sobota, 19 lipca 2014

88. List

Delikatny dotyk muskał jego dłoń, wywołując lekkie  łaskotki. Choć nie był wstanie wykonać marnego ruchu.  Od pewnego czasu błądził w otchłani ciemności, biegając niczym zagubiony  w labiryncie człowiek. Jednakże stąd nie ma ucieczki, nie można uciec przed własnym wnętrzem. Powieki niewidzialnie drżały, a nieznośny ból dotykał każdej części ciała. Wydał z siebie zduszony jęk, ukazując zielone tęczówki po ciężkiej walce ze samym sobą. Gdzie był? Dlaczego jeszcze żył?
- Braciszek! - Usłyszał cieniutki głosik liliowowłosej dziewczynki. Odwrócił głowę w jej stronę, widząc jak przykłada swoją dłoń do jego. Brązowe tęczówki wpatrywały się w niego z radością i troską, a równocześnie pewnym bólem. Wciąż czuł metaliczny posmak krwi w ustach, wciąż widział przed sobą szkarłat wywołujący cierpienie.
Zacisnął ostrożnie dłoń na rączce Midori, wyginając usta w niewidzialnym uśmiechu. Jego serce zalała fala ciepła na widok bliskiej sobie osoby.
- Hej mała. - Wyszeptał ochryple próbując przypomnieć sobie ostatnie wydarzenia.  To wszystko było jak koszmar. Jednakże ból, pieczenie, krew, rany - to wszystko wciąż okala to zmarnowane ciało. 
Ostrożnym ruchem położył rękę na główce Midori, mierzwiąc długie włosy. Jak długo przy nim siedziała? Czy to wszystko było fikcją czy realią? Nad kruchą psychiką panował nieznośny obłęd. Wszystko zlewało się w jedną nieetyczną całość.
Dźwięk upadającego plastiku i rozlewanej wody. Już po chwili obok niego siedziała rozweselona Elie. Jakby dziękowała, że się obudził. Zupełnie jak Lucy, kiedy wybudził się z sześciomiesięcznej śpiączki. Nie było go tyle czasu, przespał pół roku. Teraz ten świat stał się czymś zupełnie nowym. 
- Cześć. Sory, że wpadam bez zapowiedzi. - Oznajmił żartobliwie.
- Byłeś nieprzytomny dwa dni. Kto ci to zrobił? - Zapytała zmartwiona wpatrując się w obandażowaną twarz Dragneela. Powoli usiadł, rozglądając się po pamiętnym pokoju Hany. Pamiętał jedynie ból, krew oraz ostrze zadające mu piekące aż do teraz rany.
- Właściwie to skąd się tu wziąłem? - Zapytał unosząc ciało do pozycji siedzącej. 
- Igneel. - Odparła krótko, nie myśląc nad konsekwencjami wypowiedzenia tego imienia. Salamander, nie zważając na swój stan,wyskoczył z łóżka jak poparzony, chcąc zbiec na dół. - Uważaj bo się...za późno.
Chłopak poślizgnął się na mokrej podłodze, lądując tyłkiem w misce. Niestety Elie zostawiła drzwi otwarte, a pokój znajdował się na piętrze. Salamander niczym na sankach, zjechał po schodach, po drodze podcinając nogi Igneela, który zmierzał do pokoju. Ostatecznie oboje runęli z hukiem na podłogę.
- Niedobrze mi. - Wyjąkał różowowłosy zasłaniając usta ręką. Według Natsu miska to także środek transportu. Żaden z nich nie potrafił teraz odróżnić gdzie znajduję się góra, a gdzie dół.
- Natsu widzę, że się obudziłeś. - Oznajmił czerwonowłosy wciąż czując jak kręci mu się w głowie. Pomijając fakt, iż był przygnieciony niewielkim ciężarem swojego syna.
- Nie byłbym tego taki pewien. - Odparł masując tył głowy. Powoli wstał, opierając się o najbliższą ścianę.
- Natsu nic ci nie jest?! - Wykrzyczała Yochi wychylając się z pokoju, z którego dopiero co wyjechał Dragneel.
- Dzięki za troskę. - Czerwonowłosy stanął na nogi, otrzepując ubrania z kurzu. Mierzył różowowłosego zatroskanym wzrokiem. Nie takiego go zapamiętał - wychudzony, mizerny, kruchy. Niepewnie położył dłoń na rozczochranych włosach chłopaka, ostrożnie go obejmując.
- Co ty wyprawiasz? - Nim zdążył powiedzieć kolejne słowo, do jego uszu dotarło ciche szlochanie. Czy ten potężny Igneel płakał? Słowa były zbędnym gestem w tej chwili. Może tego właśnie potrzebował Król Ognia - poczuć się jak zwyczajny człowiek - okazać skruszone emocje i słabość, jaką był jego jedyny syn. Przyjemne ciepło biło od ciała czerwonowłosego, rozgrzewając Salamandra. Zamknął na chwilę oczy, zapominając o dotkliwym bólu, szczególnie odczuwalnym na twarzy. Gdyby mógł, po prostu pogrążyłby się w głębokim i bezkresnym śnie. Jego świat popadł w ruinę wraz z odejściem Lucy.


*  *  *

- Gdzie Natsu i Lucy? - Zapytała zdziwiona Erza rozglądając się po gildii. Jednakże nigdzie nie odnajdowała dwójki magów. Wszyscy doskonale wiedzieli, że ostatnimi czasy w ogóle się między nimi nie układało.
- Nie mam pojęcia. Nie widziałam ich od kilku dni. Wygląda na to, że ich dom też jest pusty. - Odparła zaniepokojona Mirajane podając Scarlet szklankę z napojem. Przymrużyła delikatnie powieki, zastanawiając się gdzie mogą być.
- Wyjechali. - Oznajmił wszystkim Fraud stojąc przy tablicy ze zleceniami.
- Razem? Pogodzili się w końcu? - Głos Levy zabarwił się nadzieją.
- Nie. To koniec. - Schował dłonie w kieszeniach, spuszczając wzrok. Wyglądał, jakby posmutniał z powodu tej wiadomości. Jednak, dlaczego miałby to robić?
- Ale jak to?
- Tak to jest, jak udaję się kogoś innego. - Wytłumaczył krótko, poprawiając rozluźniający się kucyk. Nigdy nie popierał metod jakimi kieruje się Salamander, jednakże nie jest w stanie ich zmienić. Coś sprawia, że rozumie tego zagubionego chłopaka. Chce mu pomóc, a równocześnie to odrzuca. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta, ponieważ nie chce pozostać sam w tej chorej sytuacji.  
- Kogo niby Natsu udaje? Co ty o nim możesz wiedzieć? - Zadawał pytania oburzony Laxus, krzyżując ręce na piersi. Jego szaro-niebieskie tęczówki mierzyły wzrokiem Grzesznika pamiętając wszelakie krzywdy, jakie wyrządził ich gildii. Choć sam nie pozostawał bez winy, to czuł pewną odrazę i odrzucenie względem Frauda. Coś zmieniło tą twarz ostatnimi czasy, drwiący uśmiech znikł, zaś czerwono-krwiste oczy wyrażały znajomy ból.
- Na pewno więcej niż ty. - Skomentował czując napięcie między magami. Dzieliły ich marne dwa metry, a wrogość jaką odczuwali sprawiała iż powietrze gęstniało.
- Więc słuchamy. Może nam wytłumaczysz kim jest Natsu. - Na dźwięk tych słów zacisnął usta w wąską linię, a jego grzeszną duszą szarpnęło zapomniane uczucie. Moment, kiedy Dragneel pożegnał się z nimi, pozwalając by rzewne łzy spływały po kościach policzkowych. Po raz pierwszy i ostatni, ukorzył się przed nimi. 
- Widocznie wam nie ufa, skoro woli się ukrywać. - Odpowiedział dumnie zadzierając podbródek. Jednakże nie potrafił się uśmiechnąć. Znając całą prawdę, zdał sobie sprawę z tego kim jest i jakie błędy popełnił.  
- To niby jak mamy się dowiedzieć? - Zapytała zmartwiona Lisanna. Zabolało ją to wyznanie, myślała że Natsu jako jej przyjaciel pozwolił by poznała go choć w połowie. Jednakże otworzył się przed nią raz, cała reszta pozostaje zwyczajnym kłamstwem. 
- Scenariusz kiedyś się skończy. - Doskonale znał porównania jakich używał Natsu, koniec końców sam tkwi w podobnej grze. Różni ich jedna rzecz. Podczas gdy Salamander wciąż ma szansę wygrać, on przegrał zyskując wieczność. 

*  *  *

Natsu siedział w kuchni huśtając się na krześle, zaś  Igneel stał po drugiej stronie pomagając Elie w przyszykowaniu obiadu. 
- Czujesz się lepiej? - Zapytała brązowowłosa wycierając mokre dłonie. Mimo bólu na połowie twarzy, nie czuł się najgorzej. Przez sześć miesięcy miał dosyć czasu, by odpocząć i zapomnieć o istnieniu tego świata. Musiał ponownie się odnaleźć. 
- Ta. - Wyszeptał patrząc na swoją zabandażowaną dłoń, która niegdyś dotykała delikatnego ciała Lucy, wplątywała się w miękkie włosy i potrafiła dla niej zatrzymać miecz. Jednakże teraz to wszystko jest jedynie zarówno bolesnym jak i przyjemnym wspomnieniem. Wciąż czuł napływające do oczu łzy, ledwo powstrzymując je przed zwilżeniem policzków. Prawda jest taka, że już nie ma po czym płakać. Doskonale zdawał sobie sprawę, że kiedyś nastanie koniec. Zacisnął dłoń w pięść, układając usta w wąską linię. 
Na tym świecie zrobił wszystko co musiał, wypełnił swoją misję, więc mógł spokojnie zniknąć. Od pewnego momentu istniał jedynie dla niej. Więc dlaczego nie może rozpłynąć się w powietrzu? Jaki błąd popełnił? Może fakt, iż czuł ból, dotyk oznaczał że on wciąż istnieje, że wciąż jest żywy.  
- Jedz, bo jesteś wychudzony. - Oznajmiła z uśmiechem Elie, kładąc talerz z jedzeniem przed Salamandrem. Spojrzał na to znudzonym wzrokiem, przypominając sobie moment wybudzenia ze śpiączki. Kiedy podszedł do Lucy, by ją pocieszyć. Łzy szczęścia, uśmiech, radość - te uczucia zabarwiały jej czekoladowe tęczówki. Walczył dla niej, pozwolił by Lord Dragneel pochłonął cząstkę jego duszy w zamian za życie. Wszystko co robił było dla Lucy. 
- Robiłeś to dla niej czy dla siebie? - Obok niego stała zasmucona Fumiki. Stan Dragneela w jakim się znajdował na umyśle i ciele sprawiał stanowczo za wiele bólu. Spojrzał na nią pytającym wzrokiem oczekując dalszej części wypowiedzi. - Każda rana sprawia, iż jej serce cierpi. Wybacz, że ci to powiem, ale jesteś egoistą Natsu-kun. - To była niezaprzeczalna prawda. Robił to z myślą o sobie.


*  *  *

- E? A ty znowu czytasz? Nie nudzi ci się to? - Zapytał Gajeel krzyżując ręce na piersi. Na sam dźwięk tego pytania Levy nadęła policzki, próbują całkowicie zagłębić się w lekturze, jednak obecność Redfoxa w pewnym sensie jej to uniemożliwiała. - Mała nie ignoruj mnie. - Dodał.
- Nie jestem mała! - Zaprotestowała sprawiając, że ich twarze dzieliły marne centymetry, przez co nabrała słodkich rumieńców. Szybko wróciła do poprzedniej czynności starając się ignorować czarnowłosego natręta, który przyprawiał ją o szybsze bicie serca, lekkie podenerwowanie emocjonalne i przyjemne ciepło rozlewające się po drobnym ciele. - I dlaczego wciąż się czepiasz o moją edukację? 
- Bo przez tą twoją makulaturę nie mogę zrobić tego co chce. - Czyżby usłyszała drżenie jego słodkiego ale i gorzkiego głosu? 
- To znaczy?
Nim zdążyła zareagować zabrał jej książkę sprzed nosa i wpił w słodkie, małe usta. Miał dość, musiał wyładować swoje emocje, w trochę inny sposób niż zazwyczaj. Zdziwiona odwzajemniła czyn czując się jak w niebie, w końcu dostała to na co czekała.
Otrzymała od niego bardzo przyjemną niespodziankę.


*  *  *

Lucy siedziała przy stoliku, gdzie delikatny płomień świecy oświetlał drobną posturę. Blond włosy spływały luźno po plecach, zaś czekoladowe tęczówki wyczytywały pisane słowa. Kruczoczarny atrament układał się w kaligrafowane litery tworząc spójny tekst. Kruche dłonie muskały artystycznie postarzałą kartkę, wypisując swe uczucia. 
- Panienko Lucy, potrzeba czegoś? - Zapytała jedna ze służących, po cichu wchodząc do sporych rozmiarów pokoju. Heartfilia uśmiechnęła się delikatnie, przerywając czynność na parę chwil. 
Wróciła do domu, tu gdzie się urodziła, gdzie dorastała, skąd uciekła. To pogmatwane i zwariowane, jednakże nie ma innego miejsca powrotu. Choć jej prawdziwy dom jest przy boku Natsu, to jedynie puste słowa przeszłości. Rozstanie do teraz sprawiało ogromną udrękę, zaś słowa które wykrzyczeli sobie prosto w twarze były po stokroć gorsze niż cięcie mieczem. Mimo wszystko wciąż nie potrafiła o nim zapomnieć. Minął miesiąc od ich rozłąki.
Pamięta zielone tęczówki wpatrujące się w nią jak jeden z cudów świata, rozgrzane do słodkości usta pieszczące jasną cerę, silne dłonie obejmujące ją delikatnym gestem, zwierzęce kły kochające się w nią wgryzać, i oczywiście donośne bicie gorącego serca. Kochała przykładać ucho do jego umięśnionej klatki piersiowej i wysłuchiwać ukochanego rytmu. Był jej muzyką, przy której tańczyła i usypiała nocą. 
Od miesiąca była jak pusta lalka, wyprana ze wszelkich emocji. Od tamtego momentu jej dotychczasowy świat popadł w zimne ruiny. Wciąż daży go tym uczuciem, więc czemu pozwoliła na odejście? 
- Nie, dziękuję. Wszystko mam. - Odparła zciszonym tonem, wymuszając smutny uśmiech. Służąca kiwnęła delikatnie głową, znikając za drewnianymi drzwiami. Magini powróciła do pisania , nie mogąc zapomnieć o ostatnich słowach Dragneela.
Napisała ostatnie słowa, przeglądając twór. Niepewnie schowała kartkę do koperty, zaklejając pieczęcią. Pióro wrzuciła do atramentu, a sama wstała opuszczając pomieszczenie. Ile razy już zbierała się do napisania tego listu? Ile kartek wyrzuciła? Ile tuszu zużyła? Przestała liczyć, strach nie może przejąć nad nią kontroli. Kocha go, nie zostawi samego i pozwoli by otworzył się przed światem. Ona zna prawdziwego Natsu i tego właśnie pokochała. 
Zarzuciła na ramiona płaszcz, a nogi przyozdobiły czarne kozaki. 
- Wychodzisz gdzieś, panienko Lucy? - Zapytała służąca.
- Proszę, mów do mnie Lucy i tak. Muszę coś naprawić. - Odparła z uśmiechem opuszczając budynek. Pośpiesznym krokiem zmierzała w stronę magicznej poczty, bo tylko w ten sposób mogła posłać wiadomość do Natsu. Lubiła jesień, której kolory płonęły ognistymi barwami. Krwista czerwień, ciepły pomarańcz oraz złocista żółć. Pomimo, iż jesień jest porą chłodną, ona czuła ogarniające ją ciepło. Jednak jej ulubioną porą roku jest lato.

*  *  *

Drogi Natsu,
Pewnie zastanawiasz się, czemu piszę? Czuję, że to, co było między nami i nagle się skończyło, potrzebuje wyjaśnienia i wymaga komentarza. Na początku chciałabym się dowiedzieć, jak sobie radzisz? Elie opiekuje się Tobą? Mam taką nadzieję. Nie widzieliśmy się i nie rozmawialiśmy ze sobą bardzo długi czas. Wierz mi lub nie, ale martwię się o Ciebie i wciąż ciepło wspominam, mimo dojmującej pustki i ogromnego bólu w sercu. Czy uważasz, że powinniśmy sobie wyjaśnić parę spraw? Chcę Cię przeprosić. Sama nie wiem, czy za to, że się spotkaliśmy, czy za to, że wciąż Cię kocham i tęsknie, czy też może za to, że na Ciebie nakrzyczałam w czasie ostatniego spotkania. Wiesz co jest z mojej strony nowym doświadczeniem? Zawsze pisałam listy do mamy, tym razem układam treść z myślą o tobie. Wiele razy wahałam się jakie tematy mam poruszyć, o czym mogę, o czym nie warto wspominać. Teraz wiem co pragnę ci powiedzieć od zawsze. Wiesz kogo poznałam w Magnolii, kogo pokochałam, na kogo wpadłam tuż po opuszczeniu domu? Wiesz z kim przeżyłam najwspanialsze przygody? Z Natsu Dragneelem, napalonym, pełnym życia, rozbawionym Smoczym Zabójcą. Jesteś nim? Wydawało mi się, że Cię znam, ale widać grubo się myliłam. Te kilka rys w Twoim murze obronnym, było niczym. Nie udało mi się dotrzeć do Ciebie w pełni. Chociaż tak bardzo tego chciałam, nie pozwoliłeś mi. Po co zbudowałeś wokół siebie tą grubą ścianę? Przed czym się kryjesz? Czego się boisz? Pozwól mi poznać siebie, pozwól nam wieść szczęśliwe życie. Jeśli jesteś tym którego kocham, nigdy w Ciebie nie zwątpię. Ale sam odpowiedz sobie na to zasadnicze pytanie. Jesteś Natsu Dragneel? Nie twórz iluzji, bądź sobą.

Jego dłonie niespokojnie drżały zgniatając list, a łzy ledwie powstrzymywały się przed wypłynięciem. Każde słowo wywoływało u niego napływ uczuć, których nigdy nie doświadczył. Zaczesał włosy w tył, zaciskając mocniej zęby. Dlaczego to zrobiła? Dlaczego ruszyła w nim te pieprzone emocje? Położył kartkę na blacie i załkał niesłyszalnie, zasłaniając usta dłonią. Bandaże na twarzy zawilgły  przez słone łzy, nawilżając gołą skórę. 
- Natsu...Coś się stało? - Do pokoju wtargnął Igneel nie nauczony sztuki pukania. Dragneel zastygł w miejscu, wciąż siedząc plecami do ojca. Nie może pokazać mu łez słabości i tęsknoty za uczuciem. Co on wtedy o nim pomyśli?
- Nie nauczyli cię pukać?! Co chcesz? - Zapytał na początku głośniejszym tonem, by po chwili go ściszyć. Niewidzialnie otarł łzy, wciąż nie mając odwagi by ukazać swą twarz czerwonowłosemu. Zasłonił list pobliską książką, czując jak ciepła dłoń ojca spoczywa na jego ramieniu. Przerażała go ta kruchość i bezsilność. 
- W lesie miałem pukać? No chyba, że w skały. - Odparł zirytowany głukowatym zachowaniem syna. Jednakże dostrzegał ból jaki mu teraz towarzyszył. Mimo wszystko jest jego ojcem, łączą ich więzi krwi i magia. - Natsu jeśli coś się stało...
- Nic się nie stało! Nie potrzebuję niczyjej opieki... - Igneel położył ręke na głowie różowowłosego, przymrużając powieki. Zielone tęczówki przybrały odcień bólu, chęci pomocy i troski. Ciemna zieleń nie różniła zupełnie niczym. Ich oczy były w każdym calu identyczne, co wprawiało w mylne przemyślenia. Czy ojciec i syn mogą być aż tak podobni?
- Nie zawsze trzeba wygrywać, twoja siła to uczucia, dlatego nie próbuj się ich wyzbyć. - Dlaczego skierował ku niemu takie słowa? Dragneel na dźwięk równie łagodnego i szorstkiego głosu opiekuna. Czy przed nim też nigdy nie ucieknie?  Nie będzie w stanie grać kogoś innego niż jest? - Nie okłamiesz swojego ojca, nie muszę widzieć twojej twarzy by dojrzeć łzy. Nie odwracaj się do mnie jeśli nie chcesz, ale nigdy mnie nie okłamuj. 
- Ty mnie okłamywałeś przez całe moje życie!
- Nie popełnij równie głupiego błędu co ja, którego nigdy sobie nie wybaczysz. - Po czym wyszedł zostawiając Natsu samego z pogmatwanymi myślami. Drżącą dłonią sięgnął po list otrzymany od Lucy, przejrzał go po raz kolejny wyciągając czystą kartkę. Problem w tym, że nigdy nie pisał listu, więc nawet nie wiedział jak zacząć.


*


Kolejna papierowa kulka poleciała wgłąb pokoju, a on sam powoli wychodził z siebie. 

- Braciszku, co robisz? - Zapytała rozbawiona Midori podchodząc do Dragneela, który poprawił rozluźniony kucyk. Wypuścił powoli powietrze z ust.
- Próbuję napisać list. - Wytłumaczył rozpoczynając nowe słowo. Pismo Lucy było piękne, dokładne zaś jego ledwo czytelne. Bawił się nerwowo długopisem w długich palcach, rozmyślając nad pierwszym zwrotem.
- Odpowiedz na pytanka! - Powiadomiła dziewczynka wskazując palcem na tekst. Jego policzki oblał rumieniec zawstydzenia. Jak tylko skończy zabije Igneela za tak małą edukację, w sumie nikt nie zabraniał mu się uczyć w wolnych chwilach w gildii. 
- Etto...no tak. - Wyjąkał spoglądając na zadane przez Heartfilię pytania.
Powiedz jej prawdę. - Melodyjny głos Fumiki dotarł do niego. Stała tuż obok wyginając zaróżowione usta w delikatnym uśmiechu. Drobną dłoń przykłada do klatki piersiowej, a na samym końcu zamknęła oczy poszerzając gest radości wymalowany na dziecięcej twarzy. - Może i jesteś egoistą, ale twoje uczucia są silniejsze niż myślisz. Pokaż, że wciąż ją kochasz, Natsu.
Nie wiedział, czy to przez jego emocje serce zadrżało, czy przez słowa Fumiki. To było najśmieszniejsze w całej ich historii. Dzielili serce, uczucia, przeszłość - zaczął się gubić, a jednak lubił to. On był martwy, czy ona? Może tak naprawdę oboje nie żyli? Nie obchodziło go to, póki może być przy Lucy. 
Bez żadnego wahania zaczął spisywać słowa.

*  *  *

Nie chcę rozmawiać o tym jak się czuję, czy wszystko dobrze, czy zdrowieje. Nigdy nie pisałem listu, więc to mój pierwszy raz. Mam nadzieję, że robię to dobrze. Coś między nami potoczyło się w nieodpowiednią stronę, coś z czym nie mogliśmy wygrać. Jednakże znalazłem odpowiedź na nasze kłótnie, a przynajmniej złość kierowaną z mojej strony. Jesteś winna, Lucy. Przy Tobie nie potrafię kłamać, grać innej osoby, pozwolić sobie zniknąć. Dlaczego? Odpowiedz mi na to pytanie. Nie wiem czy darzę Cię zaufaniem, troską, miłością. Wszystkie z tych uczuć są mi obce. Coś we mnie zmieniłaś, odkąd się poznaliśmy. Nie wtedy w Magnolii, a cztery lata temu. Nigdy nie potrafiłem wyznać Ci tego w twarz, więc spróbuję to napisać. Wówczas byłem w trakcie misji i dwa dni po naszym spotkaniu trafiłem w ręce wrogów. Do teraz pamiętam każdy cios, cięcie nożem, krzyk, ból. Wiesz co ratowało mnie przed błaganiem o śmierć? Ty. Nie mogłem o Tobie zapomnieć, magia jaką emanowałaś była czysta, ciepła i przyjazna, a mimo wszystko nosiłaś w sobie ból przeszłości. Fumiki nie żyje żyjąc, zaś ja żyję będąc martwym. Skomplikowane, prawda? Mam jej serce, moje nie istnieje od tamtego momentu. Wypowiedziałem pewne życzenie, z którym wiązała się moja śmierć. Nie spełniło się i nigdy nie spełni. To było coś czego pragnąłem ja, lecz nie chciała Fumiki. I tu magia się neutralizuje. Chciałem żebyś się uśmiechnęła, ponieważ odkąd sięgam pamięcią, wciąż przyprawiam cię o łzy. Co robię nie tak? Spotkałem tutaj Igneela i powiedział do mnie ciekawe słowa, które nie zgadzają się z tym, czego od zawsze mnie uczył. "Nie zawsze trzeba wygrywać, twoja siła to uczucia, dlatego nie próbuj się ich wyzbyć". Śmieszne, kiedy ktoś kto przez tyle lat nie chciał wyznać ci prawdy, o tym że jest twoim ojcem, teraz Cię poucza. Ten świat to ciągła walka o nasze istnieje, a fakt iż wciąż jesteśmy świadczy o czymś ważnym. Płaczemy, śmiejemy się, walczymy, godzimy, umieramy, żyjemy. Wciąż nie rozumiem tego świata, dlatego mnie przeraża. Życie nad którym nie mam kontroli, nie wiem kto co zrobi, nie potrafię niczego przewidzieć. To nieprzewidywalny świat, dlatego chcę z nim walczyć. Pamiętasz jak wspominałaś bajkę o smoku i księżniczce? Piszmy dalej nasz rozdział, tak aby ta opowieść była jak najciekawsza. Ten list tak naprawdę miał być krótki, bo chciałem powiedzieć ci tylko jedno. Przepraszam.

Mimowolnie na jej usta wpłynął ciepły uśmiech rozświetlający wybladłe dotąd lico. Czekoladowe tęczówki przybrały cieplejszą barwę, a policzki zarumieniły się słodko. Przycisnęła kartkę do serca, spoglądając na nocne niebo. Gwiazdy mieniły się na granatowym morzu, po którym płynęły prawie szare chmury. Jednakże najpiękniejszy był płaczący księżyc, którego piękna nikt nie dostrzega. 
Wśród ciszy dosłyszała magiczne słowa wypowiadane na pożegnanie. Były ciepłe jak jego imię, i wcale nie pieczętowały końca ich wspólnej przygody.


Smok zakochał się w księżniczce.
Yay ~ Natsu takiej weny dostała, że aż rozdział dodała. Ale mi się rymło. Hue hue. Ten dobry humor dziwnie na mnie wpływa. Cóż końcówkę chyba zje...zrąbałam, ale przeżyjemy. Trzeba myśleć nad kolejnym xD

8 komentarzy:

  1. Nashi, która pierwsza to przeczytała (a spróbuj ktoś zaprzeczyć, to wykastruję.), wkracza do akcji~!
    Scena jak Natsu się budzi, po czym zjeżdża na schodach w misce - bezcenne. XD Uśmiałam się jak nigdy, naprawdę.
    Igneel przytula Natsu płacząc... Mój boże, to takie piękne! ;-; Po prostu to sobie wyobraziłam. A nawet gdzieś mam takiego arta~. A przynajmniej miałam, póki mi się folder nie usunął. ._. Mniejsza, mniejsza~
    Lucy siedząca sama w wielkim, pustym pomieszczeniu, pisząc kolejny list do Natsu, w którym chciałaby zawrzeć wszystkie swoje uczucia, oraz przeprosić za swoje zachowanie, lecz nie potrafi dobrać słów... cóż, powiedziałabym, że znam ten ból, jednakże ja sama nie piszę listów. Mimo to mam tak, gdy próbuję pisać rozdziały.I wiem jaka radość ogarnęła Lucy, gdy w końcu napisała ten jeden list, który jej zdaniem nadaje się do wysłania.
    Scena z GaLe (lub GaVi, jak kto woli) była naprawdę przesłodka! Gajeel w końcu zdecydował się zrobić ten krok w przód, co może oznaczać, że za niedługo będzie śluuub~! ♥
    Natsu, który prawie się popłakał czytając list od Luce nie zdziwił mnie za bardzo. Nim również miotają (nie wiem jak to określić. D: ) różne emocje, które wręcz go rozsadzają od środka. Ten moment gdy Igneel poszedł do Natsu i oczywiście padło zapytanie 'W lesie miałem pukać? No chyba, że w skały.'. Dobry ojciec to taki, który potrafi pocieszyć swoje dziecko, rozładowując napiętą atmosferę jakimś żartem, lub życiową poradą. Igneel wybrał drugą opcję, nie znaczy to jednak, że był zła. Wręcz przeciwnie dzięki temu Natsu w końcu coś zrozumiał.
    I znów problem z listem... Cóż, nie dziwię się. Sama nie potrafiłabym napisać takiego. Mimo wszystko Natsu się postarał. Co prawda i tak wszystko na koniec było skreślone, nie licząc jednego, najważniejszego słowa 'przepraszam', które spowodowało uśmiech na ustach Lucy.
    Mam nadzieję, że nic nie pominęłam. Pożyczyłabym weny, jednak sama na jej oparach lecę. W takim razie jedyne co mogę zrobić, o Cię uściskać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo Shiro!!!

    Muszę przyznać, że tą akcją z miską to mnie totalnie rozwaliłaś :D. Biedny Natsu, biedny Igneel i biedna miska. Dwóch facetów, ona jedna. To jest niehumanitarne!!! Powinni za to zamykać :D. Napadać bezbronną miskę??? Toż to szczyt chamstwa!!! Wiem, wiem, wali mi i to konkretnie. Ale R tak już ma – wszędzie widzi komedię, nawet, jeśli później czyta o czymś smutnym. No i tak też było. Igneel się rozkleił, a zakładam, że to nieczęsto się zdarza. Ale każdy rodzic żywi opiekuńcze uczucia wobec dziecka i jeśli dzieje mu się krzywda, boli także jego. Igneel zachował się jak na rodzica przystało. Bardzo mi się podobało okazanie słabości w jego wykonaniu.


    Fraud ♥ i Laxus ♥, wspaniali mężczyźni i to w jednym akapicie :D. Dziękuję Shiro :D. W każdym razie zaskoczyłaś mnie tym, że to Laxusa zmartwiła nieobecność Natsu i Lucy. No i Grzesznik już się drwiąco nie uśmiecha??? Coś nowego :D. I przyznam szczerze, że bardzo mi się podoba taki Fraud :D. Oby tak dalej!!!


    No nareszcie!!! Znalazł się ktoś, kto powiedział mu prawdę. Odwagę miała tylko jedna osoba – nieżyjąca Fumiki. Szkoda tylko, że to takie gorzkie słowa… Nikt zapewne nie życzy sobie usłyszeć, że jest egoistą, a szczególnie Natsu, który uważał, że wszystko robił z myślą o Lucy… Ech… Życie, ot co.


    Brawo Gajeel!!! Jesteś moim mistrzem!!! Nareszcie coś ruszyło u tej genialnej pary :D. Jak ja ich tak lubię!!! Napisałaś to w słodki sposób :). Zaczytana kruszyna i szorstki osiłek. A ten ich pocałunek był totalnie kawaii!!! Czekam na więcej akcji w wykonaniu tej pary :D.


    Jejku!!! Jak ładnie opisałaś uczucia Lucy. Nic dziwnego, że się tak czuje. Zawsze była z Natsu, mogła liczyć na niego, a on na nią. Ludzie!!! Przecież oni się kochają!!! Jak to jest, że ludzie darzący siebie silnym uczuciem, nie są ze sobą??? Nie rozumiem tego w ogóle!!! Liczę na to, że pozwolisz im być razem, bo nie wyobrażam sobie, że są osobno. To się po prosu gryzie. Natsu jest Lucy, a Lucy Natsu i nic tego nie zmieni!!! No może ktoś, kto lubi „dziwne” paringi…


    Genialny list!!! Skąd ja go znam??? Hue, hue, w każdym razie bardzo mi się podobał. Reakcja Natsu tak samo. I jeszcze Igneel, który świetnie zna syna. Bardzo dużo treści i uczuć zamieściłaś w tym akapicie, co mi się niezmiernie spodobało. A teraz dla odmiany Natsu napisze list. Co z tego, że pokreślony??? Ważne, że napisał go i wysłał ;). Podjął wysiłek, by napisać cokolwiek. To świadczy o sile jego uczuć. A radość Lucy z otrzymania go jest chyba największą nagrodą, jaką mógł otrzymać Smoczy Zabójca. Zdziwiła mnie długość przesłania, gdyż mówimy tu w końcu o Natsu. Tym Natsu :D. No ale facet się postaral i dał radę, a to cieszy ;).


    No i małe resume. Dzisiaj krótko, bo umysł nie chce współpracować z R… Może następnym razem pójdzie lepiej??? Się okaże :). Rozdział bardzo mi się podobał. W szczególności końcówka, która uważasz za zepsutą. W moim mniemaniu taka nie była, ale to już moja obiektywna ocena ;). Jestem szczęśliwa, że zamieściłaś w nim Laxusa, Frauda i Gale – no takiego tria to się nie spodziewałam. Bardzo Ci za to dziękuję :). Mam nadzieję, że w którymś z kolejnych rozdziałów dodasz coś o Gruvii, bo bardzo malutko o nich piszesz :D. No pomijam zaręczyny, ale kiedy to było??? Lata temu :D. Co jeszcze mogę dodać??? Czekam na więcej i mam nadzieję, że wena będzie dla Ciebie łaskawa, a rozdział niebawem się ukaże. Przytulam Cię mocno :*.


    Twoja R.

    OdpowiedzUsuń
  3. Yoo :D
    Zajebisty rozdział :P
    Nie mogę doczekać się spotkania Lucy i Natsu ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To tak na początku sie popłakałam ,potem sie uśmiechnęłam .. Uczyniłam to jeszcze z piec razy i potem uświadomiłam sobie jaki ten rozdział jest głęboki ..
    Piękne słowa Olu :)
    Przepraszam .. Wiem ,że nie lubisz jak ktoś nie pisze co sie komus podobało a co nie i pisze ze zajebisty rozdzial ...
    Ale on był zajebisty ... Albo raczej ... Piękny

    OdpowiedzUsuń
  5. Ahoj, kochana! Przepraszam, że tak późno komentuję, ale dopiero wczoraj wróciłam z Chorwacji. Musiałam zregenerować siły przez jeden dzień, a dzisiaj pierwsze co robię, to komentuję!
    No cóż, rozdział jak dla mnie pozytywny. Myślałam, że będą walić smutasy, a tu widzę, że obydwoje tęsknią jak cholera i mimo wszystko chcą do siebie wrócić, oj dobrze, bardzo dobrze.
    Pierwsza część była zabawna. Tak, miska i przejażdżka po schodach wygrały wszystko. Miło się czytało o tym, że chłopak dostał choroby lokomocyjnej, jak za starych, spokojnych czasów. Całe szczęście, że jego upadek zamortyzował Igneel, nie dokładajmy Natsu kolejnych ran. ^^
    W gildii powiało grozą, Fraud tajemniczy, a wszyscy dumają, o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Wszyscy cicho liczyli na zejście się Lucy i Natsu, jednak to nie nastąpiło. No i Fraud wydawał się jakby nie on. o.O Ale może mi się tylko wydaję. Co nie znaczy, że to złe. :)
    Ha! Ktoś wreszcie otworzył oczy chłopakowi. Tak jest, z ciebie jeden wielki samolub, a szukałeś usprawiedliwień dla swoich czynów, "To wszystko dla Lucy" - gówno prawda! Robiłeś to dla siebie, aby poczuć, że robisz coś dobrego. Wstydź się, Salamandrze! Dobrze, że ktoś mu to wygarnął, brawa do Fumiki.
    Lucy wykonała pierwszy krok, by pojednać się z chłopakiem. Do czego w tym świecie dochodzi, by to kobieta wykonała pierwszy krok. Myślę, że pomysł z tym listem był ciekawy. Na papier mogli przelać wszystkie swoje uczucia i wyznać to, co czasami nie mieli odwagi powiedzieć w twarz. O ile list dziewczyny był typowo smutny, to list chłopaka był dla mnie jakoś taki sentymentalny, nostalgiczny, nie umiem dobrać słów. Chodzi mi o to, że wyobrazić sobie chłopaka piszącego list nie umiem, więc ten list był dla mnie czymś wyjątkowym, w końcu chłopak nigdy go nie pisał.
    Czyżby możemy liczyć na powrót pary i na szczęśliwe chwile? Tylko ty jedna wiesz, Alex-chan.
    Nie wiem, czy to ci się przyda, ale wyłapałam parę miejsc, gdzie czegoś brakuje np. przecinka.
    '- Gdzie Natsu i Lucy? - Zapytała zdziwiona Erza rozglądając się po gildii. '
    '- Gdzie Natsu i Lucy? - Zapytała zdziwiona, Erza rozglądając się po gildii. ' - tutaj powinien być przecinek :)

    ' Po raz pierwszy i ostatni, ukorzył się przed nimi. '
    ' Po raz pierwszy i ostatni ukorzył się przed nimi. ' - tutaj niepotrzebnie przecinek.

    A i ogólnie w liście wszelkie formy; Ci,Tobie, za Tobą itp. w niektórych miejscach pisałaś małą literą, a w niektórych wielką.

    Nie piszę tego, by się uczepić, ale Ci pokazać, że czytam dokładnie Twoje cudeńko <3
    A i zapomniałabym... cudaśny pocałunek Gajeela i Levy.
    Ślę weny! :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, pouczam Ciebie o przecinkach, a sama postawiłam w złym miejscu ;_;
      - Gdzie Natsu i Lucy? - Zapytała zdziwiona Erza, rozglądając się po gildii. ' - tak powinno być poprawnie

      GOMEN!

      Usuń
  6. ......
    Już drugi raz tak mnie zatkało, że na dzień dobry ci kropkuje xD Rany boskie, Natsu, co ty kurna ze mną wyrabiasz. Moje emocje, to boli xDDD
    To, jak Natsu i Lucy myślą o sobie, będąc tak daleko, te ich listy, Gajeel który wbił mnie w fotel, Fraud i jego teksty za które go tak uwielbiam <3 (nadal stwierdzam, że to najbardziej epicki wymyślony bohater we wszystkich ff o FT jakie czytałam :D), i Igneel ! I te uczucia! I te rozkminy! Boże kochany, chciałam napisać jakiś sensowny komentarz, długi komentarz! Bo ten rozdział zdecydowanie na to zasługuje! Ale co ja mogę napisać w takim stanie? Tylko będę co chwilę pisać "o boże, tyle uczuć, emocji, o boże, moje uczucia!" xD
    Ohh, co ty ze mną wyrabiasz, Natsu-sensei :DDD
    Dobra... ogarnę się i napisze coś sensownego. Przynajmniej się postaram. Coś mi się zdaje, że Natsu powoli, POWOLI dochodzi do siebie psychicznie. Coś pojmuje. Wyczuwam przełom w jego rozumowaniu... W końcu może dotrze do niego to, co mu dosłownie każdy wykrzykuje do ucha :P Cieszę się też, że tak potoczyłaś akcję. Tak emocjonalnie xD (omg, znowu mi się zaczyna xDDD). I już mi nie chodzi o to, że to NaLu, tylko o ludzkie uczucia, które opisałaś. W ogóle, ta saga jest taka wrażliwa... Rozczulił mnie też Igneel, swoim ojcostwem i przejęciem na stan syna. (i co, mam znów napisać, że to było takie uczuciowe? ...). Ale było też zabawnie. Chociażby jak Natsu wrąbał się tyłkiem w miskę xD A właśnie... wracając do końcówki z poprzedniego rozdziału... to ta czerwień, to chyba włosy Igneela, co? :D
    I Gajeel, co za bezwstydnik hehe, taką niespodziankę zrobić... Ten fragment sprawił, że miałam ogromny zaciesz xD
    Dobra, chciałam napisać coś jeszcze, ale miałam telefon i zupełnie wytrąciło mnie to teraz z równowagi. Pogubiłam się w tym bezsensownym komentarzu :P
    Dużo weny i dziękuje za świetne dwa rozdziały, które wreszcie nadrobiłam (TYLE UCZUĆ :DDD)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham twoje rozdziały :3
    zapraszam do mnie :
    http://natsu-i-lucy-fairy-tail.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń