniej wypełnił jedną obietnicę - złożoną samemu sobie. Nie siłując się z własnym ciałem upadł na ziemię skąpaną w kolorze krwi. Heartfilia chciała do niego podbiec, jednakże sama nie miała już sił, wykorzystała zbyt wiele magii jak na jedną walkę. Osunęła się po resztkach ściany niedaleko ukochanego, wciąż nie mogąc zapomnieć tamtego widoku i tych wypełnionych uczuciem, pewnością, bólem słów.

Groźnym wzrokiem mierzył Doragona, moc która od niego emanowała była niesamowita, dopełniała ciepło i pewne uczucie dobroci, ale i zemsty. Wiedziała mimo wszystko, że Natsu nie jest kimś złym, od samego początku wyczuwała w nim przyjaciela, dopiero później poczuła coś więcej. Zacisnął dłonie w pięści zbierając na palce krew z ziemi, o którą się opierał. Nie mógł zawieść siebie, ani pozwolić ukochanej umrzeć. Nie tego uczył go Igneel, nie tak postąpiła by Hana. Chciał być taki jak jego rodzice, odważny i dobry. Nagle usłyszała jego ciche słowa, wypowiadane tym głębokim, pewnym głosem.
- Złożyłem obietnicę, że cię odnajdę i choćby nie wiem co ostatnia iskra mojej mocy, będzie poświęcona w twojej obronie. Nie cofnę danego słowa.
Mimo wszystko wstał zbierając w sobie ogień, ten ostatni szkarłatny płomień.

Dlaczego była tak głupia i wierzyła, że nic mu się nie stanie? Dlaczego mu na to pozwoliła?! To tak jakby sama wysłała go na śmierć. Zacisnęła dłonie na poszarpanej spódniczce przeklinając pod nosem. Modliła się, wciąż się modliła by jednak nic mu nie było. Dopiero gdy delikatnie odwróciła głowę dostrzegła jak poważna i krytyczna jest sytuacja, że właśnie traci ukochaną osobę.

* * *

Erza wraz z Grayem biegli w miejsce skupiska tej ogromnej mocy, tam gdzie wielki wybuch ognia przyozdobił świt na tym bezkresnym niebie. Nie mieli wątpliwości, że tam byli ich przyjaciele, dopiero po tylu dniach udało się ich odnaleźć. Przyspieszyli biegu chcąc być przy nich jak najszybciej i błagając w duchu aby nic poważnego im nie było. 
- Erza mam dziwne przeczucie, że... - Zaczął Gray nawet nie wiedząc jak bardzo ma rację, jednak nie dane było mu dokończyć zdanie, kiedy drżący głos Scarlet przerwał mu w połowie. Czy ona się bała?
- Nie! On nam obiecał! - Wykrzyczała biegnąc jeszcze szybciej, przecież Salamander złożył im obietnicę, szkoda że nie zdała sobie sprawy z jednego, oczywistego aczkolwiek bolesnego faktu - obietnica życia jest słowami rzucanymi na wiatr. Nie chciała stracić nikogo więcej, nie kogoś kto ją uratował, wciąż miała u niego dług i nigdy nie miała okazji by go spłacić. 
Jej szkarłatne włosy powiewały targane przez wiatr, układając się w fale niczym kałuże krwi, w których leżał skąpany ich przyjaciel.

* * *

Natsu leżał wyczerpany spoglądając głucho w szaro-różowe niebo, na którego horyzoncie stopniowo pojawiało się złociste słońce, błyszczące zupełnie jak magia Lucy, na samo wspomnienie wspaniałej magii blondynki uśmiechnął się. Natomiast Heartfilia opierała się o ścianę ruin budynku, oddychając spokojnie. Oboje byli skrajnie wyczerpani, to było wiele walk, które cudem przeżyli.
Dragneel wciąż czuł moc, która boleśnie przeciążała jego organizm, doskonale zdawał sobie sprawę z prawdy, iż właśnie osiągnął swój kres. Temperatura ciała wciąż się podwyższała, a poranioną skórę zdobił błyszczący pot. Normalny człowiek krzyczałby i zwijał się z bólu, ale on nie należał do tych normalnych. Jedyne co zrobił to zamknął oczy pozwalając aby wrząca krew wypłynęła z jego ust, spływając po drżącej brodzie i odsłoniętej szyi. Szalik odwinął się tak, że robił za podpórkę pod kark chłopaka. Wygiął kąciki ust delikatnie ku górze, pozwalając sobie na ostatnie, gorące oddechy. 
Heartfilia kątem oka spojrzała na różowowłosego, widząc ten okropny horror, który był snem na jawie. Resztkami sił doczołgała się do niego chcąc chociaż go dotknąć, kiedy poczuła jak opalona skóra dosłownie ją parzy niczym ogień. 
- Natsu... - Wyszeptała, kiedy do jej czekoladowych oczu napłynęły słone łzy już po chwili nawilżające zabarwione krwią policzki. Uchylił delikatnie powieki obserwując przez mgłę maginię.
- Nie płacz. - Zaczął ochrypłym głosem, a z jej serca choć na parę sekund spał ciężki kamień. - Na pewno za niedługo ktoś z Fairy Tail cię stąd zabierze
Doskonale wiedział, że ktoś się zbliża, czuł ich, więc miał jedno martwienie z głowy mniej, będąc pewnym że dziewczyna wróci bezpiecznie do domu z osobami, którym ufa. 
- Ale ty. - Wyszeptała drżącym od szlochu głosem. Na jego skórze wypalały się ohydne plamy poparzeń, szpecące i tak już wystarczająco poranione ciało. Ignorując ból ujęła w dłonie, delikatnie jego policzki, spoglądając w zielone oczy, które straciły swój blask - za niedługo będąc po prostu martwymi. Jego ciało było co raz gorętsze i gorętsze jakby miało zaraz wyparować lub zamienić się we wrzącą lawę. Najgorsze z tego wszystkiego było to, iż czuł jak jego organy wewnętrzne stopniowo się wypalają dodając jeszcze więcej cierpienia.
- Walcz, proszę. - Wyszeptała łkając jak małe dziecko. 
Resztkami sił uniósł dłoń ku górze na parę, marnych sekund by ująć blond pasmo włosów dziewczyny. Musiał powiedzieć jej prawdę.
- Wybacz Lucy...nie mam już na to sił. - Wychrypiał jakby rozbawiony tym okrutnym faktem. Bała się tego widoku, jak jego ciało po prostu parowało chcąc zniknąć niczym gasnący ogień w promieniach nadchodzącego słońca. 
Przybliżyła twarz do jego, składając na poplamionych wrzącą krwią ustach łzawy pocałunek. Ignorowała cierpienie, jedyne czego teraz pragnęła to jego życie, by pozostał z nią i nie umierał.
- Proszę walcz, dam ci moją siłę która mi pozostała, ale walcz.
Dodała, kiedy chłodne łzy jakie skapywały na jego twarz natychmiast wyparowywały jakby nigdy nie widziały świata. Znikały zupełnie jak jej nadzieja.
- Proszę. - Błagała chcąc odnaleźć w tych pionowych źrenicach chęć życia i rzeczywiście istniała tam, jednak on naprawdę był zbyt słaby by dosięgnąć tego pragnienia. 
- Czy tak wyglądało to w twoich snach?
Zapytał cicho spełniając prośbę Lucy i walcząc sam ze sobą.
- Nie, w nich nie było to takie okropne.
- Elie powiedziała mi jak to się skończy, więc byłem na to przygotowany. Wybacz, że ci tego nie powiedziałem, ale zdałem sobie sprawę z twojej reakcji, a przez te ostatnie chwile chciałem widzieć twój uśmiech. - Nie mogła w to uwierzyć, on to wszystko wiedział a i tak ryzykował życie, zamiast samemu się ratować. Zacisnęła dłonie na udach słysząc jego dalsze słowa, które sprawiały tyle bólu, że nie mogła powstrzymać płaczu, jednak wciąż słuchała. - Nasze życie nie ma happy endu. Jedno z nas umrze, tym razem wypadło na mnie - dokończył ponownie zamykając oczy. 
- Ale ja nie chcę końca. - Powiedziała zaciskając mocno powieki, spod których wyleciały kolejne łzy, spływając stróżkami po jej poranionych dłoniach. Powoli usiadł czując jakby ktoś powoli łamał mu każdą z kości, jednak nie zważając na to ostrożnie wstał a krew dosłownie spływała z niego, kiedy chwiejnie stał na nogach. Wyjął rękę w stronę Heartfilii w geście, by podała mu swą dłoń i tak też zrobiła, wstając i nie spuszczając z niego wzroku. Przybliżył ją do siebie ujmując delikatnie podbródek w palce, po czym uchylił jej głowę ku górze. Mógł przejrzeć się w tych szklących się od łez oczach. 
- Tak wyglądał nasz pierwszy pocałunek.
Wyszeptała do jego ust doskonale pamiętając tamte błogi moment. Ucieszyło go to, iż pamięta takie szczegóły związane z jego osobą. Uśmiechnął się delikatnie przybliżając swoje usta do niej.
- Więc niech będzie i ostatnim. - Powiedział muskając delikatnie jej wargi. Magini okryła brązowe tęczówki powiekami, a po jasnej skórze spłynęły kolejne chłodne a równocześnie ciepłe łzy obmywające szkarłat z jej twarzy. Dlaczego to wszystko zawsze się tak kończyło, przecież przepowiednia nie mogła być prawdziwa skoro nie miał dziewiętnastu lat, z resztą już umarł, więc dlaczego musiał cierpieć tak po raz drugi?! Nienawidziła świata za tą niesprawiedliwość, gdzie podziała się ta magiczna kraina, która chroniła ich przed cierpieniem.
Może ten pocałunek trwał zaledwie kilkanaście sekund, to dla niej to były całe wieki, których nie chciała przerywać. Różowowłosy oddalił się od niej lekko, z wahaniem składając ostatni pocałunek na czole dziewczyny.
- Będę za tym tęsknił, Luce. - Wyszeptał, a ona objęła go mocno chcąc po raz ostatni poczuć te silne ramiona opatulające jej drobne ciało. Nie powstrzymywała się już, a rozpłakała jak małe dziecko. 
A gdyby istniała wróżka potrafiąca spełniać życzenia ja miałabym tylko jedno. Wiesz czego pragnę prawda? Gdyby tylko magia była aż tak piękna chciałabym abyś mnie nie opuszczał. Czy teraz rozpostarłeś swoje skrzydła chwytając wiatr i wzbiłeś się wysoko po za chmury, sięgając gwiazd? Jest coś czego nie zdążyłam ci powiedzieć, kiedy jeszcze mnie słyszałeś. 
Dziękuję, czekaj na mnie...w tym lepszym świecie, Natsu.

* * * 

Siedziała na drewnianym krześle otoczona przez rażącą biel, od tamtego momentu na niej ustach nie pojawił się ani cień uśmiechu. Była tu dzień w dzień nie potrafiąc oswoić się z tym bolesnym faktem, wciąż tuliła do siebie ten biały szal, który cudem doprała z plam krwi. Wciąż płakała, ale jej łzy mimo wszystko nie potrafiły znaleźć końca. Położyła szalik na udach przybliżając do siebie kolana, wokół niego panowała jedynie głucha cisza jaką słyszała już wiele czasu. Zacisnęła mocno zęby znów dając upust emocjom.


Wtedy szkarłatna krew pokrywała całe jego ciało, a ja nie mając sił wciąż usiłowałam walczyć aby mu dorównać. Jednak ta przepaść nigdy nie zostanie zapełniona, zawsze będę od niego słabsza (...) Chcę cofnąć czas i spotkać Natsu. Szkoda że życzenia się nie spełniają tak jak w moim śnie
Dosłownie, chciała cofnąć czas, spotkać tego młodszego Natsu i sprawić by nigdy nie umarł w cierpieniach tortur, by nie musiała umierać nawet Fumiki. Ale magia także miała swoje ograniczenia. Minęło tyle czasu, a to nadal bolało.

* * *

- Składam moją grę. - Oznajmił ten "drugi" jednym ruchem ręki sprawiając że w tej pustej, czarnej przestrzeni znajdowała się tylko ich dwójka. Natsu wpatrywał się w niego pustym wzrokiem, z zamroczonym umysłem.
- Jesteśmy jednym, więc oddam ci moją wolę.
Dodał patrząc na niemalże martwego chłopaka, jego zielone oczy były bez życia, ciało pokryte ranami i oparzeniami. Podszedł bliżej niego przykładając pięść do klatki piersiowej różowowłosego. Jednak ten nawet nie drgnął. 
- Czasem miłość pokonuje człowieka, co nie? 
- Nie. - W końcu usłyszał jego ochrypnięty, słaby głos. Podniósł delikatnie głowę unosząc kąciki ust ku górze w delikatnym uśmiechu. - Ja właśnie wygrałem.
Mroczniejsza strona Dragneela uśmiechnęła się i powoli zaczęła rozpływać się w tym czarnym tle, dając mu nową szansę po tak długim czasie.

KONIEC SAGI UKRYTA MAGIA

Skończyłam! Oto koniec sagi, a już zacznę pisać zapowiedź, więc pojawi się jeszcze dzisiaj. Ostatnio miałam tylko 2 komentarze, no płakać mi się chcę. Ale no cóż, nie martwcie się - Natsu nie umarł. A pytanko ktoś chciałby kupić pierwszą część Hetalii?

5 komentarzy:

  1. Borze kobieto...
    Dodałaś tak szybko rozdział...
    Pogratulować pomysłów~!
    Przez cały czas miałam łzy w oczach... I nawet się popłakałam przy "ostatnim" pocałunku! ;w;
    Nic tylko zazdrościć talentu. D:
    Ale w sumie nie ma czego zazdrościć. Zobaczysz, jeszcze kiedyś będę tak dobra w pisaniu jak Ty!
    Ta... ja i te moje marzenia. ._.
    Mniejsza~
    Natsu rozmawiał z silniejszym sobą?
    Zeref?
    Nie wątpię... Tylko ja mam takie pomysły. D:
    Ale po Tobie wszystkiego można się spodziewać~!
    lepiej Cię nie przeceniać... xD
    Emm... Więcej nic nie wymyślę, przepraszam. :c
    Ślę wenę~

    OdpowiedzUsuń
  2. FOCH TAK SIĘ POPŁAKAŁAM ,ŻE STAŁAM SIĘ JAK AN EMO GIMBUSEM .


    ślicznie piszesz


    TO BYŁO I JEST OKROPNE UCZUCIE ! ;-;

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale mnie wystraszyłas tylko ich nie rozdzielaj 2 sadze jak tego nie wytrzymam a co do Natsu to będzie sobą taki jaki był ? .Nie rozdzielaj Natsu i Lucy kurde wkurza mnie to a co do rozdziału bardzo dobry ale i przygnębiający pozdrawiam i czekam na następny chociaż się go boje :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nadrobiłam w końcu.... myślałam, że nie dam rady bo padam ze zmęczenia, ale dałam radę :D
    Widzę ludzi straszysz nieźle, tak katując Natsu xD No ale co poradzić... mi tam się to podobało, nie ma sielnaki! :D Choć nie powiem, w poruszających momentach, to ty jesteś chyba najlepsza ;)
    Przepraszam, że nie pisałam komentarzy pod wcześniejszymi rozdziałami, i że ten jest taki nędzny... ale na serio padam na ryj xD
    A co do małej ilości komentarzy - wiem, że one są siłą napędową, ale pamiętaj, że robisz to głównie dla siebie. To tobie pisanie ma sprawiać radość, i do póki tak będzie, nie waż mi się przerywać pisania, nawet jak nikt nie napisze komentarzy :P I to po prostu lenistwo człowieka lub brak czasu - bo po tylu świetnych rozdziałach masz na pewno masę stałych fanów ;) :* Czekam z niecierpliwością na nową sagę :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Rajciu! Rajciu! Rajciu! Czyli Demoniczny Lord Dragneel w końcu odpuścił! I Natsu będzie żył prawda??? Czekam na kolejny rozdział :D

    Ps. A zapowiedź kolejnej sagi jest po prostu genialna! Chociaż boli mnie, że się rozstaną...

    OdpowiedzUsuń